Jestem dmuchawcem lekkim
unoszącym się ponad polami
rozszarpany przez podmuch
losu okrutnymi słowami
Dłoń unoszę ku niebu
do chmur wypranych w chemii
wybielonych pragnieniem szczęścia
lecz dusza dotyka ziemi
Po rosie biegłem przed siebie
do słów które mnie zbawią
choć serce pełne nadziei
to stopy strasznie me krwawią
I dokąd spytam wszechświata
gdy w gwiazdy oczy kieruję
iść drogą przeklętą życia
kiedy ciała nie czuję
Serce tak biło radośnie
będzie ze dwa lata temu
teraz to kamień co ciąży
i nie podaje tlenu
Uczuć przepływy tak gładkie
z serca nicią pajęczą
wplatają się w oczy w umysł
we śnie znowu mnie dręczą
Z dmuchawca romantycznych uniesień
wiatr rozwiał każdą część ciała
pozostała łysa pałka i wnętrze
łodyga zgorzkniała