MAMA KOCHANA
Kiedy żyła dawałem
Jej kwiaty wdzięczności
laury sercowe miłości
cieszyliśmy się sobą
Teraz nad grobem
płaczę w zaciszu
różaniec odmawiam
pocieszenia szukam
Jak dawniej przynoszę
piwonie czerwone
bukiety kolorowe
rozmawiam czule
Mam w boleści serca
ciągle żywe ostatnie
nasze pożegnanie
na sali szpitalnej
kiedy umierała
na moich rękach
do piersi wtulona
z losem pogodzona
"synku nie płacz
ja wiem że sobie
w życiu poradzisz" -
cichutko wyszeptała
Dzięki Twym naukom
poświęceniu pokorze
radzę sobie dobrze
choć mamusiu tęsknię
Kazimierz Surzyn
Komentarze 2
Bardzo piękny, smutny i wzruszający wiersz o uczuciu do matki. Pozdrawiam serdecznie.
Tak, bo mamusia choć jej nie ma wśród żywych na zawsze pozostanie w moim sercu aż do spotkania w wieczności. Pozdrawiam serdecznie.