Wyciągnąłem z kieszeni
ogólnego użycia
zapalniczkę pstryk robię
zaczynam czuć sens życia
Pykam sobie fajeczkę
machorkowe te ziółko
bo legalne jest przecie
niech poleci z ust kółko
Zaciągam haust spokoju
jest lekarstwem na stres
teraz w moim pokoju
siwo od niego jest
Przymrużam ciężkie powieki
żar czerwony się tli
widzę w nim szare chwile
na policzku mam łzy
W samochodzie zapalisz
zasmrodzona maszynka
nie pomoże ze sklepu
zapachowa choinka
Więc balkon mym królestwem
miejsce mam tu siedzące
nie przeszkadza że pada
albo grzeje słońce
Tron na czterech nogach
obicie się zderło
a znakiem tej władzy
jest dymiące berło
O paleniu mógłbym
napisać tysiąc słów
ale po co kiedy robię
zwyczajowe puf
Nie jednemu nałóg
zabrał wziął na raty
zdrowie czy to mędrzec czy głupi
biedny czy bogaty
Tak niełatwo
z paleniem mi tym
kiedy w życiu zostaje
garść popiołu i dym
Wymyślam nowe puenta
po balkonie się snuje
wiecie od tego palenia to
chu-owo się czuję