My wciąż płyniemy oceanem samotności -
samotnie upływa nam dzień za dniem
z każdą falą oddalamy się od siebie
bez nadziei na najmniejszy uczuć cień
oddalamy się od siebie z każda chwilą
z fal łoskotem płynie głośne SOS
wokół pustka zewsząd wieje tylko chłodem
nie szukamy już jak dawniej swoich rąk
oceanu otchłań tak bezmierna
pochłania nas - jego głębi ciemna toń
autor: Helena Szymko /
Moja droga, Tyś jest jak powietrze dla mnie...
Lecz proszę, zrozum dobrze tę składnię,
Albowiem nie o ulotność tegoż gazu chodzi,
A o drugie znacznie, które na myśl przychodzi.
Każda istota, powietrza wymaga,
Inaczej ze śmiercią bolesną się zmaga,
Umiera powoli, i bez tlenu zdycha,
Nim się obejrzy - już nie oddycha...
Tak więc, kochana, Tyś dla mnie jak powietrze,
To nie są słowa rzucane na wietrze,
To moje wołanie, o tlen dla siebie,
Gdyż umieram powoli, bez oddechu, bez Ciebie...
Mimo, iż krew, to płyn do życia niezbędny,
Pozbyć się jej chcę, nim dojdę do obłędu,
Bowiem jej nadmiar jest mi niepotrzebny,
Wierzę, że robiąc to nie popełniam błędu.
Krwawię z ran, które chciałaś bym miał,
Choć osobiście mi tego nie powiedziałaś,
Odmówić Ja Tobie, jakże bym śmiał,
Mimo, iż o efekcie swych słów nawet nie myślałaś...
Trudno, zdarza się, "Życie" jak to mówią,
Nie ma co się martwić jednym rannym człekiem,
W końcu śmierć i diabli krwiste mięso lubią,
A jego cena zmniejsza się wraz z wiekiem...
A zresztą i tak potrzeby nie mam - niech to diabli,
Życia bez zgody, której nie chcesz mi zapewnić,
Czas co prawda do trumny mnie nie nagli,
Ale chciałbym wreszcie coś w życiu odmienić...
Jeżeli tęż zmianę stanowić ma śmierć,
Niechaj tak będzie i wiedz droga o tym,
Że jeżeli czegoś chcę - będę mieć,
Choćbym myślał o pakcie grobowym.
postanowiłem odejść
a ty obiecałaś
że zawsze mogę wrócić
postanowiłem wrócić
a ty powiedziałaś
że to nie ma sensu
moje serce zostało złamane
po raz kolejny
oczy całe załzawione
czuję gulę w gardle
rozgrzane noże w sercu
twoja obietnica była tylko
pustymi słowami
nic nie znaczącymi
wypowiedzianymi z grzeczności
a ja ci uwierzyłem
odszedłem ciałem
ale nie duchem
cały czas nadzieję miałem
że jeszcze do ciebie wrócę
a gdy zrobić to chciałem
było już za późno
myślałem że jesteś osobą
która nigdy by mnie
nie zraniła
muszę przestać być taki
naiwny
rozwaliłaś mnie
a mimo to
gdybyś zmieniła zdanie
chciała mnie przyjąć z powrotem
byłbym tak szczęśliwy
że momentalnie bym zapomniał
o złamanej przez ciebie
obietnicy
Odnajduję ciebie w bajkach
co czytałaś na dobranoc
i w przeuroczych kołysankach,
w dłoniach które drżały
kiedy dorastałem,
na łące tańczącą
z naręczem kwiatów,
pod płaczliwą wierzbą
gdy sercem układałaś wersy
zdobione świergotem ptaków
i orkiestrą dumnych drzew
w złotych promieniach
prześwitujących między liśćmi,
spacerującą brzegiem morza
w romantycznym muskaniu
fal o piękne stopy
w spojrzeniu zielono - błękitnym,
na malinowym wzgórzu
otoczonym doskonałością gór,
szczęśliwą kiedy patrzyłaś
na purpurowy zachód słońca,
w słowach jestem dumna
że ciebie mam,
też jestem dumny
dziękuję
tęsknię bardzo
kocham cię,
mamo.
Kazimierz Surzyn
Patrzyłem w zadumie
żałosnym spojrzeniem
na jego białą twarz
jak kartka papieru
łzy skakały po rzęsach
bieluśkie posłanie
wbijało się w wychudzone ciało
do tego białe ściany
i szemrząca aparatura
wywoływała zaniepokojenie
goliłem lekki zarost
drżącą ręką szukając pomocy
już teraz tylko u Boga
zamknięte oczy
wtopione w bezruch
jęk w pobliskiej sali
w wierze miłości nadziei
czekałem na cud
mówiąc jakieś słowa
które łamały się niczym drzewa
podczas halnego
miały być zbawienne
wtedy jeszcze nie wiedziałem
że koniec tak blisko
Żegnaj Edziu
Przyjacielu
na zawsze w sercu
Kazimierz Surzyn
Echem stajesz się,
na życia moim zakręcie.
Płaczę ulewnym deszczem -
co kiedyś było niepojęte.
Więdnę z bezwładnym czasem,
łzy moim jedynym poidłem.
Przed oczami mam obrazy -
którymi mnie wtedy żywiłeś.
Szarym szeptem wszystko okryte,
ręce wzdłuż ciała leżą.
Wiatr na liściach gra -
a ja czuję strach...
Gęsta mgła zatacza krąg,
kończy się znany świat.
Spada ostatnia łza -
a razem z nią ja.
Aurosonic - mascarade (orginal mix)
Po burzy nadeszła cisza
aż w uszach szumi
wczorajsze sprawy
zabrał cyklon niepamięci
siedzę i patrzę na ręce
poranione od przeciągania liny racji
pieką , parciany sznurek przyzwyczajeń
czas było go już puścić
puścić co nie służyło
zmyć paprochy nadziei
by się już skończyło
to czego czas nie sklei
w milczeniu ziarenka liczę piasku
przyklejają się do ran
jak na letniej pocztówki obrazku
na pustyni uczuć zostałem sam
deszcz obfity twarz przemyje
do suchej nitki zmoczy
cieszyć się ze żyję gdy
piachu wspomnień pełne oczy
cisza po burzy gorzka ulga
piorunem rażony stoję słup
w kamień zamieniony
zatrzymana akcja serca
czy kochać będę kiedyś mógł ?
Budzę się po kolejnym koszmarze
Byłem w nim w innym wymiarze
Znów obok Ciebie
Atakują mnie natłoki myśli
Niech mnie miłość oczyści
Lecz nie ta od Ciebie
Spoglądam ze smutkiem w lustro i blednę
Doszło mi lat, a uśmiech już więdnie
Te same oczy, a inne spojrzenie
To samo życie, a inne marzenie
Za prawdę i świadomość zapłaciłem najwyższą cenę
Dostałem wolność, straciłem szczęście i wenę
Widzę wczorajszy dzień, a serce me ginie
Co miałbym zrobić żebyś została wtedy choćby na chwilę?
Spoglądam ze smutkiem na ten obraz we śnie
Marzeniom wczorajszym dziś zapalam świeczkę
Słyszę wczorajsze życzenie, a serce me ginie
Chciałbym umrzeć byś pokochała na pogrzebie mnie choćby na chwilę
Budzę się po kolejnym koszmarze
Byłem w nim w innym wymiarze
Znowu mam łzy w oczach
Atakują mnie natłoki myśli
Niech mnie miłość oczyści
Znowu źle sypiam po nocach
Jest ciągle w jej źrenicach -
w każdej sekundzie życia.
Upada ze snu Ziemia -
serce bije od niechcenia.
Oplata mu swe dłonie -
w jego dotyku tonie.
Chłopak zabrał dziewczynę -
w jej sercu tęsknota płynie.
Chciała go mieć jeszcze -
w ich marzenia spadły deszcze.
Skończył się ich piękny sen -
miał imię na literę 'M'.
Na samym początku jasność była,
Wówczas nikomu się ciemność nie śniła,
Latarnie, świece, czy słońca blask,
A w tle brzmiał radosny poklask.
Pewnego dnia jednak rzecz się zdarzyła,
Jedna ze świec się wypaliła,
Ciemność wnet fragment świata okryła,
A to co weń, powłoka zgładziła.
Z dniem każdym kolejnym świece znikały,
Latarnie również się wypalały,
A ciemność okryła mnie z każdej już strony,
Powoli zatapiając w mej czaszce swe szpony,
Krzyczę - "Przepadnij, odejdź! Ja nie chcę!",
A ona wciąż po głowie mnie łechce,
I z tych świec, co zostało już raptem kilka,
Zapewne zgasną wszystkie - lada chwilka.
Stoję sam na wietrze
i rzucam grochem o ścianę
wyrzucam piękne chwile
co dawno już zapomniane
szare chmury płyną
odleciały ptaki jesieni
więc rzucam grochem o ścianę
bo wiem że nic się nie zmieni
wtedy gdy świeca gaśnie
spalając knot po troszku
nie roznieci go żaden ogień
bez prawdziwej miłości wosku
jestem samotną skałą
opieram się słonym folom
takie wzburzone to może
w serce tak mocno walą
Biją tłuką smagają och
życie zmieniają w proch
kiedy stoję przed ścianą
a na ziemi leży groch
rozrzucona strzępami wspomnień
wdziera się do wnętrza
nagimi ścianami
zżera biegiem czasu albumy
bardziej żółkną kartki pamiętnika
przesiąknięte melancholią jesienną
zagląda w oczy
ciemnością niepokojów rozterek
mieszając teraźniejszość z przeszłością
w gardle stoi piołunem
szlocha dreszczami utyskiwaniem
i grejpfrutowym płaczem
chce zagłuszyć złe moce
poczuć się znacznie lepiej
przywołując obrazy życia
brzozowymi sonetami
między drzew konarami
a barwnymi liśćmi
przechadza się niebem
i z mgieł szarości
rozświetla cienie
od zapomnienia
wije się jak trzykrotka po ciele
dociera do brzegu
i boli tak samo jak wtedy
gdy odeszłaś mamusiu
pociesza mnie łagodny głos wiatru -
mama żyje w radości wiecznego światła
Kazimierz Surzyn
Stałeś się całym światem -
jak dla ryby woda.
Byłeś moim szlakiem -
nieważne jaka pogoda.
Zniknąłeś z horyzontu,
nawet nie wiem kiedy,
zaczynam dziś od początku -
naprawiam swe błędy.
Cały świat runął w dół,
na powierzchnię wypłynęłam -
wyłonił się cały ból,
powietrza ustami dotknęłam.
Trucizną poiłeś każdego dnia,
chustą miałam zakryte oczy.
Toksyczna relacja łączyła nas -
zły sen okazał się proroczy.
Kochanie zgubiłam się -
w świecie przykrych twarzy.
Kochanie pomóż mi -
nim ktoś z nich zauważy.
Odnajdź mnie wśród mgieł,
doprowadź do domu serc.
Chodź ze mną brzegiem -
wiem, że trudno to rzec.
Gardło rozpruwa ostry nóż -
nie odnajdę dobrych słów.
pytania - bez odpowiedzi,
dobre i złe momenty -
trzeba przeżyć.
Fotel stoi pusty Twój ulubiony
tęsknię mamo za rozmowami
zatrzymany czas przerwany wiersz
jesiennych liści szelestem pisany
niesie Twą duszę do wiecznej krainy
pośród łąk lasów dziś płaczliwych
Nie powiesz - Co u ciebie kochany?
milczą kamieniem pokoju ściany.
Sad bez Ciebie bezludną wyspą
strumieniem mgły szarej zalany
tatku przyjacielu mój uwielbiany
rozłożysty kasztan zamiast owoców
teraz zsyła perły łez na ziemię
Nie zagadasz - Jestem dumny z ciebie
czuję jak oddycha cierpienie.
Kazimierz Surzyn
„Życie”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Mroczny Las
Dawny Czas
Miejsce schadzek
Dusz zasadzek.
W Blasku Księżyca
Miłości Wilczyca
Woła i wyje :
„Zostań póki żyje”
Krollord Gdynia pazdziernik 2019
Wiersz z moją muzyką dostępny na moim kanale
link https://youtu.be/BI8Y4f0JWxA
Zapraszam Serdecznie do Subskrypcji kanału
Pozdrawiam
Krollord
Miesiąc temu 29. września 2019 roku
wybiła ta godzina.
Był mój Miły ze Mną, lecz już go nie ma.
Serce zadrży i pamięć pamięta,
byliśmy razem i nie tylko od święta.
Życie wiele radości dostarczało,
było bardzo miło i czasem nie miło.
Wierność zawsze na straży stała
i trudności pokonywała.
Ciepły wiatr otulał jego ciało, to było chłodne,
to się rozgrzewało.
Lecz nieustanne dźwięki dzwoneczków
wieść przynosiły, że życie umyka i brak mu siły,
aby odepchnąć te zgubne poświaty śmierci mocy,
która goryczy i żalu żadnego nie miała,
kiedy z radością Go przytulała
i nową drogę do wieczności wskazywała.
Pomimo wszystko-
Lecz ZAWSZE w mym SERCU MÓJ MIŁY zostaniesz,
BO BYŁES JEDYNĄ MĄ MIŁOSCIĄ I MOIM KOCHANIEM.
„Przebudzenie”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Korytarz z drzew
Droga z rzeki
W powietrzu śmierć
Na ziemi kręgi
Ustawili wokół ciała
Kapłani Magowie
Wołają , krzyczą
„Królowo Wspaniała !!!”
Wtem wiatr zesłany z lasu
Borsa otulił, stanął w blasku.
Kobieca postać się poruszyła
Królowa tu przybyła.
„Wstań Mój Miły” rzekła osobliwie
„Zbudź się , Przebudź !!!
Masz w sobie duzo siły
Dzwony będą biły”
„Lecz Dusze Ci odbiorę
Dam moce potrzebne
W dzień w umarlaka przebiorę
Nocą Serce zabiorę.”
Lothara magia wskrzesiła
I tak jak Królowa mówiła
Tak …..zrobiła
Krollord Gdynia pazdziernik 2019
link do mojej muzyki i wiersza
Zapraszam do subskrypcji mojego kanału.
„Nadzieja”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Królowo Miłości Jedyna
Szlachetna Duszo Miła
Tyś we śnie nas nawiedziła
Tyś nas prowadziła…
Okryj czułością
Naszą miłością
Niech wstąpi do Kręgu Twego
Chroń Dusze Ode Złego….
Krollord Gdynia pazdziernik 2019
Zapraszam do Subskrypcji mojego kanału na www.youtube.pl
link do mojej muzyki i wiersza
https://youtu.be/6-wgRSI9xIw