Mapy ducha

Matryca to tło
regres do przeszłości to wtopienie w matrycę
bezrefleksyjne poddanie nie za podszeptem Demona intuicji
prawa które są zamierzchłe
wygoda spychająca w świat zastany
A do żywej matrycy w ruchu, która zostawia przeszłość za sobą
dociera się po mistrzowskich treningach
ćwiczeniach tysiącu powtórzonych ze świadomością słów

Indie to rafa koralowa w kosmosie
w której żyją ludzie i bogowie zwierzęta
medytujące psy, regres do poziomów wyższych
święta ziemia pokonanych Demów Odpoczynek zakotwiczony
w równowadze ręki, która nie zabija będąc śmiertelną
codzienne wschody słońca, które wnika w każde serce
modlitwa i praca

Wszyscy rozpostarci na mandalach
Wpisani w odwieczne historie

Ty Aneto mogłabyś być źrenicą mojego oka
widzieć światło rozszczepione na kolory i jasne
wzmacniać obraz z zewnątrz i z wewnątrz
żywa reagująca tańcząca w płomieniach
i ciszy na wietrze
wychwytująca szczegóły
waga informacja

Mapy i duszy ziarno
duch życia czuwający
ziarna śpiące w ziemi powietrzu ogniu i wodzie
i w pustce i w nicości
On nie lubi znikać oko
wyszedł poza ciało, jakoś wie gdzie skrobie pająk
mija samochody na przejeździe tworząc mapę kosmosu
mapy i plany miast
rozgrywa ze światem partię szachów
widzi jak wita się z nią i siada na krześle

Ona świadomość ciała z gliny dusza
zasypia na lekcjach i po pracy
przynoszę jej listy mapy wiersze
spuszczam na linie
otwiera oczy
wiatr to oddech Boga
światło to pot Boga
niebo to oko Boga

Anty Persefona

Zamarznięta spaceruję po powierzchni oceanu
Krople spadają z moich palców paląc powierzchnię wody
Wenus przy mnie to brzydula
Artemida to staruszka
Atena zwykła wariatka w szpitalu bez klamek?
Bez wyjścia z sytuacji bez kwiatka w oknie otwartym na oścież, na świat
Mam wszystko nic nie mając równocześnie
Zjadłam wszystkie rozumy?
Czemu są tak ciężkie?
Czemu dalej, w głowie, hula wiatr...

Duszny świat

Przeważnie żywi ludzie
nie słyszą umarłych,
ale mogą spotykać się z nimi
w swoich snach...
Pamiętaj- oni wiecznie
na nas czekają...

Noc

Gdy koty są czarne,
a słońce na wczasach
przeciskasz się do mojej głowy
przez niedomkniętą powiekę
i mościsz się
na latających dywanach snów.
Uważaj ! Nie spadnij-
- ruszamy w dziwną podróż
przez peryferie myśli
do niezbadanego świtu...

W tym co pisałem

Otwieram umysł, oczy i uszy
patrząc na świat przez dziurkę swej duszy

Widzę tylko mgłę i ludzi zamkniętych w niej

Siadam w oknie z buntem w dłoni,
empatią na skroni
i nienawiścią co w oku moknie

Czemu tylko Ja myślę ile czasu spadać mógł Ikar?
A czemu myśli tych moich nie pojmie ni skryba ni Ikar?

Dusza

Przemieszczam się przez ścieżki kręte,
Po jednej stronie widzę fiołki wonne ze sobą spięte.
To para kochanków , a może są to przyjaciele,
Niestety pod strażą..... rosną za nimi dojrzewające chmiele.
Chmiel - ... niesprawiedliwość.
Krąży wokół człowieka jak cień
W nocy śpi , szaleje w dzień.
Cień - ... czarna strona człowieka,
Przed nią każdy ucieka.
Na próżno !! Prędzej czy później wejdzie w człeka
Tak czy inaczej stoczyć walkę z nią trzeba.
Pójdę dalej , w głąb lasu
Tam natchnienie do mnie przemawia od czasu do czasu
Serce głośno bije .... nie ma hałasu.
Widzę pagórek , a na nim

Trzy wielkie kamienie pasujące do siebie jak krzemienie
Wejdę w środek olbrzymów kręgu
Cóż to ? Nie pojmuję tego,
Co utworzyła natura nowego?
Wszak tylko jestem człowiekiem
Młodym wiekiem...
Nic nie widzę , prócz błysku który się powiększa!!!!
O Matko Przenajświętsza !!!
Wpadam w wir jakiegoś wnętrza !!!
O Najświętsza !!!
Lecę ! Lecę !
Dusza ciało opuszcza
Wznoszę się ! Już za mną puszcza.
Obraz świata z oczu znika
Otchłań mroku we mnie przenika.
Nic nie widzę !
Mgła przede mną nicość sieje
Co się dzieje ! Co się dzieje !
Tam wrota świetliste do tunelu prowadzą
Tam wiatr ze mną wieje
Co się dzieje ? Ma dusza maleje ?

Dookoła słychać jak rozlega się głos płaczącej matki
Może utraciła swoje dziatki ?
Wszędzie ciemno !
Zamiast wierzyć
Zacząłem swoje życie mierzyć.
Ja chce wrócić do mej chatki !
Cóż to ?
Ponownie błysk się rozszerza
Co to ? Kto to?
Jakieś widma przy stole siedzą
Może to ostatnia wieczerza?
Nie ! Nie !
Na stole widmo kobiety płacze !
To niemożliwe !
Widzę rycerskie płaszcze !
O Boże !
Co się ze mną dzieje?
Ma dusza jeszcze bardziej maleje.
Wiatr szaleje ! A może ?
Nie , to niemożliwe , ja umieram !
Tak umieram !
Obraz zanika
Dusza znika
W ciało dziecka przenika.

Krollord ,Gdynia Czerwiec 2000

Tron

Patrzę na tron
Pusty
bo jeszcze na nim nie usiadłem
Drewniany
nie stalowy
jak obręcze i łańcuchy
Mój dar
dla przeciwności losu
Jeśli jesteś jedną z nich
Kamienne stopnie
niezliczonych wspomnień
Wspomnień kamieni
Przecież jestem młody
Zawsze
Stąpam powoli
wcale się nie starając
myśleć o czymś innym
niż wodospad krwi
Nosi moje Imię
Ostatni
Ze szczytu widzę świat
na kolanach
Odwrócony plecami
modli się do obrazów
Nie poznaję sam siebie

Pozwoliłem im oddychać
moimi ustami.