Kosmyk twoich włosów

Powiew wiatru
złapał
kosmyk twoich włosów
nasze oczy
spotkały się
onieśmielenie
zawisło ciszą
pomiedzy
natchnienie
wyciągnęło
spragnione ręce
usta odnalazły ciebie
spijając słodycz
czy to jest to
załomotało serce
tak odpowiedziały
rozbawione usta
całując zapamiętale
ręce
ruszyły zuchwale
tańcząc dookoła
splatając się
z twoim ciałem
w ekstazie poznania

***
Dział: Erotyki
***
Zbigniew Małecki

Namacalność

Namacalność
twojej obecności
w aureoli
zmysłowej gry ciała
tężeje nieodwracalnością
odwiecznego
zewu natury
w oślepiającym
rozbłysku
orgii
pogrążajac
w sennej ociężałości
błogostanu spełnienia

***
Dział: Erotyki
***
Zbigniew Małecki

Kropelki rosy

Pod stopami
trawa z kropelkami rosy
delikatny podmuch wiatru
bawi się kosmykiem włosów
usta są jak dojrzałe wiśnie
pachną powabami raju
smakują jak soczyste owoce
oczy spoglądają z zaciekawieniem
oczekiwaniem
chęcią poznania
i strachem przed nieznanym
ręce nie bronią zbyt mocno
przed inwazją dotyków
oczekiwanie przemienia się
w zachłanność poznania
spowitą woalką zawstydzenia
nieśmiałość przechodzi powoli
w zmieniające się odcienie
śmiałości pomieszanej
z chęcią i gorącem
rosnącym wraz z szumem w głowie
usta pragną słodyczy
ciało mocnego objęcia
myśli – ach co tam myśli
na to przyjdzie czas później
nie teraz
teraz . . .

***
Dział: Erotyki
***
Zbigniew Małecki

Senna ospałość

Senna ospałość
letniego popołudnia
rozleniwia
napełniając ciało
dreszczem rozkoszy
wyginając w łuk
prężące się
mięśnie
delektując się
napiętymi muskułami
w rozgrzanym
powietrzu
pokrywając ciało
kropelkami potu
sączącymi się
wzdłuż kręgosłupa
zwilżając
głębię
odczuć
przenikającą
spazmami rozkoszy

***
Dział: Erotyki
***
Zbigniew Małecki

My

Pamiętam twe spojrzenie
Uwodzące mnie co rano
Jak blask pięknego słońca
Otulający mą twarz
Twoje usta kuszące
Te włosy lśniące
Jak promień boskiej chwały
Rzucany na ziemię
Pamiętam te ciche jęki
I twój oddech rozkołysany
Jak wielkie pragnienie miłości
Unoszące się ponad chmurami
Uwodzi mnie twój uśmiech
Słodszy niż krowie mleko
Jego oczy łaskawe
Patrzące na me ciało
Penetrujesz mnie całą
Jak pszczoła szukająca nektaru
Pamiętam to ciepło
Gdy się zbliżałam
Ogarniające mnie dogłębnie
Jak słońce ogarnia cały świat
To serducho, które szybko bije
Jak dzwoń nawołujący do spotkania
Owa wilgoć
Jak wilgoć lasu tropikalnego
W którym skryty owoc
Najsłodszy jaki jadłeś
Najpiękniejszy jaki widziałeś
Ty, upojony jego walorami
Zasypiasz
Jak dziecię zmęczone po całym dniu
Czy to miłość?
Czy to tylko pożądanie?

Wielka miłość na fejsie

Wzdychała panienka
poezję czytając.
Dodam, że utwory
były erotyczne.
W marzeniach
samca wielkiego
przytulała.
Miał sokole spojrzenie,
bardzo śliczne.

Lecz było jej mało,
wskoczyła na fejsa.
Włączyła kamerkę,
zaprosiła do rozmowy...
Rozmówca nagi,
ubrania już nie ma...
Bo do tej rozmowy
był już gotowy.

Dyskusja przebiegła
dość mechanicznie.
Była wspaniałą
randki namiastką.
Panienka za orgazm
podziękowała ślicznie.
Już nie musiała
iść bawić się
na miasto!

Oskar Wizard

Szept

Ta głośność
niech będzie nam obca.
Szeptem zmysły zwiążemy.
Delikatność jest przecież
tak cudowna...
Tylko takich doznań chcemy.

Wzruszenie przytulimy
niedopowiedzeniem.
Niech wyobraźnia
szepnie coś uroczego.
Słodycz ukryta
pod powiek zmrużeniem.
W tajemniczości
jest wiele miłego.

Niepełna odpowiedź
w urwanym szepcie...
Rozbudzi nadziei
ogrody miodowe.
Szeptem namiętnym
przytulimy się.
Bo jest to przyjemne
i bardzo zmysłowe.

Oskar Wizard

Sobotni wieczór II

Niech sobotni wieczór
będzie dla nas
rozkoszny.
Cały tydzień
na czas ten
oczekiwaliśmy.
Twoje pocałunki
mają smak wiosny.
Jak długo
już się nie przytulaliśmy?

Zbyt długo!
Powiadam ci kochanie.
Pragnę znów
przypomnieć sobie
mapę twego ciała.
Aksamit łoża
zburzony ciałami zostanie!
W moich ramionach
jesteś tak uroczo mała...

Drżące usta przytulą
smaczne krągłości...
Z dwóch ciał stworzymy
obraz ekstazy!
Jest w nas ocean
niespożytej namiętności!
Wszystko,
co najprzyjemniejsze,
dziś się zdarzy!

Oskar Wizard

Zimowy erotyk

Śnieg
Mróz
Przenikający
Okna, pościel, dłonie
Milkną
Marzenia
W ciszy
Lecz ciało wciąż płonie

Pragnienie
Dotyku
Przytulenia
Zbyt szybko nabrzmiewa
Westchnieniem
Budzisz sen
Najsłodszy
Tam, gdzie ekstaza ciała rozgrzewa

Rankiem
Tęczowym
Słonecznym
Sytym wrażeń
Porwana pościel
Twój zapach
Ślad szminki
Świadkiem spełnionych pragnień

Oskar Wizard

Nieśmiałość i gwałtowność

Niech płonie z rozkoszy
ciało okryte pocałunkami
aksamitem namiętności
złączone ciała i dłonie
delikatność i ekstaza doznań
nieśmiałość i gwałtowność
niech miłość ogniem płonie

wieczorem a potem w nocy
i przez dnia słodkie godziny
z dala od świata ukryci
w serc i zmysłów
uniesieniu
się tulimy

mijają godziny
w zaciszu słodkich przyjemności
przyśpieszonym oddechem
całuję oczy usta i szyję
uwielbiam jedwab potoków
dotykanych z czułością włosów
w takich chwilach
czuję
że naprawdę żyję

Oskar Wizard

Szalone noce

Pamiętasz nasze szalone noce?
Sąsiedzi obłędu dostawali z zazdrości.
Twoje ciało w moich dłoniach
było słodkie i urocze.
Poranek nie był nigdy
kresem rozkoszy miłości.
Bo było nim dopiero południe.
Zrelaksowani szliśmy przez świat,
który wyglądał cudnie.

Oskar Wizard

Zakazany owoc

owoc
a nawet dwa
dojrzałe
smaczne i krągłe
bardzo miłe w dotyku
niezwykle delikatne
pasujące do ust i dłoni
kuszą Adama
gdyż są zakazane
dlatego upragnione jeszcze bardziej
wąż zazdrości Adamowi
nie ma dłoni
dlatego podstępnie kusi
dotknij!
bierz!
całuj!
Adam nie zna języka węży
nie musi
wystarcza mu
prowokujące spojrzenie Ewy
w ostatniej chwili jednak
błysk opamiętania
stracimy raj!
Ewa przytula się
to co?
stworzymy nowy!
z naszych połączonych ciał!

EPILOG

wąż pełznie
z donosem
aby pozostać w pierwotnym raju
jest sam
i nie ma z kim grzeszyć!

Oskar Wizard

Noc aksamitna

Noc skrywa aksamitem
nasze urocze tajemnice
ile ich najpiękniejszych
swym sercem nie zliczę
wtedy właśnie wtulasz się
ufnie w moje ramiona
drżysz cała tak słodko
namiętnie cała stęskniona

ukryci przed ludźmi
ukryci przed światem
sycę się moim ukochanym
cudownym kwiatem
czy można opisać
jakimikolwiek poezji strofami
co rozkosznego
dzieje się
między nami

wiem o tym tylko ja
i Ty wiesz Kochanie
i może Księżyc
jeśli w noc taką nastanie

Oskar Wizard

Sytość doznań

Obudziłaś pieszczotą
zagubione serce
noc była głęboka
snem rozkwitała

całowałaś z ochotą
tajemnic głębię
jak miód słodka
ciałem przytulałaś

pachniałaś wiosną
różą i jaśminem
lubiłaś warg pieszczoty
kochałem delikatność dłoni
melodią miłosną
czas płynął zachwytem
zanim nastał dzień złoty
płonęliśmy w rozkoszy toni

Oskar Wizard

Pragnę zachłannie

Dzień zgaśnie na podobieństwo
pochodni w wodę rzuconej
a wtedy rozpalę mrok cichy
płomieniem z serca płynącym
przytulę usta gorące
do twojej myśli rozmarzonej
utonę namiętnie w spojrzeniu
rozkoszą pałającym

schowamy się przed światem
w miejscu tajemnym
pocałunki wyszepczą to
czego zabraknie w poezji słów
będziesz mnie kusić
ciałem pięknym i ponętnym
swoimi czarami
moją dozgonną miłość złów
 
pragnę zachłannie
gdyż jest to najsłodszą niewolą
gdy czuła kochanka
uczuciem głębokim obdarzy
w miłosne kajdany
samemu zakuć się jest moją wolą
nawet gdy być ze mną
nie zechcesz...
i nic się nie zdarzy

Oskar Wizard

Namiętne pragnienia

Kiedy jesteś obok,
przesłaniasz cały świat.
To dobrze, gdyż największą
radość w tobie odnajduję.
Czym byłby bez dziewczyny
najpiękniejszy nawet kwiat?
Namiętną pasję znów
w sercu czuję.

Zachwycasz swym pięknem,
ciała urokiem.
Gdy mówisz, miód doznań
z warg spijam.
Czarujesz zgrabnych nóg
ponętnym urokiem.
Słoneczna każda spędzona
wspólnie chwila.

W myślach mam zamęt,
a serce ogniem płonie.
Poezja milknie
i w ustach mam sucho...
Marzę, by połączyły się
wargi i dłonie...
Czy ja od życia
chcę zbyt dużo?

Oskar Wizard

Puściłem wodze fantazji

puściłem wodze fantazji
poniosła mnie ona daleko
wyrosły dookoła przedziwne
kształty co pieszczą oko

poczułem niesamowite drżenie
gdzieś tam poniżej mostka
dotknęły mnie ramiona
poczułem skurcz żołądka

objąłem oczami w zachwycie
kształty obfite i piękne
natura je wyposażyła sowicie
serce z rozkoszy pęknie

gdy spojrzałem
w jej dużych oczu głębię
wessała mnie całkowicie
i znowu jestem w podróży


***
Dział: Erotyki
***
Zbigniew Małecki

Lamparcica

a skądże
myślisz niemądrze
nie igraj z lamparcicą

wiesz
co się stanie
z moją chcicą

poruszasz
we mnie
wszystkie żądze

więc
uważaj
i stąpaj mądrze

jestem kotką
a ty bądź
moim pogromcą

zmuś mnie
rządź
dyryguj i bądź

nie zapomijnaj
że ze mnie
dzika kotka

jeśli zapomnisz
to będzie
uczta z ciebie słodka

miauuuuu . . .

***
Dział: Erotyki
***
Zbigniew Małecki

Oddech równy mojemu

Na poduszce z Twoich piersi
wysoko unoszę głowę
Czołem sięgam nieba
W błękitach toną oczy

W krwiobiegu pulsuje oczekiwanie

Oplata mnie Twoje ramię
Przyciągam je zachłannie
Jest tak zimno!

Jak ciepły szal
przytulam je do brzucha
Do łona
Układam pomiędzy udami

Teraz to moje ramie

Uśmiechasz się i rośniesz
Karmię Cię
I wciąż jesteś nienasycony
Głodny

Ja też jestem

Pamiętam oddech równy mojemu

Meksykańska kochanka, żar toksycznej namiętności

Przyzwyczajono mnie, że pochwy stawiają opór
twoja przeciwnie - wciąga, wsysa
ale znak drogowy ostrzegał:
nakaz jazdy tunelem!
żadnej obwodnicy, żadnych drzew,
tunel pod łysą górą,
pustynia obłędu,
santa krocze?
piazza del campo?
święta katarzyna na ołtarzu al-kaaba?
nakaz jazdy bez bocznych lusterek!
jednym i tak już zahaczyłem o minaret,
drugie odryzł oszalały od krwi azteka
tak tu szeroko, tak obszernie
ale pęd wsysania wyciska ze mnie życie
wszystko się zwęża bez stawiania oporu.

Przy tobie czuję się jakby trzecia rzesza
rzuciła na mnie wszystkie oddziały pancerne
nie mam żadnych szans w konfrontacji
mogę tylko przebrać się w szarozielonopierzasty
mundur quetzalcoatlfuhrera
i próbować czmychnąć nocą
narazie jednak azteckie czołgi zapędziły mnie
w stronę mojego wewnętrznego meksyku,
który wcześniej tylko mglił się i migotał w oddali.

Rodzina, szkoła, harcerstwo, wszystkie kościoły
uczą, że pochwa powinna stawiać opór
twoje wargi smakują jak karoseria samochodu
wykonana ze stopu trującego złota majów
i rynsztunku hiszpańskich konkwistadorów;
a dookoła nich - pustkowie i szorstkość serca,
piasek i kamienie,
heteroseksualne wielbłądy i antylopy lesbijki
ja potrzebuje przynajmniej kosodrzewiny,
czegoś co nakarmi mnie swym cieniem i uleczy chłodem
gdzie knieje i dąbrowy!?
kto mi przyzna przepustkę do zimna i zieleni?
dla mych ust szukam przystani ze srebra i soczystej igielnej zieleni
odejmij, ziemio, od nich szcypce skorpiona!