Po prostu piękny! - krzyknęła Małgosia. Była zachwycona...Nos z marchewki, oczy to dwa węgielki. Na głowie stara czapka, założona zawadiacko na bakier. Ulep drugiego - do pary... prosiła córeczka.
Figlarny uśmiech pojawił się na buraczkowych ustach, kiedy obok pierwszego stanął drugi nieco mniejszy. Zimna noc na minusie, wiec nic dziwnego, że przylgnęły do siebie. Przez krótką chwilę, ich ręce miotełki spotkały się. Zadrżały... serca, waliły mocno.
Księżyc skrył się za chmury zawstydzony, widział przecież niejedno, a jednak... Rankiem Gosia podleciała do okna i oniemiała. Bałwanki zniknęły. - tylko plotkawe wróble, podawały sobie szeptem jakąś wiadomość w największej tajemnicy.