Z niebiosów gwiazdy

Usiądź na łące zielonej , poczuj

ciepły wiatr letni on muska skronie

oczu twych kolor łączy się z brzaskiem

bywa zmieszany z księżyca blaskiem

jesteś , tylko tyle czy aż raczej

wypieść więc w sobie tą krótką chwilę

swą przychylnością co doprowadza

do miejsca zielonej beztroskiej łąki

nie ma w niej żalu ani miłości

złap ją w swe dłonie tak bez powodu

uchwyć za skrzydła lecące ptaki

niech one niosą w pola pachnące

nad morza nieogarnięte szumiącą baśnią

szepczące dobre słowa w przestworzach

że jesteś tą  iskrą prawdziwą , godną

zapominając o dróg trudnych rozdrożach

Bycie szczęśliwym gdy jesteś z sobą

tak naturalne dla duszy związki

ty no i  ona na kocu  łąki

patrząc na spadające z niebiosów gwiazdy

 

 

 

Czytaj wiersz
  1275 odsłon

Casanova

Casanova tak mówili koledzy 

o nim od podstawówki

bo kiedy urok zawodził

pomagały  z portfelu złotówki

Podrywaczy takich nie znajdziesz

wyjątek jakich mało

wystarczy zamienił dwa słowa

i że tak powiem  się działo

Pewnego razu wyperfumowany

fryzura nienaganna święcące zęby

wyszczerzył wsiadając do przedziału

w pociągu do Szklarskiej Poręby

Czy miejsce jest tu wolne

jadę odwiedzić rodzinkę

kłopotu żadnego nie sprawię

zagadnął zgrabną blondynkę

Proszę niech pon siada

nikogo więcej nie było 

zmieści się pan i bagaż

uśmiechnęła się dziewczyna miło

Ja tylko podręczny

przycupnął i ... zapiszczał ojej

oczy czerwienią podeszły i łzami

bo usiadł na torbie swojej

Co takiego się stało psze pana

że tak pan się dziwnie wzdryga

cały jest pan spocony to grypa?

wydukał ... alergia chyba

Tak wygadany elokwentny casanova

z bólu zaciskając zęby

wypadł z przedziału jak strzała

gdy dojechał do Szklarskiej Poręby

Do taksówki wskoczył

gdzie przygoda nowa pana wiedzie

znajomy taksówkarz zapytał

do przychodni niech jedzie

Nie będę przedłużał wierszyka

że z poczekalnią się zapoznał

po paru godzinach bólu

do chirurga w końcu się dostał

Lekarz obejrzał wypadek

coś zaczął pod nosem nucić

co będzie panie doktorze

nic , worek trzeba skrócić

Wyciągnął się za bardzo

bez powodu i bez gracji

niestety wiek przychodzi

to wina grawitacji

Proszę podpisać papiery

tak owszem lecz zrób pan powoli

i dokładnie ten zabieg chirurgiczny

i niech mnie już nie boli

Leżąc na stole pytanie zadał głupie

nie żebym się na tym znał

czy zabiegi udają się zawsze

nie ,odpowiedział lekarz

pacjent nie usłyszał bo już spał

A że kłopotów nie koniec

powiedział bym początek

nastąpił tego dnia niestety

trzynasty na dodatek był w piątek

I wierzcie lub nie wierzcie

może to jest i bajka

kiedy przecinał chirurg worek

wypadły oba jaka

Chcąc złapać je niezgrabnie

goryczy przelał czarkę

skalpelem niefortunnie

wziął obciął i fujarkę

Pomyślał sobie doktor

zszywając nici pod skosem

przy wypisie kolego zaśpiewasz

cienkim głosem

A morał z tego taki

niektórzy ciągle się chłoszczą

bo chcieli by czegoś więcej

i nadmiaru  zazdroszczą

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  1810 odsłon

Piekarz miłości

Krojąc chleb powszedni

nie myślisz komu rozdasz kromki

życzliwości a komu sypniesz

okruchy namiastki miłości

 

Bywa żebrakiem jestem

o okruchy sam proszę

żeby poczuć szczęście

oddam wszystkie grosze

 

Bez dobrego słowa

kiedy wyciągnięta dłoń

więdnie ludzkie serce

suchy chleb dostaje nawet koń

 

Co dajesz to wraca

czemu się wciąż marzę

nigdy przecież nie byłem

i nie będę piekarzem

 

Zapracować więc trzeba

na kromki pachnące

wypieczone ze złocistej mąki

z pieca uczuć gorące

Czytaj wiersz
  1349 odsłon

Bukiet dla żony

Idź po pietruszkę Heniu

do zupy mi potrzebna

bez smaku będzie rosół

 prosi żona wylewna

 

Na grządce ją znajdziesz

obok selera, jego też

zerwać możesz jednego

bez włoszczyzny zupa niesmaczna wiesz

 

I pora przynieś ukrytego

za sałatą ona  również

będzie do śniadania porannego

 na kanapki czy wszystko rozumiesz ?

 

Henio założył buty

pomyślał lata nie służą

powoli zawiązał sznurówki

na kokardkę całkiem dużą

 

Wychodząc z domu usłyszał

na progu tam gdzie marchewki szereg

zerwij mi mój drogi jeszcze

pachnący naciowy koperek

 

Więc w ogród wyruszył

w południa pięknej porze

czasu człek nie zatrzyma

i lekką ma sklerozę

 

Przez sad pachnący przechodząc

lata młodości wspomniał

zapatrzony w dostojność przyrody

co przynieść miał zapomniał

 

Stanął pośrodku grządki

otarł pot bo mokre czoło

słońce czerwcowe paliło

miałem coś zerwać do rosołu

 

Nie pamiętam co to dokładnie było

takie zadania to nie

dla prawdziwego mężczyzny

więc schylił się i zerwał garść najbliżej

rosnącej włoszczyzny

 

Stanął w drzwiach szczęśliwy

tak z siebie zadowolony

wziął przyniósł bukiet dorodnych

marchewek dla swojej

najukochańszej żony

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  953 odsłon

Serce

Serce to nie tylko

włókna ścięgna rozkurczający się mięsień

serce jest wibracją

zaginającą czasoprzestrzeń

 

Wibracją jest wszechświata

w rytm bije herców jego

możesz nie wierzyć w nic lecz

stworzony(ś) z cząstek Jego

 

W rzeczywistości obecnej

czas zamienia w życie

pompując krew komórkom

by zbudziły się o świcie

 

To centrum naszego Bytu

jest środkiem środka wszystkiego

co związane z moją osobą

nie połączę się bez niego

 

Z duszy ulotną naturą

która wchodzi do domu

istoty ze światła stworzonej

nie mówiąc nic nikomu

 

Jest portalem myśli i uczuć

z Boskiego eteru płynącej

z jaźni nieogarniętej przez umysł

z wolności rzeki rwącej

 

Nie ma w nim żalu ni smutku

doktryn nakazów wierzeń

braków niezgody rozterek

bo nieograniczona to przestrzeń

 

Miłości też tam nie ma

szczęścia wielkiego rozkwitu

błogości ani zbawienia

to łącznik tych dwóch bliźniaczych bytów

 

Którymi jestem bez wątpienia

ulotnym i realnym

zamienia to na przemian

duchowy świat w materialny

 

I spytasz w wielkiej niemocy

zdziwiony wielce dlaczego

ten świat tak w uczuciach zakręcony

lecz serce nie ma z tym nic wspólnego

 

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  4278 odsłon