Spokój Ducha

Otoczony hałasem w zupełnej ciszy
Czułem osamotnienie w ludzkim tłumie
Kazano uwiązać mnie na smyczy
Tonąłem w Jej narcystycznej dumie

 

Szedłem narzuconą ścieżką
Nie miałem prawa w nią zwątpić
Chciałem ratować się ucieczką
Lecz szantażowany nie umiałem tak postąpić

 

Dzisiaj oboje budzimy się w cudzych objęciach
O dziwo, obojgu nam lżej jest na sercu
Nie jestem już na smyczy, ani na klęczkach
Jestem szczęśliwy, że jestem teraz w tym miejscu

 

Pamiętam me niepokoje, gdy patrzyłem w lustro
Dzisiaj pod anielskim skrzydłem, czuję się pewnie
W sercu moim dzięki Tobie nie jest pusto
Dałaś kolory, które sprawiły że życie jest piękne

 

 

MÓJ ANIELE

prośby spełniasz pokornie

tulisz w swych skrzydłach

w chorobie byłeś przy mnie

trwasz ze mną w modłach

 

suszysz łzy zakrwawione

krzywdą ludzką zranione

kołyszesz skrzydeł trzepotem

tak z sercem chronisz potem

 

aniele proszę ze mną bądź

prowadź przez kręte drogi

dziarskości życia dodaj mi

zdejm ze mnie ciężar srogi

 

a kiedy przyjdzie śmierć

moje oczy ciepło zamknij

spojrzeniem anielskim

duszę mocą swą obejmij

i złóż w raju niebieskim

 

Kazimierz Surzyn

ANIOŁY

Wśród nas żyją anioły

bez skrzydeł czarujących

ale za to ich ciche serca

to azyl dla potrzebujących

 

Strzegą drugiego człowieka

tak jak ty mnie miła właśnie

są takie przepiękne wnętrzem

i mają twoje oczy niebieskie

 

Anioła też widzę w przyjacielu

co pomógł mi w nieszczęściu

w przechodniu z uśmiechem

tyś moim aniołem dobroci ciociu

 

I w pielęgniarce co mojego tatusia

z boku na bok całą dobę przekłada

i w mamusi która zawsze wysłucha

ona jedyna największą miłością kocha

 

Kazimierz Surzyn

Rozmyty pejzaż

Zatańczmy w deszczu -

niech krople zastąpią słowa...

Zatańczmy raz jeszcze -

zacznijmy wszystko od nowa...

Nim czas życia upłynie -

czeka piękna przygoda...

Zatańczmy znów, bo uczuć

szkoda...

Lekki podmuch delikatności

Dobrze, że są chwile piękne tak -

dobrze, że choć przez moment,

życie nie jest jak kat.

Tulisz litery do siebie,

jak najpiękniejszy kwiat.

Poprzez słowa zwyczajne,

dajesz mi delikatny znak.

Dotykasz mnie głęboko -

a jednocześnie lekko jak wiatr...

Jesteśmy daleko od siebie -

a jednak blisko tak.

Cieszę się z wylanych łez

Chłopiec w skórze mężczyzny

Patrzący z uśmiechem w słońce

Promienie ze szczęściem łączące

Pod czaszką chowa swe tężyzny

 

 

Trzyma za rękę swoje marzenia

Zmierza dać spełnienie ponad oczekiwania

Jednak los oszczędził miłości miłe spotkania

Pierw przeżyje rozczarowania roszczenia

 

 

Cieszę się z wylanych łez

Kąpałem się w ich morzu

Postawiłem sobie tyle tez

Aż wreszcie ruszyłem do przodu

 

 

Mężczyzna wyparł się chłopca

Dawno minął wspomniane słońce

Silniejszy niż wspomnienie tnące

Marzenia rzeczywistością potrąca

 

 

Trzyma za nos pragnienia

Za słowami poszły czyny ambicji

Zbędna mu nora zaczarowanej Alicji

Wyszedł sam z własnego cienia

 

 

Cieszę się z wylanych łez

Kąpałem się w ich morzu

Postawiłem sobie tyle tez

Aż wreszcie ruszyłem do przodu

 

 

Pamiętam, jak marzyłem o marzeniach

Smutna codzienność dała mi uśmiech

Obecny na wszystkich smutnych zdarzeniach

Żyłem w wiecznym półśnie

 

 

Cieszę się, że Cię nie ma

Cieszę się, że jesteś Ty

Cieszę się, że znam smutku smak

Cieszę się, że dziś spełniam sny

 

 

 

Cieszę się z wylanych łez

 

MODLITWA

Boże patrzysz

na mnie a ja

patrzę na Ciebie

 

Ty Panie

widzisz i wiesz

wszystko najlepiej

 

Za oceany słów

ta modlitwa

patrzenia na siebie

 

Kazimierz Surzyn 

Nicość

„Nicość”

Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”

 

Nicość tworzy , Nicość rujnuje,

Piękność w brzydote zamienia ,

brzydotę w piękność odmienia

Śmiercią buduje.

 

Uczniowie mądrość głupotą zastąpili

Hypatia , Sophia, De Molay, Pan z Brescii ,

Oni doświadczyli…anatema.

 

Głupiec Bydlęciem się staje, Bydlęta klękają

Mędrców wciągają , Masa nicość sieje

To prawią dzieje.

 

Każdy Imperium pożąda ,

W każdym władza , dyktatura , żądza

Od tego się zaczyna

Myśliwy i Zwierzyna.

 

Za życia śmiercią ozdobiona

Po śmierci sama sobie pozostawiona

W skrzyni złocistej się skrywa

W Gildii Arachona.

 

Odkryta przez Mężów z Brytanii

Otwarta przez Lorda Renussa

Uwolniona Aldora dusza

 

Dzielnych wojów Demon przyodziewa

Pochłania , życie odmienia.

Groza i Śmierć się rozprzestrzenia

W pył wszystko zamienia.

 

Krollord  Gdynia sierpień 2019

 

Zapraszam do Subskrypcji mojego kanału na youtube.com

Wiersz z muzyką na moim kanale

Pozdrawiam Serdecznie.

 

https://youtu.be/COYUI2-Z-Cg

 

Dziękuję ci

Dziękuję ci za to, że znów jesteś,

Za uścisk dłoni na powitanie

Za uśmiech twój, ten pełen tak ciepła

I za długie na dworcach czekanie.

 

Za twoje oczy pełne miłości,

Za wszystko co chciałeś mi powiedzieć

Za szczęścia chwile, które przywiozłeś

I za to, że znów do mnie przyjedziesz.

WSZYSTKO MA SWÓJ CZAS

Swój czas mają narodziny -

piękny dar od Boga rodziców

niczym wschód słońca o brzasku

 

Swój czas ma dzieciństwo -

pełne miłości wrażeń zabawy

słyszysz zewsząd jesteś kochany

 

Swój czas ma młodość -

huragan życia wszystko chciałbyś mieć

biegniesz co tchu upadasz wstajesz wzrastasz

i nie boisz się niczego galopujesz jak koń na biegunach

 

Swój czas ma nauka -

poznajesz światło mądrości świata

 

Swój czas ma praca -

jakie to szczęście być przydatnym

tworzyć nie dla siebie ale dla ogółu społeczeństwa

 

Swój czas ma miłość -

wspaniała wielka romantyczna prawdziwa

taka co przetrwa każdy zakręt na drodze życia

w pieszczotach przytuleń zawsze razem w działaniu

w słodkości połączonych serc i rąk

w bezpiecznym domu bogatym w życzliwość 

 

Swój czas ma tracenie i uzyskiwanie

popełnianie błędów i ich naprawianie

mówienie płomienne i pozostawanie w ciszy

modlitwa dziękczynna za doznane łaski - 

za żonę dzieci rodziców przyjaciół sukcesy rodzinne i w pracy

oczekiwanie na kogoś na coś aby zapomnieć o samotności

rozłąka co boli i bycie razem

wypoczynek na łonie natury -

w majestacie gór w szumie mórz błękitnych

w cywilizacjach współczesnego świata 

swój czas ma choroba przygnębienie zdrowie w pełni

i śmierć która niechże będzie jak zachód słońca

z błogą nadzieją na wieczność

bo przecież słońce wschodzi każdego ranka

po ciemnościach nocy

 

Kazimierz Surzyn 

 

Nikt We Mnie Nie Wierzył

W czasach, gdy miałem kilka lat
A za wzór służył mi brat
Przerażał mnie ciężar dorosłości
Chciałem od życia tylko wolności

 

W czasach, gdy słuchałem rodziny
Wierzyłem w ich pogardliwe miny
Czułem się tłem we własnym filmie
Musiałem coś z tym zrobić pilnie

 

Dziś, unoszę się ponad ziemię
Jestem tam, gdzie nigdy bym nie mierzył
Jak miałem uwierzyć w siebie?
Przecież nikt we mnie nie wierzył

 

Dziś, zdarza mi się krążyć po niebie
Choć nieraz podmuch piekła mnie uderzył
Wcześniej nie wierzyłem w siebie
Bo nikt we mnie nie wierzył

Psalm sierpniowy

 

 

sierpień rozwija szlaki pątnicze

zewsząd idą pielgrzymi na Jasną Górę

aby o łaski prosić Królową Polski

i upaść krzyżem przed Jej Obliczem

 

do Wniebowzięcia zbierane jest zboże

potem płyną dziękczynienia za plony

na ołtarzach stoją wieńce dożynkowe

a naręcza ziół niesiemy Matce Bożej

 

Maryjo Matko nasza - bądź przy nas blisko

jak zawsze byłaś z naszymi przodkami

uproś nam u Syna przemianę serc naszych

aby mógł zaistnieć nowy Cud nad Wisłą

 

 

 

Autor: Don Adalberto

 

O pewnym drzewie

Pod drzewem kiedyś ktoś przechodził

I szepnął cicho - "Jakie piękne"

A ono z liści tak jak z nutek

Poukładało wnet piosenkę

 

I powtarzało ją w gałęziach

I przez dzień cały nią szumiało

Bo nigdy nikt mu tak nie mówił,

Więc się w przechodniu zakochało

 

Wciąż wspominało tamtą chwilę

Kiedy przechodził on przy drzewie

I tęsknić teraz ciągle będzie

Bo czy tu przyjdzie - tego nie wie.

 

 

Najlepsza Wersja Siebie

Maluję jutro wczorajszą krwią
Szukam ochrony na własny schron
Z błędów własnych buduję dom
Z nadzieją, iż to będzie mój ląd
Nie wierzę w żadną ze swoich klątw
Nie dotykam żadnej z Twoich rąk
Zataczam w głowie kolejny krąg...

 

A wszystko po to
By być najlepszą wersją siebie!
A wszystko po to
By uciec przed własnym gniewem!
A wszystko po to
By wierzyć w swoje wartości!
A wszystko po to...
By oddać się ponownie miłości

 

Maluję uśmiech wczorajszym smutkiem
Ten obraz ozdobię bujnie
Na świecie przecie może być tak cudnie
Chociaż Anty, to Mu tego nie utrudnię
Bo pracuję nad sobą schludnie
Wstyd mi przyznać z jakim skutkiem
Zataczam w głowie kolejny krąg...

 

Porażkę odniosę tylko, jeśli nie spróbuję!
Walcząc o siebie świata nie rujnuję
Nie muszę być Aniołem, by być w Niebie!
Wystarczy, że będę najlepszą wersją siebie...

 

A wszystko po to
By uciec przed własnym gniewem!
A wszystko po to
By wierzyć w swoje wartości!
A wszystko po to...
By oddać się ponownie miłości

 

//Wiersz pochodzi z mojego "albumu wierszy" o tytule "Anty"
https://wrzucplik.pl/pokaz/1782292---naqy.html?fbclid=IwAR3hqzEfWacqoWiQDDzVOkE8htxbmay2Q08lcFgMj9p00KRZ-BDv-sSwYsQ

Serdecznie zapraszam do przeczytania całości :)

"Anty" to zbiór wierszy moich przemyśleń na temat mojej osoby względem świata, a także moje prywatne zarzuty wobec tego, co się dzieje wokół nas
Próbowałem tutaj pokazać w pewien sposób emocje ( "Bunt" i inne "capslocki" :)), próbowałem sił także w niedokładnych rymach oraz nieregularnych budowy wierszy

RANY CZASU

W życiu dźwigamy krzyże

czerwone od bólu kolce róż

przesiąknięte łzami smutku

podnosimy się aby dostać

kolejne baty od doczesności

czas nie goi tak szybko ran

które głęboko w sercu tkwią

ale cierpliwie uczy przetrwania

i pogodzenia się z nimi by iść

w przyszłość z wiarą nadzieją

że miłość przezwycięży niemoc

a nasze upadki i wzlotów blask

doświadczeniem pozwolą poznać

piękno otaczającego nas świata

doceniając zaś żywot siebie i ludzi 

prowadzić do wybaczania błędów

które każdy przecież popełnia

 

Kazimierz Surzyn  

Czarna dziura

Mydło którym myjesz twarz

nie rozjaśni czarnej skóry

chodź byś drapał skrobał

nic nie da , zwyczajny wybryk natury

dla jednych dla innych innowierca

wypić wybielacz bo ludzie gadają

takich w koło mało nie znajdzie jednego

i pewnie rację mają ale co z tego

takim Bóg stworzył , drogę taką wytyczył

kroczyć po niej więc trzeba , gdzie zaprowadzi ?

każdy chciałby do nieba

na błękitnej chmurce mięciutkiej

pachnącej świeżością wypranej

w kwiatowym płynie wypłukanej

ułożyć zmęczone członki po harówce

co życiem nazwane , nasze doświadczanie

biel i czerń dwa kolory tak różne

przeciwstawne , niespójne i próżne

lecz czym jest gwiazda bez czarnego nieba

jak statek płynący bez steru do czego

litera niewidoczna bez białej kartki papieru

możesz mówić że kochasz , modlić się

śpiewać pieśni pochwalne lecz bez tolerancji

dla drugiego człowieka twoje życie jest marne

kiedy tłumaczysz przed sobą tak wychowali

taka jest moja kultura bez zrozumienia

dla innych twe życie to wielka kosmiczna

bez początku i końca czarna nicości dziura

 

 

 

 

 

 

Bez granic i czasu

Patrzysz w gwiazdy i

widzisz w nich swoje oczy

tak to ty mój przyjacielu

stworzony z pyłu tysięcy

mgławic jasnych gorących

w barwach nieogarniętych

jak pierwsza miłość niewinna

wyciągasz ręce ku górze gdzie

dom twój zostawiony na krótką chwilę

by doświadczyć dualnego świata

zimno boli strach to

oznaki narodzin że tu przyszedłeś

z serca serc wnętrza wnętrz

z obłoku Magellana jesteś iskrą

kosmosu i prawdy zasianą w

trójwymiarowej przestrzeni

miłość to twoje imię czujesz ją

całym sobą serce wystukuje

rytm kosmicznego bicia a że

na ziemi uczysz się nowego życia

wystraszony jak dziecko w

piaskownicy nie widząc rodziców

oni nigdy nie są dalej niż sięga

twój wzrok wystarczy świadomości

skok jak ciarki na ciele czujesz

obecność tego którego jesteś

cząstką bo czym jest plaża

bez ziaren piasku a jedno z nich

to ty mój przyjacielu więc

 

W zrozumieniu bycia niech

ciepły ocean Źródła miłości

obmywa nasze dusze w

niezmierzonej bez granic i czasu

wieczności 

 

Rajskie wiśnie

Kapiące wiśnie czerwone

rozlewają się na koszulę białą

barwiąc ją tak żeby

plama na zawsze została

 

Byś nie uprał myśli że

jawa to jest nie żaden sem

nawet kiedy się przyśni

zapomnienia piorący tlen

 

Łapię dwa oddechy o świcie

soczyście wciągam do płuc

na dzień dobry na nowe życie

by siłować się z nim móc

 

Kropla drąży zlew

a ja patrzę na czas

jak na kapiący kran

w niedoróbek codziennym teatrze

musisz wszystko naprawić sam

 

I te wiśnie przysuwam czerwone

do ust swoich bo usta to twoje

słodko kwaśna ta wspólna przygoda

gdy za rękę idziemy we dwoje

przemijaniem jest wiek i uroda

w duszy nasze lata szalone

 

Czerwień kapie a usta namiętne

one zwarły się w gorącym splocie

pieczętując krwią chwile tak piękne

gdzieś w słonecznym promieni złocie

 

Jem śniadanie i czuję jak w niebie

może pięknie być w to mi graj

zaraz , ze słoika wiśni od Ciebie

nie spróbuję tam

więc tu jest mój raj

 

 

 

 

 

Metal

Zimowego poranka

Jacuś roztargniony

przyjechał do miasta

może szukać żony?

 

Mało rolny jestem

ze wsi człowiek przecie

gdzie znajdę dziewuchę

jak nie w wielkim świecie

 

Na wsi bywa ciężko

człowiek sam niestety

chłopy pozostali

zniknęli kobiety

 

W oddali zobaczył postać

zamiast kurtki  czarna skóra

długie włosy aż do pasa

całkiem zgrabna też figura

podszedł na wyciągnięcie ręki

a co to Jezusie malusieńki?

 

Co to są za szopy

co to jest do chu...a

toć to nie dziewczyna

to facet się buja

 

Jakoś by zagadać

chuchnął w dbie łapki

nie zimno kolego

tak chodzić bez czapki

 

Uśmiechnął się koleś

wyjął słuchawkę z ucha

nigdy nie jest zimno

kiedy "metalu" się słucha

 

Jacuś zadziwiony

chłodno się zrobiło

znalazł bym jakiś metal

wziął i ogrzał ryło

 

Klamka drzwi sklepowych

zaraz będę prychać

w ucho mnie nie grzeje

ani nic nie słychać

 

Może inny sposób

walnąć trzeba bykiem

i zrobi się ciepło nie

dotknę klamki językiem

 

Przestał dwie godziny do klamki przyklejony

-10 stopni na termometrze  język odmrożony

pan doktor popatrzał szarpnął za makówkę

a że był karetką wziął na urazówkę

Jacek pokręcił głową w każdy na inną miarkę

a  dzięki metalowi poznałem fajną pielęgniarkę

 

Miłość jest jak metal wrzący do czerwoności

wypełnia serce umysł wpływa w duszę w kości

lecz kiedy stygnąć zacznie inna mowa ciała

gdy ostygnie całkiem zimny jest jak lodowa skała

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

CIERPLIWOŚĆ

Kiedy patrzę w niebo

urokliwy boski szafir 

co tak błogo nastraja

na słońce gwiazdy

chichot księżyca

który tonie w srebrze

i płynące białe obłoki

podobne do baranków

pasących się na hali

rajskich ślicznych ozdób - 

myślę o nieskończoności

niebo nie ugina się nawet

pod ciężarem różnych próśb

tam kierowanych w nadziei

na szczęśliwe rozwiązanie

 

Chcemy by nasze sprawy

były ważne najpilniejsze

do Boga o pomoc wołamy 

niekiedy się denerwujemy

że nie idzie po naszej myśli

że nie od razu otrzymujemy

ale przecież to tak nie działa

trzeba modlitwy cierpliwości

by spełniły się oczekiwania

a może to co mamy obecnie

jest dla nas najlepsze

i nie według powiedzenia -

jak trwoga to do Boga

tylko o łaski modlitwa

codzienne uwielbienie

 

gdy na szczycie siadam

Giewontu mego kochanego

tak blisko Krzyża Jezusowego

najbliżej jak się da nieba -

wyciszam swoje emocje

i poddaję siebie Twojej woli

tam wszystko staje się możliwe

 

Kazimierz Surzyn