.
Od kilku dni lało.
W kałużach przeglądało się ołowiane niebo.
Było zimno... a ona musiała wyjść.
O piątej nad ranem mgły ścielą się nisko.
Przyspieszyła kroku jakby się bała, że się rozmyśli.
Układała słowa które chciała powiedzieć.
(słowa które i tak spadną i zwiędną jak liście.)
Z zamyślenia wyrwał ją głos z megafonu,
Pociąg pospieszny...
Pół godziny i była na miejscu
W małym pokoiku na łóżku siedziała drobna,
prawie przezroczysta postać,
nieobecnym wzrokiem wpatrzona w okno.
- Mamo, wyszeptała pochylając się nad nią.
Słowa zawisły w powietrzu.
Oczy staruszki nadal liczyły krople na szybie.
Nagle odwróciła się, popatrzyła zimnym wzrokiem.
- Kim pani jest? krzyknęła - proszę wyjść.
***
Deszcz mieszał się ze łzami.
Mamuś /za rozstępy na brzuchu i nogi w żylakach.../ *
Za to że mnie urodziłaś... Dziękuję.
*jazkółka
.
Kropla47
Fotka z netu
.
Obrazy uwięzione w szybach.
Nawet wiatr zasnął zmęczony,
tuląc się do cienia wierzby.
Cisza... Słońce w zenicie.
Drży powietrze-żar leje się z nieba...
Norek (mój czworonogi przyjaciel )
zatrzymał się wpół kroku w otwartych drzwiach
i zawrócił
kładąc się na chłodnych płytkach
w przedpokoju.
Złośliwa mucha z głośnym bzyczeniem
usiadła mu na nosie... zero reakcji.
Zrobiłam się senna... kawa,
tak... kawa mrożona.
Kostki lodu mam, mrożą się w lodówce,
na krawędzi ust zawisła prośba...
Szkoda że Norek umie tylko aportować piłkę.
.
Kropla47
Przystań na chwilę,
za wiejskim płotem,
delikatnością błękitu utkana,
ławica niezapominajek.
Boso (nie będę się bronić)
na tej niebieskiej falistości
Odurzona wspomnieniami
i zapachem
patrzę.
Niezapomnienia
zdjęcie
w sepii...
Pamiętam, że miałeś
niebieskie oczy.
.
Kropla47
grafika z Pinteresta
*Czułość ( w czterech odsłonach)
.
Bladoróżowym przedświtem przyszła... wiosna,
objęła świat z czułością.
Z powiewem wiatru przyniosła płatki z wiśniowego sadu,
delikatnie musnęła, zapachem letniego poranka.
***
Czułość która zakwita każdej wiosny.
z porannej mgły wyrasta.
Twoje dłonie najczulsze.
Nieśmiało kradłeś pocałunki.
Nasza młodość była niewinna, rumiana od wstydu.
Wiatr wzruszony ucichł... troszeczkę zmieszany.
Był świadkiem niejednego,
a jednak takiej tkliwości w tym brutalnym świecie,
już dawno nie widział.
***
Świat ulewą zadzwonił, piwonie przygarbił w ogrodzie
i płakał... Płakał razem ze mną,
za tą która mi życie dała i czułością otulała
każdy dzień.
Zostawiła pustkę w sercu i zmarznięte dłonie.
***
Maleńkie szczęście pachnące oliwką i zapachem deszczu przyszło... Utuliłam w ramionach jak w kołysce.
Bezzębnym uśmiechem obudziło to co nienazwane.
Troską i niepokojem nieprzespanej nocy...czułością, jedwabnego dotyku.
Szczęściem zaciśniętych na szyi rączek.
Po prostu piękny! - krzyknęła Małgosia.
Była zachwycona...Nos z marchewki,
oczy to dwa węgielki.
Na głowie stara czapka, założona zawadiacko na bakier.
Ulep drugiego - do pary... prosiła córeczka.
Figlarny uśmiech pojawił się na buraczkowych ustach,
kiedy obok pierwszego stanął drugi
nieco mniejszy.
Zimna noc na minusie, wiec nic dziwnego,
że przylgnęły do siebie.
Przez krótką chwilę, ich ręce miotełki
spotkały się.
Zadrżały... serca, waliły mocno.
Księżyc skrył się za chmury zawstydzony,
widział przecież niejedno, a jednak...
Rankiem Gosia podleciała do okna i oniemiała.
Bałwanki zniknęły.
- tylko plotkawe wróble,
podawały sobie szeptem jakąś wiadomość
w największej tajemnicy.
. Kazimiera Duraj
Foto z Pinteresta