Przeminęło

Spotkałem Ją, ohh co to były za momenty
Pierwsze wrażenie- "jest niesamowita"
Byłem w szoku, byłem jej czarem zaklęty
Stoi przede mną i mówi "witam"

Już wtedy wiedziałem, od początku samego
Niech mnie nie opuszcza, niech zawsze tu będzie
Nie zniosę choćby dnia, bez Jej towarzystwa uroczego
Chcę Ją mieć obok mnie, zawsze i wszędzie

Pozytywny wpływ, już czuję jego działanie
Chciałbym natychmiast zmienić mnóstwo rzeczy
Cały światopogląd, całe to zachowanie
Usunąć, wymazać, wyrzucić do śmieci

Spojrzeć w lustro, i co tam zobaczyć?
Szczęśliwego człowieka, bez smutku wylewanego
Który nowe cele może sobie układać raczyć
Który nie ma w sobie nastawienia zgorzkniałego

Jej postać w pobliżu, daje same zalety
Złapałem więc ją mocno za rękę
Lecz usłyszałem nagle "niestety"
Wielką to słowo zrobiło w sercu mym wnękę
"Nie Tobie jestem pisana"- odeszła to mówiąc
Starałem się chociażby drgnąć
Ta jedyna, ta wspaniała, opuściła mnie zbytnio się nie trudniąc
Zacząłem w myślach znowu klnąć

Ta moja wybranka, kim ona jest więc?
Była to tak zwana "do życia chęć"...

Czytaj wiersz
  1355 odsłon

Nałóg

Stoi nade mną od początku każdego dnia
Patrzy wzrokiem kusiciela
Podstawia kieliszek, mówiąc "do dna!"
Całego mnie od środka rozdziera

Głosem bez przerwy jest w moich myślach wiodącym
Usuwa wszystkie bariery
Każe mi iść torem życia zatracającym
Nie wróży mi żadnej kariery

Sprawił że życie jest dla mnie jak więzienie
Picie bez przerwy to jest prison break
Odsuwam na bok ból i cierpienie
Lecz mimo wszystko wciąż jest mi źle
On dba o to bym o porażkach nie zapominał
Pogrąża mnie, zrzuca w dół
Mówi, że lekarstwem jest butelka wina
Sprawia że znowu zaufam mu

Zakrywa mi oczy, chustą złudzenia
Zatyka uszy, odcina od przyjaciół słów pomocy
Mówi, że nie mają nic do powiedzenia
Że pomoc jest tylko w jego mocy

Znowu mu wierzę, znowu robię co chce
Podstawia butelkę, mówi że mnie uwolni
Wypijam, wciąż czuję się źle
On mówi, że tak to już jest u niego w niewoli

Prison break wciąż bez powodzenia
Dalej siedzę w celi z napisem "życie" nad kratami
Ile mnie czeka tego jeszcze siedzenia?
Nikt nie może powiedzieć, to samo całymi latami

Ponownie do mnie przychodzi ze złymi intencjami
Pytam co teraz powinienem zrobić
On daje kolejne rzeczy, mami mnie mocnymi trunkami
Znów się mam nimi napoić!

Czy tak ma być? Bez szans na poprawę?
Stać już zawsze na krawędzi
Czy odzyskam jeszcze wiarę?
Czy skończę w odmętach nędzy?

On wciąż jest niewzruszony
Stoi ze swym strasznym wzrokiem
Krzyczę że chcę być uwolniony
On się tylko zbliża pewnym krokiem
Stanął obok, mocno chwycił, ból rozbudził
Czekał aż nie będę mógł wytrzymać
Gdy wyczekał to głosem złym przemówił
Który zaczął w myśli się wżynać
"To co dotąd ze mną miałeś, było dopiero prologiem...
Wiesz kim jestem? Twoim nałogiem "
...

Czytaj wiersz
  1746 odsłon

Do wyspy

Stoję, patrzę, płynę...
Pośród morza dusz się snujących
Pośród spojrzeń obojętność rzucających
Idę, zamykam oczy, ginę...

Kroki niepewne, jak we mgle
I poszukiwania... Światła małego
Znaku nadziei, znaku czegoś dobrego
Czy dobrze idę? Nie, jednak źle

Myśli coraz więcej... Zgubienie
Co się tutaj dzieje?
Czemu strach tylko widnieje?
Nadal bez zmiany... Cierpienie

Wychodzę z morza... Jestem sam
Już bez dusz wokół mnie
Ale też bez własnej, nie chcę jej
Trafiłem na wyspę, będę sam...

Czytaj wiersz
  1175 odsłon

O czymś i o niczym

Tak dobrze już mi dni przemijały
Bez żadnych większych problemów
Wszystkie zmartwienia, niesnaski w odległe strony sobie odleciały
Postawiłem przed sobą mnóstwo nowych celów
Cały ten plan, wszystkie te ważne dla mnie działania
Miały sprawić żebym wrócił do życia normalności
Jednak niestety na marne te moje starania
Wpadłem w okropne sita, czyjejś urokliwości

Literacki przypadek, niczym u Szekspira
On zmysły swoje stracił, Ona o tym nie ma pojęcia
On życie całe swoje teraz przeklina
Ona ma lepsze w życiu zajęcia

Tragizm w powietrzu nad tą sytuacją się unosi
Tylko jedno z nich go wyczuć może
Chłopak z każdym dniem coraz gorzej wszystko znosi
Jeszcze chwila i nic już mu nie pomoże

Ona beztrosko, żyje po swojemu
Raz z nim pogada, a później już w milczeniu
Tak się toczy, ta historia cała
Dzień po dniu, kolejne dochodzą rozdziały
Szansa od początku była mała
Teraz już chyba do zera opadły

Czy chłopak sobie poradzi?
Oto jest pytanie...
A jak po tym wszystkim do świata się zrazi?
Niby to tylko gdybanie...
Jedno jest pewne, nie do zaprzeczenia
Źle mi się z tym żyje, nie chcę mieć z tym do czynienia!
Czytaj wiersz
  1293 odsłon

Życie... nie takie fajne

Znowu się ten stan zaczął pojawiać
Znowu w mojej głowie mieszać się zaczęło
Znowu nie wiem jakie dalej kroki stawiać
Znowu nie ma zacięcia, które niedawne jeszcze we mnie płonęło

Wpadłem w środek wielkiej pustyni bezradności
Gdzie bym nie poszedł to czeka mnie niepowodzenie
Może już osiągnąłem maksymalny poziom beznadziejności
A może jeszcze los czeka na jednego, już ostatniego kroku zrobienie
Dopiero wtedy będę mógł się w pełni już przekonać
Jak życie potrafi dać komuś w kość
Chciałem wielkich rzeczy w nim dokonać
Ale teraz już mam w zasadzie dość

Zaczęło wszystko po mnie ściekać
Po co się czymkolwiek przejmować?
Szczęścia nawet na chwilę nie mogę i tak się doczekać
A przecież w tym czasie czymś innym warto się zajmować

Bycie miłym? Wyrozumiałym? Pomocnym? Hah, co to teraz właściwie znaczy?
Wszyscy w fałszywości, obłudzie i własnej wygodzie są okopani
Chcąc być dobrym, nie wiedziałem nawet ile się traci
Teraz już wiem, że nie warto się starać, ludzie i tak będą dalej zakłamani

Jak czegoś potrzebują, to zawsze na tę samą osobę liczyli
Lecz gdy od nich życzliwości się oczekuje ten pierwszy raz
To nagle wszyscy się razem odwrócili
I w taki oto sposób, w głębokiej samotności mija powoli czas

Jak znaleźć lekarstwo? Czy jest jakiś możliwy ratunek?
Uciec do używek? Trzymać się blisko alkoholu?
Zapomnienie, chociaż na chwilę zapewni jakiś mocniejszy trunek
Wiem, że to zła droga, ale może nie ma wyboru?

Z resztą, kogo by to obchodziło
Każdy ma swoje własne zmartwienia
Czyjaś porażka? W czyj humor by to uderzyło?
Prawda jest taka, że samemu się walczy i samemu się umiera

Życie jest wielką sceną teatralną
My na niej tylko gramy
Każdy ma swoją rolę i każdy chce by była tą najlepszą, niepowtarzalną
Wtedy zapomina się, że z innymi też do czynienia mamy

Ja się w tym odnaleźć nie mogę
Jestem statystą, zza kulis ledwo wystaję
Każdy gwałtowny zwrot budzi we mnie trwogę
Chyba też dlatego, tak szybko się poddaję ...
 
Chciałbym by było inaczej, lepiej
Marzy mi się, że dookoła szczęście będzie krążyć
Że wszyscy traktują się cieplej
Do tego chciałem od początku dążyć

Ale teraz już jest tego zakończenie
Sens znika, to jest jak bez wzroku zwykłe błądzenie...
Czytaj wiersz
  1266 odsłon