Chowam się w cieniu gdzieś -
między bólem, a wspomnieniem -
z niego utkam mocną sieć,
byś nie rzucił znów kamieniem.
Żyję, lecz powietrza brak,
serce bije znajomym brzmieniem.
Bez Ciebie jest mi pusto tak -
bądź moim nowym płomieniem.
Może któregoś dnia
pokażę Ci mój świat.
Może któregoś dnia
spotkamy się tam -
kiedy niebo przestanie
płakać rzewnymi łzami,
kiedy ziemia zostanie,
bez labiryntu ściany.
Wtedy będzie prościej -
bez ukrytego bólu,
kiedy miłość wzrośnie
na niewinnym polu.
Otwierasz drzwi - każesz mi wyjść,
widzę twoje oczy wilgotne...
Czemu życie musi z nas kpić -
nie chcę tkwić znów samotnie.
Mówisz, że tak będzie lepiej -
gdzieś ucieka cały sens.
Jakby było jakoś chłodniej,
jak odnajdę teraz się?
Żyję, chociaż nie mam serca,
odjechało razem z tobą.
Każdy dzień to morderca -
już nie będę nigdy sobą...
Gdy w koło tyle kłamstwa,
ile ziaren piasku na plaży.
A ludzi szczerych szukasz
tylko w swojej wyobraźni -
czy zagrasz ze mną
w taką grę? -
W taką grę -
bym nie straciła Cię?
Podobno życie jest takie,
jak je sobie stworzymy.
Gdy prawdziwych ludzi brak -
na czym ma stać ten świat?
Bądź mi powietrzem
w smogowe dni.
Będę przy tobie
ostatkiem sił.
Kochaj jak nigdy,
właśnie teraz...
- właśnie teraz,
gdy świat mi cię...
zabiera.