Nie boję się

Nie boję się życia, już się nie boję
Bo Bóg mnie jak pasterz i broni i strzeże,
Słowami Ksiąg Świętych mnie karmi i poi
A ja je zgłębiam, zgłębiam i wciąż mocniej wierzę.

W nich mnie prowadzi gdzie pokarm dla duszy,
Gdzie wodę czystą znajdę i od zła zasłania.
Choćbym szła ciemną doliną i mroczną,
Drogą nieznaną co z mgły się wyłania

To nie ulęknę się ciemności nocy,
Choćby mnie porwać chciała życia rzeka.
Bo Bóg jest ze mną i On mnie prowadzi
Do Domu swego, w którym na mnie czeka.


Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 23

Boże jesteś ze mną

Był jeszcze jeden dzień, jeden wieczór
I znów bliżej do jesieni życia.
Jeszcze jedna książka na dobranoc,
Jeszcze jedno marzenie do skrycia.

Wszystko mija zostają wspomnienia
Czy to życie tylko bólem było?
Czy radości w nim trochę zostało?
Czy na próżno wszystko  się przeżyło?

Po co pytań zadawać tak wiele?
Po co sprawy minione roztrząsać?
W Niebo tylko mi spojrzeć wystarczy
W nim nadzieja - na szczęście bez końca.

Tak dobrze w Twej ciszy

Tak dobrze Panie w Twej ciszy,
Tak bezpieczna jestem w Twym spokoju.
Bo Ty zawsze jesteś przy mnie, Ojcze
W mej radości, w smutku, w niepokoju.

Jesteś, kiedy idę pustą drogą
I gdy nie ma przy mnie przyjaciela
Więc nie smucę się już, nie płaczę,
Bo Twa dobroć, Twa miłość mnie wspiera.

Jesteś każdą chwilą przy mnie Boże.
Dusza moja Ciebie wiecznie czuje,
Więc bezpiecznie przez świat ten już idę,
Bo Twa Mądrość - moim życiem kieruje.

Boże jak dobrze być z Tobą

Boże jak dobrze byś znów z Tobą
Gdy myśli moje są tam, w Niebie,
A ziemia którą mam pod sobą,
Staje się mglistym śladem siebie.

I wszystko wtedy jest nieważne,
A każda sprawa nieciekawa.
Gdy mknę z modlitwą mijam gwiazdy,
Co światłem wielbią Twoje prawa.

Więc cicho stąpam po tym świecie
I szeptem mówię pośród ludzi,
Bo w Niebo tylko patrzeć pragnę
Gdy na modlitwę - noc mnie budzi.

Drzewo

Bóg obudził cię gdy spałeś cicho,
Otulony w nasienia swe gniazdo.
I dał życie byś wyrosło wielkie
I patrzyło ku słońcu i gwiazdom.

Bóg cię uczył jak pić wodę czystą
I jak deszczu kąpać się kroplami.
I ci suchy wiatr i upał dawał,
Byś poznawał twarde życia sprawy.

Wciąż się troszczył o ciebie jak ojciec,
Byś wyrosło wielkie i wspaniałe.
Teraz szumisz swą zielenią jasną
Bo z miłości Bożej - jesteś całe.

Boże Ty mnie prowadzisz

Gdy idę z Tobą, jestem bezpieczna,
Gdy mnie prowadzisz, nie boję się drogi
Czy to noc ciemna, czy pora słoneczna
Ja idę szybko, nie bolą mnie nogi.

Wciąż idę na przód, nie patrzę do tyłu,
Choć wiele drogi w życiu już zrobiłam
Bo patrzę w Boga z całej duszy siłą
Co się z miłości w mym sercu zrodziła.

Bóg wszystko nam daje

Rano słońce za oknem już wstało
Patrzysz, nowa pewnie czeka praca.
Lecz ten dzień, ty od Boga dostałeś,
Lecz się sercem ku Niemu nie zwracasz.

Idę prosto, lecz nie moje kroki.
Piszę wiersze, lecz On je dyktuje.
Myślę, patrzę i wciąż, rozumuję
Że to wszystko wciąż, Bóg daruje.

Człowiek w pysze sobie składa dzięki
Każdym swym sukcesem uniesiony
Lecz nie widzi z czyjej są to ręki
Wszystkie dary jemu przydzielone.

Boże dajesz nam wciąż swą miłość

W słońcu nam dajesz miłości blaski
By patrząc w jego jasne oblicze
Ciebie tam widzieć, Tyś światła pełen
I miłosierdzia co łask nie zliczy.

A w morzu dajesz swą nieskończoność
Co wiecznie falą obmywa gładką
A w jego głębi dobroć złączoną
Co jest miłości serca Twą Łaską

Bo widzisz wszystkie serca człowiecze
Bo w każdym jesteś, co tu na ziemi
Cierpi i płacze, łez swych nie licząc
Człowiek samotny, choć jest ze swymi.

Lecz jeśli w Niebo spojrzy gwieździste
Zobaczy Ciebie, Boże, mój Jasny
I może w sercu swoim uczyni
Dla Twej miłości, choć kącik ciasny.

Daj mi swą harfę Dawidzie

Daj mi swą harfę, Dawidzie
Chcę zagrać dziś na niej dla Pana
Chcę dotknąć znów strun jej uśpionych
Rozbudzić i grać aż do rana

Niech śpiewa twe pieśni jak dawniej
Gdy tony wznosiła i kładła
Gdy grała złotymi strunami
I serce wzruszała aż do dna

Podaruj mi, daj ją, Dawidzie
Bo zagrać chcę Panu twe pieśni
Bo tyle ich w duszy zebrałam
Że w sercu się już nie pomieści.

Modlitwa wieczorna

Dziękuję Ci Boże za ten dzień,
Co był tak pełen Twej miłości
I że chleb na stole też w nim był
I trochę ludzkiej życzliwości.

Za dzień pełen zwyczajnej pracy,
I modlitwy do Ciebie z rana
I miłości najbliższych mi ludzi
Gdy mówili - mamo kochana.

Dzień który mi dałeś Ty, Boże
Za cały od rana do nocy,
Bo nie byłby pewnie dniem takim,
Bez Twojej w nim Boże pomocy.

Modlitewne noce

Mówisz Jezu że wiara jest Mocą,
Która sobą góry może przenieść.
Że gdy w sercu zamieszka człowieczym
To swą siłą wszystko może zmienić.

Mówisz Panie że Ona potrafi,
Choćby była maleńka jak ziarnko,
Wszystko zmienić, każdą rzecz na świecie
Tę największą, tę najbardziej wartą.

Dajesz Jezu przykładów tysiące,
Na tę siłę, tę w wierze zamknioną
Co uczynić może gdy jest wielka,
Jaką moc ma w sobie ujarzmioną.


Ja Ci ufam mój Panie i Boże
I wciąż wierzę i wiara ma roście.
Wierzę Boże że Ty mnie wysłuchasz
I z tą wiarą - ma modlitwa brzmi głośniej.

Nie smuć się

Nie smuć się, uwierz, cuda są na świecie.
Dzieją się ciągle, wciąż, każdego dnia.
Są gdy piosenkę ptak w polu swą śpiewa,
Są kiedy płynie z oczu szczęścia łza.

I kiedy słońce wschodzi jasnym kręgiem,
Aby doglądać dnia co w trudzie mija.
I kiedy dziecko stawia pierwsze kroki,
Gdy kwiat wśród liści cicho się rozwija.

I kiedy uśmiech zagości na twarzy
Co przedtem z smutkiem na świat spoglądała.
I kiedy miłość powie pierwsze "kocham"
Choć w sercu tkwiła tak cicho, nieśmiała.

Wszystko to cuda, bo cudem jest życie
Więc już nie powiesz, że nie ma ich w świecie.
Gdzie spojrzysz tylko, co wzrokiem ogarniesz,
Tam cuda Bożej miłości znajdziecie.

Przyjdź Duchu Święty

Przyjdź Duchu, napełnij mą duszę
Tym światłem co z Ciebie jest całe
Daj siłę, bo pisać wciąż muszę
By głosić Twoją Wieczną Chwałę.

Więc wesprzyj i rękę i talent
I wzmocnij mój umysł i serce
Bym miała tak silną wciąż wiarę
By pisać o Bogu me wiersze.

Więc mówić wciąż muszą gorąco
Z miłością brzmieć muszą me słowa
Bo modlitwą są nieustającą
A modlitwa to z Bogiem rozmowa.

W Tobie moja wiara

Proszę Cię Boże modlitwą cichą
Co jak płacz dziecka nieśmiało prosi,
Co jak szept wiatru nieśmiało wzdycha
Bo sercem pragnę modły me wznosić.

Wszystkie me prośby, wszystkie błagania
Tobie chcę Boże zanieść do Nieba.
Bo tak miłości dusza ma pragnie
Jak ciało wody, powietrza, chleba.

I choć Cię proszę Ojcze mój Panie
Modlitwą cichą taką jak tchnienie
To wierzę Boże że mnie wysłuchasz
Bo w Tobie - wiara, miłość, nadzieje.

Modlitwa moja

W modlitwie mojej nisko się pochylę,
Szepcząc ją sercem ku Niebu ją wzniosę
By uleciała ponad krańce ziemi,
Ku Twej Jasności myślą ją uniosę.

Bo myśli moje skrzydlate i jasne,
Więc niech wzlatują, niech wznoszą się stale.
Żeby modlitwę do Nieba zaniosły,
A może jeszcze, aż do stóp Twych dalej.

Więc niechaj niosą je myśli skrzydlate,
Więc niechaj płyną w niebotycznym locie
I niech przeniosą modły me nad światem,
Co z bólu płyną i w serca tęsknocie.

Bo tylko Tobie, Boże Jasny, Wielki
Serce me miłość śle na myśli skrzydłach
I chociaż jestem pyłkiem, tak niewielkim
To moja miłość do Ciebie jest wielka.

Pozostałeś z nami w Ewangelii

Jezu
Jak dobrze było ludziom gdyś był z nimi
Jak życie wtedy było proste, jasne.
Kiedy mówiłeś zwykłymi słowami,
O rzeczach wielkich i o Bożej Łasce.

Jaki świat wtedy wydawał się piękny,
A wiara siłą jak wielką być mogła.
Tyś na nich patrzył swoimi oczami,
A Twoja miłość - tak była wymowna.

Więc spojrzy Jezu jak ciężko nam teraz,
Gdy już Cię nie ma, gdy jesteśmy sami.
Świat pusty został i samotny, w bólu
Bo nie ma Ciebie - z miłości słowami.

Niech wszechświat wielbi Stwórcę

Chwalcie wciąż Pana - niebiosa,
Bo przecież to - On was stworzył!
Chwalcie Go gwiazdy, planety
On wasze drogi ułożył!

Chwalcie Go morza i rzeki,
Bo On otwiera obłoki
Chwalcie Go wichry i burze
To Jego jasność tnie mroki!

Chwalcie Go góry, pagórki,
Kwiaty i krzewy i drzewa
To On ożywia wam liście,
On na was barwy rozlewa!

Niech chwalą Pana zwierzęta
I ptaków śpiewność skrzydlata
I ludzie, chwalcie wciąż Stwórcę!
Za dary Jego tak liczne, za całe bogactwo świata.

Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 148

Polna Madonna

Postawili Ją za szybą, w kapliczce,
Co przy drodze, za polem, tam była.
Położyli bukiet sztucznych kwiatów,
Zostawili, a Ona patrzyła.

Na te pola i na wiejskie chaty,
Tak by chciała stąd iść, tam do ludzi.
Może w płaczu ukołysać dziecko,
Co po nocach ciągle, matkę budzi.

Razem z ludźmi zabrać się do pracy
I pomagać w ich codziennym trudzie.
I uśmiechać się gdy świeci słońce,
Albo płakać, kiedy płaczą ludzie.

Lecz zamknęli Ją tutaj, tak samą
Bo już pewnie o Niej zapomnieli.
Jednak Ona wciąż tu na nich czeka
Ta Madonna, Polna, cała w bieli.

Dziękuję Ci za wszystko Boże

Dziękuję Ci Boże
Za konwalie, że znów je zrywać mogę
Za ptaków poranne budzenie
Za całą tę życia drogę
Za każdy dzień co na wschodzie wschodzi
I na zachodzie zapada
Za drzewa, że kwitną znów biało
Za smutek, że czasem się wkrada
Za twarze ludzi rozmyte w oddali
Za czas co posrebrza mi włosy
Za wiatr co przycicha na fali
Za dziś co przyszło o świcie
Za wczoraj które już było
Za jutro - co wszystko odmieni
By szczęście się w życiu spełniło.

Duchu Święty Tyś światłem

Duchu, Tyś światłem co wszystko przenika
Ty jesteś w każdym człowieczym umyśle,
Ty mówisz kwiatom, kiedy mają kwitnąć,
Ty mówisz drzewom, kiedy gubić liście.

Tyś światłem ognia które Apostołom
Bóg zesłał z Nieba w dniu Pięćdziesiątnicy.
By świat nie został w smutku nad żałobą,
Że Jezus odszedł, by siąść po prawicy.

Ty koisz trwogę w każdej ludzkiej duszy,
Ty dajesz siłę żeby nie zwątpiła.
I Ty jej znowu pomagasz odnaleźć,
Drogę do Nieba jeżeli zbłądziła.

Daj moim wierszom siłę świętą ognia
I daj im wiarę co wszystko przemoże.
Bądź w moim sercu i w moim umyśle
Bądź ze mną zawsze, Duchu Święty, Boże.