Przechodzimy sami siebie W oczekiwaniu na nowe dostatki Chcemy ciągle opływać W należne nam światła i blaski
Codziennie budząc się nad ranem Łakniemy szczęścia miodu Który opływać nas powinien Od góry i od spodu
Marzymy z twarzami wzniesionymi ku górze By osiąść na stałe Na celebryckiej chmurze
A kto nas strącić Chcieć będzie Pod pręgierz go i skazać W stosownym urzędzie !!!
Kto by rękę na nas Podnieść zdołał Odciąć mu ją I niech "pomocy" woła !!!
Nie będziemy się oglądać Na to gorsze plemię !!! Nie ubrudzimy naszych marzeń O ich marne brzemię !!!
A jeśli nogę ktoś podstawić zechce, Do kotła go i niech sczeźnie. Niech mu ostatnie zęby wypadną, Niech mu same siwce na głowie zostaną I niech ze zgryzoty paznokcie do krwi wbija I niech mu każdy na dzień dobry da w ry...a.
Takie plemię rządzić na tym świecie będzie Cygara, whisky i wille z basenami wszędzie !!! A gdy ktoś do naszego ogródka będzie chciał wkroczyć, Prądem go i na kopach niech czym prędzej wychodzi !!!
Każdy we własnym "ja...", "mnie..." otoczony, Tylko do czego doprowadzi nas to, Gdy na całość pójdziemy w te strony...