Otwieram oczy z nadzieją
że świat się zmienił , inna
rzeczywistość zagląda tak głęboko
jak żadne oczy drugiego człowieka
porzucić trzeba złudzenia
świat jest taki jaki był nic się tu nie zmienia
i nie zmieni się niestety samo
bo ja jestem tą zmianą
sam muszę jej dokonać
gdy demony żalu wychodzą na łowy
nie wydobędziesz z siebie czystej mowy
zasiane osty choć kwiatem rozkwitają
bez zapachu są i nikomu nie podarujesz
owocu umęczonego umysłu
gorącą stal surową pierwotną jak ta chwila
przekuć można na miecz lub lemiesze
do pługa by żyzną ziemię orały
wpadając w pułapkę codziennych trosk
bywa złego dżina z karafki wypuszczam
i choć od wielu lat jest pusta
myśl by napełnić ją kołacze po głowie
odpowiadam sobie że jeszcze nie dziś
nie sądziłem że przebudzenie jest tak bolesne
w świadomości mojego bytu żyłem
lecz próba nadejść musi bo
nic w miejscu nie stoi nawet gwiazdy
pędzące galaktyki , zmiany ustawień
wiara jedyny stan czysty
tonący co chwyta się brzytwy
nazwij go Bogiem Źródłem Wszechświatem
Cząstką Życia lub otaczającym światem
ona zostaje jedyna niezmienna i prawdziwa
umierający grzesznik gdy spytał
wybaczysz mi panie usłyszał
jeszcze dziś będziesz w królestwie niebieskim
więc wierzyć trzeba , w siebie przede wszystkim
bo z sobą jestem
na wieki zostanę , na nadzieję i miłość czas lepszy
nastanie .