Szarość nieba się wita z resztkami zieleni, Słońce w chmurach zaspało, jak w ciepłej kołderce. Na plecach czujesz oddech chłodnych dni jesieni, i trochę wolniej bije twoje chore serce.
Puste gniazda jaskółek milczą pod okapem, i na kolejny świergot czekają do wiosny. Dzień pochmurny nadchodzi z niskim chmur pułapem. Szyszki tak smutnie wiszą na gałęziach sosny.
Wrony obsiadły stadem zaorane pole, z nadzieją na odkrycie tłustego pędraka. Ospałe dzieci siedzą i nudzą się w szkole, a wróble się kołyszą na bezlistnych krzakach.
W całej tej beznadziei, w jesiennej szarości, odurzeniu, marazmie i ogólnej bidzie, jest maleńki obrazek niezwykłej radości. To pan Janek się ubrał i na piwo idzie.