*Burza
Wicher z zaciekłością chłostał,
biczował ulewą.
Pajęczyny błyskawic kaleczyły niebo.
Wiatr schował się w trawach
łapiąc oddech.
Na moment przycichnął zmęczony.
Krzykiem rozpaczy, hukiem rozdarte niebo.
...szczenięce pomruki jeszcze słychać
w granatowej chmurze,
by znowu złowieszczo zapłonąć zygzakiem.
Wściekał się, wył jak potępieniec.
Po bruku toczył beczki,
w drzew konarach hołubce wywijał
srożył się...
by nagle jakby nigdy nic,
jakby go nie było...ucichł.
W kałuży przejrzał się i sobie poszedł
Kazimiera Duraj
Foto z Pinteresta
Komentarze 2
Potęga przyrody co jakiś czas przypomina o sobie. Miałem ostatnio taką noc w pracy, gdy pioruny przez wiele godzin co kilkanaście sekund uderzały z nieba. A ja cały czas byłem gotowy do działania, gdyby siadła elektryka lub wybuchł pożar. Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuje...strasznie gorąco - pozdrawiam