Geny 3/7
Osamotniony w świadomości noszenia agresywnych genów
Bezradny ponownie nie mogę zmrużyć przez to powiek
Cóż zrobić z fantami, z którymi rodzi się człowiek?
Nie mogę własnej krwi odebrać życiodajnego tlenu
Więc...
Przepraszam, że krzyczę
Nawet tego nie słyszę
Przepraszam, że ranię
Wciąż trzymając za ramie
Nie chcę być tym, czym jestem, któraś próba kiedyś się uda
Bezradnie patrzę na własnoręcznie wyrządzone szkody
I słucham, jaki to we mnie własny ojciec żyje młody
Lecz jak długo z tym walczę, tak długo nie czeka mnie zguba
Wstyd, wstyd
Znowu ranię bliskich
Wstyd, wstyd
Noszę winnego odciski
Przepraszam, że krzyczę
Nawet tego nie słyszę
Przepraszam, że ranię
Wciąż trzymając za ramie
Komentarze 1
To wielka umiejętność przyznać się do błędów i przepraszać - bezcenne, bardzo dobry wiersz, pozdrawiam serdecznie, TheDiary44.