Niepoprawni naiwni romantycy
opowiadający historię swoich snów
słyszą serenadę świerszcza
w krwistej czerwieni zachodzącego słońca
Co ciekawe widzą opadający liść jesieni
on zawisł na ułamek sekundy
bawiąc się na wietrze zbłąkany
Promieniem słońca czy płaczącą kroplą deszczu
piszą
Staw pełen żab które kumkaniem
wzywają ciekawego boćka Jeremiego
wędrowca letniego
Motyl wachlarz delikatnej sekundy
żyjący po to żeby być pięknym
Ptak wolny w trójwymiarze
tnący przestrzeń swym pędem
Starsza pani o lasce podparta
kroczy dostojnie niczym bohater wojenny
bo walkę stoczyła nierówną z życiem
Bliscy nieobecni obecni już niebliscy
a imiona tak bliskie
Bóg pełen zagadek rebusów i niewiadomych
To wszystko sen wariata
czy próżne trele poety
Jak serce opisać w słowach
rozlewisko uczuć czy bicie codzienności
A może ten sen to rzeczywistość a
rzeczywistość śnimy
Nie oceniajmy bo ocenie zostaniemy poddani
z wyrozumiałością swój krzyż niesiemy
idei mglistej na wieki oddani
Bądźmy mali a dowiedziemy
swej wielkości