Różany cyjanek

Zamknąłem okno życia,
Gdy usłyszałem kostuchy wycia,
Brzeg Styksu, podmył mi nogi,
Mój umysł obumarł z trwogi,

W otoczce smutku Ją widziałem,
dostrzegła śmierć w mym życiu całym,
Rozkład pożycia i radości,
zdradę, oszustwo, szczyptę chciwości.

Trucizna w moich żyłach,
Wlecze się jak otyła,
Do serca dochodzi już,
Cyjanek, z zapachem róż.

Zaryglowałem drzwi do Boga,
Nie postanie tu jego noga,
Nie chciałem zrzucić z głowy korony,
A teraz On zsyła mi wrony,

Znów krzyk, i głuchy  wrzask,
Oślepiający kościsty blask,
Śmierć epitafium już śpiewa,
Nie chce mej duszy? bo już jej nie mam.

W mych ustach gorzki smak wina,
czerwień mych win po policzkach spływa,
łza krwawa w oku się kręci,
gdy teatr życia widzę w pamięci.

Trucizna, dosięga serca,
uśmiech kochanej serce przewierca,
z sylwetką śmierci zlewa się ona,
Cyjanku kieliszek podała żona?
A wokół róże?

Myślę, że będę sobie

Myślę, że będę sobie
jeszcze przez chwilę
oddychać pełną piersią
obciążam sumienie
zaciskam dłonie
głowę odchylam,
bo myślę, że będę
sobie skracać czas
wbijam igłę
podaję wódkę dożylnie
kolejny papieros, bo
myślę, że będę
po prostu sobie.

Kisiel

Lepka, ciepła ciecz zalewa usta Twoje,
Przelewa się rozkosznie, klejąc się do ciała.
Nie mogę się nadziwić że to jest dzieło moje,
Leżąc tak zalana wydajesz się wspaniała.
Przełykasz ją powoli, ogarnia Cię mrowienie,
Czujesz się tak słodko i niespotykanie.
Kilka moich ruchów -  dla Ciebie zapomnienie,
A dla mnie, to właśnie jest kochanie.
Miłość, gdy poświęcam Ci swój czas,
Byś mogła cieszyć się chwilami.
Kisiel robię raz po raz,
Dla Ciebie razem z truskawkami.