Boże jak dobrze być znów z Tobą
Gdy myśli moje są tam, w Niebie,
A ziemia którą mam pod sobą,
Staje się mglistym śladem siebie.
I wszystko wtedy jest nieważne,
A każda sprawa nieciekawa.
Gdy mknę z modlitwą mijam gwiazdy,
Co światłem wielbią Twoje prawa.
Więc cicho stąpam po tym świecie
I szeptem mówię pośród ludzi,
Bo w Niebo tylko patrzeć pragnę
Gdy na modlitwę - noc mnie budzi.
Nie smuć się, uwierz cuda są na świecie.
Dzieją się ciągle, wciąż każdego dnia.
Są gdy piosenkę ptak w polu swą śpiewa,
Są kiedy płynie z oczu szczęścia łza.
I kiedy słońce wschodzi jasnym kręgiem,
Aby doglądać dnia co w trudzie mija.
I kiedy dziecko stawia pierwsze kroki,
Gdy kwiat wśród liści cicho się rozwija.
I kiedy uśmiech zagości na twarzy
Co przedtem z smutkiem na świat spoglądała.
I kiedy miłość powie pierwsze "kocham"
Choć w sercu tkwiła tak cicho, nieśmiała.
Wszystko to cuda, bo cudem jest życie
Więc już nie powiesz, że nie ma ich w świecie.
Gdzie spojrzysz tylko, co wzrokiem ogarniesz,
Tam cuda Bożej miłości znajdziecie.
Nie boję się życia, już się nie boję.
Bo Bóg mnie jak pasterz i broni i strzeże,
Słowami Ksiąg Świętych mnie karmi i poi
A ja je zgłębiam, zgłębiam i wciąż mocniej wierzę.
W nich mnie prowadzi gdzie pokarm dla duszy,
Gdzie wodę czystą znajdę i od zła zasłania.
Choćbym szła ciemną doliną i mroczną,
Drogą nieznaną co z mgły się wyłania.
To nie ulęknę się ciemności nocy,
Choćby mnie porwać chciała życia rzeka.
Bo Bóg jest przy mnie i On mnie prowadzi
Do Domu swego, w którym na mnie czeka.
Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 23
Wypuściłam was me wiersze, ptaki
Skrzydła swoje szykujcie do lotu
I polećcie wysoko, daleko
I rozgłoście pieśń całemu światu!
Lećcie ptaki ile w skrzydłach siły!
Poszybujcie do miast i miasteczek!
I zanieście wszędzie, wszędzie pieśni
O miłości największej na świecie!
Poszybujcie ku gwiazdom, ku słońcu
By tym pieśniom blasku swego dało!
Bo choć są gorące tak jak miłość
To i tak w nich ognia jest za mało.
I choć sercem są moim pisane,
Bo modlitwą moją przecież były
To i tak zbyt mało w nich uczucia
Choćby nie wiem, nie wiem co mówiły.
Bo gdy wiersze chcą śpiewać o Bogu,
Gdy chcą głosić chwałę Jego Mocy
To nie znajdą nigdzie takich rymów
Choćby wzięły jasność od gwiazd nocy.
Choćby wzięły blaski i od słońca,
Nie zdołają powiedzieć, wyśpiewać
Jak jest Wielka, Jasna i Gorąca
Miłość Boża która płynie z Nieba.
Bóg obudził cię gdy spałeś cicho,
Otulony w nasienie swe gniazdo.
I dał życie byś wyrosło wielkie
I patrzyło ku słońcu i gwiazdom.
Bóg cię uczył jak pić wodę czystą
I jak deszczu kąpać się kroplami.
I ci suchy wiatr i upał dawał,
Byś poznawał twarde życia sprawy.
I kołysał cicho gdy wzrastałeś
I twa siłę sprawdzał w wichru gniewie
I dał moce korzeniom twym twardym
I dał matkę co karmiła - ziemie.
Wciąż się troszczył o ciebie jak ojciec,
Byś wyrosło wielkie i wspaniałe.
Teraz szumisz swą zielenią jasną
Bo z miłości Bożej - jesteś całe.
Błogosław duszo moja Panu
Zaśpiewaj Bogu pieśń miłości
Bo On dobrem w mym życiu wszelakim,
Om mnie wspiera, pomaga w słabości.
On mnie budzi z snu nocy co rano
Życia chleb mi podaje zwyczajny.
On mnie strzeże, gdy zło mi zagraża,
On mnie broni i leczy i karmi.
Wszystkie grzechy zmazuje z mej duszy,
Cień minionych lat rozświetla w oku.
I nie płaczę już nocą samotnie
Błogosław duszo moja, Bogu.
Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 103
Podaj dłoń mi mój Aniele Stróżu,
Wesprzyj ramię gdy w trudzie omdlewa,
Otrzyj łzy me kiedy z oczu płyną
I modlitwy me zanieś do Nieba.
Jesteś ze mną w dnie i noce wszystkie,
Rok po roku trwasz przy mnie cierpliwie
I pocieszasz kiedy smutna jestem,
A gdy płaczę, powtarzasz me imię.
I wciąż szepczesz że lepsze nadejdzie
Że uwierzę w dobro, bo tak trzeba.
Więc Cię proszę podaj dłoń mi swoją
I poprowadź mnie drogą do Nieba.
Cichą zadumą nad wierszem się skłaniam,
W pokorze klęcząc przed Twoim obliczem
I nieporadne słowa swe układam,
Bo łask Twych Panie w sercu swym nie zliczę.
Cicho więc szepczę nieskładne me modły
Dobroci Bożej darem obsypana.
Bo łask Twych Panie w sercu jest aż tyle,
W onieśmieleniu padam na kolana.
Bo jakże o tym światu mam powiedzieć
I sercem swoim mam mu to wyjawić.
Czy to doceni jak miłość jest ważna?
I czy zrozumie że miłość świat zbawi?
Dlatego wiersze pisać ciągle będę
I wszystkie w darze Tobie Panie, składać
Bo słów zbyt mało jest na całym świecie,
By o Twych łaskach ludziom - opowiadać.
Byłam w bólu, wielkim bólu i zwątpieniu,
Na dno samo w swej rozpaczy przecież spadłam.
Wciąż wołałam, wciąż prosiłam, wciąż płakałam,
Zagubiona, porzucona i bezradna.
W swym cierpieniu nie czekałam już niczego,
Tylko końca swego co dzień wyglądałam.
Byłam w pustce, bez nadziei i w zwątpieniu
Tak głęboko, że nim słońca nie widziałam.
Lecz nad bóle, nad mym bólem Bóg się schylił,
Bo On głosu cichych modlitw mych wysłuchał.
I wyciągnął mnie z przepaści tej głębokiej
Bo On każdej zagubionej duszy szuka.
Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 40
Tylko w ciszy odnaleźć Go można
Gdy bunt wszelki i walka ustanie,
Kiedy padniesz od zmagania z sobą,
Kiedy zwiesisz wojujące ramię.
Gdy sił braknie ci do dalszej walki,
Gdy nie będziesz w stanie ruszyć mieczem,
Gdy ci wszystko jedno w życiu będzie,
Gdy w bezsile na świat ten złorzeczysz.
Gdy niczego już nie pragniesz więcej,
Kiedy czekasz z utęsknieniem końca,
Wtedy przyjdzie - cicho, jak świt z rana,
Przyjdzie jasny, jaśniejszy od słońca.
I podźwignie umęczoną duszę
I przygarnie do serca swojego
I niczego już nie będziesz pragnął
Tylko wiecznie, należeć do Niego.
Dajcie muzy mi wszystkie talenty
Śpiewność głosu i poezję ducha.
Dajcie dźwięki co w tonie zaklęte
I najczulszą czułość serca, ucha.
Dajcie śpiewność co brzmiała o świcie,
I przy słońca wieczornym zachodzie.
Abym mogła to wszystko powiedzieć
Co się w sercu moim dzieje, co dzień.
Gdy się modlę do Ciebie, mój Boże,
Gdy ku Niebu wznoszę moją duszę.
Bo zwyczajnie powiedzieć nie umiiem
Więc wyśpiewać wierszami to muszę.
Spójrzmy na niebo - powie nam o Bogu.
Spójrzmy na morze - szepcze o Nim w szumie.
Spójrzmy na słońce co świeci wysoko
Ono Go wielbi, bo wszystko rozumie.
Chwalą wciąż Stwórcę i zmierzchy i świty,
Morskie głębiny i góry wysokie.
I rwące rzeki i jeziora ciche,
Świat ten nasz cały gdzie nie sięgniesz okiem.
Wszystko wciąż chwali swego Stwórcę, Pana
Wszystko wciąż o Nim ciągle opowiada.
Więc tylko spojrzeć wystarczy wokoło
A już modlitwę - serce nam układa.
Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 19
Daj mi swą harfę Dawidzie
Chcę zagrać dziś na niej dla Pana,
Chcę dotknąć znów strun jej uśpionych
Rozbudzić i grać aż do rana.
Niech śpiewa twe pieśni jak dawniej,
Gdy tony wznosiła i kładła
Gdy grała złotymi strunami
I serca wzruszała aż do dna.
Podaruj mi, daj ją Dawidzie
Bo zagrać chcę Panu me pieśni,
Bo tyle ich w duszy zebrałam
Że w sercu się już nie pomieści.
Smutny Jezus w przydrożnej kapliczce
Siedzi cierpiąc w ciernistej koronie,
I na świat spogląda łzawym okiem
I wciąż czeka na twe dobre dłonie.
Patrzy ciągle na idących drogą,
Jakiś starzec czapkę z głowy zsunie,
Lub kobieta spracowaną ręką
Kwiaty polne postawi w wazonie.
Lecz nie kwiatów, nie ukłonów czeka,
Czeka ręki co w bólu uniesie,
Która otrze poranione czoło
Serca - które współczucie przyniesie.
I tak siedzi od lat nie wiem ilu
I wciąż patrzy na życie człowiecze
Czy ktoś zdejmie Mu z cierni koronę,
Która krwią w cierpieniu wiecznym ciecze?
I pochylił się od tego smutku
I poczerniał od tego czekania
Bo nikt nie chce ulżyć w Jego bólu,
Bo nie pojął nikt - Jego kochania.
Czemu ból zadajesz ciągle losie
Patrząc czy już w diament się zmieniło,
Serce, które unieść już nie może
Cierpień bo są ponad jego siłą.
Czemu Panie tak mnie ciągle sprawdzasz
Patrząc czy zostanę wciąż przy Tobie
Przecież wiesz jak bardzo kocham Ciebie,
A tu znowu ból co ogniem w sobie.
Wiem że w ogniu trzeba sprawdzać złoto,
Wiem że w bólu narodzi się nowe
I wiem też, że cierpieć jeszcze muszę,
Więc niech boli - serce me gotowe.
Dzisiaj o szóstej kościelne dzwony biją
Budząc w nas życie wiosennym zapałem
Zmartwychwstanie nam obwieszczają
I zwycięstwo nad śmiercią grzechem
W głębokim zachwycie Zbawiciela czcimy
O Boże napełnij nasze serca łaskami
Tobie wszystkie sprawy znoje polecamy
obdarz nas błagam wszelkimi darami
Ku chwale smakowite potrawy spożywamy
Za które dziękujemy Zmartwychwstałemu
Za chleb jako Ciało Chrystusa wieczne
Za Baranka Wielkanocnego i z nim obcowanie
Jajka odradzające żywot symbol płodności
Chrzan z krzepą mięśni z witalnymi siłami
Sól pieprz sedno istnienia i nieśmiertelności
Ser co umacnia przyjaźń ludzi ze zwierzętami
Za wędliny jako swoisty dostatek i majętność
Makowiec baby piaskowe tradycyjne mazurki
Kakaowiec zwijany co z niego tryska doskonałość
Babeczki z czekoladą z brzoskwiniami serniki
Alleluja Alleluja Alleluja Pana Jezusa sławimy
W szczęściu pogodzie ducha i wielkiej radości
O łaskę najlepszego życia pokornie prosimy
W wierze nadziei solidarności zdrowiu i miłości
Życzę Wam Kochani
i Waszym Rodzinom
Zdrowych Świąt Wielkanocnych
pełnych wiary nadziei i miłości
Błogosławieństwa Jezusa Zmartwychwstałego
niech znikną wszystkie troski
a dobro szczęście oceanem płynie
z koszyczka wyskakujących zajączków
smacznego jajeczka
ust słońcem roześmianych
mokrej do cna głowy
zdrowia wigoru pogody
teraz i w przyszłości
Kazimierz Surzyn
Jestem pusta bez Twojej miłości,
I bezsilna jestem bez Twej mocy.
Błądzę w ciemnościach bez światła Twego,
I nic nie znaczę bez Twej pomocy,
Bez Ciebie Boże jestem liść ulotny,
Którym wiatr tylko przeznaczenia miota.
Bo sama jestem, mój duch też samotny,
Wciąż się w bezsile ze słabością splata.
Bo czymże jestem, gdy nie jestem z Tobą,
Kiedy nie wzywam Twojego imienia.
Już tylko pustka płynie w moich żyłach,
Gdyż nic nie czuję prócz bólu zwątpienia.
Więc spojrzyj Boże na moje niebycie
I spojrzyj Panie na moje cierpienie
I daj mi siłę co będzie mym życiem
I daj mi miłość - co będzie istnieniem.
Jak dziękować za Twe dary, Boże?
Jak wyrazić to wszystko mam wierszem?
Jak o Twoich łaskach opowiedzieć?
Może chmurom dać, niech szemrzą deszczem?
Może słońcu powiedzieć, na niebie?
Może gwiazdom, co błyszczą wśród nocy?
One przecież bliżej Ciebie, Panie
Tak są jasne, tyle mają mocy?
Może kwiatom, by barwą mówiły?
Może wodzie, by szumem szemrała?
Może ciszy, co wśród nocy była?
Lub radości, co głośno się śmiała?
Nie - ja sercem moim to opowiem
I to wplotę w jego ciche bicie
Ono umie wypowiadać miłość
Niech dziękuje - całym moim życiem.
Teraz szczęście motywuje mnie
do znacznie wyższego celu
zdrowie dopisuje rozłożystym dębem
pachnie rumiankiem i wiosny cudem
gołąbeczka uroku nie traci wcale
i kocha nawet bardziej namiętnie
dzieci odwiedzają stare kąty
troszczą się dzwonią nieustannie
jak marzenie śliczna wnuczka
wszystkich uśmiechem rozpieszcza
ogród czaruje przebiśniegiem
i promieniem znacznie cieplejszym
piękno spojrzenia serce przytula
modlę się aby trwała ta sielanka
w szumie traw jasnozielonych
gęsie pióro weny maczam
te wiersze są dla ciebie
i by coś pozostało po mnie
i choć czasem los wybrzydza rani
pokazując diabelskie okropne rogi
dziękuję bardzo Boże za to co mam
chciałbym kiedyś stanąć przed Tobą
i twarzą w twarz złożyć hołd wdzięczności
Kazimierz Surzyn
Dziękuję Ci Boże, za życie me całe
Co rzeczy tysiące wciąż zmienia.
Za szczęście aż do łez w porannej godzinie
Gdy miłość się matki zaczęła.
I pierwszy krzyk dziecka co głosić chciał światu
Że życie zaczyna swe nowe.
Za troski, cierpienia co dręczą tak serce,
Że srebrem rozświetlił włos głowę.
Za dzień każdy cały od rana do nocy
I wszystkie w dniu każdym godziny.
Za lata i wiosny, jesienie z deszczami
I długie i mroźne w nim zimy.
Dziękuję Ci Boże, choć łez w życiu tyle,
Że trudno policzyć dni jasne.
Za wszystko co dałeś naukę i pracę
Za dzieci te w szkole i własne.