Do M

Nagły brak słów, choć myśli palące
Cichutkie łkanie pośród nicości
I niemy krzyk w piersiach
Głuchy krzyk durnej miłości
A serce bije, choć chciałoby przestać
A oczy płaczą, choć brak już łez
Kochanek odszedł, ona została
Ta durna miłość, co spala mnie całą.

Do M II

Ktoś kiedyś zapyta, czy nie żałuję
Czy gdybym mogła, cofnęłabym czas
By nigdy w życiu Ciebie nie spotka
By obcy był mi cierpienia smak
Uśmiechnę się wtedy do wspomnień
Odpowiem z uśmiechem na twarzy
Cierpienie to było słodyczą
Spełnieniem najsłodszych marzeń
Ktoś wtedy zapyta dlaczego
Nie mogąc tego zrozumieć
Ja myśląc o Tobie odpowiem
Żałować widoku tych oczu przedziwnyc
W których zatapiał się cały świat?
Tych ramion, w których w objęciach
Rozpływałam się cała jak aż tak?
A może uśmiechu, co go widzę do dziś
Gdy oczy zamykam przed snem?
Bo miłość to takie dziwne uczucie
Bo mimo łez nie chcesz od niej uciec.

Twój wybór

Budzisz się sam,
wśród czterech ścian..
Z własnego wyboru..

A przecież nie musiało tak być
Mogłeś nadal spokojnie śnić
Mogłeś czuć przy sobie jej dłoń
spoglądać w jej oczy niczym oceanu toń
Mogłeś..

teraz miejsce obok Ciebie wypełnia pustka,
na poręczy fotela wisi jedynie jej bluzka.
Ciągle jeszcze pachnie jej perfumami..
pachnie deszczem spływającym strugami..

Zdałeś sobie wreszcie sprawę co odrzuciłeś
Nie wiem czy wiesz jak bardzo ją zraniłeś..
płakała długo, bardzo cierpiała,
gorycz i żal w swym sercu miała

Minęło.. choć nie bez śladów się obyło..
żyje w przekonaniu, że to jej się śniło..
A ty?
Siedzisz teraz sam,
wśród swoich czterech ścian.
Z własnego wyboru.

Utrata

Bez Ciebie-jestem muzykiem bez weny.
Bez Ciebie-jestem tancerzem bez sceny.
Bez Ciebie-jestem bez pióra pisarzem.
Bez Ciebie-jestem ślepym malarzem.

Pora rozstania

Kochanie już czas bym odeszła.
Nie sądziłam, że pora ta nadejdzie - Lecz nadeszła.
Uwielbiam Cię i dziękuję za wszystko co mi ofiarowałeś.
Nikt nie ofiarował mi nigdy takiej miłości jaką Ty mi dałeś.
Uwielbiam chwile przy Tobie więc sądziłam, że to uczucie będzie kwitło.
Wybacz mi kochanie, ale ono zanikło
Z rąk mi wypadło i gdzieś za mną zostało.
Chciałam je podnieść, ale chcieć to chyba za mało?
Darzysz mnie miłością, o której wiele kobiet marzy,
Przepraszam, że ja Ciebie taką nie potrafię darzyć.
Taki związek na odległość przerósł moje możliwości.
Nie mieliśmy nawet kiedy po prostu pobyć razem i dać rozkwitnąć tej miłości.
Od samego początku z czasem wyliczeni.
We wszystkich pięknych chwilach do minimum ograniczeni.

Bez podstaw (fundamentów) chcieliśmy to zbudować
Ale i na solidne mury nie było kiedy zapracować.
Zasługujesz na taką miłość jaką dajesz.
Ja Ci jej już nie potrafię dać. Ode mnie jej nie dostajesz.
Jestem z Tobą, bo jesteś wspaniałym człowiekiem i nie potrafię Cię zranić, zostawić samego.
Ale z tego też powodu nie mogę być z Tobą dłużej, bo zasługujesz na coś lepszego.
Wiem, ze odbieram Ci szansę na prawdziwą miłość wzajemną,
Teraz, kiedy odejdę odnajdziesz prawdziwe szczęście, wiem to na pewno.
Wiem, że w każdym związku są te gorsze chwile,
Ale w naszym związku one zaczęły przewyższać te miłe.
Chciałabym rozstać się w zgodzie, jeśli taka możliwość istnieje.
Bez krzyków i kłótni rozstać się mam nadzieje
Zrozumiem, jeśli to dla Ciebie zbyt wiele
Jeśli krzyczeć zechcesz to i tak niech się dzieje.
Może mnie znienawidzisz za to, że odchodzę
W tym Ci nie przeszkodzę?
Może już nigdy nie uśmiechniesz się gdy mnie zobaczysz
Ale mam nadzieję, że nadejdzie dzień, w którym mi wybaczysz.
Dziękuję za wszystko! Przepraszam za rozstanie.
A teraz pozwól mi odejść kochanie.

Rozpad

Umierała z pierwszym spojrzeniem,
słysząc pierwsze słowo
Umierała stojąc oparta o pomnik,
siedząc u bram gotyckiego kościoła
Umierała dopijając piwo,
dopalając papierosa
Umierała w poczuciu magii,
idąc samotnie wąską uliczką
Umierając krzyknęła,że ginie na próbę.

Talent do życia

Każdy z nas jak jasna chmura
czystością swą zachwyca się.
Gdy jeden płacze, drugi się śmieje,
ta czarna rzeczywistość już taka jest.

Na niebie błękitnym jak morza toń
płyną swobodnie obłoki małe,
wyciągasz ku sercu pomocna dłoń,
a serce to wciąż gorzko krwawi.

Życie toczy się swym własnym biegiem,
brnie to do przodu, to cofa się w tył.
Nigdy nie możesz czasu zatrzymać,
zmieniasz go w świetlisty pył.

Czy czujesz Zycie? Powiedz człowieku!
Chwytasz dzień jak każdy z nas,
starasz się zatrzymać chwile,
które magicznie zabiera czas.

Biegnące myśli szybko odchodzą,
obracasz się na nie z małą łzą w oku.
Jesteś jak byłeś zawsze samotny,
nikogo nie masz u swego boku.

Choć myślisz, że jesteś swym panem go końca
i władzę masz wielka po szczyt góry biały.
To nigdy nie zaznasz swej mocy drzemiącej,
zawsze będziesz się czuł tamki mały.

Życie to sen niespełniony,
to cud którego nie można mieć.
Życie to jasna gwiazda na niebie,
której nam nie wolno chcieć.

I choć spokoju nie możesz zaznać
bo dręczą Cię chmury krążące po niebie,
rozprostuj ramiona jak maszty na morzu,
zapomnisz co było, co przykre dla Ciebie.

Bo najważniejsze to mieć wspomnienia
na bazie których toczy się życie.
Kochać i myśleć to są marzenia,
na których opiera się nasze bycie.

Rozstanie

Spotkani na dróg rozstaju,
szukający jedynie uczucia.
Złączyli swe serca gorące
lecz wtedy nie mieli przeczucia.

Że to nie była miłość,
miłość, której szukali.
Nie dała im ona szczęścia,
Znikła w ciemnej oddali.

Przeżyli chwile niezapomniane,
niezapomniane jak czas, który leci.
Lecz wszystko już się skończyło i
żadne z nich nie zaprzeczy.

Dopadła ich rzeczywistość nieznośna.
Dlaczego jej się poddali,
czy muszą być tacy nędzni?

Czy żadne z nich jej nie sprosta?
 
Jak kwiat, który na łące
samotnie się rozwinął,
tak czas jakże słodki
dla nich zeschnięty już minął.

Cudowny czas już przeminął,
rozłączył ich błogie dusze.
Zostawił na pastwę losu
serca cierpiące katusze.

Lecz żadne z nich się nie przyzna,
że dobrze im było u boku.
Na miłe ciepłe wspomnienia,
zakręci się mała łza w oku.
Rozstania czas się zaczyna,
samotna droga przed nimi.
Zawiła jak pajęczyna,
nie będą już zwać się bliskimi.

Choć wiele razem przeżyli,
czas nie zagoi już rany.
Obydwoje się wtedy mylili,
że byli kiedyś kochani?

Rozstania czas nie jest miły
i choć ciągle są jakieś marzenia,
to trzeba mieć wiele siły,
aby zachować wspomnienia.

Małe wyznanie

Nie traćmy wiary?
Nie traćmy wiary w nasze słowa.
Jesteśmy sami , jesteśmy snami
Cóż może się nam stać ?
Ani burza ani ludzki gniew nie pokonają nas bo kochamy się.

Obiecuję

Napisałam dla Ciebie cztery wiersze.
Przepraszam, że nie były weselsze...
Lecz dnie i noce po Tobie płakałam
Odkąd odeszłaś w czwartek moja Niczko mała.
Zostały z nami: Berdo i Ares oraz trzy koty:
Szara, Neska i Mały- w głowach im ciągle psoty.
Kiedy myślę o Tobie, moja psinko dobra,
W głowie mam ciągle zamęt i wciąż płakać bym mogła.
Ty nie lubiłaś kiedy źle było Twej pani
I zawsze pocieszenie znajdowałaś dla niej.
Ogonkiem swym merdałaś,
Po rękach mnie lizałaś
I zawsze kiedy chciałam
Na spacer zabierałaś.
Szłyśmy razem do lasu,
Ty biegłaś wesoła przede mną.
Szczekaniem narobiłaś hałasu,
Bym się nie bała gdy ciemno.
Chcę Cię ciągle pamiętać
Taką dobrą, radosną...
Bo zawsze byłaś dla mnie
Pogodną, ciepłą wiosną.
Jeśli chcesz, to obiecam Ci Niciu, że od jutra
Twoja pani nie będzie już taka wciąż smutna.

Wspomnienie

Pamiętam, wszystkie nasze rozmowy.
Nasze kłótnie i momenty, w których przyznałeś mi rację.
Pamiętam, każde słowo wypowiedziane z twoich ust.
Na temat moich oczu, czy o tym jaka potrafie być uparta.
Pamiętam, te godziny przesiedziane w twoim pokoju.
Ten wspaniały obiad i pytania twojej mamy.
Pamiętam, twój wzrok, kiedy wracałam do domu.
Twój śmiech, gdy zrobiłam coś głupiego.
Pamiętam, jak przytulałeś mnie na powitanie.
Obejmowałeś bez wyraźnego powodu.
Pamiętam, nasze wieczorne spacery.
Zazwyczaj ciche, ale wszystko zmieniające.
Pamiętam i nigdy nie zapomne naszego pierwszego pocałunku.
I tej chwili, gdy oznajmiłeś mi, że mnie kochasz.

Teraz już tego nie ma.
To wszystko zniknęło w chwili, gdy przestałeś być moim przyjacielem.
Mimo, że już nim nie jesteś, te momenty będe pamiętać zawsze..