Stoję sam na wietrze
i rzucam grochem o ścianę
wyrzucam piękne chwile
co dawno już zapomniane
szare chmury płyną
odleciały ptaki jesieni
więc rzucam grochem o ścianę
bo wiem że nic się nie zmieni
wtedy gdy świeca gaśnie
spalając knot po troszku
nie roznieci go żaden ogień
bez prawdziwej miłości wosku
jestem samotną skałą
opieram się słonym folom
takie wzburzone to może
w serce tak mocno walą
Biją tłuką smagają och
życie zmieniają w proch
kiedy stoję przed ścianą
a na ziemi leży groch