W zapachu bzów
adoruję ciebie spojrzeniem
i trzymam serce w dłoniach
wyznaję Kocham cię
i trwam w szczęściu
rozmarzonego maja
zaś całując
rozpływam się
w szafirze nieba
i w fiolecie kiści
Kazimierz Surzyn
Wciąż mi przeciekasz
przez palce jurne
jak sok pomarańczy
kiedy zjadam owoc
pieszcząc smakuję
piernikowe ciało
które pachnie wszystkimi
szaleństwami nocy
Kazimierz Surzyn
Leżymy na łące
ubrani w miłość
i patrząc w chmury
rozmyślamy uparcie
co jeszcze przed nami
bo maj umysł umaja
sprzyja czułości
żywotnością cieszy
i kwitnie uśmiechem
rajskich ogrodów
Kazimierz Surzyn
oczarowani
namiętnością języków
i gorących podniebień
między ustami
a oddechem piersi
w kaskadach uniesień
ciał rozpłomienionych
jesteśmy poezją
najczulszą wszechświata
Kazimierz Surzyn
Siadasz blisko mnie
patrzysz w oczy
pieszczotliwie gładzisz po głowie
bez słów rozumiesz wszystko
i kochasz największą miłością
Naręczem kwiatów dziękuję
za wspólne zachody słońca
w purpurze niebiańskich posągów
spacery po złotych plażach
obok perlistych uniesień fal
podziwianie chmur płynących w kałużach
kolorów tęczy na skrzydłach motyli
i seledynowych kapeluszy drzew
rozbujanej witalnością wiosny
setki przeczytanych książek do snu
i kołysanek wyśpiewanych słowiczym głosem
za tysiące rozmów o tym co ważne
życie najcenniejszy podarunek
otwarcie mi bram wiary
najsmaczniejsze obiady na świecie
słoneczny uśmiech serduszka
za nieustanną obecność
także tą po drugiej stronie telefonu
aby wsłuchać się kolejny raz
w melodię mojej duszy i serca
Kazimierz Surzyn
Jak cisza tylko tu przemykałam
posty podglądałam....
Myśli w koło krążyły
w słowa się nie ułożyły...
Byłam wiatrem,
ciszą,
letnim deszczem,
a i nawet burzą przelotną...
Niezauważona
jak kropelka rosy
na ziemię spadająca....
Fot.Autor poszukiwany
Ktoś..
by powiedział,
że deszcz to:
nostalgia,
smutek,
ech...
pada,
co za pech...
Jesteś jednym z nich?
No weź,
przestań...
Uśmiechnij się
i zobacz
jak pięknie pada...
Zmywa cały ten brud...
Bo tak samo
jak pogoda
tak i życie...
Nie jest beznadziejne...
Jest...
piękne,
cudowne,
magiczne...
Tylko trzeba w to uwierzyć
i zacząć żyć,
a nie tylko udawać...
Ból który trwał
z czasem zelżał...
Serce w kawałkach
nie rozsypało się...
Ktoś tam powiedział
- "Dzielnie się trzyma"
choć sam nie wiedział
co za przyczyna...
Pomyślała,
że sobie poukładała...
Moment,
jedna chwila...
Zobaczyła,
jak się myliła...
Dmuchawiec też był
lecz szybko się zmył...
Wystarczył wiatr
i poleciał w świat...
W strumieniu wejrzeń
się przechadza
miarowym krokiem
ogarnia duszę i serce
tętno przyśpiesza
a ciało płynie
w nutach oddechów
i w dreszczach uniesień
płoną oskrzydlone jaźnie
ogniskiem Hestii
motylki mam w brzuchu
zalane winem
i jak Erosa strzałem
wpadam w twoje ramiona
całuję herbatnikowe usta
i urocze dołeczki w policzkach
tam jest wygwieżdżone niebo
Kazimierz Surzyn
Żarliwie mi przeciekasz
przez palce jurne
jak sok pomarańczowy
kiedy zjadam owoc
pieszcząc smakuję
piernikowe ciało
które przechadza się
ścieżkami zapomnienia
Kazimierz Surzyn
Rozpływamy się malinowo
gdzieś w niepojętym błogostanie
krążąc szczytami wypieszczenia
między miejscami najczulszymi
a ciszą zamkniętych oczu
i rozpalonych ust
Wycałowaniem posiane owoce
jutro zbierzemy
płonąc na nowo
kuszącym zapachem
czerwonych róż
Kazimierz Surzyn
Nie bój się niczego
usiądę przy tobie
otulę skrzydłami
ukołyszę słodko
nawet gdy gwiazdy
całkiem zbledną
a słońce nie świeci
w mroku deszczu
i podczas zamieci
choćbyś się zmieniła
nie do poznania
będę u boku
gdy dogaśnie świeczka
Kazimierz Surzyn
Świat wciąż na mnie nie gotowy,
Choć ja robić chciałem gody,
Nie ma miejsca tu dla błazna,
Dzisiaj szczęścia ten nie zazna.
Głowa ciągle zwisa smutnie,
Czarne łzy na białym płótnie,
Jestem nagi, brak okrycia,
Mam już dość mojego życia.
Niby tylko kochać chciałem,
Niby starać się musiałem,
Lecz ze starań łokcie zdarte,
A ja mus mam iść w zaparte.
Głowa ciągle zwisa smutnie,
Czarne łzy na białym płótnie,
Jestem nagi, brak okrycia,
Mam już dość mojego życia.
Nici mam ze starań swoich,
Utraciłem bliskich moich,
Zmysły moje oszalały,
A ja nadal nie mam damy.
Głowa boli, płaczę smutnie,
Bieli nie ma już na płótnie,
Ciało martwe bez okrycia,
Ah... Mam dość mojego życia.
Stojąc na krawędzi dachu,
Myślalem o sercu swym gnijącym,
O blasku słońca już ciemniejącym,
O planów moich rozmachu.
Odrzuciłem na bok butelkę,
Spojrzałem w dół z obojętnością,
Za chwilę miałem się spotkać z wiecznością,
Nie było nikogo, kto trzymał mnie za rękę.
I już miałem swój ostatni krok wykonać,
I już chciałem pofrunąć niby sokół,
Od używek świat wirował się wokół,
Lada moment ostatecznie miałem skonać...
Ale wtedy dostrzegłem, wśród promieni słońca,
Krzew pięknych jagód bogato rosnący,
Bił od nich urok tak uspokajający,
Że zachwytowi memu nie było końca.
"Już wiosna" - stwierdziłem, doglądając krzewu,
Gdy wnet mnie dopadła nostalgia dziwna,
Odeszła ode mnie chęć skoku ohydna,
Wycofałem się, nie rozumiejąc czemu...
Usiadłem, płacząc - ale to raczej ze szczęścia,
Wciąż podziwiając te piękno natury,
Dziękując podniosłem głowę do góry,
Wszak ten jagód krzew ocalił mnie od odejścia...
Jeżeli myślisz, jak jest trwać w miłości,
Zawróć! To niebezpieczna droga.
Przyczyną bowiem Twej ciekawości,
Może być boleść i trwoga.
Ja kiedyś kochałem - i kocham dalej,
Choć teraz to miłość parszywa.
Dawniej w mym sercu uczucie było dla niej,
Teraz mi serce rozrywa.
Zapytasz - "A jak to, ale jak tak można?"
Odpowiem Ci mój padawanie,
Że miłość to wojna bolesna i trwożna,
A nie po łące hasanie.
Bo kiedy kochasz - cały świat się zmienia,
Stary w niepamięć odchodzi,
A gdy tylko poruszy się spod stóp twych ziemia,
Pustka z udręką przychodzi.
Tak więc, zastanów się dobrze dwa razy,
Nim powiesz: "Ja już chcę kochać!",
Bo jeśli do miłości nabierzesz urazy,
Zostanie Ci tylko - szlochać...
Dzisiaj o szóstej kościelne dzwony biją
Budząc w nas życie wiosennym zapałem
Zmartwychwstanie nam obwieszczają
I zwycięstwo nad śmiercią grzechem
W głębokim zachwycie Zbawiciela czcimy
O Boże napełnij nasze serca łaskami
Tobie wszystkie sprawy znoje polecamy
obdarz nas błagam wszelkimi darami
Ku chwale smakowite potrawy spożywamy
Za które dziękujemy Zmartwychwstałemu
Za chleb jako Ciało Chrystusa wieczne
Za Baranka Wielkanocnego i z nim obcowanie
Jajka odradzające żywot symbol płodności
Chrzan z krzepą mięśni z witalnymi siłami
Sól pieprz sedno istnienia i nieśmiertelności
Ser co umacnia przyjaźń ludzi ze zwierzętami
Za wędliny jako swoisty dostatek i majętność
Makowiec baby piaskowe tradycyjne mazurki
Kakaowiec zwijany co z niego tryska doskonałość
Babeczki z czekoladą z brzoskwiniami serniki
Alleluja Alleluja Alleluja Pana Jezusa sławimy
W szczęściu pogodzie ducha i wielkiej radości
O łaskę najlepszego życia pokornie prosimy
W wierze nadziei solidarności zdrowiu i miłości
Życzę Wam Kochani
i Waszym Rodzinom
Zdrowych Świąt Wielkanocnych
pełnych wiary nadziei i miłości
Błogosławieństwa Jezusa Zmartwychwstałego
niech znikną wszystkie troski
a dobro szczęście oceanem płynie
z koszyczka wyskakujących zajączków
smacznego jajeczka
ust słońcem roześmianych
mokrej do cna głowy
zdrowia wigoru pogody
teraz i w przyszłości
Kazimierz Surzyn
Czuję całym
człowieczeństwem
i sercem
tobą oddycham
jesteś dla mnie
fiołkiem wonnym
ciepłem
światem
niebem
trzymamy się za ręce
biegniemy
po niebieskich przestworzach
idyllę spijając z chmur
Kazimierz Surzyn
Miłość wielkie uczucie
zachwyca smuci
wycałuje zrani
pięknie i żałośnie nuci
wypełnia łzami dzbany
plecie warkocz szczęścia
smutnym albo radosnym
przechadza się spojrzeniem
Kazimierz Surzyn
Magia co zieleń wylewa
na łąki ogrody i sady
życie zaczyna od nowa
daje upust myślom
i do czynów zachęca
zawiesza moje oczy
na pąkach rozsianych
po drzewach i krzewach
w zapachu rozmarzenia
szczęście odnalazłem
w krokusach i różach
rozkwita kwiatem serce
dusza na słonecznym
promieniu radości siedzi
odmładza płuca tańczy
rozwija żywioł miłości
na parkowych ławkach
przenosi w świat nirwany
śliczna każdemu potrzebna
Kazimierz Surzyn