Rozgwieżdżone niebo
Brakuje mi słów, słów brakuje,
By opisać ten stan, to co czuję.
Zatrzymać tę ulotną chwilę,
Tylko czuć i nie myśleć tyle.
Wśród gwiazd migoczących na niebie,
Czuję Ciebie, widzę tam Ciebie.
We wszechświata bezkresnej głębinie,
Wszystko rusza się, pulsuje, żyje.
Rozgwieżdżony nieboskłon bez końca,
Ja na trzeciej planecie od Słońca.
Wokół cisza, stoję cichutka,
Jak kosmiczny okruch malutka.
Konstelacji gwiezdnych różne wzory,
Asteroidy, komety, meteory.
No i ten nasz najbliższy satelita,
Jego drogą nasza ziemska orbita.
Gwiazdy rodzą się, płoną i gasną,
Mają swoje życie zanim zasną.
Może w jasnych gwiazdach Mlecznej Drogi,
Zobaczymy „wystające Boże Nogi”.
Ja nie muszę rozumieć jak to działa,
Skoro czuję się cząstką tego ciała.
Z punktu w jakim się znajduję,
Ledwie skrawek nieba obserwuję.
A mój umysł jest zbyt ograniczony,
By zrozumieć, ten świat nieskończony.
W granatowej kopule wszechświata,
Płoną gwiazdy, wokół nich poświata.
A ja stoję z zadartą głową i czuję,
Że brakuje mi słów, słów brakuje.