Melomani

Wzięliśmy sobie pół litra i colę
Poszli z sąsiadem posłuchać słowika
Siedliśmy cicho przy jego stodole
Czekamy, zaraz zacznie się muzyka

Nad nami księżyc, dołem pachnie zielę
A my tu trwamy w leniwym bezruchu
Czekając grzecznie na słowicze trele
Na wielki koncert. No to po maluchu.

W odległym stawie już rechoczą żaby
Nasz kumpel Staszek znów klęczy przed łóżkiem
I klepie pacierz pod dyktando baby,
A u nas spokój. To na drugą nóżkę.

Krowa zaryczy, albo pies zaszczeka
Tak jakoś z cicha jakby w sen zapadał
Już przy obejściach nie widać człowieka
No twoje zdrowie… co ci będę gadał.

Siedzimy dalej z nabożnym skupieniem
W oddali słychać tylko głos kukułki
E! Słowik!! Śpiewaj, bo rzucę kamieniem.
Zagryź se Jasiu tym kawałkiem bułki

I gdyśmy wpadli w taką rozkosz rzewną
Coś zapiszczało za starym modrzewiem
On - ”Słowik śpiewa”. Ja – „Ale na pewno,
tak słowik śpiewa”. On - ”Cholera, nie wiem.”
Niezwykłość
Utkany
 

Komentarze

Umieść swój komentarz jako pierwszy!
czwartek, 25 kwiecień 2024

Zdjęcie captcha