zaświecony świat

temu deszczem mnie zaniesiesz
niosąc bulwarowy gaj, spadających bibek
dokąd tworzyć śpiące w cieście belwederu
wokół warzysz zostawiając wątłych kiść
zatrzymanych mrozem czuł prism
czemu stawiasz blask ich w oczy
lewym młotem spajasz otępiałą długopisem
w prawym oku, żegnasz z kapelusza chat
czekających w tramwajowy walc | od baletnicy afiszem
o podobnym korytarzem ulewanych konew
chowasz cały rytm i świt - bez łez z kropelek
dotykasz, całym w nas

w kim chcesz iść na wietrze - w zielnicy podkowy,
pomyślny chody,
parasoli z głowy? niech porwie, niech wypowie,

i proszę - niech płynie w ciągły głębinowy Czesław; kaw
nostalgicznie przesiąkanych, do cna morza – wstaw

namalunkiem

i: kłebuszkiem i wargami ciała, zamokniętym
różowianych otulani: o łodzi dziś nadani niani, gdy pierwszy raz tacy sami:
mami: daj mi całusia, co z cumelkiem siusia

'o wazoni, z głogowej szałwy, twe ciało płonie glazur wydmy chałwy
w miody świt Orchidei męsko słodzi świeci grzęsko w wodzie siedzi
zasuszanej tratwy trawi, w pal papierowej kawy przeco są w paproci
wstawani cicho purpurowej z siennic, wstawiennic z Polski

o orzeszku pszenic, szkarlatyni w dłoni od szlachetnic i: w wierności

zwilżę winnych donic z wonnych jaskiń pędnych koni zaproszonych goni
światów w przebiśniegi szumnym rzucających liści w bieli oniemieli
echem zasłon lasów, i soczyście wiśni zabierz w nas, rozkołysz
pędzą wen wiatr płomienni, tacy nadzy w dwojga wrót zielenię morskim

włosem nakrywani z Calineczki ciał kamiennic Kaczennic Bożym siał
o strumienić mi tu chodzi owoc zakochanych pędzli w modzić w: pas:
w niezapominajki boś ty Mój wlazł taki czas kici moje ma:
kopciuszku mój spleciony, otwórz wszystko w me nim spóźnionym; wetywerii:

błogo spokój ducha w śnie...

na karuzeli

1.

Graj muzyko ma
Graj
jak jabłuszko unoś ten rytm
z konikiem polnym wznoś
piosnki dwie
od mowy ukołysz
obrót na raz
potem na dwa
ukołysz

Ref.

Graj
niech niesie się wszem
odbija od ucha gdy sen wesoły
Ukochaj
Graj
niech niesie się w pociechy rytm
odbija od ucha gdy sen goły
unieś ten dzień

2.

w krawacie jest
i pnie się do wszystkich łąk
pagórków i lasów
przy lesie u zbóż
uradował cię sam mistrz
chce tutaj spróbować u Róż
na całym podwórku
zwiódł i bódź

3.

I noś ten statek dookoła
Uśmiechaj się w przyjaźni
to trampolina z wysokich drzew
muzyka się w sercu chce próbować
obrócić do wszystkich głów

Zapatrzeni

.


Ślady bosych małych stóp

Na gorącym morskim piasku

I horyzont na twej głowie

To nasz cudny mały świat

Radość życia dzięki Tobie

 

*

Dedykuję znajomym,

którzy poza wnuczką

"świata nie widzą"


*
= (?)

niebo skłoni

skruszone serce pozostawia wiele do życzenia
to jak uwikłane w otchłań baśni nieme ukojenia
zbliża pewne niuanse Aborygenów niedostatek
jest jak w musującym niebie radosny bratek
przesycone myśli dwa przenikające jako się zgra

zapatrzone myśli

gdzie świt unosi swe godności
i poranek mierzy się w trudności
zapatrzone myśli chowam w sobie 
jako coś co chodzi mi po głowie
namokniętym kranem wrzasku
ochrzczę gdzie noc w potrzasku
zostawię trendy w tyle tam gdzie wiry w piasku 
zapatrzone myśli noszę zaś motyle 
one lecą w dal chociaż tyle

dom niezaparty

dom niedomkniętych drzwi
gdzie wiatr kołysze stale
a dźwięk umila mi

dom który ma pana w zaufaniu
siebie oddaniu
gdzie ogrodnik dziś do słońca
wygląda i zająca

dom niedomkniętych alej
po drodze tykające życia stale
uchylę drzwi dalej

Pola obieżyświat

Droga Apolonio, drogi Sybiraku,
Umęczona zesłaniem, drogi rodaku.
Wyruszyłaś zimą, wędrowałaś latem,
Oto jak zostałaś Pol-obieżyświatem.

Polska ojczyzna Twoja i rodziny,
Wybucha wojna, giną polskie syny.
Mnożą się ofiary żołnierzy Katynia,
I jeszcze więcej ludności z Wołynia.

Zabrano Cię siłą z Antosi, z Kresów Wschodnich,
Z żyznych ziem pszenicznych, sadów dorodnych.
Wieziono miesiąc z Wisią w bydlęcym wagonie,
Do tajgi przed Ural w europejskiej stronie.

Rosja jest miejscem Twojej deportacji,
Tylko dlatego żeś jest polskiej nacji.
Od Komi aż po półwysep Kamczatki,
Uwięzieni w łagrach ojcowie i matki.

Kazachstan i jego bezkresne stepy,
Też nie zapomną dzieci i kobiety.
Tysiące na stepie malutkich cmentarzy,
Mogił bez krzyży, zniczy i ołtarzy.

Potem przystanek w Uzbekistanie,
I podróż statkiem na ląd w Iranie.
Z obozu w Pahlavi do teherańskiego szpitala,
A ziemia ojczysta coraz bardziej się oddala.

Wędrówka Twoja dalej nie ma końca,
Płyniesz do Karaczi bliżej wschodu słońca.
Gościnne Indie dają Ci schronienie,
Tu ślub i dziecko – twoje marzenie.

Południowa Rodezja Was dalej przyjmuje,
I afrykańskie klimaty, jedzenie serwuje.
Tutaj się dowiesz, że wojna skończona,
Ty schorowana, biedna, zmęczona.

I chociaż w Polsce jeszcze zgliszcza płoną,
Pragniesz powrócić na ojczyzny łono.
Zostawiasz Afrykę z przystankiem w Mombasie,
I oglądasz Etnę w całej swojej krasie.

Przyjmuje Was Wałbrzych na Ziemiach Odzyskanych,
Po siedmiu latach z życia Twojego wyrwanych.
Wyruszyłaś zimą, wędrowałaś latem,
Oto jak zostałaś Pol-obieżyświatem.

Wiersz z życzeniami zdrowia dedykuję Apolonii Migas,
bohaterce książki „Dopóty życia dopóty nadziei” Marii Judejko.



Nocne przemyślenia


Kolejna mocna kawa, mocniejsza niż sen,

na wiele przemyśleń, nie wystarcza dzień.

 

W labiryncie życia, jeden zgubny krok,

tak niewiele trzeba, by popełnić błąd.

 

          A może by nocny spacer, aleją wśród drzew,

          spoglądam przez okno, ciągle pada deszcz.

 

Serce bije coraz mocniej i kłębią się myśli,

dla trzeźwości myślenia, biorę zimny prysznic.

 .

Linia

nie ma
diabeł sprytniejszy
uważaj 

kłody 
pod nogi 
z roszczeniem 
do Boga linii 
dlaczego 
milczysz

biedną duszę 
Wergiliusz poprowadzi
w dziewiąty 
krąg 
 najgłębiej 

póki możesz 
daj kredę 
Aniołom 
grzechu 
nie popełnisz

Czym jestem

jestem oddechem cieniem 
tchnieniem 
dymem z komina 
polującym na chmury 

przez cumulus połknięty 
białym obłokiem 
na niebie 

znajdziesz 
unosząc wzrok 
gdzie poniesie 
wiatr zdradzi 

wsłuchaj się 
usłyszysz 
ma usta 
potrafi mówić 






Bunt

 
 
 
 czasem nieudacznicy 
 gdyż sobie nie radzimy 
jakby ktoś związał ręce 
przyparci do ściany 
miękniemy 

słabość nie mierna a jakże 
nie bądź Ofelią 
z Szekspira 
kwiatu pełno w świecie  
prawdziwa nie zabija 

kochaj całuj rządź 
łyżkami karmę bierz 
śmiej się do rozpuku 
koleje życia zmień 

decyzje decyzjami 
pod nogami grunt 
to cała ty 
bunt 
bunt 
bunt 







prysł koń do jabłonia

niemy język jamy brzusznej
po cóż później swemu kurz
po co bluźniej jemu tchórz
bardzo wesoło, - boli już;
a kurz z mysz i stwórz

Dawid "Dejf" Motyka 

Życie jest chwilą


kiedy spoglądam z góry, na te piękne widoki -
ciągnącą się przestrzeń lasów
zielone obok domu, wiekowe drzewa
czuję - jak wokół mnie przyroda
cicho jesienną melodią wybrzmiewa
wieczorna niedzielna cisza, skłania do myślenia
że życie tak piękne, lecz szybko upływa
a każda przemijająca chwila
to krok, ku końca życia człowieka

bo życie, jest chwilą, na tej ziemskiej przystani
nigdy nie wiadomo co nas jutro czeka
pomimo pragnień i naszych marzeń
nie da się ogarnąć piękna tego świata
człowiek - tak nie wiele znaczy na tym świecie
dzisiaj chodzi dumny z tego co posiada
jutra, może nie być i wszystkiego na co czeka
bo siła kataklizmu, w jednej małej chwili
pochłonie jego życie i cały dobytek -
z powierzchni ziemi zmiecie

autor: Helena Szymko/

ah!. Mój świat wymarzony:

...i: gnida morska;-

modlitwy Mój, a w baj dopuszcza, uzna - Mój kraj.
-ty wynocha!.

przepiórka już fika a tatry o' rzeki w korytach nastają;
coś niesie się w akwen, odważnym po czasie mawiają;

-już po nas!.
parzyście prze czystym przystanym w poezjach za zgliszcza;
aż wyszły za wyszłem, zawsześ ty mój: czysty i w raju:
- zapuszczany, - przez nas,...

i drzewo się zawsze słuchało jak drzwi i perliczka o w brzuszkach
tam twoja dziewczyna za słodko znów z uszka,
poczeka w porzeczkach - agrestów w usta:

aż lato i jesień się zimą nie otwiera;
nastanie długo ubita cisza, aż plama się wbije w bramach;

gdy twój świat się zarumieni, popatrz od leni. Stój/... !..

- - ~ ~ ~

bo po to jest życie, by wszystko ożyło w nas w tęczach owoców i plonach
to po to odkrycie, by każdy poznał swój świat z deserów podmiotów, -
by coś wysmakował, - patrz w :obłokach

nie po toś jest przecież, by bać się tak długo :i: ciągle uciekać;
:w tym świecie:
zapytać o wiosny zapachów patrzając w: radosnych kwiatów, - dotyka:

niech po to jest dziś, by tylko przyglądać się i o kimś przyśpiewać
zabłysnąć kawałków aż' żyto pobranego błękitu,...
i chleba dopromieni:

to po to wystarczy, - by :iść i wziąć;- coś zza kapelusza,-
pouczyć się z jasno najdoskonalszego o' uczniach: :Jahushua z Jezusa

i wszumią się; twe łąki, - pagóry zza drzew i w morzach
tak cisza poucza, - zaś wiatrem z owianego okrycia owiewa; oh! Ona: :Do Życia:
aż świat twój twym dzieciom się szczęściem zawróci w: ich głowach
tak rzucisz się z pola okrycia :Cię umiłował ~ ~ ~ ~

:czym prędzej przybywaj do mego domu, - Moja Droga: Li:Lia:nna:

Dawid "Dejf" Motyka

Gostyk cmentarny

u bibuły się przyznawał
założył swe trzy w rękawie
od chocheleczek i z miotełek
przykładniej

przyszła ta własna cześć
dobiła za kilo sera
zamiótł ulic trochę i kaloszek mały
od lipnych zagadek z bombonierek

zamiatał po trochę do wczoraj
ale namiękli bolał
liczy ciągle co mu się należeć
poleży

i teraz naród przyjdzie otwarcie
przeczyśćcie mnie od panny
włosom czasem pogrywa
zawsze zapominali

pałaj ulala usrawaj!!!

Dawid "Dejf" Motyka

otwarte okno na świat

czy są wspomniane twe o zmierzchu i o świcie
jak świergot płonące zakrycie o liście widniejące
prze miłe są oczywiście, i idą soczyście
 
kochać za brak talara dzbanuszka i para
spokojnie witam maj zaglądnie poczekaj
kochaj mnie o wiośnie nim się w tobie przerośnie
 
czy te ptaki mogą doganiać nas i ten świat
powiekom dogodnie służy zaczym gonić w smak
przeminie ten wiatr doskonały tu pełen chwały
 
czuj się przy mnie zanim zapomnisz o minie
wysoko płoną moje zaloty z tęsknoty
do góry zanosisz me chmury przecież ominie mnie
 
Dawid "Dejf" Motyka

w: dziecinkach ~ za Ankach-

w jagódkach sosenka Agnieszce piosenka

zamaluj zamaluj herbaty parz

bursztynów bukietem owoców wymielę

uspokój uspokój czas

 

dzieciaczkiem z cukierem figlasem z zacierem

ah ty mój! a ty mój ty mój nasz!

przemieszczasz w wiosenkę przemiłą panienkę

otwieraj otwieraj w naszej pokorze

 

baj duli baj słoneczkiem przebiorą

baj duli poproszę trufli naniosę

i kochaj kochaj Nas o każdej porze

dotykaj owoców i raju daj Boże

 

Dawid "Dejf" Motyka

Moja mała

gdy nikt nie spojrzał nie ujrzał Arkadii

przeminął jak ptak przeżynają

wyście zgrzeszyli, by było do skroni florę

tulicie swoje żony jak: swe

 

karmicie się tym co monarchistą

nie płać, nie wypoć się

są i mają

 

kulą dostali w bęben

walczą dzielnie jak siedmiu nie mojej

proś, i znaj się dla wygód

zapominaj co zostało zapewnione...

 

kul kilka zapewniło sobie przysposobienie obronne

jako Matką moją nie mają

 

gromadzą sobie dary

jako sytuacyjna z wyjścia

pryśnie tylko blizna

 

informacja

 

Dawid "Dejf" Motyka

 

śnić

Słońcem zaświeciło słońce
 
słoneczkiem widniało
 
płatek poleciał po wiośnie
 
windą się więcej nie chciało
 
~
 
ciało o ciało się ociera
 
nim wyrośnie
 
płomienie zaśmiecało
 
czołem dorośnie
 
burzy nikt nie stacza
 
Łakomym wywrotek
 
stokrotek nie widać na tacach
 
sępów lęk zapodziało
 
_
 
i lęków już widać od głosów
 
strumieniem popłynął las
 
karczma zagrzmiała od ciosów
 
płomienny czyści gaj
 
o ratuj mnie bez przerwy
 
a w zamian nic nie zakrajamy
 
zapomniany

למי אתה צריך לתת את ידיך, זרוק


Dawid "Dejf" Motyka