Inny

Czujesz ból w sercu,
Którego nigdy przedtem nie znałeś.
Poznajesz ludzi,
Których nigdy poznać nie chciałeś.
Pielęgnujesz roślinę,
Którą kiedyś bezdusznie zdeptałeś.
Otwierasz drzwi,
Których przez wieki świat otworzyć nie mógł.
Nie myśl,
Że jesteś lepszy od tych co,
Nie znają, nie chcą, depczą bezlitośnie.
bo to nie grzech
cierpieć w młodości…
Grzechem jest sprawiać cierpienie temu,
Co już cierpi!
Nie pragnij oklasków,
Bo dzisiaj to dadzą je tylko TEMU,
Co potrzebując pary butów
Kupi cały sklep.
TEMU,
który okradnie samotną kobietę chociaż wie,
że ona już i tak nie ma za co żyć.
TEMU,
który jedząc obiad w restauracji
zarezerwuje wszystkie stoliki.
Bo dzisiaj ludzie kochają tylko PIENIĄDZ

Uroń dla mnie choć jedną łzę

Wspominaj mnie Ojcze,
Wspominaj dziecię swe.
Nie zapominaj o mnie,
Pamiętaj,
Nawet te chwile złe.
Uchowaj…
Uchowaj mnie od zła tego świata
Uchowaj od grzechu,
Od krzywdy,
Od łzy
I nie zostawiaj,
Nie zostawiaj mnie samej
I błagam!
Uroń dla mnie
Choć jedną łzę…
Ta łza
Może zbawić mą duszę
Dać nadzieję, miłość i schron.
Zaś nadzieja
Uchroni przed złem…
I ześle grom
Ten grom
To TWOJA MIŁOŚĆ
Co zwycięży nawet
Ludzką złość
I wzdrygnie się serce wielu
Gdy ujrzą tę przejrzystą moc
Bo nawet Ci,
Co nie wierzyli
Zaczną wierzyć w BOSKĄ MOC
Twa łza oczyści dusze
Nawet te,
Co grzechem się splamiły
I tańczyć będą wszyscy dumnie
I śpiewać.
I bić w bębny.

Wariaci

Stawiasz mi na drodze
Bardzo wielu ludzi
Jedni są pogodni,
A inni, delikatnie rzecz ujmując, …
TOTALNIE ZEPSUCI
Bardzo bym Cię prosiła.
Nie zsyłaj wariatów!!!
Bo mi w życiu mącą tak,
Że nie da się przeżyć.
Ty wiesz,
Że ja jestem
Bardzo spokojnym człowiekiem.
Ale jak się zdenerwuję to różnie to bywa.
Próbuję panować nad emocjami,
Dlatego zaczęłam zajmować się negocjacjami.
Negocjuję z ludźmi,
Żeby ustąpili.
I się w końcu wszyscy uspokoili.
I ja tu nie mówię,
Że ja jestem święta.
Bo mi do świętości,
To dużo brakuje.
Ale ja Cię błagam,
Nie zsyłaj mi DIABŁÓW,
Bo ja się ich boję,
Nie wiem co chcą zrobić.
I krzyczą i wrzeszczą
I chcą się mnie pozbyć.
A ja się schowałam
Na końcu korytarza
I czekam
Aż pójdą,
I dadzą mi wolność.
Bo każdy dzień z nimi,
To dla mnie udręka.
Boże, dopomóż,
Porozmawiaj z nimi.

Nienawidzę zegara

Nienawidzę zegara, bo jego wskazówki
Odliczają mi czas do snu wiecznego
Nienawidzę zegara, bo mi przypomina
Że czas mi tak szybko
przez palce przepływa
Nienawidzę zegara
Bo mi pokazuje,
Że czas mój na świecie
Jest tylko tymczasowy
I kiedy na niego patrzę,
To proszę…
O więcej czasu
Bo ja mam tu jeszcze tyle do zrobienia
Bo jest jeszcze tyle rzeczy,
Które ja chcę zrobić,
Bo ja się ciągle boję,
Że zabraknie czasu.
Boże,
Ja Cię błagam!!!
Daj mi więcej czasu!!!!!
A on daje…
Po równo,
Po równo dla każdego.
Ale ja nie chcę po równo,
Mi potrzeba więcej.
Ty widzisz?
Ja mam plan gotowy,
Plan na życie,
Na przyszłość i na teraźniejszość.
To daj mi więcej czasu,
Ja to wszystko zrobię,
A potem…
Mogę zapaść…
W ten Twój sen zimowy
Sen,
Z którego jeszcze nikt się nie obudził
No cóż,
Tak też bywa.
Mi to nie przeszkadza.
Ja chcę tylko szybko zrobić swoje.
A potem mnie zabierz
Gdzie chcesz,
Ja nie będę krzyczeć.
Mam nadzieję tylko,
Że nie jest tam ciemno.
Bo ciemności to ja zbytnio nie lubię.
Zresztą…
Przecież wiesz,
Bo Ty wiesz już wszystko.
No to ustalone.
Daj mi czasu tyle,
Żebym się spełniła.
Żebym niedokończonych spraw na tym świecie nie zostawiła.
Żeby o mnie pamiętali…
Nawet Ci ludzie,
Co to nie zawsze życzą człowiekowi dobrze.
Niech pamiętają i wiedzą,
Że ja istniałam
Że ja dużo w tym moim życiu wycierpiałam
I że wiedziałam co robić,
Żeby wygrać z tym światem
Bo to nie życie,
To jest zabawa w przetrwanie
Zabawa,
Którą każdy chce wygrać.
A to czy grasz fair czy nie,
Tego nie chcesz nikomu przyznać
I przez tą grę zapominasz o Bogu
A Bóg Ci odlicza
Czas na zegarze
Tik tak tik tak
I koniec……..
Zegar się zawiesił
I żaden zegarmistrz już go nie naprawi
Bo każdy z nas dostaje
Taki własny zegar
I ma obowiązek
Codziennie kontrolować godzinę
Tu się nikomu nie uda zupełnie nic przestawić
Nieważne jak bardzo byś próbował.
Wskazówek nie wyjmiesz,
Nie zmienisz godziny.
Tylko Bóg jeden wie,
Ile zostało do godziny 12.
Wydaje Ci się,
Że wstaniesz rano.
Czemu wciąż zakładasz,
Że zegar się nie zepsuje?
Przecież wszystko jest możliwe…
Dlatego…
Nienawidzę zegara!!!

Zagubiona dusza

Chciałam odnaleźć Boga
W sercu pełnym od ran.
Szczerze,
Czułam wstyd i upokorzenie
Od tych ran…
Kochałam własne oblicze,
Chociaż w sercu płynęły łzy.
Moja wiara zanikała
Przez te łzy.
Cierpiałam szukając wiary,
Pomocy, ucieczki mej.
Nawet ludzie się odwrócili,
Od tej grozy i smutku,
Co otaczały mnie.
Szukałam pociechy, szczęścia,
I nadziei, że uda się.
Zrozumiałam,
Że moje szczęście
Zawdzięczałam jedynie JEJ.
MATCE,
W którą wierzyłam,
Ale się od niej odwróciłam.
MATCE,
Która swą miłością
Pocieszała mnie.
Ja przepraszam,
Że tak zgrzeszyłam,
Że raniłam uczucie Twe.
Za to,
Że nie wierzyłam w to,
Jak bardzo kochasz mnie.
Chciałam uciec od miłości,
I wiary w życie Twe.
Czy wybaczysz mi me grzechy?
I przygarniesz dziecię swe?
Ludzie myślą…
Czy Bóg istnieje?
Czy życie cudem jest?
Czy odnajdziesz prawdziwe szczęście?
I swoją duchową więź…
Która łączy Nas z Bogiem
i
pokazuje nowy szlak,
którym każdy chce stąpać,
aby dosięgnąć nieba bram.

Teraz już wiem…

Teraz już wiem,
Że nie miałam pojęcia
ile człowiek jest w stanie wycierpieć.
Ile łez jest w stanie wylać
Przez podłość
i chamstwo drugiego człowieka
Po prostu
Nie miałam pojęcia.
I jak jeden człowiek
drugiego człowieka
Może skrzywdzić
Też nie wiedziałam
Ile krzywdy może mu wyrządzić…
W życiu bym nie pomyślała
I jest mi z tym wszystkim
Tak bardzo źle,
Że aż serce mi rozrywa
Na drobne kawałki
I czuję niepokój,
Czuję złość,
Niepewność jutra.
Ale dam radę,
Poradzę sobie,
Bo jesteś ze mną.
Tylko mnie nie zostawiaj…
Bo się boję,
Że mnie podepczą,
A zrobią to…
Ja wiem.
Bo…
Oni zawsze tak robią.
A ja…
Nie mam siły walczyć.
To jest dla mnie
taka lekcja życia,
która czasami wydaje mi się
nie do przeżycia.
Oni będą mnie poniżać
I na mnie pluć.
A ja…
A ja się do nich uśmiechnę.
Tak po prostu…
I będę miła.
Bo nic nie może przecież
Wiecznie trwać.
Ale ja Cię proszę,
Niech oni poczują to,
Co ja czuję.
Może wtedy zrozumieją,
Co takiego zrobili
I jak bardzo
Człowiekowi życie zniszczyli.
Teraz już wiem…
i nie mam siły z nimi dłużej walczyć!

Obiecał, że przyjdzie

Zagubiona
Pośród śmiechu tłumów
Zrozpaczona
Pogardliwym spojrzeniem
Zatruta
Fałszywym oskarżeniem
Staczasz się
W przepaść bezgraniczną
W przepaść głęboką
Z której nikt jeszcze nigdy nie wyszedł
I czekasz
Czekasz na ten głos w oddali.
Bo on obiecał
Że przyjdzie
Przyjdzie
Przyjdzie
Przyjdzie
I …
nie przyszedł…
Chyba Cię zostawił
Albo zapomniał o Tobie
Ale…
przecież obiecał…
że przyjdzie w dniu ostatecznym.
więc…
czekasz…
Bo wierzysz,
Że ON przyjdzie.

Poliglota

Dar władania językami dałeś mi,
Bym ludziom pomagała
Ludziom…
Którzy zrozumieć się nie mogą.
Lecz czasami…
Tak po prostu czuję,
Że tu nie język jest tą główną przeszkodą.
Ludzie się nie rozumieją
Bo nie chcą się zrozumieć.
Słyszą to,
co chcą usłyszeć…
Rozumieją to,
co chcą zrozumieć…
I tu żadne czytanie z kontekstu
Nie pomoże w przetłumaczeniu tekstu
Chińczyk z Wietnamczykiem się dogada,
Nawet jeśli przeszkadza mu blokada
Rzecz w tym, aby Ci ludzie
Nie żyli w ciągłym lingwistycznym trudzie
Zastanowili się nad emocjami
Nawet jeśli rozmawiają z Aborygenami.
Żaden język nie musi być trudny,
Jeśli proces uczenia jest wystarczająco żmudny.
To normalne, że czasami trzeba włożyć trochę pracy,
Żeby zrozumieli nas na przykład Czechosłowacy.
Ciężkie jest życie lingwisty,
Bo musi tłumaczyć wszystko,
Nawet życiorys jakiegoś monogramisty.
I to nie tak,
Że nas to wszystko interesuje…
Bo czasami to nas nawet bulwersuje.
Aczkolwiek ja i tak jestem wdzięczna,
Chociaż mój zawód często doprowadza mnie….
Do szaleństwa.

Tato

Z tobą każdy dzień był inny
jak na Helu malownicze wydmy
miasteczko wesołe w Chorzowie
zapach wody na statku po Wiśle
Wołodyjowski w filmowym obrazie
Zamek Królewski w Krakowie
kalwaryjskie dróżki pokutne
cudowna Pani w Częstochowie
Giewont przy strużkach potu
w promieniach słońca otulony
Zakopane z dorożką i stukotem
kopyt przepięknych siwków
sen radosny pod namiotem
i w stodole na lawendowym sianie
w pracy na biurku miałeś moje rysunki
oprawione w różnobarwne ramki
dotykałem drzew na barana noszony
nauczyłeś mnie gwizdać na palcach
przy puszczaniu pierwszego pociągu
bujać się na drewnianym koniku
i płynąć łódką z prądem wezbranych fal
wpoiłeś mądrą wolność z jasnymi granicami
miłość do Ojczyzny z bogactwem dziejów
z wartościami symbolami i kulturą
dzięki za życie wychowanie rozmowy
za bliskość czas poświęcony
za to że byłeś moim przyjacielem
darując najcenniejsze serce
dzisiaj jestem pod kapeluszem jabłoni
tam gdzie często siadaliśmy razem
widzę ciebie w wiklinowym fotelu
bystrego dobrego w życzliwym uśmiechu
tato za miłość i szczęście dziękuję
Kazimierz Surzyn

Fala szczęścia

Ach ta wierzba w ukłonach
nad brzegiem czułości
i oczko zielone jeziora
co miłosne nuci wyznania
tam poznałem gołąbeczkę
i zakochałem się wejrzeniem
które nadal jest pierwsze
i trwa trzy dziesiątki
a czwarta rozpoczęta boso
na trawie w gwiazdach
w miłosnym tangu wieczności
choćbym przeczytał
tysiące opowieści
nie znajdę tam dziewczyny
bardziej romantycznej
w jaśminowym zapachu
ławka w parku wystarczy
dzika róża wpięta we włosy
i świadomość że jesteś
wszystkim niebem i ziemią
oraz wszechobecna słabość
która nigdy się nie kończy
bo masz w oczach mądrość
miłość prawdziwą w sercu
zaś w duszy kilogramy szaleństwa
i dalej roztańczeni wypieszczeni
z ust wyjadając pocałunki
płyniemy na fali szczęścia w jutro

Kazimierz Surzyn

Cel cierpienia duszy mojej

Mijasz zakręt za zakrętem
na prostej, nieskończonej drodze
W towarzystwie pustej głowy
i nie wartym zachodu wschodzie
porannego słońca

Dokąd to niesie duszę
Której nikt dźwigać nie chce?
Wspomniała, że jej podróż
zawiera schowane przejście
w ścianie końca

W tym nieustannym horyzoncie
zdarzeń i przygód zatrzymanych
zgubiłaś cel potrzebny
Pretekst wiatrem podszywany
Pomijasz milczeniem.

MAGIA BZÓW

W zapachu bzów
adoruję ciebie spojrzeniem
i trzymam serce w dłoniach

wyznaję Kocham cię
i trwam w szczęściu
rozmarzonego maja

zaś całując
rozpływam się
w szafirze nieba
i w fiolecie kiści

Kazimierz Surzyn

NAJCZULEJ

Wciąż mi przeciekasz
przez palce jurne
jak sok pomarańczy
kiedy zjadam owoc

pieszcząc smakuję
piernikowe ciało
które pachnie wszystkimi
szaleństwami nocy

Kazimierz Surzyn

MAJOWO

Leżymy na łące
ubrani w miłość
i patrząc w chmury
rozmyślamy uparcie
co jeszcze przed nami
bo maj umysł umaja
sprzyja czułości
żywotnością cieszy
i kwitnie uśmiechem
rajskich ogrodów

Kazimierz Surzyn

ARKADIA

oczarowani
namiętnością języków
i gorących podniebień
między ustami
a oddechem piersi
w kaskadach uniesień
ciał rozpłomienionych
jesteśmy poezją
najczulszą wszechświata

Kazimierz Surzyn

Walka z wygranym

Każdego ranka zanurzam się w nicość pustej egzystencji; otaczającej mnie subtelnym brakiem możliwości i chęci.
Nie czuje wolności, a w tym co mam widzę jedynie brak jakiejkolwiek miłości.
Błękitny Księżyc w swej uczciwej zadości; może odebrać wszystkie sentymenty moich wnętrzności.
Ostrze wbite głęboko, penetrujące ciało z litości, widzi gdy na świecie wylęgują się co nowe zuchwałości.
Brak dumy, zrozumienia, niestety nie wspomnienia;
Lecz momenty zachowane na widniejącej ścianie, sugerować mogą nienawiści zmartwychwstanie.
Ślady zostaną, tu nic nie ugram, w skład wchodzi jedynie to co wskóram.
Łapię oddech łapczywie, jeden za drugim, lecz po co jeśli zamieni się w dym długim;
Wylatujący w powietrze daleko, za siebie, patrzący z oddali:
"Jeszcze mam nadzieję."

MAMO

Siadasz blisko mnie
patrzysz w oczy
pieszczotliwie gładzisz po głowie
bez słów rozumiesz wszystko
i kochasz największą miłością

Naręczem kwiatów dziękuję
za wspólne zachody słońca
w purpurze niebiańskich posągów
spacery po złotych plażach
obok perlistych uniesień fal
podziwianie chmur płynących w kałużach
kolorów tęczy na skrzydłach motyli
i seledynowych kapeluszy drzew
rozbujanej witalnością wiosny
setki przeczytanych książek do snu
i kołysanek wyśpiewanych słowiczym głosem
za tysiące rozmów o tym co ważne
życie najcenniejszy podarunek
otwarcie mi bram wiary
najsmaczniejsze obiady na świecie
słoneczny uśmiech serduszka
za nieustanną obecność
także tą po drugiej stronie telefonu
aby wsłuchać się kolejny raz
w melodię mojej duszy i serca

Kazimierz Surzyn

Jak cisza tylko tu przemykałam

Jak cisza tylko tu przemykałam
posty podglądałam....
Myśli w koło krążyły
w słowa się nie ułożyły...
Byłam wiatrem,
ciszą,
letnim deszczem,
a i nawet burzą przelotną...
Niezauważona
jak kropelka rosy
na ziemię spadająca....
 
Fot.Autor poszukiwany

Obraz może zawierać: roślina, kwiat, na zewnątrz i przyroda

Deszcz

Ktoś..
by powiedział,
że deszcz to:
nostalgia,
smutek,
ech...
pada,
co za pech...
Jesteś jednym z nich?
No weź,
przestań...
Uśmiechnij się
i zobacz
jak pięknie pada...
Zmywa cały ten brud...
Bo tak samo
jak pogoda
tak i życie...
Nie jest beznadziejne...
Jest...
piękne,
cudowne,
magiczne...
Tylko trzeba w to uwierzyć
i zacząć żyć,
a nie tylko udawać...

Obraz może zawierać: roślina, na zewnątrz i przyroda

Ból który trwał

Ból który trwał
z czasem zelżał...
Serce w kawałkach
nie rozsypało się...
Ktoś tam powiedział
- "Dzielnie się trzyma"
choć sam nie wiedział
co za przyczyna...
Obraz może zawierać: jedzenie