Rozciągnięta marmolada

"Życie nigdy nie miało być bezpieczne"

co te słowa znaczą pomyślałem

czytając czyjeś zapiski

jakie bezpieczeństwo?

straszyć tak wypada

kiedy na kanapce marmolada

na chlebie rozciągnięta

co jest w tym zawołaniu

zastanowiło mnie przy porannym śniadaniu

a nie miało być bezpieczne? czuję ciągły niepokój

grzebiąc przy zepsutym gniazdku

z prądem nie ma żartów

przechodzę na stronę drugą ulicy

wierzę że się uda ominąć

pędzący bolid przecinający

powietrze mistrzowie kierownicy

na drabinę chodząc w robocie

niestety bo tak trzeba

czy ostatni szczebel na ziemi jest

pierwszym szczeblem do nieba

Nie taki jest przekaz więc wyślij

do wnętrze pytanie to serce zna

lepiej od moich myśli

codzienność to nie tylko karta zła

I strach przed jutrzejszym porankiem

co być ma to będzie nawet kiedy

sił brak , życie jest pędem i przystankiem

odpocząć od myśli złych ,wtedy zrozumiem

"Przeznaczeniem życia jest , żyć do samego końca"

Czytaj wiersz
  1002 odsłon

Niegodni

Cieszyć oczy błękitem

nasycić zielenią

wdychać powietrze zachwytem

zachodu czerwienią

 

Ustać na jednej nodze

wiatru podmuchy próbując

kamienną kroczyć drogą

z porankiem się siłując

 

W plecaku nieść nadzieję

szczęście gdzieś w sercu mam

słońce ciągle się śmieje

nigdy nie dojdziesz tam

 

Gdzie końcem jest nazwany

ten nasz bezkresny świat

za horyzont schowany

jutrzejszej na przyszłości plaży

ludzkiej stopy ślad

 

Jesteśmy prochem z grilla

na sukience matki ziemi

my, to tak krótka chwila

czas kiedy tu żyjemy

 

Świadomość obudzona

niech zmieni te myślenie

wraz z ziemią zestrojona

rozbudzi w nas marzenia

 

Rozkładając ręce wzlecimy

wznieśmy się nad nicością

którą pozostawimy

gdy nie klękniemy z miłością

 

Do matki która nas nosi

stworzeni z jej materii

lecz pewni siebie wygodni

o wybaczenie ją prośmy

bo jesteśmy jej niegodni

 

 

 https://www.youtube.com/watch?v=EZvHZgii7XI

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  1403 odsłon

Popiół z popielnika

No powiedz proszę

jak wygrać z samym sobą

kiedy stoisz na polu bitwy

i nie masz w koło nikogo

 zostałeś jak chorągiew

pod wiatr łopocząca wytrwale

ni wrogów ni przyjaciół

czujesz powiewu fale

rozdarte płótno postrzępione

przeżywasz wielkie męki

nie wytrwasz w tej pozie zbyt długo

bo nie ma pomocnej ręki

upadasz w końcu ze sztandarem

tak dumnie niesinym gdzieś tam

gdzie bytem nazwana przestrzeń

w tej bitwie zawsze byłeś sam

kurka wodna powiem albo

motyla noga

bo nie chcę słowem obrażać

ludzi ani na niebie Boga

myślałem miłość to rozejm

coś jednak było na rzeczy

upadłem bo miałem wbity

topór wojenny w plecy

ran nie wyliże modlitwa

też ludzi dobre słowa

w tej beznadziejnej gonitwie

zaczynam wszystko od nowa

garść z popielnika wspomnień

biorę wychodząc na  świat

otwieram swoje dłonie a popiół

rozwieje zapomnienia wiatr

 

Czytaj wiersz
  946 odsłon

Na tłuszcz

Kiedy w rozmowie

nie zrozumiesz co ci ten drugi powie

chcąc udawać mądrego

wypalisz coś nieprzemyślanego

 

Z uprzejmością tak bywa

wskazać chcę drogę prostą

nie wiem jak bym się starał

pokręcę wszystko ostro

 

Powiedz że kolego ,

zapytał nieznajomy gość

pociąg ten na Tłuszcz jedzie

czy na jakieś tam coś

 

Nie , nie na tłuszcz

widział pan taką szopę

kiedyś był na parę

a teraz jest na ropę

 

To znaczy para napędzała turbinę

koła wprawiała w ruch

palacz węgiel wrzucał do kotła

a ciuchcia robiła uch

 

Dokładnie woda zamieniona

pod wpływem temperatury

podgrzana do stu stopni

bo takie są prawa natury

 

Węgiel panie to węgiel

kocioł on węgla chce

żeby ruszyło to cielsko

ale tłuszcz ? na pewno nie

 

Teraz jeżdżą ropniaki

wiedzieć jak dzieła i skąd

człowiek nieobeznany z techniką

najwięcej ich jeździ na prąd

 

Drogi panie jak świat światem

toć oglądam wiadomości i

programy z discovery , na tłuszcz

nie ma  możliwości

 

Nie wiem tłuszcz służy do czego w pociągu

drogi kolego

 

A idź do cholery jasnej , usłyszę

i nie wykrzywiaj chałapy

ja do Tłuszcza chcę jechać

a ty se jedź na Łapy

 

Ludzie to mają pomysły

jaka bestyja wesoła

wymyśliła pociąg na łapy

przecież on ma żelazne koła

 

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  1181 odsłon

Wielbłąd

Czasem unoszę się ponad ziemią

podnoszę głowę do góry

i w wyobraźni zaglądam

do najwyższej chmury kłębiastej

układam się tam jak

na słońcu niewygrzany ptak

na miękkiej poduszce odpływam

ta przestrzeń unosi w dal

gdzie w życiu raczej nie bywam

tysiące mych szczęścia westchnień

w miękkości rozkładam kości

niech odetchną chwilę tą błogością

w podróż gdzie nie muszę nic

i nicością wypełniam swą duszę

szklanka żeby wlać w nią nowe

pusta musi być choć trochę

wylewam z niej złami smutki , krople

spadają na ziemię a sól ich ususzy

chwastów bolesne odmęty

pusty umysł wyciszony odnajdzie

nowego Źródła ujście by napełnić

odwodnione ciało niech pije do syta

zanim ruszy w drogę wielbłąd

po pustynnym szlaku codziennym

skąd idziesz wiesz lecz dokąd ?

los spyta

następna oaza kila wiosen stąd

 

 

 

 

Czytaj wiersz
  1359 odsłon