współczesna poezja życia

W czarną noc bez gwiazd
z księżycem wkurzonym
na skrzypiącym krześle
pisze  anty-poeta

o twarzy pomarszczonej
w starym swetrze
postrzępionym
w jednym dziurawym bucie
wsłuchując się w ciszę
która mówi do niego
cały czas

w godzinie oznaczonej
kot tańczy na drucie
w ogrodzie wciąż śpiewają dzwonki
na ulicy marzenia
pokątnie sprzedają

w czarną noc słowa zbiera
anty-poeta
tej nocy też nie wypije i nie zje

chudy kundel dołączył do kota
a do dzwonków piszczałki

w zimnym pokoju
bo nie miał na zapałki
na ostatnim skrawku papieru
kartce poplamionej od przecieru
albo majonezu Majo

anty-poeta pisze anty-poezje

Czytaj wiersz
  844 odsłon

O pośle - limeryk

Posłowi żona z miasta Piwniczna,
odmawia ciągle młoda i śliczna.
Poszedł z tym do lekarza,
a doktor mu powtarza:
pewnie to taka gra polityczna.

Czytaj wiersz
  864 odsłon

Niepamięć

 


Pamiętam

o tych którzy
o mnie pamiętają
w czasie pogody
i w czasie burzy
kiedy kwiaty się mają
albo gdy liście opadają

ale są i tacy co dawno
o mnie zapomnieli
skończyli zanim zaczęli
w zwykły szary dzień
albo podczas niedzieli
i nie chcą z ciszą zgody

pozostał jedynie cień
po znajomości
przyjacielskiej zażyłości
serca cierpliwości
i wzajemnej miłości
ostatni nadziei usechł pień

życie to nie poezja
gdzie wszystko się poukłada
jak strofy i rymy niezmiennie
zmienia się wciąż codziennie

nazwisk tych
co nie pamiętają
też nie pamiętam
od tak wielu dni
myśl z głowy się cała rozpada
ktoś puka do drzwi

amnezja
Czytaj wiersz
  1187 odsłon

Po raz ostatni

Bezmyślne kłamstwa przemyśleć

choć mózg wyprany aż do cna

szukają w nim to czego nie ma

na końcu powieszą niezawiśle

-

za to że jest nadal dwa razy dwa

popatrzy na świat okiem Polifema

z litością na tę obłudę i pogardę

i odejdzie na koniec drogą ubitą

-

z nieociosanych zimnych kamieni

gdzie pokłoni się nowym sekretom

na zawsze odrzuci maski twarde

wykreśli z kalendarza datę zawitą

pamiętaj że był kiedyś poetą

i mieszkał pośród niemych cieni

 

Czytaj wiersz
  718 odsłon

Dusza z kamienia

Całkiem nie umoczy pióra

bojąc się reumatyzmu

bo przecież wilgoć mu zaszkodzi

na pokancerowaną dłoń

-

od tępego ostrza krytyki

którą trzyma kurczowo jak broń

w bitwie bez krwi przeciwko

delikatnej szczypcie romantyzmu

-

postawi swoje zawsze na oślep

wszystko va banque

nawet dobre imię

wystawi na szwank

-

o ile je posiadał kiedykolwiek

jak na zgiętym karku głowę

na kaca potem wypije pół litra

i krople walerianowe

 

goni tak wciąż w owczym pędzie

za każdą niemal literą

aby ją dopaść i znów pokalać

topiąc w depresji otchłani

-

nie potrafi odróżnić

serca poety od własnej megalomanii

a na koncie tylko pseudonim

i zero empatii goni

-

kolejne zero

 
 
Czytaj wiersz
  702 odsłon