Wyższa świadomość

Może w każdym mieszka, zamieszkuje, pobytuje
wyższa świadomość
i zsyła ból o jakiejś funkcji
lub każe się zabić słabym a żyć silnym i walczyć
Jest bezlitosna wobec stworzenia
lub pełna miłosierdzia, łaski
w zależności od dobrej lub złej woli jednostki
Ona głęboko zagląda w serca
Potrafi czekać
Potrafi stracić cierpliwość

Wiele jest kierunków od głowy, nieskończoność linii
prądów powietrza wód tajemnic Gangesu instynktu
kąpiących się rzesz modlących uczestniczących
w wyższej świadomości
zasypiających z uśmiechem przebudzenia
najwyższą formą siły jest poczuć wszystkie strony świata
dać mi, im, jej przejście

Wpływamy w błękit, na wiatr w oko żaglom
błękitnemu czerwonemu czarnemu białemu
do punktu w czasie odległym
w otchłani
przez stopnie wejścia do serca wybuchu
ryby żeglujące po niebie
ptaki latające w głębinach
nasycanie przez bycie wchłanianym.

Eva

Nie jestem już z domu, nie jestem już z męża,
Imię moje to Eva, tak jak tej od węża.
Z genów stwórcy i ziemskich powstało jej ciało,
A jej łono przez wieki ziemię zasiedlało.

Ja kobieta, ja żona, ja matka, ja Eva,
Tak, to ja pierwsza zjadłam owoc z drzewa,
I poznałam moc dobra i potęgę złego,
Potem zrozumiałam, że jak wąż szepce ego.

Odłączenie od boga, ten grzech pierworodny,
Wiara żeś tylko ciałem jest, miłości niegodny.
A człowiek stwórcą jest nieograniczonym,
Jest Bogiem i z Boga, z grzechu wyzwolonym.

Jestem Eva, ja matka, wymieniam złe kody,
Wrzucam je do ognia, spławiam z nurtem wody,
Teraz ja odmieniona biorę udział w cudzie,
Jestem wolna i godna tak jak wszyscy ludzie.

Moje imię to Eva, nowe i nie nowe,
Dali mi na na drugie jako zapasowe.
Nie jestem jedyna ani też ta pierwsza,
Niechaj taka będzie puenta tego wiersza.

"Eva"

Jaszczurka

Uzyskany czysty obraz
pocałunki w strumieniu
spanie wśród chmur
miała rację
jaszczurka chce się wykluć z jajka ptaka
wyklutego z gada
człowiecze podróże do wspólnej duszy przodków
wilków krokodyli ptaków
ptaków które są naszymi braćmi z jednej matki
i zarazem przodkami
co podróżują jak sny
obrazy odbite
w gąszczu splątanych strumieni

szpak matka wysiaduje jajeczko
kruchy czas, beznadziejna kareta co mknie by zdążyć przed zamknięciem nieba
rozgrzewa Chrystus białko
człowiek co ją skrzywdzi przestaje być człowiekiem
perony peruny grzmiące spacery ranne
deptane błoto hamburgerów pisklaków gówien, stopy czują ziemię
najlepiej z rana wsiadać do czterech pięciu pociągów
miejsc docelowych reinkarnacji
butelka piwa z której mrówki wypijają wczorajsze sny, budka zamknięta
czyjeś usta dotykało szkło
jestem strasznie samotny

skręt jaszczurki, przebita skorupka
samochodem pochwycone spojrzenie
dobry kontakt z matką naturą
powietrze
trzeb się narodzić spod kamienia ciągów
prześwit na skórze dnia, przebicie, cętka spontaniczna rysa na szkle
ból, tylko przez zapomnienie wiedzie droga do przypomnienia
wyklucia się żartem, pięścią, dźwiękiem, gestem
spod planu, oskarżeń, lenistwa, słabości, dyskusji
w nową słabość, lenistwo, przemoc nowego wcielenia
znów do siebie

nieciągłość w ciągłości, wściekłość słońca
przemykanie się, skóra czuła ucieczki
pamięć przybliżania, lot Ikara w strumienie
spotykane duchy tańczącego niedźwiedzia, grzmiący bogowie
przyleganie do skór i powierzchni obojętnych
ruch gałek ocznych
wysuwanie języczka, sztandar
bzyczenie much w wazie powietrza
poduszka szeleszcząca rozpierana
gwiezdny szlak
ruch do i od, w koło, przenikanie

drzewa szumiące, przyjechałem rowerem skrzydlatym
nad zieleniące się wiatry i wstęgę
i po latach w tym wcieleniu zamieszkałem raz we śnie
w tym obrazie
a teraz się otarłem o niego
a co jak odnajdę ten wiatr i drzewa i wodę ze snu..
poczekam na coś, na kogoś.

Mag

Pełnia w wolności jest lepsza niż wolność w pustce.
Sen zwierząt dąży do wolności.
Energia do rozprzestrzeniania się bez przeszkód i do wzrastania.
Wzrastanie w rozprzestrzenianiu to marzenie pierwszego oka.
Dlatego jest reinkarnacja, nieciągłość, labirynty.

Nie można oddzielić snu od życia, jak błękitu od pojęcia nieba,
jego swobody, wolności, zatracenia w pełni i nieśmiertelności.
Już prędzej życie od śmierci, ale aktywność i bierność tych prądów
i połączenia
są mglistą tajemnicą, której rozwikłanie to śmierć
lub poznanie mordercy
lub stanie się bestią.

Aborygeni określili jakiś etap energii nazwą czasu snu.
Oczy były wtedy rozproszone w ogromie, granice nieuformowane.
Teraz mamy czas..
Żeby osiągnąć jakikolwiek cel duchowy lub fizyczny potrzebna jest
praca, inteligencja, walka, kontrola, brak kontroli, brak walki,
lenistwo, głupota
połączone w węźle chcenia wolności..
..ze środka wrażeń duszy, której jedne składniki kontroluje, inne nie -
to punkt startu
walka i poddanie.

Mag działa w pełni, w energii światów, w sobie i poza sobą.
Jest wolny nie w pustce, a w Ogromie
wśród krzyku innych magów, jaskółek, winorośli, jaszczurek..

W krainie w której nie ma cienia

Byłam w krainie, w której nie ma cienia.
Światło przedziwne przestrzeń tam wypełnia,
Jest wszędzie, więc pory dnia nie zmienia.
Wspomnienie tej chwili tęsknotą napełnia.

Pod pięknym drzewem siedzi ma Rodzina,
Przy stole serdecznie ze mną obraduje.
Wtem czasoprzestrzeń nagle się zagina,
W szpitalnym łóżku, w bólu się znajduję.

Chcę wracać, lecz tego uczynić nie mogę,
Proszę Cię Mamo, taki ból jest w ciele!
„Zadanie masz kontynuować drogę,
Energetycznych długów zaciągnęłaś wiele.”

Boże, daj siłę wypełnić Rady ustalenia,
By kiedy wrócę w przestrzenie nieznane,
W krainę, w której nikt nie rzuca cienia,
To móc rzec: Ojcze mój, zadanie wykonane.
 
Przez jeden krótki moment w życiu,
Byłam w krainie, w której nie ma cienia,
Gdzie miłość, pokój zawsze są w użyciu,
Gdzie nikt nie sądzi i nikt cię nie ocenia.

Pytanie

Czy zadałeś sobie kiedyś takie oto pytanie,
Kim jestem? Jaki cel mój? Co ja tutaj robię?
Szukałeś odpowiedzi? Czy cię nudzi szukanie?
Czy może te pytania krążą w twojej głowie?

Kim jesteś wiesz i nie wiesz jednocześnie,
Masz imię, CV, zawód, pozycję w rodzinie.
Szukać  nieuchwytnego, to nienowocześnie,
Nie masz teraz czasu, co ma być nie zginie.

Przecież wiesz kim jesteś, bo ci powiedzieli,
Odkąd tylko w twym życiu zawitała mowa.
Lecz jeżeli ci starsi nie wszystko wiedzieli,
To może tej prawdy być tylko połowa.

Tutaj ty, tam bozia, duszyczka w środku,
Zobacz, tam wisi, na tamtym obrazie,
Wierz w to, co ci mówię, nie dociekaj kotku,
Tobie to wystarczy do szczęścia na razie.

Poddaj się zwyczajom, życie to pułapka,
Nie szukaj za daleko, bo to grzech śmiertelny,
Nie oddalaj się zbytnio, dostaniesz po łapkach,
Czemu ciągle łamiesz kanon praw kościelnych?
   
Taki oto program tkwi w podświadomości,
Jesteś gorszy, grzeszysz, będziesz potępiony,
Wyspowiadaj się z tego księdzu jegomości,
Przez tego pośrednika będziesz rozgrzeszony.

Kto puka temu będą bramy otworzone,
Kto szuka ten znajdzie w życiu prawdę swoją.
Wszystko przez siebie masz w życiu stworzone,
Choć ludzie wciąż kary za życie się boją.

Chcesz być kimś tak mocno, bo ego się boi,
Że jak będziesz nikim to jego ubędzie,
I ciągle jest w strachu, nic go nie ukoi,
Myśli, że jest wszystkim i panuje wszędzie.
 
A życie cię kocha,  jest wszystkim i tobą,
I wszystkim  co przejawia  się, istnieje.
Wszystko jest połączone, jest związane z sobą,
Żyj krocząc śmiało poprzez losów knieje.

Nie musisz wiedzieć jak to wszystko działa,
Spójrz na umysł, jak wiatr w twoje myśli wieje,
Patrz z boku, świadomie wyjdź ze swego ciała,
Niech się życie zwyczajnie krok po kroku dzieje.

Płyń z prądem rzeki, nie miotaj się w wodzie,
Nie jesteś ważniejszy niż ci pozostali.
Nie stawiaj oporu, nie ulegaj modzie.
Jeśli inni tych praw nie znają, to je będą znali.
 
Prawda już czeka na ciebie za rogiem,
Przez Ciebie doświadcza życia Nienazwany,
Jak wszystko dokoła tak i Ty jesteś Bogiem,
Kochaj wszystko wkoło, to będziesz kochany.

W siódmym niebie

Jakież huczne trwa wesele,
Jestem moim przyjacielem!
Lubię siebie, kocham siebie!
Jestem jakby w siódmym niebie.

Niech na zawsze twardym dłutem,
Będzie zapis ten wykutym.
W podświadomość  moją wpoję,
„Już niczego się nie boję!”

To Ja stwarzam moje życie,
I jest życie „Jak w Madrycie”.
Lecz najpierwszym teraz celem,
Zostać swoim przyjacielem.

Ktoś popuka się po głowie,
Co też ona jeszcze powie?
Ja nie mogę rymu zgubić.
Kochać siebie, siebie lubić!

I nie znajdę mimo prób,
Od kolebki, aż po grób,
Wierniejszego przyjaciela,
Co podpowie i mnie wspiera.
 
Jestem moim przyjacielem,
W świątek, piątek i niedzielę.
Kocham siebie, lubię siebie,
To dotyczy także Ciebie.

Jestem jedna, choć nas Troje,
Więc niczego się nie boję.
Kto zrozumie o czym mówię?
Kocham siebie, siebie lubię.
 
A ty , drogi przyjacielu,
Czy dotarłeś już do celu?
Czy ty również jesteś w niebie?
Kochasz siebie? Lubisz siebie?

Rozgwieżdżone niebo

Rozgwieżdżone niebo
Brakuje mi słów, słów brakuje,
By opisać ten stan, to co czuję.
Zatrzymać tę ulotną chwilę,
Tylko czuć i nie myśleć tyle.
Wśród gwiazd migoczących na niebie,
Czuję Ciebie, widzę tam Ciebie.
We wszechświata bezkresnej głębinie,
Wszystko rusza się, pulsuje, żyje.
Rozgwieżdżony nieboskłon bez końca,
Ja na trzeciej planecie od Słońca.
Wokół cisza, stoję cichutka,
Jak kosmiczny okruch malutka.
Konstelacji gwiezdnych różne wzory,
Asteroidy, komety, meteory.
No i ten nasz najbliższy satelita,
Jego drogą nasza ziemska orbita.
Gwiazdy rodzą się, płoną i gasną,
Mają swoje życie zanim zasną.
Może w jasnych gwiazdach Mlecznej Drogi,
Zobaczymy „wystające Boże Nogi”.
Ja nie muszę rozumieć jak to działa,
Skoro czuję się cząstką tego ciała.
Z punktu w jakim się znajduję,
Ledwie skrawek nieba obserwuję.
A mój umysł jest zbyt ograniczony,
By zrozumieć, ten świat nieskończony.
W granatowej kopule wszechświata,
Płoną gwiazdy, wokół nich poświata.
A ja stoję z zadartą głową i czuję,
Że brakuje mi słów, słów brakuje.

Wdzięczność

Wdzięczność Jestności nieustająca,
Szczera i prosta, zawsze gorąca.
Wdzięczności pragnę zatańczyć taniec,
Rozsypać kwiaty, zmówić różaniec.

Wdzięczna jest Tobie Istota z Ziemi,
Którą doświadczasz to doświadczenie,
W trójwymiarowej tkwiąca przestrzeni,
Wdzięczna za kopniak i przebudzenie.

Tak wdzięczna jestem, że łzy mi płyną
Kapiąc na kartkę niezapisaną,
Nieobarczona już żadną winą,
Lekka i wdzięczna za szansę daną.
 
Tak wdzięczna Jemu, Tobie i Sobie,
Za to, że widzę, słyszę i czuję,
Kroczę do wnętrza ku tej Osobie,
Co mieszka w sercu, wszystko pojmuje.

Wdzięczność za każdą chwilę znajduję,
Za wiedzę, którą mam od Istnienia,
Którą w pokorze zawsze przyjmuję,
Że jeszcze tyle mam do zrobienia.

Lubię dotykać cię myślą

Lubię dotykać cię myślą.
Budzić rozkoszne warg drżenie.
Twoje oczy znów mi się przyśnią.

Marzy mi się gorące przytulenie.
Lubię dotykać cię westchnieniem.
Takim, które mój zachwyt opisuje.
Rozmarzone i ciche lubienie...
Czy już je czujesz?

Romantyzm gwiazd
nie zmąci tej ciszy...
A jednak przestrzeń
ociepli uczucie.
Serce zawsze namiętny szept
innego usłyszy.
Miłe wspomnienie
pozostanie na dłużej.

Oskar Wizard

Zaloty demona

Dlaczego mnie gonisz
co szepczesz do ucha
dotykasz ciała
piersi i brzucha
nie chcę twych dłoni
są takie zimne
lepkie oślizłe
i jakby inne

w blasku księżyca
blednie twa postać
zęby wyostrza
rysy twardnieją
puść mnie
ja tutaj
nie chcę już zostać

odejdź ode mnie
twój wzrok mnie rani
wyglądasz jakbyś
wyszedł z otchłani
wilgocią ciągnie
od twej postaci
nie nie chcę ciebie
puść mnie bo mdleję

kogut już zapiał
bledniesz i znikasz
co tu się dzisiaj
dokoła dzieje
to nie jest pokój
tu było łoże
to jest trumienka
o wielki Boże . . .

***
Dział: Myśli nieokiełzane
***
ZM

Sam na sam z upiorem

Demoniczność moich myśli
osiągnęła apogeum
kiedy w nocnej poświacie
pojawił się on

w skurczu strach
pragnęłam
i nie chciałam
bałam się i przyciągałam

podniecenie oblało
zimnym potem
moje przyrodzenie
co było potem nie pamiętam

tylko zmięta pościel była
a na niej grudki
czarnej ziemi
pachnące cmentarzem

to był cmentarz
moich marzeń
sprowadzony
do sytuacji z horrorów

w moim domu
z jednym
z upiorów
po kryjomu

***
Dział: Zamyślenie
***
ZM

Rozmowa Diabła z Aniołem

Błękitnym niebem leciał Anioł razu pewnego...
Zobaczył Diabła i poetę przezeń kuszonego.
Postanowił pomóc człekowi bliskiemu obłędu.
Dlatego grzecznie ukłonił się Rogatemu.
Czy mógłbym zająć parę minut wysłannikowi Piekła?
Oczywiście. Lubię dyskutować! Kreatura mu odrzekła...
Czy sprawia Ci radość ludzi dręczenie?
Tak! Uwielbiam siać w duszach spustoszenie!
Raduje mnie widok kłótni i pisanie życzliwych donosów...
To ja Diabeł byłem autorem Inkwizycji i stosów!
Uwielbiam wojny i akty terrorystyczne...
Obrazy cierpienia są dla mnie śliczne!
A Ty, Aniele latasz, pracujesz ciężko i przegrywasz...
Z motyką na słońce raczej się porywasz!
Słuchają mnie biedni, bogaci, politycy i biznesmeni!
Przyłącz się! Może i Twe serce w złe się odmieni?
Roboty niewiele, wystarczy wzbudzić pychę i złe emocje.
Im ktoś bardziej zły, tym lepsze dostaje ode mnie i życia promocje!
Na to Anioł westchnął cicho i rzekł zadumany...
Tobie Diable dostają się tylko głupie barany...
Opływają w dostatek, budując raj na Ziemi...
Trudno, będą dla Nieba na zawsze straceni...
Lecz ja szukam ludzi z sercem i miejscem na skrzydła.
Diabeł pomyślał... W gruncie rzeczy, ta robota mi obrzydła!
Bo otaczam się często wykształconymi, jednak idiotami!
Takie życie, nawet długie, jest do bani!
Więc może się Aniele w Niebie za Diabłem wstawisz?
I moje podanie o ułaskawienie wśród gwiazd zostawisz?
Diabeł rogi i ogon przyciął, wbił się w pokutny wór...
Poeta zaś spisał sercem cały ten utwór!

Oskar Wizard

Trzeci Król

Był to najmłodszy
wśród trzech Król..
Gwiazda na niebie
wieść ogłosiła...
Pożegnał ukochaną
czując w sercu ból...
Zwłaszcza,
gdy do piersi
go przytuliła.
 
Czas pokłonić się
Królowi Świata całego...
Zabrał więc ze skarbca
całe kadzidło...
Wraz z dwoma Władcami
podjął się przedsięwzięcia
niebezpiecznego.
Ukochanej zaś kupił diament
i pachnidło.
 
Spokojnie przebiegła
wielka wyprawa
przez pustynię...
Udało się wywieźć
w pole najemników Heroda.
Pokłonili się do ziemi
Boskiej Dziecinie.
I wrócił tam,
gdzie czekała
dziewczyna najsłodsza.

Oskar Wizard

Za bramą wspomnienia

Za bramą wspomnienia
mrok zalega głęboki
słychać czasem ciche kroki
coś zajęczy
zaskrzypią stare schody
nikt tędy nie chodzi dla wygody
zimny powiew
zapach piwniczny
musnęło coś włosy
dreszcz przebiegł plecami
czujesz wzrok na karku
znowu skrzyp
ręce się trzęsą
chłód ogarnia ciało
przechodzi tędy
każdej nocy
od ostatnich stu lat
szukając drogi
na drugą stronę
jeśli się obrócisz
zobaczysz tylko
oczy zielone
i mgłę spowijającą
wszystko dookoła
czasem cicho zawoła
lub zajęczy rozpaczliwie
budzisz się zlany potem
by znowu przejść
przez tę bramę
tam jest lustro
. . .
czemu nie ma mojego odbicia
za bramą wspomnienia
mrok zalega głęboki


***
Dział: O aniołach diablach i duchach
***
Zbigniew Małecki

Dwa czarne anioły

Siedzą dwa czarne anioły
na gzymsu wąskim fragmencie
ze smutkiem patrzą na niebo
i życia ludzkiego krawędzie

kiedyś latały wysoko
dumnie podnosząc głowę
dzisiaj czarne ich skrzydła
mają straszną wymowę

ludzi choć są okrutni
Bóg swym okiem dogląda
o nich całkiem zapomniał
i to jest Jego klątwa

w upodleniu człowieka
ochydną mają uciechę
wiedząc że mu zabierają
wiecznego życia pociechę

siedzą ze smutkiem w oczach
na wąskim gzymsu fragmencie
wiedząc że dla nich
przyszłości w raju nie będzie

***
Dział: O aniolach diablach i duchach
***
Zbigniew Małecki

Dla Ciebie

Dla Ciebie poruszę gwiazdy,
ożywię drzewa.
Ukradnę wiosnę,
aby dać Tobie.
Obudzę ptaki,
niech każdy śpiewa!
Tak wiele pragnień
krąży mi po głowie...

Chcesz misia?
Już go z legowiska wyciągam!
A może mam przywieźć
bociany z Afryki?!
W dzikim zapale
dookoła się rozglądam...
Czego pragniesz,
może powiesz mi?

Oskar Wizard

Oskar

Oskar jest imieniem
germańskiego pochodzenia.
Oznacza "obdarowanego mieczem"
lub "włócznię boga".
Szwedzcy królowie
byli posiadaczami
zacnego imienia.
Do statuetki Oskara
wiedzie filmowców droga.

Indywidualista,
pionier i zdobywca.
Czasem za bardzo
skupia się na sobie.
Dobrych relacji
i pogody ducha
odkrywca.
Lubi wcielać w życiu to,
co mu chodzi po głowie.

Jego żywiołami
są przenikające się
powietrze i ogień.
Uwielbia seks
więc w sypialni
jest nienasycony.
To szczerości
i czystej energii
płomień.
Wiążą się z nim
złoto, dąb, diament
i kolor czerwony.

Oskar Wizard

Zakazany owoc

owoc
a nawet dwa
dojrzałe
smaczne i krągłe
bardzo miłe w dotyku
niezwykle delikatne
pasujące do ust i dłoni
kuszą Adama
gdyż są zakazane
dlatego upragnione jeszcze bardziej
wąż zazdrości Adamowi
nie ma dłoni
dlatego podstępnie kusi
dotknij!
bierz!
całuj!
Adam nie zna języka węży
nie musi
wystarcza mu
prowokujące spojrzenie Ewy
w ostatniej chwili jednak
błysk opamiętania
stracimy raj!
Ewa przytula się
to co?
stworzymy nowy!
z naszych połączonych ciał!

EPILOG

wąż pełznie
z donosem
aby pozostać w pierwotnym raju
jest sam
i nie ma z kim grzeszyć!

Oskar Wizard

Miłosne marzenie

Księżyc lśni
romantycznym natchnieniem.
Dwoje odległych ludzi
śni dziś o sobie.
On błądzi wśród gwiazd,
dotyka ją westchnieniem.
Ona przytula
jego wspomnienie do siebie.

 
Godziny płyną wśród ludzi,
choć w samotności.
Brakuje w tym wszystkim
wzruszeń i czułości.
Do życia
potrzeba przecież miłości!
Można żyć z kimś
lecz w samotności.
Jej marzy się dotyk
silnych i czułych dłoni.
On pragnie
piękną delikatnością
się opiekować.
Marzeniem sennym
dwa serca płoną.
Będą się całą noc
namiętnie całować.

Oskar Wizard