W Tobie moja wiara

Proszę Cię Boże modlitwą cichą

Co jak płacz dziecka nieśmiało prosi,

Co jak szept wiatru nieśmiało wzdycha

Bo sercem pragnę modły me wznosić.

 

Wszystkie me prośby, wszystkie błagania

Tobie chcę Boże zanieść do Nieba

Bo tak miłości dusza ma pragnie

Jak ciało wody, powietrza, chleba.

 

I choć Cię proszę Ojcze mój Panie

Modlitwą cichą taką jak tchnienie

To wierzę Boże że mnie wysłuchasz

Bo w Tobie - wiara, miłość, nadzieje.

 

 

Pozostałeś z nami w Ewangelii

Jezu!

Jak dobrze było ludziom gdyś był z nimi

Jak życie wtedy było proste, jasne

Kiedy mówiłeś zwykłymi słowami,

O rzeczach wielkich i o Bożej Łasce.

 

Jaki świat wtedy wydawał się piękny,

A wiara siłą jak wielką być mogła

Tyś na nich patrzył miłości oczami

A Twoja miłość - była tak wymowna.

 

Więc spojrzy Jezu jak ciężko nam teraz,

Gdy już Cię nie ma, gdy jesteśmy sami

Świat pusty został i samotny w bólu

Bo nie ma Ciebie - z miłości słowami.

 

Moja wiara

Mówisz Jezu że wiara jest mocą,

Która sobą góry może przenieść.

Że gdy w sercu zamieszka człowieczym

To swą siłą wszystko może zmienić

 

Mówisz Panie, że ona potrafi,

Choćby była maleńka jak ziarnko,

Wszystko zmienić, każdą rzecz na świecie

Tą największą, tą najbardziej wartą

 

Dajesz Jezu przykładów tysiące,

Na tę siłę, w wierze utajoną

Co uczynić może gdy jest wielka

Jaką moc ma w sobie ujarzmioną

 

Ja Ci ufam mój Panie i Boże

I wciąż wierzę i wiara ma rośnie

Wierzę Boże, że Ty mnie wysłuchasz

I z tą wiarą - ma modlitwa brzmi głośniej.

 

 

KOŚCIÓŁ

Po co chodzę do kościoła

kiedy tutaj nieprawości

pod względem finansowym

seksualnym moralnym

ale się zmienia naprawia błędy

 

Po co czas bezcenny tracić

całą godzinę życiu kraść

mógłbym dłużej pospać

oglądać bez granic filmy

 

Klepać szaleńczo w klawiaturę

i jak pies przy niej warować

przez cały dzień i większość nocy

wydłużyć spacer cudnej jesieni

pójść na zakupy zalać robaka

 

Ale z moim kościołem

jest jak z orzechem

gdy skorupy nie rozłupiesz

szczękę sobie złamiesz

kiedy już dotrzesz do owocu

poznasz smak miłosierdzia

będziesz żył z Panem na wieki

 

Świątynia od zarania dziejów

potrzebuje solidnego spoiwa

a nim jest budowlana zaprawa

dla mnie osobiście to dobro miłość

 

Jeśli ktoś popatrzy z zewnątrz

na witraże okienne kościoła

nawet choćby oświetlało je słońce

nic ciekawego nie zobaczy

dopiero w środku duszę uraczy

 

W świątyni w Tabernakulum

mieszka Prawdziwy Bóg

i właśnie z Nim chcę się spotkać

powiedzieć Mu co mnie boli

 

Tu mogę wyznać grzechy

nikt nie jest kryształowy 

tutaj odbyć żal pokutę

i powrócić do domu

w Komunii Najświętszej

całkiem przemieniony

 

Kazimierz Surzyn 

 

 

Wakacje dla Anioła

 

Daj Panie Boże

urlop mojemu Aniołowi.

On tak wiele lat

bez przerwy

pracuje.

Inny na chwilę

niech go zastąpi.

Mój zaś

troszkę swobody

poczuje.

 

Nie traktowałem go

najlepiej...

Zwłaszcza gdy morały

w czasie przyjemności

mi prawił.

Należą mu się

wakacje w Niebie.

Nigdy mnie

w trudnej sytuacji

samego nie pozostawił.

 

Ja te jego wakacje

dobrym zachowaniem

odpracuję.

Pobuja się na chmurach,

zatańczy z Anielicami...

Widzę, że jest zmęczony.

Niech zdrowie ratuje!

Od razu

będzie lepsza współpraca

między nami.

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z sieci)

Niebóg, 2019

Czyżby jakiś Bóg
Miałby stworzyć świat
Miałby stworzyć nas
Po kolei
A kto stworzył Go
Kto Mu siłę dał
Czy był taki ktoś
To się nie klei


Skąd wiedzieć że jest
Tylko wierzyć się da
Mało trochę to
By spać spokojnie
Wciąż dowodów brak
Malują budują Mu świat
A On siedzi cicho
I tak bezbronnie
Bo nic na swoją obronę nie może
Rzucają Jego imieniem
Jak nożem
Jak kamieniem
A Ten dalej tak trwa
Spokojnym być jak On
Czy się da
No nie wiem

 

Piszę wiersz by wyrzucić to z siebie - Gniew

Chcę krzyczeć, zagłuszyć wszystkich, a jednak Cię słyszeć!

Milczenie oznacza zgodę, rozpoczętą nową przygodę

Spala się moja ikona, zamykam oczy, upadam i konam!

Na pomoc Cię wołam:

- Halo, czy jeszcze mnie słyszysz?

W ciszy szumi mi głowa, a wiatr się w niepokoju kołyszy

Mam się za doktora - chodź, wyleczę te Twoje zatrute serce

I pomoc nie wołaj, bo niepotrzebnie Ci dziurę wykręcę!

 

GODZINY

NISZCZĄ

ICH

ETERNALNĄ

WSPANIAŁOŚĆ

 

ZABIJĘ

JEŚLI NIE CIEBIE, TO SIEBIE

KRZYCZĘ W POTRZEBIE BO KREW SIĘ POLEJE

ZNISZCZĘ NADZIEJE, UŚMIECHNĘ SIĘ W GNIEWIE

A ZMYSŁY ZADZIEJE

DAM CI PUSTKĘ JAKO WIECZNĄ PRZEPUSTKĘ

ZAKRWAWIĘ TWĄ BLUZKĘ I RZUCĘ W TĘ BUŹKĘ

SWÓJ JAD, ZNOW BLUŹNIE

NA BOGA, NA DIABŁA POZA SKALĄ

ALKOMAT, SIŁA NAGŁA ROZPIERA

JESTEM W ROLI WERTERA, A UCZUCIE UMIERA

 

proszę bądź... BO CIEBIE TU NIE MA

proszę chodź... WCIĄŻ CIEBIE WYBIERAM

 

GWIAZDY

NIECH

ITERACYJNIE

EKSPLODUJĄ

...Wasze

 

Znów płaczę jak dziecko

Znów oddycham ciężko

Myśli się w głowie nie mieszczą

Diabły na spacer mnie wezmą

ZNÓW--ZNÓW

KROCZĘ TĄ ŚCIEŻKĄ

JESTEM GRANATEM - TY JESTEŚ ZAWLECZKĄ

MYŚLI ZA TĘSKNOTĄ BIEGNĄ

ANIOŁY OZNACZYŁY MNIE KRESKĄ

 

ja cierpię

                ja tutaj cierpię

                                               GNIEW

Modlitewne noce cz. I

Jak dobrze być tylko z Tobą, Boże

Jak dobrze w tej ciszy co wieczorem

Gdy jesteś ze mną tylko Ty, Boże

I ta lampa jasna tu, na stole.

 

Wszystkie myśli mogę oddać Tobie

Nikt mi wtedy już ich nie zabiera,

Więc w modlitwie wysoko je wzniosę,

Niech nad chmury myśl moja dociera

 

Cichuteńko tam w Niebie przysiądzie

I nieśmiało będzie spoglądała

I to będzie największym mym  szczęściem,

Obym w myślach - wiecznie z Tobą trwała.

 

Suplikacje II

 

Okiem Opatrzności

strzeż mnie - Panie

na wszystkich drogach

które dość często

w życiu się plączą

a niekiedy tworzą

węzły gordyjskie

lecz nade wszystko

zachowaj mnie łaskawie

 

          od rymów częstochowskich

          co składają się w ustach

          jak zardzewiały scyzoryk

          od filozofów

          którym się wydaje

          że mają na wszystko

          gotową receptę

          od teologów

          którzy drapiąc się po głowie

          próbują Ciebie niezdarnie

          zaszufladkować

          od polityków

          co naiwnym obiecują

          drugą Japonię czy Zieloną Wyspę

          od przebieglych krętaczy

          co po trupach dążą do celu

          od telewizyjnych manipulantów

          co przerabiają mózgi

          w globalne bezmózgowie

          i od wszelkiej innej plagi

 

zachowaj mnie - Panie!

 

 

 

Autor: Don Adalberto

Wiara, nadzieja, miłość

W ciszy lata, w maleńkim kościele

Chłodne ławki co szepczą pacierze.

"Jezus ręce pozwolił swe przybić,

Wierzę w Ciebie, Boże Wielki, wierzę".

 

Ściany modlitw tyle tu słyszały,

A posadzka kolan tyle znała.

"Boże wesprzyj duszy mojej siły,

Bo nadzieja w sercu taka mała".

 

Święci z okien przysiedli na ścianach

Przy ołtarzu kwiaty pachną biało,

"Boże proszę - wlej w me życie miłość,

Bez niej w sercu - pusto, zimno, mało".

 

Corpus Domini

 

 

rozkołysały się dzwony

radosnym śpiewem

Chrystus

          idzie

                ulicami

kolorowe wstążki

łopocą na wietrze

chorągwie płyną

ponad głowami

jak żagle przesłania

wiecznie żywego

poszumem liści

w procesji

              kroczą

                       nawet

                               drzewa

muzykanci symfonię

pobożnie fałszują

a na rozgrzany asfalt

wdzięcznie

              kwiaty

                       opadają

wyrzucane z koszyczków

drobniutkimi rączkami

 

a Ty

taki kruchy i mały

jak płatek śniegu

w cieniu baldachimu

schowany

patrzysz i czekasz

 

kto Cię zaprosi do siebie

 

 

 

Autor: Don Adalberto

Moja modlitwa

Ojcze ludzi zwierząt roślin bytów
charakterów instynktów zieleni mitów
który patrzysz błękitnymi oczyma nieba
z miejsca środka z tam gdzie nic nie trzeba
kiedy Twój palec nosa mojego dotyka
uśmiecham się niezrozumienie znika
niech widzę innych rozpalony snami
w miłości mojej Twoimi oczami
prowadzisz drogą krętą doświadczania
dla dobra duszy mego wzbogacania
chlebem podzielisz biedaka bogatego
kłosy zbożowe siejesz dla każdego
miłość bez granic i bezwarunkowa
dajesz parasol kiedy mokra głowa
szanując innych o codzienność proszę
i dla żebraka znajdę jakieś grosze
w chwilach słabości przyślij swe Anioły
niech piórkiem gilgocą gdym w ciemnościach goły
niech nie zapomnę że Ty Jesteś całym
źródłem jasności Stwórcą Doskonałym.

Modlitwa wieczorna

Dziękuję Ci Boże za ten dzień,

Co był tak pełen Twej miłości

I że chleb na stole też w nim był

I trochę ludzkiej życzliwości.

 

Za dzień pełen zwyczajnej pracy,

I modlitwy do Ciebie z rana

I miłości najdroższych mi dzieci

Gdy mówiły - "mamo kochana".

 

Dzień który mi dałeś Ty, Boże

Za cały od rana do nocy,

Bo nie byłby pewnie dniem takim

Bez Twojej w nim Boże pomocy.

 

Duchu, Tyś Światłem

Duchu, Tyś Światłem co wszystko przenika

Ty jesteś w każdym człowieczym umyśle,

Ty mówisz kwiatom, kiedy mają kwitnąć,

Ty szepczesz drzewom, kiedy gubić liście.

 

Tyś Światłem Ognia które Apostołom

Bóg zasłał z Nieba w dniu Pięćdziesiątnicy,

By świat nie został w smutku nad żałobą,

Że Jezus odszedł, by siąść po prawicy

 

Ty koisz trwogę w każdej ludzkiej duszy,

Ty dajesz siłę żeby nie zwątpiła

I Ty jej znowu pomagasz odnaleźć,

Drogę do Nieba jeżeli zbłądziła.

 

Daj moim wierszom siłę świętą ognia

I daj mi wiarę co wszystko przemoże

Bądź w moim sercu i w moim umyśle

Bądź ze mną zawsze, Duchu Święty, Boże.

 

 

 

Duchu Święty

Duchu Święty - Ty jesteś tym światłem,

Którego pełna człowiecza dusza.

Ty mówisz ludziom gdy w życiu błądzą

Jak drogę znaleźć, jak w światło ruszać.

 

Ty jesteś z nami zawsze i wszędzie,

Wspierasz w cierpieniu gdy serce boli.

To Ty mi mówisz jak pisać wiersze

Jak iść mam w życiu według Twej Woli

 

Ty nas za rękę prowadzisz Duchu

Ty zawsze mówisz - lecz czy słuchamy?

Bo cicho szepczesz do każdej duszy

Prowadź - bo drogi naszej nie znamy.

Do Ducha Świętego

 

 

spłyń na mnie

rzeką ognia

i wypal wszystko

co nas oddziela

 

ogarnij mnie

ramionami wichru

i oczyść duszę

z ziemskiego błota

 

Duchu Boży

         Duchu Prawdy

                  Duchu Słowa

 

 

 

 

Autor: Don Adalberto

Przed Tobą klęczę

Przed Tobą klęczę Boże mój i Panie

I błagam Ciebie o Twe zmiłowanie.

Modlitwy moje wysyłam bez końca,

Prosząc Twą dobroć co nieustająca

 

Modlę się nocą, modlę przez dzień cały

Błagając Ciebie o tak ważne sprawy,

O to by Wielkość Twojego Oblicza

Którego dobroć serce już nie zlicza

 

Jeszcze raz ku mnie skłoniło swe oczy

Bo wzywam Boże znów Twojej pomocy,

Noce wciąż całe myśl jedna zajmuje

" Niech się nade mną Twa dobroć zlituje".

Zaufałam Panu

Zaufałam Panu, zaufałam

Więc jak ptak spłoszony nie mknę w góry

Choć dopadły mnie troski, cierpienia,

Choć zawisły samotności chmury.

 

Zaufałam Panu, zaufałam

I wciąż nowym wierszem budzę strunę

Bo Bóg patrzy na wszystko z wysoka,

Zna mą duszę, ból każdy rozumie.

 

Zaufałam Panu, zaufałam

On jest każdej pieśni mojej Panem

I w Nim całą złożyłam nadzieję,

Z nim zwyciężę i z Nim pozostanę.

 

 

      Inspiracją do powstania tego wiersza był Psalm 11

 

Za piecem

ludzie mówią

że nie święci

garnki lepią

mówią też

że najlepiej

u Boga za piecem

 

- a jeśli Ty

raj nam obiecałeś

to po co Ci piec

i kto właściwie

w nim pali?

 

 

Autor: Don Adalberto

Poranne łzy

nie dałeś mi

ani kawałeczka

Muru Płaczu

dlatego pozwól

czasem

wypłakać mi się

do Twoich

porannych kapci

może wtedy

i Ty zrozumiesz

że nie jest mi

wcale lekko

 

 

Autor: Don Adalberto