Nie, to jeszcze nie koniec*
czasu nienawiści i żądzy zimnego odwetu
zanim złożysz do modlitwy dłonie
nie poznasz tego świata wielkiego sekretu
twój język jako węża wciąż jadowity
pluje na innych bez najmniejszego powodu
jakbyś miał z tego szatańskie profity
i dobroci nie odczuwasz nawet już głodu
ucisz tę burzę serca choć dziś i tyle
gwiezdne wojny jeszcze tak nie ustaną
zostaw tę mowę zła nie na chwilę
słońce nadziei nas wreszcie powita rano
spracowana ręka w pierś niech uderzy
uczyń przed sobą rachunek sumienia
i nie buduj od nowa kolejnej Babel wieży
ktoś inny za ciebie wszystko pozmienia
podziel się łykiem wody z życia zdroju
który tutaj jest raz każdemu tylko dany
by nie zabrakło dla nikogo tego napoju
w nim pordzewieją kule niewystrzelane
odrzuć na zawsze ten miecz i zbroję
o dobrym słowie pamiętaj jak o chlebie
to wszystko na świecie nie jest twoje
święta ziemia wszystko kiedyś pogrzebie
i wyznaj winy przed Boga majestatem
bo życie będzie twoje jako Madejowe łoże
szukaj krainy gdzie żyją anioły skrzydlate
tu nie zawsze będzie ktoś kto ci pomoże
a tylko podłoży znów kłody pod nogi raczej
w dzień milionów serc zło jeszcze zwyciężyło
kiedyś ktoś zmieni wszystko i będzie inaczej
gdy wszędzie zapanuje prawdziwy pokój i miłość
Tobie dzisiaj
z ręką na sercu gram
bo tylko jedną Ciebie mam
matulu moja
przez lata liczne poraniona
aż pola przesiąknięte krwią
w Twojej ziemi dzisiaj śpią
rycerze którzy Ciebie strzegli
całe wieki
anioł nad nimi rozkłada ramiona
lecz nie na darmo oni polegli
i oddali swego ducha
dobry Bóg ich za to dziś wysłucha
z naszych modlitw ułożoną pieśń
nadszedł czas odbudowy
znów zalśni hetmańska zbroja
by zdusić węża nienawiści
miłością zalejemy zgniłą
jego pleśń
Tobie dziś
z ręką na sercu zapiszę nowy
fragment historii do wielkiej
księgi
nareszcie sen pokoleń się ziści
i nikt już nie skruszy tej potęgi
spełnią się wreszcie sny
o lepszej przyszłości
gdzie nadzieja i wiara
jak wody rzeki
popłyną wzruszenia łzy
Tobie dzisiaj
z ręką na sercu gram
bo już wreszcie nie jestem sam
słyszę okrzyk radości
niedaleki
Matko
co powróciłaś z dalekiej tułaczki
znów jesteś
Ojczyzno moja
Powracam myślą w te czasy
jak co roku w porze jesieni
kłosy zbóż znów latem
jak ze złota się złocą
na tych polach
gdzie ziarno się urodzi
gwiazdy srebrzą się cichą
już spokojną nocą
bo przecież i słońce
radosne też wschodzi
kiedy dzień co każde rano
budzi się od nowa
i jak ogień płonie
gdy zachodzi czerwienią
orzeł rozpostarł skrzydła
już leci w stronę nieba
to rocznica jest polska
nasza listopadowa
raduje się bardzo serce
poety natchnione
bo krwawiło tyle razy
aż pozostały blizny
na stole pachnie znowu
bochen chleba
zasnęli tylko snem
wiecznym nasi bohaterowie
pochowani w grobach
u matki ojczyzny
historia dzisiaj ich oceni
i za nich wszystko opowie
Bóg w święty dzwon w dzień
oznaczony uderzy
dziękczynienia hymn
dzisiaj za to śpiewamy
nowe obrazy poświęcimy
w rzeźbione misternie ramy
za wiekowe ziemie
które wróciły do Macierzy
i na zawsze tu pozostaną
gdzie polskie powstało plemię
,Panno Święta, co jasnej bronisz Częstochowy,,
modlitwy do Ciebie dziś zanosi wierny lud
Matko Boża dla nas ten prawdziwy uczyń cud
spuść wielki promień łaski i w ten dzień sierpniowy
Tu gdzie chory na powrót staje się znów zdrowy
a niemy zaśpiewa i całym sercem bez nut
niewinny nie utraci i czysty żadnej z cnót
od stuleci prowadzą w modlitwie rozmowy
Zanoszę teraz prośby za umiłowane
serca, które kocham i kochać aż do końca
będę i chociaż myślą z nimi pozostanę
Maryjo nasza której blask większy od słońca
tyle lat czynisz dobro matki nieprzebrane
zachowaj Polskę wiarą wciąż jest gorejąca...
Nikt nigdy
nie napisze takiego wiersza
który się każdemu
na zawsze spodoba
i choćby jednym wyrazem
wszystkie zmysły obudził
nie ma idealnej poezji
tak jak nie będzie
idealnych ludzi
choć to nie klątwa
ani śmiertelna choroba
w tym świecie
pełnym omyłek i herezji
gdzie coraz mniej
poczucia humoru
każdy ma jakąś skazę