Cóż silniejszego

Cóż silniejszego -
może być nad miłość 
gdy serce chwyta
w objęcia ze stali 
my przy tej mocy
tak bezwolni mali
poddając się sile
uczuciu kochania

co pragnieniami
świat cały przysłania 
szaloną namiętnością
spala umysł i ciało
bez opamiętania 
jak spragniony wędrowiec
w stadium bezsilności
spragniony kropli wody 
tak łez słona rzeka
pochłania swym nurtem -
tonącego w miłości  

autor: Helena Szymko/

Śmiech to zdrowie

Uśmiech - wyzwala pozytywną energię
jest przekaźnikiem ukrytych myśli
trzeba je tylko odgadnąć 
to one sprawią że będziesz radosny
lecz mogą także twym sercem zawładnąć
uśmiech to radość i samo zdrowie
więc śmiejmy się wszyscy do woli

niech smutek nie ma do serca wstępu
bo życie jest piękne i bardzo krótkie
cieszmy się z niego jak dzieci

że błękit nieba i słońce nad nami
przyjaciół wokół nas wielu 
rozsyłajmy uśmiechy a miłość
będzie kwitła jak kwiaty
wypełniając serca dobrą energią 
ze szczęściem będzie szła w parze
tak marzy poeta z głową pełną marzeń
i ja z nim - też o tym marzę

autor: Helena Szymko/

By uwierzyć

Wszyscy szukamy sensu
istnienia
od wieków otacza nas
niewidoczna
niedościgniona prawda
by uwierzyć 
nie doszukujmy się
szczegółów
bo nic może okazać się
wszystkim
zaś wszystko okazać się
niczym .

autor: Helena Szymko/

Szmaragdowe bogactwo słów

Słowa - jak szmaragdy 
odzwierciedlają bogactwo duszy 
barwią odcieniami upływający czas
metaforycznym przesłaniem
dotykają głębi ludzkiego istnienia
bogactwem metafor 
zdolne poruszyć duszę i serce 
malują świat na przeróżne kolory 

lustrzaną barwą malachitu 
powielają powierzchnie oceanów
docierając do ich głębinowego dna 

wtapiają się w przyrodę 
wzbogacając ją barwami roślin i zapachów 
unoszącymi się dźwiękami 
wybrzmiewają w naturze 
słowa - to bogactwo wiedzy 
jaką obdarzyła nas cywilizacja
malowana nimi natura - ukazuje cały urok 
naszej pięknej planety ziemi .

autor: Helena Szymko/
foto z Google/

Morze, Niebo, Skała, Rafy Koralowe

Pasjonatka

Pasjonatka - to osobowość
pełna blasku i skromności
magiczne słowa w wierszach ukrywa
maluje nimi świat cały 
jej dusza pełna tajemnic mieści w sobie
cały arsenał słów przebogatych
to wolna duchem niepokorna dusza

myślami wędruje w krainę fantazji
któż mógłby zakłócić tak swawolny umysł
ona tylko w poezji rozkochana
jej miłość - to wciąż powracająca wena
z którą jest nierozłącznie związana
to romantyczka żyjąca marzeniami
jej świat jest niesamowicie ubarwiony
pełen tajemnic, a nawet powikłany
pragniesz poetki - czy pokornej żony.

autor: Helena Szymko/

 

 

 

Ulotne Marzenia

Marzenia nasze są ulotne -
jak ptaki lecą w niebios chmury
gdy jednak chmura się oberwie
łatwo się spada z samej góry 
marzenia czasem się spełniają
drążą nam drogę do przyszłości
lecz bywa też że nas zawodzą 

i życie wtedy nie jest proste 
tak trudno sprostać jest losowi
zatrzymać to co upragnione 
chciałoby się wtedy jak najprościej
przeżyć to życie tak szalone 
czas nieustannie nam ulata
biegnie niby myśl szalona
wolę pozostać w świecie marzeń -
boję się spojrzeć w paszczę świata. 

autor: Helena Szymko/
foto z Google/

Znalezione obrazy dla zapytania tapety na pulpit wędrowne ptaki  chmurach

Przyzwyczajenie


Przyzwyczajenie - drugą naturą człowieka 
nie bójmy się zmian które powiodą w nieznane 
twoje przeżycia są jak lita skała - 
boisz się zrobić choćby krok do przodu 
wyrzuć z myśli co zatruwa duszę 
a twoje życie rozjaśni promień nadziei 
spójrz w przyszłość innymi oczyma 
może wtedy - wszystko się zmieni 


te zmiany ukształtują nową osobowość 
bo tylko wiara i nadzieja 
są siłą - która przy życiu nas trzyma 
one fundamentem naszej przyszłości 
wiara we własne siły sprawi 
że w twoim sercu wypełni pustkę radość 
nie bójmy się tego co los przyniesie 
bo może  on nas miło zaskoczyć 
dokonać w życiu wielkiego przełomu 
sprawić - ze znów z radością 
spojrzysz życiu w oczy 


autor: Helena Szymko/
 

Człowiek

Człowiek – jest
jak ta trzcina na wietrze
zawsze się unosi
gdy wiatr ją nagina 
potrafi się dźwignąć
po każdym upadku
i wywalczyć sobie
nową życia przestrzeń 
mieści w sobie siłę
i wytrwałość ducha
spragniony miłości
zawsze serca słucha 
zdolny jest poświęcić
dla miłości wiele
a miłość – zawsze będzie
w pobliżu czekała
i pokornego serca
w człowieku szukała .

autor: Helena Szymko/

Ludzie i ludziska

Bywają ludzie i ludziska -
wykształceni inni prości
w oczach łagodność w sercu ciepło
pełni przyjaźni i miłości
tam gdzie się jawią
pozytywną energią tryska

bywają aroganci i  zapatrzeni w siebie 
nos wyżej głowy zadzierają
pełni sarkazmu wyniosłości
uprzejmość dla nich to zbyt wiele
ludzie o negatywnej osobowości 

może i mili w swoim gronie
lecz wciąż się depczą po własnym ogonie
lepiej unikać takich ludzi
ich osobowość 
wśród otoczenia niechęć budzi 

czasami miło się uśmiechają
udają dobrze wychowanych
to jednak jad w uśmiechu mają
tacy sarkazmem karmią duszę
są zbyt dalecy od szczerości

i przed takimi ostrzec was muszę .

autor: Helena Szymko/
Koszalin.

W Soplicy: stolicy,

o storczyku', o storczyku: czemuś mi taki słodny,
wody daj, miodem siej, przenieś się mnie do słonecznej Walii,
:bom głodny, -

kryształku mój, kryształku z mórz i oceanów; zagraj mi w swej dziecinie,
cymbałku twórz, cymbałku róż, przerzuć się mnie do w swej krainie;
i ciałku kobiecy, do pana do rzeczy, - czy to się tak ładnie spodoba;
olśnij mnie w swym rytuale, czasem czekaniem dowalim, - niech włosem: a grzecznym, podgrzewaj:
i pieścili się; zachciewali - ;o mewach tu śpiewaj, i Dunaj polewaj,
 
:leć, Gołębiu Mój proszę: nie zważaj do swego losu, bo wnoszę;
,i czystego od stu kłosów, a' lasem Sokolim, płynącym w oddali - :wschodzącym nie bolim,

:zatańcz tu swoje marzenia:
 
:i zaparz mi wiecznego chleba, wierzeniem od nieba:
i zaparz mi się w stokrotę, szalupie przypatrz za wojnę, -
- storczyku mój w Płotkę, bom płonę; -
 
:Fiołeczkami, zalatywały mi się i arbuzami, -
:szyszek spadających wprost do Eukaliptusowej się; w błyszczącej fali nadziani, -

do sadu, do sadu poproszę, żeby się nie bali, coś wniosę, przyniosę;
 
;czosynku coś wisiał tak sobie, byłeś pełen winy,
am był przy tobie, -
Twoich to malin i zielem naskładali tu w; cielem,-
dla Akacji i Lipy wschodzącej: biurokracji;-
 
I: słodkiego wina' a wiśni w: zalana kraina, - przeminie, -
:nie pryśnij się od pomarańczy:
, za wyplatana mama, wiosenka, do nana nana - tu tańczy:

spoczywaj sobie wen w dłoni Koali, którzy to byli wędrowni, a się nie tułali,

:przezorny mi tu zapisał, kto Kocha, przypisał:
,a ty se, a ty se: podlewaj:

I: Kochaj* mnie tak*

Dawid "Dejf" Motyka

już nie trzeba iść.

nie trzeba się starać, tak bardzo:
ani dodawać, udawać, przyklasnąć:
 
nie trzeba myśleć nic:
ciągle wyśnię, to trzeba pic:
 
nie trzeba wybierać, ani żeglować:
 
co Polskę Wspierać, Kochać, przyjmować:
 
już nie wolno mi tu zaglądać się do okna wcale:
 
żegnam, co Kochać się stale:
 
i Moje są wszystkie te słowa:
I czyje nie twe, o nie: od nowa:
 
czemu mojemu tu ciągle chcę, a chciej, pomykać. -
 
choć do mnie dziecię, -
Ja Kocham Cię***** I oddaję się*****
 
Dawid "Dejf" Motyka

co ciastek wygrywa, bo brame mo

 
-
 
me Milki way, wy słodkie nim zwiej;
 
i lizak tak z serduchem ach woła o pastucha | co naleśnika wsuwa
 
krówka Snikersa dogryza, i chu chu cha,
 
niczym i szybka i bryza; Ibiza i mi | to se rwij
 
oh moje są; off Alpen in Gold... taj mi tu dla ochłody/
 
tu mleko ssie wita i spływa; -
 
***** i wita się i świta, i mnie ucałuj *****
 
cysterny mi tu zapychaj i siodaj se;-
 
, i pomaluj, - po mało ; pędzelku
 
cekoladki chco, oj popychaj se i doi |
 
co w usta za z wina cieplutka; i Milsch i moi |
 
i w Alpy i w Gile motylem, i w pyski mosz gool |
 
cekoła mi| zza stoła, zasłuchaj se | i pogrywaj, zakrywaj, -
 
Austriackie przecież przywieź mi tu, bom dość!
 
i stoj, - w sarenkę wydobywaj***
 
moim se oblywaj i w; fikołecka piszczałeczka w; pszczelim włóż
z samiuśkich Taterek***** dolywaj skoroś z wód | .
 
mom dość!.. sasenek; -
 
,a i u choinki dostywaj prezentów skoro o gorść z wisienek wiosenek ~~~
 
a potem se w słome wypominaj; -
 
,a capy za sępy co mi tu u; brędzy; -
dopływaj;
dopytaj za w sianko i witaj| przytrzymaj, -
 
ta kózka za trawę przyznaje pomyja' -
 
o słonko w zastawę co w mąką,- wyprawkę na granie, i mijaj:
w piosenkę w zdanie;-
 
aj wcisnę ci se, bo dopomina, wygrywa i gno - moja jest lina | .
 
i mi tu doj, polywaj, i ahoj! zwiewaj | zwyzywaj | .
 
-
 
W mej chatce ozeń się o Dłoni moj... | ~.
 
,która obroni Cię zawsze w; Mamę ***** | ~.
 
Dawid „Dejf” Motyka

bogatym być

i ja chcę tak ciągle sobie brać

aż moje liście zaczną kropli ssać

i będzie w mej gitarze jaśniej i weselej

aż się zgaśnie tudzież bielej

i całkowitego rozchmurzonego Nieba

i błękitów mi więc trzeba

i tych Fiołków zakrapianych Tulipanów

pięknych lasów i tapczanów

i pościeli lukrowanych

kwietnic narzucanych nauczanych

słodkich wiśni i popiołów

Ambroziaków w zgon betonów

i harmidru mi Go trzeba

słodko winne tego chleba

i Rumcajsów i Anieli

często sobie ciepło ścieli

u Bocianów

 

Dawid "Dejf" Motyka

Chciałem...

Od kiedy pamiętam chciałem tylko jednego,
Rodzinę założyć, dom wybudować,
Z żoną obcować, dzieci wychować,
I czuć moc szczęścia niepojętego.

Ale cóż... Im starzej, im dalej,
Tym gorzej - bo wizję zatracam,
Wciąż wśród fałszerzy się głównie obracam,
Niebawem zostanie mi tylko już szalej.

Bowiem widocznie nie jest mi pisane,
Szczęście rodzinne,
Serce stabilne,
Tylko ponure noce zapłakane.

A w zasadzie ja przecież nie chciałem za wiele,
Przy zasypianiu czuć ciepło osoby,
Na choince wspólnie zawieszać ozdoby,
Czuć nocą obcy oddech na ciele.

Tak... Rzecz której głównie potrzebowałem,
To szczęścia w miłości,
Co bym nie czuł do ludzi zazdrości,
Że żyją w świecie którego nie znałem.

Niestety czas mój dobiega już końca,
Bo tracę resztki swej mentalności,
I nie ma ratunku od tej przypadłości,
Przepadnę, nim ujrzę promienie słońca.

Witraż życia

Całościowo jestem tylko witrażem kolorowym,
Które sztukmistrz zwany Życiem tworzył lat kilka,
W trakcie prac prawił o szczęściu rzekomym,
Ale też wspominał o rozterkach, złych wilkach...

Słuchałem go chętnie i marzyłem o tym,
Jakież to barwy mój witraż mieć będzie,
Czy może różane? Jakiś kolor złoty?
Lecz artysta ostudził mnie w moim zapędzie:

"Nie zawsze witraż będzie barwiony,
Niekiedy zostaje w szarym kolorze,
Choćby to zmienić chciał błogosławiony,
Nic barwy życia odczynić nie może."

I faktycznie w zgodzie z artysty słowem,
Po latach gdy dzieło już niemal stworzone,
Szarość i czerń stały się głównym kolorem,
Niekiedy krwistą czerwienią zdobione.

Mimo to widzę mistrza próby wszelkie,
Co by dodać do dzieła barw bardziej cudnych,
Ale... Czy da to efekty dość wielkie?
Zobaczymy... jak dotrwam do tych dni chlubnych.

Póki co - określa mnie mętna szarość,
Czerń zaś i czerwień to moje oblicze,
Chciałem miast smutku ja budzić radość,
"Eh, może kiedyś..." - na to zaś liczę.

Próba

w te popołudnie padał nudny deszcz

kolejny szary dzień w czarno-białym świecie

pozbyłem się tego dnia wszystkich łez

trzymając jesień za rękę myślałem o lecie


poddałem się, przyjąłem wtem imię: "Strach"

wyglądałem jak straszydło, miałem wielkie oczy

a w snach nawiedzał mnie krajobraz i dach

"Będę świetnym orłem" mówiłem każdej nocy


lecz do towarzystwa deszczu dołączyła burza

mózgów; a wiatry nadal zachęcająco w dół wieją

ale psychiczna rana nigdy nie będzie tak duża

by w głowie pomieszać poplątanie ze straconą nadzieją


i wtem obudziłem się we własnym łożu zapłakany

ucieszony, że Abraham swoim nie zadręcza

Złapałem lato za rękę, chociaż z jesienią utkany

w czarno-białym sercu kolorować zaczęła tęcza

Walka z wygranym

Każdego ranka zanurzam się w nicość pustej egzystencji; otaczającej mnie subtelnym brakiem możliwości i chęci.
Nie czuje wolności, a w tym co mam widzę jedynie brak jakiejkolwiek miłości.
Błękitny Księżyc w swej uczciwej zadości; może odebrać wszystkie sentymenty moich wnętrzności.
Ostrze wbite głęboko, penetrujące ciało z litości, widzi gdy na świecie wylęgują się co nowe zuchwałości.
Brak dumy, zrozumienia, niestety nie wspomnienia;
Lecz momenty zachowane na widniejącej ścianie, sugerować mogą nienawiści zmartwychwstanie.
Ślady zostaną, tu nic nie ugram, w skład wchodzi jedynie to co wskóram.
Łapię oddech łapczywie, jeden za drugim, lecz po co jeśli zamieni się w dym długim;
Wylatujący w powietrze daleko, za siebie, patrzący z oddali:
"Jeszcze mam nadzieję."

Ehh...

Wciąż upijam sok, z tego kubka zwanym "Życie",
Ale mój już chyba jest - dawno po terminie,
Gorzki smak, bardzo aż - sympatią go nie darzycie,
Wręcz doczekać się nie mogę, aż cały przeminie...

I tak mija mi mój czas, upijając tenże sok,
Już od dawna nic innego w ustach swych nie czułem,
Uczuć żadnych nie doświadczam, dzisiaj mija prawie z rok,
A miłość - kojarzy mi się tylko z bólem.

Jak widzicie, napój ten, bywa całkiem niebezpieczny,
Bo wypaczyć może, do życia wasze podejście,
I nieważne jakbyś myślał, że w radości jesteś wieczny,
Chwila nieuwagi - i na zawsze, tracisz szczęście.

Jagody

Stojąc na krawędzi dachu,

Myślalem o sercu swym gnijącym,

O blasku słońca już ciemniejącym,

O planów moich rozmachu.

 

Odrzuciłem na bok butelkę,

Spojrzałem w dół z obojętnością,

Za chwilę miałem się spotkać z wiecznością,

Nie było nikogo, kto trzymał mnie za rękę.

 

I już miałem swój ostatni krok wykonać,

I już chciałem pofrunąć niby sokół,

Od używek świat wirował się wokół,

Lada moment ostatecznie miałem skonać...

 

Ale wtedy dostrzegłem, wśród promieni słońca,

Krzew pięknych jagód bogato rosnący,

Bił od nich urok tak uspokajający,

Że zachwytowi memu nie było końca.

 

"Już wiosna" - stwierdziłem, doglądając krzewu,

Gdy wnet mnie dopadła nostalgia dziwna,

Odeszła ode mnie chęć skoku ohydna,

Wycofałem się, nie rozumiejąc czemu...

 

Usiadłem, płacząc - ale to raczej ze szczęścia,

Wciąż podziwiając te piękno natury,

Dziękując podniosłem głowę do góry,

Wszak ten jagód krzew ocalił mnie od odejścia...

 

Żyły

Mimo, iż krew, to płyn do życia niezbędny,
Pozbyć się jej chcę, nim dojdę do obłędu,
Bowiem jej nadmiar jest mi niepotrzebny,
Wierzę, że robiąc to nie popełniam błędu.

Krwawię z ran, które chciałaś bym miał,
Choć osobiście mi tego nie powiedziałaś,
Odmówić Ja Tobie, jakże bym śmiał,
Mimo, iż o efekcie swych słów nawet nie myślałaś...

Trudno, zdarza się, "Życie" jak to mówią,
Nie ma co się martwić jednym rannym człekiem,
W końcu śmierć i diabli krwiste mięso lubią,
A jego cena zmniejsza się wraz z wiekiem...

A zresztą i tak potrzeby nie mam - niech to diabli,
Życia bez zgody, której nie chcesz mi zapewnić,
Czas co prawda do trumny mnie nie nagli,
Ale chciałbym wreszcie coś w życiu odmienić...

Jeżeli tęż zmianę stanowić ma śmierć,
Niechaj tak będzie i wiedz droga o tym,
Że jeżeli czegoś chcę - będę mieć,
Choćbym myślał o pakcie grobowym.