Mija dziś kolejny dzień i noc.
Ja siedzę sobie w oknie i obserwuje
gwiaździstą ,spokojną noc
już bez Twoich ciepłych słów oraz dotyku rąk.
Wreszcie nauczyłam się z tym żyć.
Z każdym kolejnym dniem przestajesz być
dla mnie kimś, a nasze wspomnienia
zaczynają się rozchodzić jak dym.
Teraz świetnie czuje się z tym, że
ten czas minął i zgasił
płomień uczuć mych.
Nie zamierzam już w takim
milczącym związku tkwić.
Dziś, już mam dla kogo żyć.
Ta osoba kocha mnie bezgranicznie,
szczerze i mimo wad
pragnie wciąż ze mną być,by
przemierzyć świat.
L. Rose
słowo stworzone
w sposób
tak piękny
że sercu dodaje skrzydeł
w rymach odnajduje
melodię zmysłów
pieszcząc doznania
pięciolinią
wyrazów
bez rymu
zaś
pędzi
jak oszalały ogier
płynie
jak wodospady
kruszące skały
rozbija zaskorupiałe
przekonania
zerwane z uwięzi
reguł
próbuje przytulić
myśli
przyspieszyć
tętno
rozgrzać ciało
lub wprost przeciwnie
zmrozić celną puentą
niespodziewanie
docierając
do źródła
wszystkich lęków
bywa też lekiem
na wszelkie obawy
gdyż ma moc magiczną
zdolną
uzdrowić duszę
lub obudzić
drzemiącą
miłość
a wszystko to
tylko dla Ciebie
Czytelniku
Oskar Wizard
Specjalny wiersz napisany na bardzo
smutną okoliczność :
Serce wyje z niemocy, rozpaczy
Chowa się za szary cień smutku,
Rozwalone, załzawione.
Cierniście szarugą pędzle
rzeczywistości koloru
W czerń popadały i w głaz
Beznadziei się w dół z
Żałobnym śpiewem tonu lamentem
Z hukiem sturlały, i roztrzaskały
W niemocy, w skowycie !
Czemuś zaś Boże zabrał jego życie,
Czemu go to spotkało,
Czemu zło jego doczesne życie odebrało,
W okropnej matni,
Czy mu to było gdzieś zapisane ?!,
Sztorm jego życia z falą wysoką
jak strome schody przyszedł
niespodzianie
W bólu, smutku, i cierpieniu
Zakrzywione zostały tory Losu,
Płonie ogień piekielny zła
rzucony w twarz jego życia
Zegar odliczył
ostatnie jego już chwile!!!!
W Pamięci do końca
Nadzieja trwała,
Myślami, w modlitwie,
O cud prosiliśmy,
Do końca Bogu to zawierzyliśmy,
I czas się zatrzymał,
Zamarły ulice,
Dlaczego to się stało ?!
14 stycznia 2019 roku
Odszedł na zawsze Prezydent Gdańska (*)
Cześć jego Pamięci
14.01.2019
nie ja całowałem
twoje usta
nie ja
serce zdradzałem
lista naszych związków
jest pusta
nie ja cię samą
pozostawiałem
nie chciałem zmieniać
twoich przekonań
bo tylko wyrażam
własne poglądy
nie jestem
doktorem
od charakterów
uleczeń
po prostu
własną ścieżką
dążę
nie jestem winien
twojemu smutkowi
na dobry humor
sam ciężko pracuję
nie stawiam wiersza
przeciwko wierszowi
ja w swoim rytmie
funkcjonuję
Oskar Wizard
płacze z żalu niebo
rzęsistymi łzami
po przebrzmiałych
koncertach jesieni
ziemia do snu
już się kładzie
otulona liśćmi
jak złotą pościelą
jeszcze tylko kalina
żywą czerwień rozdaje
przez żałobny welon
zapłakanej mgły
czasem wiatr zagra
psalmy pokutne
jak samotny skrzypek
przy otwartej trumnie
a może nawet
jeszcze smutniej
Autor: Don Adalberto
Gdy zatapiasz się w swych myślach,
w swych pragnieniach,
tych takich skrywanych...
Chcesz je,
pragniesz...
Lecz boisz się...
Boisz się sięgać
gwiazd,
gdyż one tak daleko...
Takie nieosiągalne ...
Wysoko, a upadek ...
Tragiczny byłby w skutkach...
Ale powiedz?
Czy pierwszy raz byś tak spadała?
Już wiesz...
Upadek nie zabija Ciebie...
Tylko Twą duszę..
Serce rozdziera na kawałki...
Potem wstajesz...
I jesteś jeszcze silniejsza....
Nie wierzysz bajeczką...
Nie ufasz ludziom...
Aż do następnego razu...
Przecież któryś musi być ostatni raz...
By nie upaść,
a iść u boku z Nim ...
Tym właściwym...
Co kocha tak jak Ty....
Na dobre i na złe....
Nadzieja- nie pozwól jej zgasnąć...
-Blue Magiczna
(zdj.Google)
w trajektorii myśli
biegły wspomnienia
dźwiękami dwugłosu
nów księżyca
utonął w filiżance
czarnej kawy
potem zniknął
z ostatnim łykiem
wysrebrzając włosy
a konstelacje gwiazd
w lustrzanych źrenicach
milczały o przyszłości
Autor: Don Adalberto
Przyjaciółko serdeczna i droga!
Marzysz mi się o poranku,
śnisz każdej nocy!
A zwłaszcza twoje piękne,
kształtne nogi...
Namiętny uśmiech,
tajemnicze oczy!
Lecz komplementy
toną cicho
w milczącej duszy...
Nie chcę być posądzonym
o molestowanie!
Prokuratora
żadna miłość
nie wzruszy!
Idź dalej
samotnie przez życie,
(Kochanie)!
Oskar Wizard
cmentarny wiatr
zagrał cichą rapsodię
na drżących liściach
które zanim opadną
wyzłacają jeszcze korony
niebotycznych drzew...
a potem zniżył lot
gdzie ludzka pamięć
rzeką świateł płynie
wmieszał się w tłum
w myśli się wplątał
i powiał echem
prawdy ostatecznej:
wszystko przeminie
przeminie
przeminie...
Autor: Don Adalberto
przeprowadzili się
a w moim notesie
jeszcze pozostały
ich dawne adresy
nie wykreślam ich
choć dobrze wiem
że już do nich
nie napiszę
w moim telefonie
ciągle przybywa
milczących numerów
nie usuwam ich
choć dobrze wiem
że oni już nie zadzwonią
Autor: Don Adalberto
otulą nas kiedyś
białe chryzantemy
zamkną się oczy
by naprawdę zobaczyć
skończy się ból
i życiowa udręka
wiatr cmentarny
kołysankę zanuci
może czyjaś łza
uwięźnie pod powieką
może czyjejś pamięci
zapłoną światełka
a my przejdziemy
pośpiesznie przez bramę
lecz dokąd
nikt nie wie
przed siebie
w nieznane...
Autor: Don Adalberto
płonę zniczem pamięci
na waszych grobach
rozświetlam wspomnieniem
cmentarną rzeczywistość
białą smugą modlitwy
ulatuję w przestworza
pocieszam się myślą
że jest wam lepiej u Boga
topnieje jak wosk
łza pod powieką
a wy z tamtego brzegu
wołacie do mnie
-non omnis moriar!
Autor: Don Adalberto
umiera się tylko raz
albo też razów tysiące
strach czai się w nas
lub też myśli
beztroską pachnące
nic nie pomoże umartwianie
śmierć jest naturalną koleją rzeczy
potem zaś nic
lub zmartwychwstanie
dlaczego więc smutek
wciąż skrzeczy
zasnęły miliardy
i nam się to stanie
porzuć więc troski
i ciesz się życiem
martwienie się
to życia skracanie
bo zdarza się to
co śni się
umiera się tylko raz
albo też razów miliony
pogodo ducha
bądź zawsze w nas
chcę odejść
syty życia
i całkiem spełniony
Oskar Wizard
w moich źrenicach
przegląda się jesień
oplotła moje dłonie
nicią babiego lata
i bezwolnie prowadzi
na rozstajne aleje
po złocistym dywanie
sypią się na mnie liście
pogodzone z przemijaniem
a ja z żalem chwytam jeszcze
ostatnie przebłyski lata
i w złotym deszczu poezji
uśmiecham się do nich
na pożegnanie
Autor: Don Adalberto
Fotografia: Don Adalberto
Przed ołtarzem gaśnie płomień
Przyjdą nowy zapalić, mówi starsza pani
Trzeba się ciągle modlić za ludzi starej daty
i za tych, co odeszli nie widząc, dokąd.
Trzeba pamiętać.
Kiedyś może i nam zaświecą
mały płomyk nadziei
Dziś jeszcze – płoniemy: kochamy, powstajemy
Wydaje się, że żyjemy...
Gdy płomień nasz zagaśnie, zaświecą następnym
Nasz płomień – Pan rozświeci na nowo,
Wszak była i JEST światłość prawdziwa,
czytałem o tym u św. Jana...
Zamieńmy więc nasze świece na świętość
Jak w XII stacji Dudy Gracza.
Listki Akacji się chowają,
Tak chętne przez Porę Czasu ciepła podlewane,
Skręcają się Wskazówki Godzin i Minut,
Czas nieokiełznany jak w dudniącej Studni
Odgrywa ostatnie akordy swej Symfonii,
W bezbrzeżnej przestrzeni biją mu brawa :
Łąki, pola, lasy, ptaki
I swe serce pozostawia w Kapsule Uczuć,
Już znikają Anioły beztroski,
Już znikają Kropelek jego barwnego czasu ,
Już przygrywają Ostatnie Melodie,
I słuchają jego Wspomnień Przechodnie
Listki Kropel Czasu się chowają,
I piękne jego Rysy przez Lustro drabinek życia
pozostawiają.
Znikające Krople Czasu
Padają jak deszcz na szybę,
To nie żale, łzy stracone
Tylko znikające Szyby Czasu
Połyskują tęczowym blaskiem
Nutą wdzięczną przyozdobione !
Już na horyzoncie Lato się chowa,
Ostatnim ciepełkiem swą Energie przekazuje,
Swymi Barwami kwiatów muska
Delikatnie jego Policzkami,
Wonią niezapomnianą,
Motylimi skrzydłami,
I rzuca przed siebie Radosną swą wstążkę,
I powoli znika jak Słońce na horyzoncie;
W bieli, w żółtych swych promieniach
niezapomnianych zachodzi z pięknymi chwilami.
Na łąkach bezdrożnych, i trawach zielonych
Obsypanych Słodkim Miodem Przygód
Ostatnie promyczki Miłości Lata spadają
Z Rzeką Czasu w Skrzynię Niezapomnianych
Mych Skarbów kolorując na zawsze
Wspomnienia Upojnych mych Dni, i Nocy !
Niebiańskie źródła mego krystalicznego spojrzenia Twego ,
Są mą piękną ozdobą – jak meteory na Niebie, jak wszystko
co istnieje, poczułem że jest od Ciebie !
Już na Horyzoncie chowasz się, i znikasz,
Ze światłością tęczowych wrażeń,
Ze światłością pomalowałaś mi serce,
I skacze światłość w mej duszy,
Zapala się jak Pełnia Księżyca,
I gotują się Emocje na Kryształowym Niebie
Jak wulkan eksplodujący
Z przytupem od Ciebie promieniujący
Już swą dłonią Pożegnania
Macha Lato bez wytrwania,
I zachodzi w Skrzyni Czasu
W cudownym jego życia atłasu !
Wybacz - że tak nagle
ciebie opuściłam
twoje życie zamieniłam w pustkę -
czas naszej miłości był
jak burzliwe wodospadu wody
wyzwoleniem ducha rozkoszą ciała -
lecz odejść musiałam
bo tak życie chciało -
stroma przepaść przecięła mi drogę
tam gdzie byłam z tobą -
powrócić już nie mogę
autor: Helena Szymko/
Gdy niebo zapłacze -
nad naszym rozstaniem
umilkną świerszcze
w skoszonej trawie -
moje serce porywem
wiatru się stanie -
a nasze wspomnienia
ukryte w tym lecie
melodią naszych serc
będą wciąż żywe -
twoje słowa tak bliskie
mojemu sercu -
będą mi przypominać
te chwile szczęśliwe -
na zawsze zatrzymam
cię w mojej pamięci
słodyczą twoich słów
będę się upajała -
może kiedyś nadejdzie
jeszcze taka chwila
że znów w nas odżyją -
te piękne chwile lata .
autor: Helena Szymko/