Na szczytach skrajności

 
 
 
Nowy dzień się obudził,
nie mniej zdziwiony niż ja.
Końcówka czerwca, zmarznięte wróble
termometr też zwariował minus trzy... 
 
Za oknem śnieg,  biało bieluśko.
 
Kwitnącą lipę zmiażdżyła 
rzeczywistość,
paniką zabrzmiał szelest liści...
Zerwał się silny wiatr ptaki zamilkły 
przerażone.
 
Narasta niepokój czyżby lato już było ?
jeśli tak, to gdzie podziała się wiosna ?
 
 

                             ***

Przyszło lato...upały. Wstawiłam dla ochłody.
Pierwszy
Jałowe życie
 

Komentarze 1

Gość - Anka w poniedziałek, 30 lipiec 2018 21:34

Dobrze, że wstawiłaś! Bardzo lubię Twoje wiersze

Dobrze, że wstawiłaś! Bardzo lubię Twoje wiersze :)
piątek, 19 kwiecień 2024

Zdjęcie captcha