Wariaci

Stawiasz mi na drodze
Bardzo wielu ludzi
Jedni są pogodni,
A inni, delikatnie rzecz ujmując, …
TOTALNIE ZEPSUCI
Bardzo bym Cię prosiła.
Nie zsyłaj wariatów!!!
Bo mi w życiu mącą tak,
Że nie da się przeżyć.
Ty wiesz,
Że ja jestem
Bardzo spokojnym człowiekiem.
Ale jak się zdenerwuję to różnie to bywa.
Próbuję panować nad emocjami,
Dlatego zaczęłam zajmować się negocjacjami.
Negocjuję z ludźmi,
Żeby ustąpili.
I się w końcu wszyscy uspokoili.
I ja tu nie mówię,
Że ja jestem święta.
Bo mi do świętości,
To dużo brakuje.
Ale ja Cię błagam,
Nie zsyłaj mi DIABŁÓW,
Bo ja się ich boję,
Nie wiem co chcą zrobić.
I krzyczą i wrzeszczą
I chcą się mnie pozbyć.
A ja się schowałam
Na końcu korytarza
I czekam
Aż pójdą,
I dadzą mi wolność.
Bo każdy dzień z nimi,
To dla mnie udręka.
Boże, dopomóż,
Porozmawiaj z nimi.

Zagubiona dusza

Chciałam odnaleźć Boga
W sercu pełnym od ran.
Szczerze,
Czułam wstyd i upokorzenie
Od tych ran…
Kochałam własne oblicze,
Chociaż w sercu płynęły łzy.
Moja wiara zanikała
Przez te łzy.
Cierpiałam szukając wiary,
Pomocy, ucieczki mej.
Nawet ludzie się odwrócili,
Od tej grozy i smutku,
Co otaczały mnie.
Szukałam pociechy, szczęścia,
I nadziei, że uda się.
Zrozumiałam,
Że moje szczęście
Zawdzięczałam jedynie JEJ.
MATCE,
W którą wierzyłam,
Ale się od niej odwróciłam.
MATCE,
Która swą miłością
Pocieszała mnie.
Ja przepraszam,
Że tak zgrzeszyłam,
Że raniłam uczucie Twe.
Za to,
Że nie wierzyłam w to,
Jak bardzo kochasz mnie.
Chciałam uciec od miłości,
I wiary w życie Twe.
Czy wybaczysz mi me grzechy?
I przygarniesz dziecię swe?
Ludzie myślą…
Czy Bóg istnieje?
Czy życie cudem jest?
Czy odnajdziesz prawdziwe szczęście?
I swoją duchową więź…
Która łączy Nas z Bogiem
i
pokazuje nowy szlak,
którym każdy chce stąpać,
aby dosięgnąć nieba bram.

Obiecał, że przyjdzie

Zagubiona
Pośród śmiechu tłumów
Zrozpaczona
Pogardliwym spojrzeniem
Zatruta
Fałszywym oskarżeniem
Staczasz się
W przepaść bezgraniczną
W przepaść głęboką
Z której nikt jeszcze nigdy nie wyszedł
I czekasz
Czekasz na ten głos w oddali.
Bo on obiecał
Że przyjdzie
Przyjdzie
Przyjdzie
Przyjdzie
I …
nie przyszedł…
Chyba Cię zostawił
Albo zapomniał o Tobie
Ale…
przecież obiecał…
że przyjdzie w dniu ostatecznym.
więc…
czekasz…
Bo wierzysz,
Że ON przyjdzie.

Poliglota

Dar władania językami dałeś mi,
Bym ludziom pomagała
Ludziom…
Którzy zrozumieć się nie mogą.
Lecz czasami…
Tak po prostu czuję,
Że tu nie język jest tą główną przeszkodą.
Ludzie się nie rozumieją
Bo nie chcą się zrozumieć.
Słyszą to,
co chcą usłyszeć…
Rozumieją to,
co chcą zrozumieć…
I tu żadne czytanie z kontekstu
Nie pomoże w przetłumaczeniu tekstu
Chińczyk z Wietnamczykiem się dogada,
Nawet jeśli przeszkadza mu blokada
Rzecz w tym, aby Ci ludzie
Nie żyli w ciągłym lingwistycznym trudzie
Zastanowili się nad emocjami
Nawet jeśli rozmawiają z Aborygenami.
Żaden język nie musi być trudny,
Jeśli proces uczenia jest wystarczająco żmudny.
To normalne, że czasami trzeba włożyć trochę pracy,
Żeby zrozumieli nas na przykład Czechosłowacy.
Ciężkie jest życie lingwisty,
Bo musi tłumaczyć wszystko,
Nawet życiorys jakiegoś monogramisty.
I to nie tak,
Że nas to wszystko interesuje…
Bo czasami to nas nawet bulwersuje.
Aczkolwiek ja i tak jestem wdzięczna,
Chociaż mój zawód często doprowadza mnie….
Do szaleństwa.

Cicha zaduma

Cichą zadumą nad wierszem się skłaniam,
W pokorze klęcząc przed Twoim obliczem
I nieporadne słowa swe układam,
Bo łask Twych Panie w sercu swym nie zliczę.
Cicho więc szepczę nieskładne me modły
Dobroci Bożej darem obsypana.
Bo łask Twych Panie w sercu jest aż tyle,
W onieśmieleniu padam na kolana.
Bo jakże o tym światu mam powiedzieć
I sercem swoim mam mu to wyjawić.
Czy to doceni jak miłość jest ważna?
I czy zrozumie że miłość świat zbawi?
Dlatego wiersze pisać ciągle będę
I wszystkie w darze Tobie Panie, składać
Bo słów zbyt mało jest na całym świecie,
By o Twych łaskach ludziom - opowiadać.

Wysłuchałeś mnie Panie

Byłam w bólu, wielkim bólu i zwątpieniu,
Na dno samo w swej rozpaczy przecież spadłam.
Wciąż wołałam, wciąż prosiłam, wciąż płakałam,
Zagubiona, porzucona i bezradna.
W swym cierpieniu nie czekałam już niczego,
Tylko końca swego co dzień wyglądałam.
Byłam w pustce, bez nadziei i w zwątpieniu
Tak głęboko, że nim słońca nie widziałam.
Lecz nad bóle, nad mym bólem Bóg się schylił,
Bo On głosu cichych modlitw mych wysłuchał.
I wyciągnął mnie z przepaści tej głębokiej
Bo On każdej zagubionej duszy szuka.
Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 40

Odnaleźć Boga

Tylko w ciszy odnaleźć Go można
Gdy bunt wszelki i walka ustanie,
Kiedy padniesz od zmagania z sobą,
Kiedy zwiesisz wojujące ramię.
Gdy sił braknie ci do dalszej walki,
Gdy nie będziesz w stanie ruszyć mieczem,
Gdy ci wszystko jedno w życiu będzie,
Gdy w bezsile na świat ten złorzeczysz.
Gdy niczego już nie pragniesz więcej,
Kiedy czekasz z utęsknieniem końca,
Wtedy przyjdzie - cicho, jak świt z rana,
Przyjdzie jasny, jaśniejszy od słońca.
I podźwignie umęczoną duszę
I przygarnie do serca swojego
I niczego już nie będziesz pragnął
Tylko wiecznie, należeć do Niego.

Dziękuję Ci Boże

Dziękuję Ci Boże
Za konwalie, że znów je zrywać mogę
Za ptaków poranne budzenie
Za całą tą życia drogę.
Za każdy dzień co na wschodzie wschodzi
I na zachodzie zapada
Za drzewa, że kwitną znów biało
Za smutek, że czasem się wkrada
Za twarze ludzi rozmyte w oddali
Za czas co posrebrza mi włosy
Za wiatr co przycicha na fali
Za dziś co przyszło o świcie
Za wczoraj które już było
Za jutro - co wszystko odmieni
By szczęście się w życiu spełniło.

Niech serce śpiewa

Dajcie muzy mi wszystkie talenty
Śpiewność głosu i poezję ducha.
Dajcie dźwięki co w tonie zaklęte
I najczulszą czułość serca, ucha.

Dajcie śpiewność co brzmiała o świcie,
I przy słońca wieczornym zachodzie.
Abym mogła to wszystko powiedzieć
Co się w sercu moim dzieje, co dzień.

Gdy się modlę do Ciebie, mój Boże,
Gdy ku Niebu wznoszę moją duszę.
Bo zwyczajnie powiedzieć nie umiiem
Więc wyśpiewać wierszami to muszę.

Cierpienie

Czemu ból zadajesz ciągle losie

Patrząc czy już w diament się zmieniło,

Serce, które unieść już nie może

Cierpień bo są ponad jego siłą.

 

Czemu Panie tak mnie ciągle sprawdzasz

Patrząc czy zostanę wciąż przy Tobie

Przecież wiesz jak bardzo kocham Ciebie,

A tu znowu ból co ogniem w sobie.

 

Wiem że w ogniu trzeba sprawdzać złoto,

Wiem że w bólu narodzi się nowe

I wiem też, że cierpieć jeszcze muszę,

Więc niech boli - serce me gotowe.

Modlitwa o miłość

Jestem pusta bez Twojej miłości,

I bezsilna jestem bez Twej mocy.

Błądzę w ciemnościach bez światła Twego,

I nic nie znaczę bez Twej pomocy,

 

Bez Ciebie Boże jestem liść ulotny,

Którym wiatr tylko przeznaczenia miota.

Bo sama jestem, mój duch też samotny,

Wciąż się w bezsile ze słabością splata.

 

Bo czymże jestem, gdy nie jestem z Tobą,

Kiedy nie wzywam Twojego imienia.

Już tylko pustka płynie w moich żyłach,

Gdyż nic nie czuję prócz bólu zwątpienia.

 

Więc spojrzyj Boże na moje niebycie

I spojrzyj Panie na moje cierpienie

I daj mi siłę co będzie mym życiem

I daj mi miłość - co będzie istnieniem.

 

 

 

 

Jak dziękować za Twe dary Boże

Jak dziękować za Twe dary, Boże?

Jak wyrazić to wszystko mam wierszem?

Jak o Twoich łaskach opowiedzieć?

Może chmurom dać, niech szemrzą deszczem?

 

Może słońcu powiedzieć, na niebie?

Może gwiazdom, co błyszczą wśród nocy?

One przecież bliżej Ciebie, Panie

Tak są jasne, tyle mają mocy?

 

Może kwiatom, by barwą mówiły?

Może wodzie, by szumem szemrała?

Może ciszy, co wśród nocy była?

Lub radości, co głośno się śmiała?

 

Nie - ja sercem moim to opowiem

I to wplotę w jego ciche bicie

Ono umie wypowiadać miłość

Niech dziękuje - całym moim życiem.

Dziękuję Ci Boże

Dziękuję Ci Boże, za życie me całe

Co rzeczy tysiące wciąż zmienia.

Za szczęście aż do łez w porannej godzinie

Gdy miłość się matki zaczęła.

 

I pierwszy krzyk dziecka co głosić chciał światu

Że życie zaczyna swe nowe.

Za troski, cierpienia co dręczą tak serce,

Że srebrem rozświetlił włos głowę.

 

Za dzień każdy cały od rana do nocy

I wszystkie w dniu każdym godziny.

Za lata i wiosny, jesienie z deszczami

I długie i mroźne w nim zimy.

 

Dziękuję Ci Boże, choć łez w życiu tyle,

Że trudno policzyć dni jasne.

Za wszystko co dałeś naukę i pracę

Za dzieci te w szkole i własne.

 

Tak dobrze w Twej ciszy

Tak dobrze Panie w Twej ciszy,

Tak bezpieczna jestem w Twym spokoju.

Bo Ty zawsze jesteś przy mnie, Ojcze

W mej radości, w smutku, niepokoju.

 

Jesteś, kiedy idę pustą drogą

I gdy nie ma przy mnie przyjaciela

Więc nie smucę się już, nie płaczę,

Bo Twa dobroć, Twa miłość mnie wspiera.

 

Jesteś każdą chwilą przy mnie Boże

Dusza moja Ciebie wiecznie czuje,

Więc bezpiecznie przez świat ten już idę,

Bo Twa Mądrość - moim życiem kieruje.

Wędrować z Pawłem

Zabierz Pawle mnie w podróż do ludzi

Na Twą misję co tak trudna, daleka

Choć wiatr wieje i słońce twarz pali

Ewangelię nieść do - serca człowieka.

 

Chcę wraz z Tobą drogi trudne przemierzać

Nie ustawać, wciąż w wędrówce iść dalej

Może serce się czyjeś otworzy?

Może wiara się mocniej rozpali?

 

Z Tobą pragnę ludziom słowa nieść Pana

Gdzie je głosisz - nadzieja tam wstaje

I się serce najtwardsze otwiera

Chrystus przecież tylko miłość rozdaje.

W Tobie moja wiara

Proszę Cię Boże modlitwą cichą

Co jak płacz dziecka nieśmiało prosi,

Co jak szept wiatru nieśmiało wzdycha

Bo sercem pragnę modły me wznosić.

 

Wszystkie me prośby, wszystkie błagania

Tobie chcę Boże zanieść do Nieba

Bo tak miłości dusza ma pragnie

Jak ciało wody, powietrza, chleba.

 

I choć Cię proszę Ojcze mój Panie

Modlitwą cichą taką jak tchnienie

To wierzę Boże że mnie wysłuchasz

Bo w Tobie - wiara, miłość, nadzieje.

 

 

Pozostałeś z nami w Ewangelii

Jezu!

Jak dobrze było ludziom gdyś był z nimi

Jak życie wtedy było proste, jasne

Kiedy mówiłeś zwykłymi słowami,

O rzeczach wielkich i o Bożej Łasce.

 

Jaki świat wtedy wydawał się piękny,

A wiara siłą jak wielką być mogła

Tyś na nich patrzył miłości oczami

A Twoja miłość - była tak wymowna.

 

Więc spojrzy Jezu jak ciężko nam teraz,

Gdy już Cię nie ma, gdy jesteśmy sami

Świat pusty został i samotny w bólu

Bo nie ma Ciebie - z miłości słowami.

 

Moja wiara

Mówisz Jezu że wiara jest mocą,

Która sobą góry może przenieść.

Że gdy w sercu zamieszka człowieczym

To swą siłą wszystko może zmienić

 

Mówisz Panie, że ona potrafi,

Choćby była maleńka jak ziarnko,

Wszystko zmienić, każdą rzecz na świecie

Tą największą, tą najbardziej wartą

 

Dajesz Jezu przykładów tysiące,

Na tę siłę, w wierze utajoną

Co uczynić może gdy jest wielka

Jaką moc ma w sobie ujarzmioną

 

Ja Ci ufam mój Panie i Boże

I wciąż wierzę i wiara ma rośnie

Wierzę Boże, że Ty mnie wysłuchasz

I z tą wiarą - ma modlitwa brzmi głośniej.

 

 

KOŚCIÓŁ

Po co chodzę do kościoła

kiedy tutaj nieprawości

pod względem finansowym

seksualnym moralnym

ale się zmienia naprawia błędy

 

Po co czas bezcenny tracić

całą godzinę życiu kraść

mógłbym dłużej pospać

oglądać bez granic filmy

 

Klepać szaleńczo w klawiaturę

i jak pies przy niej warować

przez cały dzień i większość nocy

wydłużyć spacer cudnej jesieni

pójść na zakupy zalać robaka

 

Ale z moim kościołem

jest jak z orzechem

gdy skorupy nie rozłupiesz

szczękę sobie złamiesz

kiedy już dotrzesz do owocu

poznasz smak miłosierdzia

będziesz żył z Panem na wieki

 

Świątynia od zarania dziejów

potrzebuje solidnego spoiwa

a nim jest budowlana zaprawa

dla mnie osobiście to dobro miłość

 

Jeśli ktoś popatrzy z zewnątrz

na witraże okienne kościoła

nawet choćby oświetlało je słońce

nic ciekawego nie zobaczy

dopiero w środku duszę uraczy

 

W świątyni w Tabernakulum

mieszka Prawdziwy Bóg

i właśnie z Nim chcę się spotkać

powiedzieć Mu co mnie boli

 

Tu mogę wyznać grzechy

nikt nie jest kryształowy 

tutaj odbyć żal pokutę

i powrócić do domu

w Komunii Najświętszej

całkiem przemieniony

 

Kazimierz Surzyn 

 

 

Wakacje dla Anioła

 

Daj Panie Boże

urlop mojemu Aniołowi.

On tak wiele lat

bez przerwy

pracuje.

Inny na chwilę

niech go zastąpi.

Mój zaś

troszkę swobody

poczuje.

 

Nie traktowałem go

najlepiej...

Zwłaszcza gdy morały

w czasie przyjemności

mi prawił.

Należą mu się

wakacje w Niebie.

Nigdy mnie

w trudnej sytuacji

samego nie pozostawił.

 

Ja te jego wakacje

dobrym zachowaniem

odpracuję.

Pobuja się na chmurach,

zatańczy z Anielicami...

Widzę, że jest zmęczony.

Niech zdrowie ratuje!

Od razu

będzie lepsza współpraca

między nami.

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z sieci)