Kiedy sen mruży powieki
Świat uchyla rąbek tajemnicy
Mnożą się wizje mnożą się żale
Świata barwny smutek w jaskrawej łunie
I pytania zasypują jak grad
Pogrążone w zadumie powieki umysłu
Nierozwiązany codzienny problem
Dzień w dzień zagadek przybywa
To wizja senna czy może prawdziwa?.
Późny świt i zawierucha
W tęczy liści zapowiada
Okres nudny, brzydki i ponury
Szarych barw i rosy z nieba
W toku tym cała natura zamiera
Przygotowując się na białą pierzynę
Ciepła zieleń gdzieś umyka
By ustąpić smutnym brązom
Złośliwa pora z miłym zakończeniem
Szykuj płaszcz zimowy czy to zima
Czy to jesień...
Tnę kiedy boli
i potem boli jakby mniej
Pozory bo niby głucho
a słychać jak ktoś krzyczy
Ten krzyk
Ja go znam
Dobrze
Popatrz, to serce moje
Spójrz, to oczy moje
i usta.
W tych ustach
słów tyle i myśli,
których nie usłyszysz.
Dotykasz mej duszy,
Wiesz o tym?
Poprosiłam niebiosa o własnego anioła.
Teraz mój czyn o pomstę woła.
Mimo że anioła swojego kocham.
Za jego rozpacz nie przerwanie szlocham.
"Jesteś winna mojemu upadkowi" tak powiedziałeś.
Choć inną prawdę dokładnie znałeś.
Mimo że moje rozpaczy łzy widzisz.
Nadal boli gdy z moich życzeń szydzisz.
Mówiłeś że jest taka niebiańska księga.
Którą można użyć by wróciła twa potęga.
By ulżyć ci bólu zakradłam się po nią w gwieździstą noc.
Jednak księgę ochraniała piekielna moc.
Z rozpaczy twej złe myśli mnie spowiły.
Patrzyłam jak twoje skrzydła powietrze w locie biły.
Z nieba w tedy spadały białe pióra.
Dopóki twego oblicza nie zasłoniła mi góra.
Chciałeś uciec i teraz to widzę.
Swojego współczucia do ciebie się wstydzę.
Teraz to już tylko twoja droga.
A moja do tego nie jest już trwoga.
trochę chyba bez sensu :/
Nie lubię kiedy z oczu wystaje ci tęcza
nie wiem na którym z promieni mam się skupić
widzę w tobie za dużo
za dużo czuję
to słońce ta trawa ten ogień
palą.
Mówią na mnie gwiazda
choć nigdy nie uczyłam się świecić
zardzewiałymi gwoździami przybili do zmurszałego nieboskłonu
żebym nie spadła
a tak chciałam byś poyślał życzenie.
Nigdy nie wąchałam kwiatów
które widząc Twoje spracowane dłonie
nie pochyliły się
srebrzystymi kroplami całowały ziemię
po której stąpasz
a kolorowe płatki gasły
w Twoich roziskrzonych oczach
zawstydzoną tęczą
....Mamie
Taki zwyczajny...
Lecz życiodajny.
Zwykły, drewniany...
A tak kochany.
Prosty, ubogi...
A jakże drogi.
Na nim cierpienie...
Krzyż - Zbawienie.
Tylko cisza przyjacielem
Choć nie mówi nic, niewiele
Wszędzie pustka, nic nie słyszę
Nikt nie mówi, słyszę ciszę
Tylko cisza mnie rozumie
Podać rękę ona umie?
Słów i ciepła mi potrzeba
To jest dla mnie skrawek nieba
Może obok też ktoś czeka...
Więc się spiesz, więc nie zwlekaj!
Powiedz słowo - to już wiele
Bo...
Tylko cisza przyjacielem...