Bębenek

Czas świąteczny minął radosny wesoły

 a zgrzytów mam dość

lecz co zrobisz człowieku  kiedy

od karpia między zęby wejdzie ostra ość

I ta rózga nie do końca prawdziwa

bardziej na przypominki że

"oliwa" sprawiedliwa ...

Co zasiewasz zbierasz wiatry

gromy burze nie przyniosą słońca

zostają w sercu mokre łez kałuże

Człowiek ponarzeka przeklinając los

ja nic nie zrobiłem , tak pięknie

usprawiedliwia mój wewnętrzny głos

Że taka karma i inne tam bzdety

tylko jak o karmie mówić do swojej kobiety

Zostawiam w zamrożeniu

me prywatne sprawy

zaparzyłem właśnie i robię łyk kawy

Do kawy wiadomo coś słodkiego zgryzę

a potem po schodach jakoś ledwo lize

Szarlotki makowce pleśniaki murzynki

snickersy bajaderki kremówki pokroje

do ciepłej z mlekiem zwykłej kawy inki

e cholerka jasna od kawy mam zaciek

rozmyślałem w głębi duszy co zostało

po tych świętach na pamiątkę ?

wyszło(wyszedł) duży Maciek (bębenek ;)

 

 

Czytaj wiersz
  1285 odsłon

dwie sąsiad(t)ki ?

Sąsiadki na dole ...

dalej niedosłyszałem

ja chromolę

Żona dzwoniła tylko

telefon mam słaby

o co im chodzi 

nie znam tej sprawy

Schodzę więc na dół

w głowie układam równanie

rower źle postawiłem

a może ze spółdzielni wezwanie....

....żeby porządek zachować

w korytarzu piwnicy

tam nic nie ma tylko farba , drabina

trochę płytek , części auta

coś od chłodnicy

i jeszcze parę szpargałów

jakie wie to licho

pukam do pierwszych drzwi

tam cicho

Robię obrót na pięcie

dzwonie tym razem  wizawi

dzień dobry sąsiedzie jest żona

-zara bedzie

A o co chodzi bom ciekaw tego

jaką masz sprawę do mojej żony

kolego

Ja nic to pana żona chciała

nie znam szczegółów bo

rozmowa telefoniczna

się urwała

Telefoniczna o czym sąsiad rzecze

jak wróci do domu jej się nie upiecze

nic wspólnego nie ma między nami

chciałem wytłumaczyć on

wziął trzasnął drzwiami

Głupa z siebie zrobiłem i wkurzony

dzwonie do żony

Co te sąsiadki chciały

co to za historia

co ja mam do zrobienia

słyszę wyraźne westchnienie 

w samochodzie są dwie siatki

na górę do wniesienia

 

 

Czytaj wiersz
  952 odsłon

żeby ją w końcu zrozumieć

Magia mnie otacza

wbrew pozorom jest na zawołanie

pstryknę tylko palcami

łatwo opisać ból cierpienie smutek

trudniej radość nadzieje

miłość zdarza się tak rzadko

prawie wcale jej nie dostrzegam

najtrudniej opisać codzienność

wystarczy zrobię pstryk

i dziękuję za oddech poranka

stojąc przy otwartym oknie

a dowodem że jeszcze jestem

jest poruszająca się lekko firanka

wybiegam po bułki do sklepu

mijam z psem sąsiadkę dzień dobry

powiem w pośpiechu i szczęśliwy

przynoszę zakupy bo nic nie wypadło

przez dziurawą siatkę

połowa życia w robocie przemija

tępo pukam i stukam

najśmieszniejsze w tym wszystkim

że sensu jakiegokolwiek w niej szukam

ciepła herba na chłodne wieczory

z ciastem to jest raj

wyciągnięty przed telewizorem

pstryk robię a ty mi graj

szara codzienność właśnie

drabiną jest do nieba

szczebel mija za szczeblem

czas tyka że tak trzeba

bo w zwykłym tu ja jestem

codzienność przejść muszę sam

żeby ją w końcu zrozumieć

kiedy już dojdę tam

 

 

 

Czytaj wiersz
  791 odsłon

Za rok

Nie opiszę dziś co czuję

nie potrafię choć próbuję

radość miesza się z nostalgią

zadziwienie bierze górę

że następna wigilija  cicho

właśnie tak przemija

chowając swoją zawartość

w pamiętniki mego serca

wczoraj pierwsza gwiazda wzeszła

teraz gwiazd na niebie krocie

odpłynęło wzięło z wiatrem

te czekanie na spełnienie

obiecane w głębi duszy

moje nowo narodzenie

i znów pierwsza gwiazda błyśnie

i znów zrobię jeden krok

do przyszłości mojej mglistej 

może wszystko wam opowiem

jedno tylko mam życzenie

spotkajmy się tu za rok

 

Czytaj wiersz
  1417 odsłon

Czekam na cud

Zakupy zrobiłem i kran naprawiłem

na koniec roku kapie zawsze natrętnie

dywany nie bo od czego są dzieci co na wszystko

mają zlewkę

zadziwiony jestem przy sałatce warzywnej

jak takimi grubymi paluchami można drobno

pokroić marchewkę

chleb upiekę jutro swojski jest najlepszy

przepisu nie zdradzam nikomu za to

pysznie potem pachnie w domu

trochę sprzątałem nie odkurzam

nie lubię ryku silnika wolę zejść mu z drogi

łażeniem  działam jak płachta na byka

a byk przedświąteczny pokazuje rogi

zwieje do piwnicy mam tam ważną sprawę

po choinkę plastikową sprzed parunastu laty

wiem gdzie podstawić papier pod podstawę

będą śpiewać kolędy lulajże alleluja a ja taki szczęśliwy

że dzięki tekturce czubek się nie buja

lampki coś nie świecą wezmę  je zobaczę

żarówka się przepaliła a na bombki kot mój skacze

wszystko raczej zrobione prezenty kupione

lubię uszczęśliwiać synów no i żonę

późna jest godzina cicho głucho wszędzie

tak czekam na cud

że za moje starania to

rózgi nie będzie  ;)

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  908 odsłon