Uśmiech zmieni

Co jeden uśmiech zmieni

chociaż grymas zrobisz radosny

wpadnie do oczu drugiego człowieka

nie rozweseli tej wiosny

 

Zimny wiatr ze wschodu wieje

i choć słońce wysoko

promień nie ogrzeje

zadry co w środku głęboko

 

Modlitwa codziennego poranka

zaprasza do przestrzeni

wypita kawy filiżanka

zabiera w zapomnienie

 

Że czas stanął na głowie

trąbi o tym świat

czy mądry ktoś odpowie

ile zostało dni minut lat 

 

Być silnym w swej niemocy

zapominam o milczeniu

zabranych strachem tyle nocy

siadam na mądrym kamieniu

 

Co ma być to przecież będzie

 ziemia zakryje kości

tyle strachu rozsianego wszędzie

ja wchodzę do moich wartości

 

Wierzę w to co w obłokach

zaglądam do serca pełni

wirowanie przypomni o krokach

miłości wiecznej co dusze wypełni

 

Największą chorobą

ludzi uduchowionych (wierzących)

jest paniczny lęk przed śmiercią

 

"Śmierć nie jest przeciwieństwem życia. Życie nie ma swojego przeciwieństwa. Przeciwieństwem śmierci są narodziny. Życie jest wieczne."

"W godzinie twojej śmierci, historia życia może ci się wydawać jak sen, który właśnie się kończy. Jednak nawet we śnie, musi istnieć esencja czegoś, co jest prawdziwe. Musi istnieć świadomość, w której sen się wydarza; inaczej nie byłoby go."

Eckhart Tolle

Polecam ten filmik z serca .

https://www.dailymotion.com/video/x1bmi9j?fbclid=IwAR3mJN6hsTkrQoKlFL3AoCE-PMClcoVybUPlfa5nk6aU_fMoFc-Wz7vGKpo

 

Czytaj wiersz
  770 odsłon

Uśmiech zmieni

Co jeden uśmiech zmieni

chociaż grymas zrobisz radosny

wpadnie do oczu drugiego człowieka

nie rozweseli tej wiosny

 

Zimny wiatr ze wschodu wieje

i choć słońce wysoko

promień nie ogrzeje

zadry co w środku głęboko

 

Modlitwa codziennego poranka

zaprasza do przestrzeni

wypita kawy filiżanka

zabiera w zapomnienie

 

Że czas stanął na głowie

trąbi o tym świat

czy mądry ktoś odpowie

ile zostało dni minut lat 

 

Być silnym w swej niemocy

zapominam o milczeniu

zabranych strachem tyle nocy

siadam na mądrym kamieniu

 

Co ma być to przecież będzie

 ziemia zakryje kości

tyle strachu rozsianego wszędzie

ja wchodzę do moich wartości

 

Wierzę w to co w obłokach

zaglądam do serca pełni

wirowanie przypomni o krokach

miłości wiecznej co dusze wypełni

 

Największą chorobą

ludzi uduchowionych (wierzących)

jest paniczny lęk przed śmiercią

 

"Śmierć nie jest przeciwieństwem życia. Życie nie ma swojego przeciwieństwa. Przeciwieństwem śmierci są narodziny. Życie jest wieczne."

"W godzinie twojej śmierci, historia życia może ci się wydawać jak sen, który właśnie się kończy. Jednak nawet we śnie, musi istnieć esencja czegoś, co jest prawdziwe. Musi istnieć świadomość, w której sen się wydarza; inaczej nie byłoby go."

Eckhart Tolle

Polecam ten filmik z serca .

https://www.dailymotion.com/video/x1bmi9j?fbclid=IwAR3mJN6hsTkrQoKlFL3AoCE-PMClcoVybUPlfa5nk6aU_fMoFc-Wz7vGKpo

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  579 odsłon

Jak Ja

Być Jezusem swoich czasów

w świadomości tak uczciwym

jak sklepowa w mięsnym sklepie

gdy schabowego młotkiem klepie

 

Drogą kroczyć wciąż pod górę

stopom nie dać nic wytchnienia

by na szczycie zamiast wiary

zaleźć popiół pył z kamienia

 

Który miał być  fundamentem

żeby dom postawić nowy

i zobaczyć za zakrętem

że nie ma miłości mowy

 

Cierń wbity do krwi uciska

pot zalewa oczu jasność

całe życie się wzbijałem

by jak gwiazda znowu zgasnąć

 

Pręgi pleców od miłości

która balsamem być miała 

na wysokie zmartwień progi

maścią zbolałego ducha ciała

 

Wiem że tutaj Jezu drogi

życie to jest taka gra

teraz pewnie jesteś Bogiem

lecz na ziemi takiś sam

jak JA

 

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  1355 odsłon

Do siebie piję

Myślałem jak stać się niewidzialnym

i wbrew pozorom nie jest to wielka sztuka

znikasz na pstryk obłoku dotykasz

krok naprzód a jednak wstecz

zakładasz stary garnitur co mole

prawie go zżarły torbę podróżną

wieszasz na ramieniu jak balast

w niej całe twoje smutne życie

przez które słońce nie przenika

we mgle chodzę i niby do przodu

lecz cofa się nieustannie  rak

który bez czystej wody ginie

mając nadzieję że będzie pięknie

kiedy wypowiadałem z miłością

twoje imię ale czas zamienia uczucia

w skorupę mięczak robi krok w tył

jak to rak rok miesiąc dzień bo

nadszedł już ten czas utonę

w mętnej uczuć brei nieprzezroczystej

niczym szyba w deszczowy dzień

zabrakło sposobów by osuszyć łzy

więc najlepszym z nich to zniknąć

para to  stan wolny od trosk

kieliszek jedyny on się nie zbije

za toast czyjś szczęście czyje

niewypowiedziane z moich ust

problem mam że wódki nie piję

nie piję ?

Czytaj wiersz
  993 odsłon

Nie o tym

...chciałem napisać całkiem na inny temat ale spłynęło to na mnie niespodziewanie przy klawiaturze więc napiszę właśnie o tym co zakradło się do zakamarków mojej duszy . Zatrzymałem się na chwile na krótkim uspokojeniu emocji i pomyślałem o wdzięczności . Nie o podziękowaniu za wspaniałe i pełne uniesień chwile lecz wręcz przeciwnie . Podziękowaniu za te złe momenty życia które wbiły się w moje serce jak sople zamarzniętego lodu . Dobre momenty mojego życia to zaledwie życia pół a nikt nie żyje do połowy . Jak można oddzielić od siebie i przefiltrować krople wody . Woda w naturze nigdy nie jest czysta . Nawet potok górski choć wydaje się krystalicznie czysty to po napiciu się można dostać sraczki i uwierzcie takiej że papieru brakuje ( człowiek zawsze sobie poradzi, są jeszcze ze ściółki liście przyroda nie zastawi na pastwę losu) . Ale nie o tym . Życie jest wodą mętną i nawet kiedy człowiek przefiltruje ją przez duchowe praktyki to trafi się skażona kropla która powoli zmąci jej czystość . Wydawało mi się nie raz że moja odporność jest wystarczająca na zanieczyszczenia z zewnątrz . I ile razy tak myślałem mętna kropla właśnie wpadała do szklanki i niszczyła mój ład ("duchową ciężką pracę ") . Pytałem dlaczego do jasnej cholery przychodzą doświadczenia którym nie jestem w stanie się przeciwstawić . A uderzały boleśnie i celnie, poniżej tak zwanego pasa aż tchu brakowało . Zamiast wylać mętną wodę próbowałem ją ciągle oczyszczać , filtrować , energetyzować . Następowała ulga lecz zagłuszanie tego co złe , było jak śnieżna kula . Staczała się z góry będąc coraz większa . Pieprznięcie zwalało z nóg . Ciężkie przeżycie , ledwo podnosiłem się po raz kolejny . Aż w końcu postanowiłem nie wstawać. Leżałem w kałuży żalu olewając wszystko dookoła . Moja duchowość zaczęła mnie męczyć więc olałem i ją . W złości "bezradności" postanowiłem utopić smutek . Wróciły stare nałogi i ... zrobiło się jeszcze gorzej . Ale ja wyznaję pewnie błędną teorię że do puki nie dotkniesz dna to się nie odbijesz . Destrukcja jest taka łatwa i przyjemna . Nie potrzeba się o nic martwić , starać , zabiegać , pracować nad sobą . Ona po prostu jest i w niej się trwa . Długo jednak człowiek wstaje . Bywa z łzami w oczach i pyta i co teraz . Dlaczego żyć , starać i budować następny dzień ?
Zatrzymanie w takiej sytuacji jest raczej najlepszym lekarstwem . Przeczekanie .
I zrozumiałem że złe emocje to też i ja . Ja też jestem i zły i złego doświadczam .
Wdzięczność za złe doświadczenia wydaje się dziwna ale inaczej się nie da . Bo zawsze będzie wiał wiatr mocniejszy , słabszy . Pogodą jest również deszcz .Zmoczy do slipek i zmrozi na kość więc trzeba się hartować . Zażywać witaminę
C i zdrowo odżywiać . Ale czy pączek to grzech .
Wdzięczny zaczynam być za to co dostaje bo innego życia nie mam szkoda czasu na czekanie że leprze zstąpi z nieba .
Bo moje życie jest właśnie takie a bez wdzięczności za nie nie ma wybaczenia złemu . Woda nigdy nie jest czysta po to , żeby sraczka przeczyściła jelita .
Ktoś napisał śmierć i sranie tam gdzie zastanie . Miałem napisać o postrzeganiu śmierci a wyszło o przeczyszczeniu a może bardziej oczyszczeniu . We wdzięczności tego co dostaję zaczynam odczuwać równowagę . Inaczej nie potrafię chyba.Wdzięczny więc jestem za wszystkie chwile mojego życia bo one je tworzą .

 

https://www.youtube.com/watch?v=CnQ8N1KacJc&list=RDFNKPYhXmzoE&index=3

Czytaj wiersz
  994 odsłon