Podmuch wiatru

Jestem dmuchawcem lekkim

unoszącym się ponad polami

rozszarpany przez podmuch

losu okrutnymi słowami

 

Dłoń unoszę ku niebu

do chmur wypranych w chemii

wybielonych pragnieniem szczęścia

lecz dusza dotyka ziemi

 

Po rosie biegłem przed siebie

do słów które mnie zbawią

choć serce pełne nadziei

to stopy strasznie me krwawią

 

I dokąd spytam wszechświata

gdy w gwiazdy oczy kieruję

iść drogą przeklętą życia

kiedy ciała nie czuję

 

Serce tak biło radośnie

będzie ze dwa lata temu

teraz to kamień co ciąży

i nie podaje tlenu

 

Uczuć przepływy tak gładkie

z serca nicią pajęczą

wplatają się w oczy w umysł

we śnie znowu mnie dręczą

 

Z dmuchawca romantycznych uniesień

wiatr rozwiał każdą część ciała

pozostała łysa pałka i wnętrze

 łodyga zgorzkniała

 

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  1460 odsłon

Komu potrzebna mądrość życia ...

Bułka sucha bez popicia

zatyka usta próżnego gadania

komu potrzebna mądrość życia

kiedy ona odchodzi i nie tęskni

do spotkania

 

Ze światem zmagam się codziennym

nie zanurzam się w jego czeluści

tkwię w bólu niezmiennym

wierząc że czas odpuści

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  542 odsłon

Rajskie wiśnie

Kapiące wiśnie czerwone

rozlewają się na koszulę białą

barwiąc ją tak żeby

plama na zawsze została

 

Byś nie uprał myśli że

jawa to jest nie żaden sem

nawet kiedy się przyśni

zapomnienia piorący tlen

 

Łapię dwa oddechy o świcie

soczyście wciągam do płuc

na dzień dobry na nowe życie

by siłować się z nim móc

 

Kropla drąży zlew

a ja patrzę na czas

jak na kapiący kran

w niedoróbek codziennym teatrze

musisz wszystko naprawić sam

 

I te wiśnie przysuwam czerwone

do ust swoich bo usta to twoje

słodko kwaśna ta wspólna przygoda

gdy za rękę idziemy we dwoje

przemijaniem jest wiek i uroda

w duszy nasze lata szalone

 

Czerwień kapie a usta namiętne

one zwarły się w gorącym splocie

pieczętując krwią chwile tak piękne

gdzieś w słonecznym promieni złocie

 

Jem śniadanie i czuję jak w niebie

może pięknie być w to mi graj

zaraz , ze słoika wiśni od Ciebie

nie spróbuję tam

więc tu jest mój raj

 

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  1769 odsłon

Metal

Zimowego poranka

Jacuś roztargniony

przyjechał do miasta

może szukać żony?

 

Mało rolny jestem

ze wsi człowiek przecie

gdzie znajdę dziewuchę

jak nie w wielkim świecie

 

Na wsi bywa ciężko

człowiek sam niestety

chłopy pozostali

zniknęli kobiety

 

W oddali zobaczył postać

zamiast kurtki  czarna skóra

długie włosy aż do pasa

całkiem zgrabna też figura

podszedł na wyciągnięcie ręki

a co to Jezusie malusieńki?

 

Co to są za szopy

co to jest do chu...a

toć to nie dziewczyna

to facet się buja

 

Jakoś by zagadać

chuchnął w dbie łapki

nie zimno kolego

tak chodzić bez czapki

 

Uśmiechnął się koleś

wyjął słuchawkę z ucha

nigdy nie jest zimno

kiedy "metalu" się słucha

 

Jacuś zadziwiony

chłodno się zrobiło

znalazł bym jakiś metal

wziął i ogrzał ryło

 

Klamka drzwi sklepowych

zaraz będę prychać

w ucho mnie nie grzeje

ani nic nie słychać

 

Może inny sposób

walnąć trzeba bykiem

i zrobi się ciepło nie

dotknę klamki językiem

 

Przestał dwie godziny do klamki przyklejony

-10 stopni na termometrze  język odmrożony

pan doktor popatrzał szarpnął za makówkę

a że był karetką wziął na urazówkę

Jacek pokręcił głową w każdy na inną miarkę

a  dzięki metalowi poznałem fajną pielęgniarkę

 

Miłość jest jak metal wrzący do czerwoności

wypełnia serce umysł wpływa w duszę w kości

lecz kiedy stygnąć zacznie inna mowa ciała

gdy ostygnie całkiem zimny jest jak lodowa skała

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  2009 odsłon

Chciałbym dotknąć miłości

jej barwy poczuć tęczowe

na końcu dłoni zatrzymać

opuszki mieć kolorowe

 

Tak na pstryknięcie palców

roztoczyć zapachy szczęścia

nie tylko oczy radować

niech wpłyną wprost do wnętrza

 

Wypełnią każdą złą przestrzeń

wypłuczą koszulę białą

bym mógł założyć na spotkanie

z tobą na wątpiące nieczułe ciało

 

Gdy gwiazda spada z wysoka

to znak że miłość się kończy

czy może wpada do serca

i serca dwa połączy

 

Wspinam się mozolnie

do uczuć pachnących w gąszczu

choć ręce krwawią od kolców

po różanago ciernia pnączu

 

Daleko jesteś gdzieś tam

na wysokiej góry szczycie

różę miłości  niosę a słodki jej zapach

niech odmieni nasze zawiłe życie

 

Tyle wiosen lat jesieni ze sobą

zima zasypała do szczęścia drogę

jesteś na wyciągnięcie ręki

lecz dotknąć cię nie mogę

 

Zagarnę w dłonie te lody

bo wiem że po cichu szlochasz

rozpuszczę serca rozwody

aż powiesz że znowu mnie kochasz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  1444 odsłon