KOCHAM CIEBIE

Za to że jesteś przy mnie

ale też kocham ciebie

za oczy co kryją twoje

nieograniczone miłowanie

za w moje ramiona wpadanie

jak w oazę szczęśliwości

za uśmiech szczerości

aż dech w piersiach zapiera

za wdzięk w dzień i w nocy -

piękno samo w sobie

jakbym podziwiał romantyczny

ogród - pól potoków łąk lasów

za to jak na gwiazdy patrzysz

jak biegniesz w stronę słońca

w sukience z kwiatów lata

albo jak w deszczu tańczysz

i unosisz powabnie dłonie

jak spoglądasz w moje źrenice

nic mówić nie trzeba to się czuje

jak leżymy pod gołym niebem

płynąc oceanem marzeń

na chmurach sielanki

za ucałowanie kiedy mówię

magiczne Kocham cię skarbie

za wyznanie Tęsknię za tobą

za animusz co masz w sobie

za zmienność nastrojów

dzięki czemu nie jest nudno

za owoce działania razem

chwile wspólnie spędzone

od trosk życia oderwane

że przemawiasz bezpośrednio

i to właśnie jest najpiękniejsze

to się skończyć nie może

to się udaje musi trwać

 

Kazimierz Surzyn   

 

MOJE Z TOBĄ PODRÓŻE

w krainę uśmiechu

       co wyzwala radość

na spojrzeń bliskość

          gwiazd wyszytych

w półmroku srebrnym

     w atrakcyjność duszy

w świat kobiecości -

       za to bajeczne " coś"

bardzo cię kocham

           w delikatność rąk

co tak czule pieszczą

     w aksamity przenoszą

w ciepło które wypływa

   ze wszystkiego co robisz

na opiekuńcze raje miłości

  które uszczęśliwiają serce

w artyzm rozwoju pasji -

       fotografowania  poezji

i śpiewu słowiczego

            w pola bezkresne 

w tarczę słońca

             na szczytach gór

na morskie fale

    w fontanny zamienione

w różne miejsca

           przepiękne świata

w rozmowy nieustające

     w otwartość szczerość

co wypływa z wnętrza

     i ubogaca wciąż nowymi

doświadczeniami

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

 

 

 

LIPO

delikatnie, powabnie pachniesz

ziołami łąki, wanilią, miodem

rozłożysta, w zieleni liści toniesz

ozdabiasz żółtym kwiatostanem

 

ty rozkosz błogą sercom dajesz

w ukropie lata srogich promieni,

szumem łagodnym częstujesz

w strugach zimnych barw cieni

 

naparze przeciwgorączkowy

moczopędny, uspakajający

miodzie jasny, złocisty, lipowy

herbato - napoju antystresujący

 

istna poezjo poetów, rzeźbiarzy

muzyko duszy instrumentów

raju pszczół, uroku pszczelarzy

dla miodnych na półkach słoików

 

cudowna ostojo spokoju stoickiego

ponadczasowy leku na bezsenność,

inhalatorze układu oddechowego

przynosisz podniebieniu słodkość

 

kołysko malowana moja lipowa

tyś do snu zawsze mnie układała,

pieśni matczyna, radosna, czerwcowa

tyś łzy nocnych upiorów poskramiała

 

natury świętych lip podniosłe głosy

które wychwalają całują niebiosy,

skarbie cenniejszy niż samo złoto

za ukochaną Ojczyzną tęsknoto

 

Kazimierz Surzyn

 

NASZ STÓŁ

Razem nieustannie dbamy

o nasz rodzinny stół dialogu

centrum domowego ogniska

więzi odwieczną ostoję której 

niczym zastąpić nie podobna

tu modlitwą zaczynamy posiłek

dziękując Bogu za dary i także

by piastować polską tradycję

wyedukowaną od przodków 

tutaj decyzje podejmujemy

plany działań życia tworzymy

tu rozrasta się miłość jak pąki

niczym trawy na polanach

a chleb z miłości krojony

rozmnaża dobro w nas 

do dawania szczęścia sobie

i drugiemu człowiekowi - 

to dobro ciągle wraca 

z podwojoną mocą

 

Kazimierz Surzyn

NOC ŚWIĘTOJAŃSKA

Święto lata, słońca

ognia , wody, księżyca

miłosnych uniesień

urodzaju, płodności.

 

Patronką jest Kupała

bogini miłości,

leczniczych ziół

i dobrych czarów.

 

Przy ognisku nad

Skawy brzegiem

tańczymy wokół ognia

co chroni nas

przed nieszczęść mocą.

 

Pływamy w rzece,

która poprawia nam urodę

daje witalność na lata długie.

 

Dziewczyny puszczają wianki

na wodzie i czekają cierpliwie

aż chłopcy je wyłowią -

co zwiastuje rychłe za mąż pójście.

 

Szukamy kwiatu paproci

romantycznej poezji nocy

on obdarzy młodzieńca

mądrością, bogactwem

a panienkę szczęściem

i mężem wspaniałym.

 

Kazimierz Surzyn

Pragnienia nocy świętojańskiej

 

 

kiedy najkrótsza ze wszystkich nocy

bezszelestnie spowije ziemię

całunem powabnej tajemnicy

i kiedy olimpijskie muzy -

Kalliope

   Klio

      Erato

         Euterpe

           Melpomene

           Polihymnia

         Talia

      Terpsychora

   Urania

zaczną krążyć mi nad głową

jak kruche nocne motyle

pozwólcie mi wtedy wysłuchać

pieśni dwunastu panien

o mojej dalekiej Arkadii

którą dawno temu opuścilem

by zmierzyć się z wyzwaniem losu...

a potem niech światełka latarnii

świetlików świętojańskich

rozświetlą przede mną zagubioną ścieżkę

do miodosytni młodzieńczych marzeń

abym mógł zanurzyć usta

gorzkie jak zioło piołunu

od realizmu codzienności

w nektarze kojącej poezji

 

 

 

Autor: Don Adalberto

 

    

Nie Bóg A Człowiek Stworzy Apokalipsę

Pare lat wstecz, gdy zaczął się ten skecz

Ludzie do przodu musieli biec

Ekologii mówiono "precz!" a człowiek

zamieniał Ziemię w Piekło

Lecz się nam nie upiekło

Rozsądek światem technologii wycięto

Gdzie jest drzew piękno?

Wtedy było nam wszystko jedno

Morza z butelkami i foliami wrzucane tonami

Pustynie niegdyś przerośnięte zieleniami

Zwierzęta z lasu uciekają w popłochu,

nie miały czasu - rzucone ziarna grochu

Słońce próbuje przebić się przez chmury dymu

Nasi wnukowie żywią się resztkami płynu

Czuję odpowiedzialności przybicie

Bo chwilą jest te stuleci pięć

Matka Ziemia dała nam życie

W zamian daliśmy jej śmierć

 

Umieramy we własnych śmieciach 

Nie myśląc o przyszłych dzieciach

Narzekamy na ciepło, narzekamy na tętno

Narzekań jest pełno, by ten sam człowiek

Co morały prawi palił śmieci a jego dzieci

Wstawały z myślą, że to ktoś inny

Spaliny w powietrzu polują na nasze padliny

Zawiedzie nas system wadliwy

Którego konsekwencje poniesiemy wszyscy

A gdy się sprzeciwisz usłyszysz tylko gwizdy

Za ropę zabiją rodziny, za gaz podstawią miny,

a pieniądz pokarmem tej kpiny

Każdy z nas jest winny

Ale jak pokonać rękę Dyktatora

Obrzydliwego potwora, co do swojej

słuszności każdego przekona?

Porwie nas na swoje statki 

Zamknie nas do klatki

Pierwszy oddech dały nam matki

On weźmie nasz ostatni

BYĆ CHLEBEM

Bóg daje Chleb Żywy - Siebie

nadzieję życia kiedyś w niebie

Boże tak czynisz dla nas z miłości

śpiewamy Ci hymn wdzięczności

 

My również chlebem bądźmy

z ludźmi stale się nim dzielmy

owocem z ziaren łanów złocistych

nakarmmy ukochania głodnych

 

Wystarczy serce jak chleb dobre

rozmnażać szczęśliwości gotowe

gorliwe zawsze do dawania dłonie

otwarte ku będącym w potrzebie

 

Kazimierz Surzyn

Osioł

Na osła pan zapakował bagaż
osioł mały przykurczony no
nic takiego tragarz

Przejechał kraj  wzdłuż i wszerz 
zwiedził te świata strony gdzie
mówią w nich ty o rzesz
ośle pier...lony

Krok za krokiem mijał świat
krok za krokiem płynął czas
przybywało szarych lat
płomień w oku wolno gasł

Co narzekać kiedy gnie
ciężar losu paki skrzynie
a i osioł co tam wie
o francuskim drogim winie

Koń zarżał rozbawiony
niech zostanie między nami
jak nazywa się osioł na emeryturze?
        salami

Ładne imię salami jest
jak Salomon czy coś tak
pan mój to ma szczery gest
poszanuje kiedy roboty brak

Przelatywał właśnie bąk
osioł ogonem machnął
bąk usiadł na pąk
ale zanim w tyłek go trachnoł

Podskoczył z rykiem impetu
torby skrzynie i paki
spadły z ciemiężonego grzbietu

Pędząc w tępym galopie
w kierunku dotąd nieznanym 
lekkość poczuł po kopie od losu
bąka żądłem pisanym

Stanął jęzor zawisł do
ziemi samej ból w kolanie
kto mi powie teraz co
ja tu robię na polanie

Zachłyśnięty zielenią bycia
w stanie błogości jego
wolność od ciężaru życia
    to niebo

Przez .... do serca

Kiedy człowiek zszedł z drzewa 

pierwsze co zobaczył niestety 

był widok klęczącej kobiety

 

Zbierała właśnie jagody

lekko miała ugięte kolana

człowiek podrapał się w czoło

o matko moja kochana

 

Niesamowite zjawiska

Te gwiazdy słońca wszechświaty

nic to 

popatrzę na nią z bliska

 

Na ziemi jest tak pięknie 

to raj muszę tu zostać

kobieta podniosła się z kolan

a tak wygląda jej postać?

 

Jestem Adam zszedłem z drzewa

a pani godność spytam

 

Ewa

 

Z pierwotnych czasów przywara została

patrzysz w oczy się uśmiechasz

a interesuje tylko jedna część

jej ciała 

 

Widzisz zgrabną jej pupę

czy na jawie czy we śnie 

i czujesz że brał byś ją

jak szpak czereśnie

albo na tacę ksiądz 

ta pupa to jedna z męskich 

największych żądz 

 

myślisz tylko o niej

cieszy cię  pupa sama 

reszta jest dodatkiem

a wszystko przez Adama

 

Wielu straciło przez nią

zdrowie majątek życie

i drogie samochody

i wieloletnie picie

 

Ile byś w nią nie włożył 

od wieków tak to trwa

skarby oddał największe

ta studnia jest bez dna

 

Napisz se maczkiem drobnym

i noś ze sobą lupę

do serca nie przez żołądek

tylko (wszystko) przez Ewy dupę 

 

 

 

 

 

 

przesilenie

na niebie wiele gwiazd

a woda taka chłodna

wianka ze świeczką

daremno szukać

 

cienie tamtych nocy

stoją na brzegu

czasem obezwładnieni

 

zastygłe płomienie

szpecą niebo

liżąc ramiona gwiazd

 

przesiliłam wspomnienia

 

tam już mnie nie ma

przeszły czas i

komiczne piękno

 

 pamięć z serca płynie

i wraca zmęczona

do świętojańskiej nocy

Bukiet dla żony

Idź po pietruszkę Heniu

do zupy mi potrzebna

bez smaku będzie rosół

 prosi żona wylewna

 

Na grządce ją znajdziesz

obok selera, jego też

zerwać możesz jednego

bez włoszczyzny zupa niesmaczna wiesz

 

I pora przynieś ukrytego

za sałatą ona  również

będzie do śniadania porannego

 na kanapki czy wszystko rozumiesz ?

 

Henio założył buty

pomyślał lata nie służą

powoli zawiązał sznurówki

na kokardkę całkiem dużą

 

Wychodząc z domu usłyszał

na progu tam gdzie marchewki szereg

zerwij mi mój drogi jeszcze

pachnący naciowy koperek

 

Więc w ogród wyruszył

w południa pięknej porze

czasu człek nie zatrzyma

i lekką ma sklerozę

 

Przez sad pachnący przechodząc

lata młodości wspomniał

zapatrzony w dostojność przyrody

co przynieść miał zapomniał

 

Stanął pośrodku grządki

otarł pot bo mokre czoło

słońce czerwcowe paliło

miałem coś zerwać do rosołu

 

Nie pamiętam co to dokładnie było

takie zadania to nie

dla prawdziwego mężczyzny

więc schylił się i zerwał garść najbliżej

rosnącej włoszczyzny

 

Stanął w drzwiach szczęśliwy

tak z siebie zadowolony

wziął przyniósł bukiet dorodnych

marchewek dla swojej

najukochańszej żony

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

CZTERY PORY ROKU

WIOSNA

 

Jest cieplej

słońce przebija mgłę,

łagodnie grzeje,

budzi do życia przyrodę,

która wstaje wartko

z zimowego snu.

Pąki na drzewach,

coraz więcej trawy.

Zielono,

o, jak cudownie!

Wracają skrzydlate.

Bocian dziobie 

na łące, 

tryumfują

uśmiechnięte buzie.

Wręczam ci polne

kwiaty czułości

Sama jesteś kwiatem.

 

LATO

 

Niebo bezchmurne

szafirowe

Słońce Upał

Biegniemy trzymając się

za ręce -

w miłości

nadrzeczny cień

utopić spiekotę,

potem opalamy

nasze ciała

a w oczach rośnie

złoty sierpień.

 

JESIEŃ

 

Jeszcze tli się 

słoneczny promień,

jeszcze szumią 

rzeki fale,

jeszcze czuć

zapach traw, pszenicy,

a już liście

z drzew spadają,

listopadowy dywan,

ścieląc pod stopami.

W rękach trzymasz

bukiet liści kolorowych

I walc jesienny

tańczysz powabnie

Jaka jesteś piękna

w brązie żółci i czerwieni.

 

ZIMA

 

Białe niebo, 

biała ziemia,

przejrzyście czysto mroźno

Szaleją narty

łyżwy, sanki

prowadzone przez dorosłych

i przez dzieci.

Konie dźwięcznie

splatają barwny kulig,

rozsypując tuman śniegu.

Trwa zimowe, 

huczne szaleństwo

w roli głównej - My.

Za chwilę święta,

Dzieciątko nam błogosławi,

choinki zapach,

gwiazdkowe prezenty, 

sylwestrowa zabawa

a o północy

znów Nowy Rok

witamy toastem.

 

...

 

Wiosna, lato, jesień, zima

malują życia krajobrazy -

jak dotąd bardzo szczęśliwe

i choć lat przybyło,

sercem jesteśmy młodzi -

ile jeszcze pór roku

razem przeżyjemy?

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koncert ciszy

Zatrzymane strumienie dźwięku.

Cisza otula przestrzeń

jedwabnymi ramionami.

Światło buduje nastrój

tęczowym milczeniem.

Słoneczny promień

zastąpił tysiąc słów.

 

To tylko chwila

upragnionego wytchnienia.

Wymarzony wypoczynek

od wieloznacznej konwersacji.

Zamarły zegary,

zamilkła przedawkowana muzyka.

Pojawiła się szansa

aby zrozumieć siebie.

 

 

Oskar Wizard

 

(fot. z Google)

To już prawie lato kochanie

To już prawie lato,

kochanie ...

Skwary nastały

wręcz saharyjskie.

Czas już

na radosne

plażowanie!

Bo słońce

stało się nam

bliskie.

 

Rzucą się ciała

na łąki i plaże.

My wybierzemy

ustronniejsze miejsce.

Każde jest dobre,

aby na brąz się smażyć.

Taki wypoczynek,

to właśnie szczęście.

 

Niech inni prężą

wątłe muskuły,

wątpliwe wdzięki...

Nam wystarczy,

że sobie się podobamy.

Niech żyje morze,

jeziora i rzeki!

Wśród przyrody

o naszą radość

zadbamy!

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z Google)

LATO

Strojne w barwy pióropusza pawiego

w zapachach powietrza jaśminowego

błękit nieskalany rozkłada na niebie

a złote kłosy pszeniczne w chlebie

 

Ognistymi słońca cudo ustami złotymi

całuje me ciało promieniami gorącymi

szafranem czerwienią fioletem dymi

mruga sennymi rzęsami płowymi

 

Błyszczy słoneczników wielkimi sercami

jaśnieje w tańcu z żółtymi jaskrami 

surfinii kielichem nektarowym częstuje

znakomite zbiory miodowe zwiastuje

 

Czaruje wakacyjnych przygód mocą

i gwiezdną ciepłą romantyczną nocą

z rozkoszy moje ciało i serce płonie

a umysł w pejzażach letnich tonie

 

Och lato prześlicznie różami usłane

lato me bajeczne... lato lato kochane

zapraszam -  stale siedź na oknie moim

bym mógł zanurzać twarz w cieple twoim

 

Kazimierz Surzyn

KWIATY

na wiosnę 

kolorowymi

dywanami

wyścielają łąki

  barw paletą

  ogrody stroją

okna balkony -

cudowności

piękna i magii

  wprawiają serca

  w marzenia

  siedmiolistne

śpiewają

pięciolinią

płatków 

tańczących

z wiatrem

  w zapachach

  dusze zachwycają -

  uszczęśliwiają

uśmiechem budzą

w nas uśmiech

  lubię jak

  pochylasz

  się nad nimi -

  pielęgnujesz

  rozmawiasz

chcę zawsze

opiekować się

tobą tak jak ty

   kwiatami

 

Kazimierz Surzyn

 

 

SKOWRONEK

Ogród obrósł zielonym płotem

skowronek umila dzień śpiewem

 

Tak urozmaiconym i cudnym

melancholijnym biesiadnym

 

Podniósł z płotu skrzydła

wpadając w niebios sidła

 

Tam śpiewa usiadłszy na chmurze

w anielskim podniosłym chórze

 

Poszybował nadrzeczne gąszcze

rozweselił piosnką chrabąszcze

 

Teraz na polu uprawnym orze

serca smutne rozweselić może

 

Potem spoczął na dostojnym drzewie

i dziobie zielonkawo - brązowe igliwie

 

Dotarł biedak resztkami sił do gór

zdobył tonacjami zamczyska mur

 

I znów odpoczywa po rejsie na płocie

nuty wyśpiewując z motylem we flircie

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

 

BRZOZA

od lat stoi pochylona

przy drodze nad rzeką

piękna choć samotna

strapiona burz męką

 

smagana piorunami

radzi sobie doskonale -

targana wichurami 

do boju gotowa stale

 

mocno wierzy w życie

w wytrwałości i cnocie

szacunkiem ją darzę -

i też w życie wierzę

 

Kazimierz Surzyn

MAKI

Ach te maki czerwone

ofiarom wojny poświęcone

upiększają dalekie pola i łąki

w ogrodach takie bajeczne -

niezwykłe purpurowe romantyczne

              maki -

           miłości

           waleczności

           wdzięczności

           ślady pamięci

           czerwonych -

           odcieni pejzaże

              maki -

           polskie

 

Kazimierz Surzyn