Płynę przed siebie w drgawkach niemocy
z trwogą jutrzejszej bury codziennej
nie zasnę znowu dzisiejszej nocy
patrzę w pasjansa karty niezmienne
Liczę barany z obłoków wełna
jasność księżyca ściemniają one
w szklance herbata w połowie pełna
wpadają słodząc lecz ja nie słodzę
Liście jesieni zagrabił wiatr
Listy pożółkłe wysyłam gdzie mieszka
szczęście stąd drogi szmat
a może nie a może nie
Dlaczego nie dla czego tam
od jutra miłości szukam
na wyciągnięcie ręki ją mam
w szybę do księżyca pukam
W ciemności nie ja jedyny
z ciemności można wysmażyć
przecudne Boskie krainy
wystarczy zamknąć oczy i
marzyć.
Dotknąłem palcem nosa z zamkniętymi oczami
myślałem że nie sprawi to żadnego problemu
ustać na jednej nodze zamknąć powieki i dotknąć czubka nosa
trzymając w drugiej dłoni kufel naważonego piwa
wstrzymując oddech by nie zachłysnąć się odmętami życia
Boczny wiatr zmienia równowagę w rozdygotaną galaretę
pokropioną szczypiącym octem doświadczania burzy
z kufla wylewa się piana złocistego nektaru ogłupienia
płuca rozrywa bezdech wyimaginowanej czystości
palec do nosa ? w oko palec łzawi los
Przyciąganie ma moc odwieczną to leżę
na bruku w kałuży wypocin burzy
Patrzę na nieba błękitne pola
chmury jak statki w tafli jeziora
i jestem sam z błękitem tym
błękit jest mną ja jestem nim
jestem jestem jestem jestem
pod powieką miłości nieskończoną rzeką
kto kazał stać na jednej nodze
wyznaczył cel nieznaczący więcej wiele
niż pusty kufel na mojej drodze
bezdech krzyczący w moim ciele
Z rynsztoka widać prawdę niezmienną
upadam po zrozumienie że niebo jest nade mną
Przyszła z biciem serca,
krew w żyłach wzburzyła.
Na nic się nie zdała
rozumu walka.
Z wdziękiem
wszelki opór
w pył rozbiła.
Była piękna, mocna
i po prostu wielka.
Lecz nie chciała wcale
dwojga serc zranić.
Wprost przeciwnie,
była dla nich
upragnionym lekiem.
Jedna chwila może
całe życie zmienić...
Jeśli tylko wygra
przed nieśmiałości
lękiem.
Rozum padł na kolana,
całkiem pokonany.
Serca od tej chwili
w jednym rytmie biły.
Wygoiły się wreszcie
dawnych uczuć rany.
Miłosne rytmy
wszystko
zwyciężyły.
Oskar Wizard
(fot. z Google)
Serce to nie tylko
włókna ścięgna rozkurczający się mięsień
serce jest wibracją
zaginającą czasoprzestrzeń
Wibracją jest wszechświata
w rytm bije herców jego
możesz nie wierzyć w nic lecz
stworzony(ś) z cząstek Jego
W rzeczywistości obecnej
czas zamienia w życie
pompując krew komórkom
by zbudziły się o świcie
To centrum naszego Bytu
jest środkiem środka wszystkiego
co związane z moją osobą
nie połączę się bez niego
Z duszy ulotną naturą
która wchodzi do domu
istoty ze światła stworzonej
nie mówiąc nic nikomu
Jest portalem myśli i uczuć
z Boskiego eteru płynącej
z jaźni nieogarniętej przez umysł
z wolności rzeki rwącej
Nie ma w nim żalu ni smutku
doktryn nakazów wierzeń
braków niezgody rozterek
bo nieograniczona to przestrzeń
Miłości też tam nie ma
szczęścia wielkiego rozkwitu
błogości ani zbawienia
to łącznik tych dwóch bliźniaczych bytów
Którymi jestem bez wątpienia
ulotnym i realnym
zamienia to na przemian
duchowy świat w materialny
I spytasz w wielkiej niemocy
zdziwiony wielce dlaczego
ten świat tak w uczuciach zakręcony
lecz serce nie ma z tym nic wspólnego
tyle dobra dajesz -
ale też odbierasz
kwiaty zakochanym -
wieńce umarłym
krajobrazy malowane -
i te za czymś utęsknione
góry urzekające każdą porą -
ilu turystów jeszcze zabiorą
las zielone przestrzenie -
teraz w żywiole płonie
woda rzek szumi zgrabnie -
płaczą powodzianie
w złocie bawi słońce -
a głowa i serce w udręce
morza w błękicie -
ile dusz w szale zatopicie
ta ziemia urokliwa -
tylu bliskich chowa
Kazimierz Surzyn
wybaczam ludziom złym
ich intrygi
przebaczam głupim
nasze wspólne błądzenie
złe uczucia to podstępne wnyki
wiodą tylko na zatracenie
wybaczam tym
którzy nie dorośli
do bycia autorytetem
przebaczam sobie
że szukałem usilnie
w nich
mądrości
odpuszczam swojej duszy
goniącej wciąż za grzechem
zapominam o dziewczynach
które nie chciały
odwzajemnić miłości
kiedy odpuszczam przeszłość
staję się znów wolny
dawne wspomnienie
przestaje wciąż mnie ranić
proces dojrzewania
może i jest powolny
dopiero teraz życie
w lepsze
mogę zmienić
Oskar Wizard
(fot. z Google)
jak kwiat
zroszona uczuciem
w rękach troskliwego ogrodnika
rozkwita
lecz zbyt cicha
zmęczona życiem
porzucona
usycha
Oskar Wizard
(fot. z Google)
Przestrzeń otacza mnie
bezkresna wszechobecna
okiem nieogarnięta
niewyobrażalna i wieczna
jestem w niej a ona we mnie
przenika głaszcze po brodzie
wody samotna kropelka
a oceanem jest bezkresnym
ciemną chmurą bywa
wzburzoną pierwotną falą
wiatru powiewem rozdartym
rozbitym statkiem na skale
rozbitka ostatnią deską
promieniem nadziei porannym
co wpada na łyk herbaty
rozświetla oczy nadzieją
rozprasza życia dramaty
wyciągam wyobraźni dłonie
umysł nie ogarnie tego
co oczy widzą na nieboskłonie
to przestrzeń serca mojego
patrzę w gwiazdy
i myślę o nieskończoności
kiedy wszystko wokoło
jest tak kruche i ograniczone
czymże jest człowiek
w bezkresie wszechświata
już nawet nie pyłkiem
nie dzieckiem gwiazd
czy sensu istnienia
mam szukać tam daleko
na firmamencie nieba
czy raczej w sercu swoim?
Autor: Don Adalberto
zasmakowali porażki
poznali gorycz bólu
po stracie bliskich
wyszli z mroków
nicości na prostą
cierpienie pokonali
więcej widzą i słyszą
rozumieją życie
innym współczują
cierpliwie pomagają
prawdą i uczciwością
świat naprawiają
a jeśli już kochają
to całą głębią serca
Kazimierz Surzyn
Uwolnij się zerwij do lotu
więzieniem są przekonania
stereotypy ciągłe rozterki
odgrzewane kotlety rozstania
Myśli złe niech idą precz
zasiej pokój w sercu swoim
oglądaj obrazy zielone
kolor ten będzie ukojeniem twoim
Uwaga połączona nicią
z pragnieniem lecz pragniesz czego?
myśli złe jak magnez przyciągają zło
więc doświadczysz tego
Bądź świadomym pragnień
obserwatorem czujnym bądź
zwolnij kiedy coś nie służy
na mądrości kamieniu siądź
Wymieć zakurzone paprochy
porządek w duszy czas zrobić
pięć minut dla samego siebie
nie ma nad czym się głowić
Obdasz uczciwością swe życie
przed sobą stań uczciwy
prawda podobno wyzwala
jeśli chcesz być szczęśliwy
Wiara wspaniała matka ona
szepnie do uszka słowa te
zachwyć się i uwierz
życie to wielka przygoda
dlatego pokochaj je
jak najmocniej umiesz
los nigdy nie dawał mi
taryfy ulgowej
za to mu właśnie
gorąco dziękuję
każdy dzień
zaskakiwał
w odsłonie nowej
sprawdzał
czy jeszcze
smutek poczuję
podobnie
jak stal
tak ja się hartuję
największą sztuką
nauka śmiechu
z porażek
pomimo wad wielu
spełnionych marzeń
poszukuję
bo dobre dziś
i jasne jutro
jest bardzo ważne
życie wciąż
kąsa jak pies ogrodnika
tak jakby chciało
wszystko utrudnić
lubię psy
rozczula mnie każda
psinka
zmartwienia
także można polubić
bo każde z nich
to nowe doświadczenie
przez to życie
ma swoją treść
tworzę wciąż nowe
piękniejsze marzenie
lubię też w nie
twoją osobę
wpleść
Oskar Wizard
(fot. z Google)
W piwnicy światło przebija się przez
małe zakurzone okno ,zbutwiałe drewno
zapachem zatrzymuje wspomnienia
niechciane co powinny być dawno zapomniane
lecz w półmroku tak ciężko dostrzec
ostrość rzeczywistości ona tu nie zagląda
tylko chowa się po kątach , pająk
rozwijający sieci przyczajony obserwator
wychwyci każdą myśl dobrą
on zawsze jest głodny cudzego szczęścia
myślałem że umarłem kiedy owinięty
w lepkiej włóczce czekałem na dobicie
wpadł promień światła złoty , od Boga ?
wiem że tchnął we mnie nowe życie
przez pęknięte okno szczelinę małą znalazł
dostrzegł mnie , bo kiedy nadzieja ginie
w ostatecznej ostateczności rozwija
warkocz bym z ciemności wspiął się
ku górze po światła miłości linie
czy moc która dotyka serca jest
Ojca wyciągniętą ręką czy
Matki jasnym warkoczem nie szukam odpowiedzi
wiem nigdy jej nie znajdę czy ma to jakieś znaczenie
to co się wyklucza uzupełnieniem jest dla siebie
jasność do ciemności schodzi lecz bez ciemności
nie istnieje , gwiazda bez czarnego tła znika
z piwnicy w dzień wychodzę otrzepując kubrak
z moli wspomnień , opadną zamienione w popiół
zagarniając ręką wsypuje do butelki pył marny
niech odpłynie z rzeką do morza zapomnienia
jeśli znajdziesz tą wiadomość niech będzie słonecznikiem
dla świadomości ludzkiego istnienia , imion tak wiele pokochasz
lecz jedno jest tylko imię miłości dla duszy wiecznego spełnienia
rozwieszam obok
koszulę zmartwień
i otulony ciszą
nocnej pościeli
przedzieram się
przez głębię mroku
wchodzę na chwilę
do wirydarza snu
aby uwolnić myśli
w kącie podświadomym
i odszukać
kwitnące marzenia
Autor: Don Adalberto
Nauczycielka nauki zintegrowanej
Prowadzi zajęcia z sześcioletnimi dziećmi
Jedno dziecko w sukience porwanej
Z małym guzem na głowie, rodzice chyba nędzni
Czas na zabawę na dywanie
Dzieci w pośpiechu zdejmują buty by nie zostawiać brud
Ich wolny czas płynie wspaniale
A tamto dziecko choć rasy białej - ciemność spod stóp
Opiekunka zmartwiona pyta czemu nożki nieumyte
A dziecko w uśmiechu mawia - mama nie pozwala
Ujawnia się mocno zdziwienie ukryte
"Proszę się nie martwić - mama i tak mnie nie chciała"...
W tej samej szkole, w innym roku
Dzieci mają przerwę, więc czas na śniadanie
Wspomniany nauczyciel patrzy na nie z boku
A pewien chłopczyk o dziwo trudu sobie nie zadaje
Nie wyciąga ani kanapki, ani rogalika
Zapytany, czy może nie jest teraz głodny
Uśmiech z twarzy szybko mu już znika
Jego tata mu nic nie dał - i to tego był zgodny
Dostał coś od Pani prowadząca lekcje
A on wtem przed tymi słowami sie nie cofa
"Dziękuję, ale nie chce już nic więcej
Tata mi nie daje jeść, bo powtarza że mnie nie kocha"...
Niedaleko szkoły mieszka chłopczyk młody
Damian go wołają, wychowany przez ulice
A mimo to serce dobre, doszedł z rodzicami do zgody
Trochę chorowity, po operacji ślad na potylice
Zawsze uśmiechnięty, pokazywał szacunek starszym
A gdy mijał moją mamę, prosił, aby mnie pozdrowić
Był kolegą mi nieco trochę dalszym
A i tak oferował by ze mną lekcje odrobić
Chętnie pomagał rodzinie i czasem spacerował szosą
W jego głowie marzenia, pewnie chciał zbudować własny zamek
Lecz nagle do dobrej duszy zapukała postać z kosą
A drzwi do wspaniałego życia okazały się być bez klamek...
Pewien kwiecień, rok dwa tysiące siedem
Za miesiąc komunia, chłopiec gra na konsoli
Choć grał w agresję, nie miał żadnych uniesień
Lecz mimo to na rozmowę o bijatykach pozwoli
Tata nie zadowolony że syn walczy w wirtualnym ringu
A dla syna to tylko zabawa, fascynacja działania sprzętu
W Ojcu ptaszek mądrej rady się wykluł
"Nie wolno, czy my Cię bijemy?" zapytał kolejny raz z rzędu
Dziecko odpowie szczerze - przecież nie raz już go bolało
Wtem w domu zawrzało, kara na zabawę i won do spania!
Nie zapomni, jak z prawej ręki w skroń otrzymało
Dostać w twarz, jako dowód że nie bije - tyle z tego starania...
nie cofnę błędnych chwil
nie cofnę przebytych lat
choćbym z siłowni
miesiącami nie wychodził
nie zmienię się
choć czasem z tym źle
a jednak będę
cały czas ci słodził
nie będę księciem z bajki
nie będę milionerem
choćbym całe życie
postawił na jedną
kartę
bo to już inny czas
przybyło lat
mimo to chcę kochać
wciąż i naprawdę
Oskar Wizard
to wcale nieprawda
że los wystąpił
przeciw mojej osobie
ludzie nieprzychylni
też byli niewinni
samotnym
któregoś dnia
nie zostałem
dzięki tobie
przecież długo byliśmy
tak bardzo szczęśliwi
nie usprawiedliwiam się
nie zaciskam już pięści
utraconego czasu
też nie odzyskam
lecz teraz inaczej
odnajduję szczęście
a dawny smutek
na zawsze znika
wreszcie spokój
w moim sercu gości
wszystko szczęśliwie
zmierza do radosnego
jutra
pamiętam aby o radę
wciąż prosić
największego
obrońcy i wroga
patrzącego
na mnie
z lustra
Oskar Wizard
pamięć
zapisuje wszystko
w podświadomości
dobre chwile i złe
nadzieje i rozczarowania
wzloty oraz upadki
to
co chcemy
aby powróciło
to
o czym pragniemy
zapomnieć
schowajmy wszelkie smutki
wspomnień
na dnie
studni pamięci
niech pokryje je pył
z dawnych kalendarzy
i zatrzymanych zegarów
staną się żyzną glebą
na której wzrosną
doświadczeniem
nowe doznania i cele
radość
której wciąż poszukiwaliśmy
lecz dopiero teraz
odnajdujemy
pełnią zmysłów
nadzieja
coraz częściej spełniona
i miłość
która jest
wszystkim
Oskar Wizard
Polacy ofiary zamachów
A wśród nich:
Łukasz Urban, Bartosz Niedzielski
Angelika i Marcin Klis
Marzena i Magdalena Chranowskie
Jacek Konieczka, Dominik Nowicki
Artur Nowosad, Monika Suchocka
Karolina Glueck, Anna Branddt
Beata Pawlak, Maria Jakubiak
Anna Debin z domu Pietkiewicz
Jan Maciejowski, Norbert Szurkowski
Łukasz Milewski, Dorota Kopiczko
i wielu innych... Pamiętamy!
Orszak ofiar wciąż potężnieje i trwa
W aureoli cierpienia, w bólu do granic
Płacze Polska, Europa i Świat
Idą ze świadectwem obrony człowieczeństwa
Z różami pokoju i sprawiedliwości
Z palmami wolności i miłości.
Nie pozostawić kamienia na kamieniu.
Jestem winny bo chcę żyć bezpiecznie cieszyć się wolnością?
Jestem winny bo moja wiara jest autentyczna?
Jestem winny bo kocham Boga mojego Zbawiciela?
Jestem winny bo Krzyż znaczy dla mnie życie?
Czy okrzyk Allach Akbar upoważnia do zabijania?
Kiedy to się wreszcie skończy?
Kazimierz Surzyn
w blasku jutrzenki
unoszę się nad ziemią
na skrzydłach zachwytu
a wokoło mnie pierzchają
ciemności pokonanej nocy
świat nabiera barw
i jest niby ten sam
lecz jakże odmieniony
oczarowany cudem świtania
słyszę wielkanocne dzwony
i radość mnie przenika
że to - co najważniejsze
jest jeszcze przede mną
osłonięte tajemnicą
Zmartwychwstania
Autor: Don Adalberto