A droga daleka mnie czeka,
Nie boję się bólu cierpienia
Co dręczy wciąż w życiu człowieka
Nie lękam się trosk ni zmartwienia,
Choć smutek zagląda mi w oczy,
Nawet wroga, nieprzyjaciela
Co znowu naprzeciw mnie kroczy.
Już śmiało spoglądam w swą przyszłość
Odważnie podążam do przodu.
Bo cóż mi kłopoty i troski,
Gdy życie oddałam swe Bogu.
Stół, niewielkie jakieś kartki czyste
By listy pisać do mego Boga,
Które w modlitwie mej potem wyślę
Bo wszystkie moje wiersze są jak listy.
To w nich piszę jak mocno Go kocham,
Jak długa jeszcze przede mną droga,
Jak z samotnością się swoją, szamotam.
Więc potrzebne są tylko kartki czyste,
Bo słowa sercem będę pisała.
A Bóg listy te przeczyta wszystkie,
Bo miłość jest w nich, moja miłość cała.
Wiem, że nie jestem w mym życiu sama.
Więc nie boję się pustych pokoi
I wieczorów co trwają do rana.
Już nie czekam na telefon, co milczy
I na listy, których nikt nie pisze.
Jesteś ze mną zawsze, ja wiem o tym.
Głos Twój słyszę, wciąż słyszę Go w ciszy.
Jesteś gdy zasypiam, jesteś rano,
Ciebie witam myślą moją pierwszą.
W każdy ranek, a żegnam w dobranoc.
Jesteś kiedy piszę długo nocą
I nie patrzę już w okno z tęsknotą
I nie biegnę do drzwi, choć ktoś dzwoni.
Już nie jestem, już nie jestem sama,
Bo mam Ciebie Boże, w sercu moim.
Tamtą włócznią co tak Cię bolała,
Aby łatwiej było nam w nie wejrzeć,
By wołało jak otwarta brama.
Pozwoliłeś by krew Twa płynęła,
Żeby dla nas była tam, przelana
Czy już można bardziej kogoś kochać
Miłość może być bardziej oddana.
I Twe serce przez ludzi przebite,
Ciągle woła, wciąż woła człowieka.
Choć otwarte w bólu, tamtą włócznią
To z miłością wieczną na nas czeka.
Więc jak ptak spłoszony, nie mknę w góry.
Choć dopadły mnie troski, cierpienia,
Choć zawisły samotności chmury.
Zaufałam Panu, zaufałam
I wciąż nowym wierszem budzę strunę.
Bo Bóg patrzy na wszystko z wysoka,
Zna mą duszę, ból każdy rozumie.
Zaufałam Panu, zaufałam
On jest każdej pieśni mojej Panem.
I w Nim całą złożyłam nadzieję,
Z Nim zwyciężę i z Nim pozostanę.
Który Niebo poruszasz, gwiazd pełne,
Któryś stworzył wszechświat swoją ręką
Ty spojrzałeś na serce niewielkie
Co wołało nocą z piersi czyjejś
Bo prócz Ciebie nikogo nie miało
Więc swe gwiazdy wstrzymałeś na chwilę
By się schylić nad nim, bo płakało.
Wysłuchałeś jego modlitw łzawych
Ty Bóg Wielki, bo Panie dla Ciebie
Jest ważniejsze jedno serce ludzkie
Od gwiazd wszystkich, co błyszczą na niebie.
Droga Apolonio, drogi Sybiraku,
Umęczona zesłaniem, drogi rodaku.
Wyruszyłaś zimą, wędrowałaś latem,
Oto jak zostałaś Pol-obieżyświatem.
Polska ojczyzna Twoja i rodziny,
Wybucha wojna, giną polskie syny.
Mnożą się ofiary żołnierzy Katynia,
I jeszcze więcej ludności z Wołynia.
Zabrano Cię siłą z Antosi, z Kresów Wschodnich,
Z żyznych ziem pszenicznych, sadów dorodnych.
Wieziono miesiąc z Wisią w bydlęcym wagonie,
Do tajgi przed Ural w europejskiej stronie.
Rosja jest miejscem Twojej deportacji,
Tylko dlatego żeś jest polskiej nacji.
Od Komi aż po półwysep Kamczatki,
Uwięzieni w łagrach ojcowie i matki.
Kazachstan i jego bezkresne stepy,
Też nie zapomną dzieci i kobiety.
Tysiące na stepie malutkich cmentarzy,
Mogił bez krzyży, zniczy i ołtarzy.
Potem przystanek w Uzbekistanie,
I podróż statkiem na ląd w Iranie.
Z obozu w Pahlavi do teherańskiego szpitala,
A ziemia ojczysta coraz bardziej się oddala.
Wędrówka Twoja dalej nie ma końca,
Płyniesz do Karaczi bliżej wschodu słońca.
Gościnne Indie dają Ci schronienie,
Tu ślub i dziecko – twoje marzenie.
Południowa Rodezja Was dalej przyjmuje,
I afrykańskie klimaty, jedzenie serwuje.
Tutaj się dowiesz, że wojna skończona,
Ty schorowana, biedna, zmęczona.
I chociaż w Polsce jeszcze zgliszcza płoną,
Pragniesz powrócić na ojczyzny łono.
Zostawiasz Afrykę z przystankiem w Mombasie,
I oglądasz Etnę w całej swojej krasie.
Przyjmuje Was Wałbrzych na Ziemiach Odzyskanych,
Po siedmiu latach z życia Twojego wyrwanych.
Wyruszyłaś zimą, wędrowałaś latem,
Oto jak zostałaś Pol-obieżyświatem.
Wiersz z życzeniami zdrowia dedykuję Apolonii Migas,
bohaterce książki „Dopóty życia dopóty nadziei” Marii Judejko.
Znasz moje myśli, moje czyny, słowa
Wiesz dokąd pójść chcę dzisiaj albo jutro,
Wiesz jak szalone pomysły ma głowa.
Lecz dokąd Boże nie skieruje kroków
Czy w góry pójdę, czy skręcę nad morze,
Lub w lesie ciemnym spróbuję się schronić.
Wszędzie gdzie idę - prowadzisz mnie Boże.
Bo miłość Twoja wiedzie mnie w dzień, w nocy,
Ona jest przy mnie, otacza mnie całą
Bo wszystko wokół Myśli Twoich dziełem.
Wszystko Wszechmocy Twojej Boże, chwałą.
w grupie na fb : Słowo wierszem pisane,
dnia 11.03.2023
*****~Zasłuchany w Tobie~*****
