Klepsydra jesieni

płacze z żalu niebo

rzęsistymi łzami

po przebrzmiałych

koncertach jesieni

 

ziemia do snu

już się kładzie

otulona liśćmi

jak złotą pościelą

 

jeszcze tylko kalina

żywą czerwień rozdaje

przez żałobny welon

zapłakanej mgły

 

czasem wiatr zagra

psalmy pokutne

jak samotny skrzypek

przy otwartej trumnie

 

a może nawet

jeszcze smutniej

 

 

Autor: Don Adalberto

Uwierz...

Gdy zatapiasz się w swych myślach,
w swych pragnieniach,
tych takich skrywanych...
Chcesz je,
pragniesz...
Lecz boisz się...
Boisz się sięgać 
gwiazd,
gdyż one tak daleko...
Takie nieosiągalne ...
Wysoko, a upadek ...
Tragiczny byłby w skutkach...
Ale powiedz?
Czy pierwszy raz byś tak spadała?
Już wiesz...
Upadek nie zabija Ciebie...
Tylko Twą duszę..
Serce rozdziera na kawałki...
Potem wstajesz...
I jesteś jeszcze silniejsza....
Nie wierzysz bajeczką...
Nie ufasz ludziom...
Aż do następnego razu...
Przecież któryś musi być ostatni raz...
By nie upaść,
a iść u boku z Nim ...
Tym właściwym...
Co kocha tak jak Ty....
Na dobre i na złe....
Nadzieja- nie pozwól jej zgasnąć...

-Blue Magiczna

(zdj.Google)

Milczenie gwiazd

w trajektorii myśli

biegły wspomnienia

dźwiękami dwugłosu

 

nów księżyca

utonął w filiżance

czarnej kawy

 

potem zniknął

z ostatnim łykiem

wysrebrzając włosy

 

a konstelacje gwiazd

w lustrzanych źrenicach

milczały o przyszłości

 

 

Autor: Don Adalberto

 

# Me Too

 

Przyjaciółko serdeczna i droga!

Marzysz mi się o poranku,

śnisz każdej nocy!

A zwłaszcza twoje piękne,

kształtne nogi...

Namiętny uśmiech,

tajemnicze oczy!

 

Lecz komplementy

toną cicho

w milczącej duszy...

Nie chcę być posądzonym

o molestowanie!

Prokuratora

żadna miłość

nie wzruszy!

Idź dalej

samotnie przez życie,

(Kochanie)!

 

 

Oskar Wizard

 

 

Wiersz listopadowy

cmentarny wiatr

zagrał cichą rapsodię

na drżących liściach

które zanim opadną

wyzłacają jeszcze korony

niebotycznych drzew...

a potem zniżył lot

gdzie ludzka pamięć

rzeką świateł płynie

wmieszał się w tłum

w myśli się wplątał

i powiał echem

prawdy ostatecznej:

wszystko przeminie

          przeminie

                    przeminie...

 

 

Autor: Don Adalberto

Oni

przeprowadzili się

a w moim notesie

jeszcze pozostały

ich dawne adresy

 

   nie wykreślam ich

   choć dobrze wiem

   że już do nich

   nie napiszę

 

w moim telefonie

ciągle przybywa

milczących numerów

 

   nie usuwam ich

   choć dobrze wiem

   że oni już nie zadzwonią

 

 

 

Autor: Don Adalberto

Post mortem

otulą nas kiedyś

białe chryzantemy

 

zamkną się oczy

by naprawdę zobaczyć

 

skończy się ból 

i życiowa udręka

 

wiatr cmentarny

kołysankę zanuci

 

może czyjaś łza 

uwięźnie pod powieką

 

może czyjejś pamięci

zapłoną światełka

 

a my przejdziemy

pośpiesznie przez bramę

lecz dokąd

nikt nie wie

                przed siebie

                w nieznane...

 

 

Autor: Don Adalberto

 

 

Elegia o...

płonę zniczem pamięci

na waszych grobach

 

rozświetlam wspomnieniem

cmentarną rzeczywistość

 

białą smugą modlitwy

ulatuję w przestworza

 

pocieszam się myślą

że jest wam lepiej u Boga

 

topnieje jak wosk

łza pod powieką

 

a wy z tamtego brzegu

wołacie do mnie

 

-non omnis moriar!

 

 

Autor: Don Adalberto

Umiera się raz.

 

 

umiera się tylko raz

albo też razów tysiące

strach czai się w nas

lub też myśli

beztroską pachnące

 

nic nie pomoże umartwianie

śmierć jest naturalną koleją rzeczy

potem zaś nic

lub zmartwychwstanie

dlaczego więc smutek

wciąż skrzeczy

 

zasnęły miliardy

i nam się to stanie

porzuć więc troski

i ciesz się życiem

martwienie się

to życia skracanie

bo zdarza się to

co śni się

 

umiera się tylko raz

albo też razów miliony

pogodo ducha

bądź zawsze w nas

chcę odejść

syty życia

i całkiem spełniony

 

 

Oskar Wizard

 

 

Już jesień

w moich źrenicach

przegląda się jesień

oplotła moje dłonie

nicią babiego lata

i bezwolnie prowadzi

na rozstajne aleje

po złocistym dywanie

 

sypią się na mnie liście

pogodzone z przemijaniem

a ja z żalem chwytam jeszcze

ostatnie przebłyski lata

i w złotym deszczu poezji

uśmiecham się do nich

na pożegnanie

 

 

Autor: Don Adalberto

Fotografia: Don Adalberto

DZIEŃ ZADUSZNY

 

 

 

 

Przed ołtarzem gaśnie płomień

Przyjdą nowy zapalić, mówi starsza pani

Trzeba się ciągle modlić za ludzi starej daty

i za tych, co odeszli nie widząc, dokąd.

Trzeba pamiętać.

 

Kiedyś może i nam zaświecą

mały płomyk nadziei

 

Dziś jeszcze – płoniemy: kochamy, powstajemy

Wydaje się, że żyjemy...

Gdy płomień nasz zagaśnie, zaświecą następnym

Nasz płomień – Pan rozświeci na nowo,

Wszak była i JEST światłość prawdziwa,

czytałem o tym u św. Jana...

 

Zamieńmy więc nasze świece na świętość

Jak w XII stacji Dudy Gracza.

 

ZNIKAJĄCE KROPELKI CZASU

 

Listki Akacji się chowają,
Tak chętne przez Porę Czasu ciepła podlewane,
Skręcają się Wskazówki Godzin i Minut,
Czas nieokiełznany jak w dudniącej Studni
Odgrywa ostatnie akordy swej Symfonii,
W bezbrzeżnej przestrzeni biją mu brawa :
Łąki, pola, lasy, ptaki
I swe serce pozostawia w Kapsule Uczuć,
Już znikają Anioły beztroski,
Już znikają Kropelek jego barwnego czasu ,
Już przygrywają Ostatnie Melodie,
I słuchają jego Wspomnień Przechodnie

Listki Kropel Czasu się chowają,
I piękne jego Rysy przez Lustro drabinek życia
pozostawiają.

Znikające Krople Czasu
Padają jak deszcz na szybę,
To nie żale, łzy stracone
Tylko znikające Szyby Czasu
Połyskują tęczowym blaskiem
Nutą wdzięczną przyozdobione !

ZACHÓD LATA (22.09)

 

Już na horyzoncie Lato się chowa,
Ostatnim ciepełkiem swą Energie przekazuje,
Swymi Barwami kwiatów muska
Delikatnie jego Policzkami,
Wonią niezapomnianą,
Motylimi skrzydłami,
I rzuca przed siebie Radosną swą wstążkę,
I powoli znika jak Słońce na horyzoncie;

W bieli, w żółtych swych promieniach
niezapomnianych zachodzi z pięknymi chwilami.
Na łąkach bezdrożnych, i trawach zielonych
Obsypanych Słodkim Miodem Przygód
Ostatnie promyczki Miłości Lata spadają
Z Rzeką Czasu w Skrzynię Niezapomnianych
Mych Skarbów kolorując na zawsze
Wspomnienia Upojnych mych Dni, i Nocy !

Niebiańskie źródła mego krystalicznego spojrzenia Twego ,
Są mą piękną ozdobą – jak meteory na Niebie, jak wszystko
co istnieje, poczułem że jest od Ciebie !

Już na Horyzoncie chowasz się, i znikasz,
Ze światłością tęczowych wrażeń,
Ze światłością pomalowałaś mi serce,
I skacze światłość w mej duszy,
Zapala się jak Pełnia Księżyca,
I gotują się Emocje na Kryształowym Niebie
Jak wulkan eksplodujący
Z przytupem od Ciebie promieniujący 
Już swą dłonią Pożegnania
Macha Lato bez wytrwania,
I zachodzi w Skrzyni Czasu
W cudownym jego życia atłasu !

Rozstanie

Wybacz - że tak nagle 
ciebie opuściłam
twoje życie zamieniłam w pustkę -
czas naszej miłości był
jak burzliwe wodospadu wody
wyzwoleniem ducha rozkoszą ciała -
lecz odejść musiałam 
bo tak życie chciało -
stroma przepaść przecięła mi drogę
tam gdzie byłam z tobą -
powrócić już nie mogę

autor: Helena Szymko/

 

 

Melodia naszych serc

Gdy niebo zapłacze -
nad naszym rozstaniem
umilkną świerszcze
w skoszonej trawie -
moje serce porywem
wiatru się stanie -
a nasze wspomnienia
ukryte w tym lecie

melodią naszych serc 
będą wciąż żywe -

twoje słowa tak bliskie
mojemu sercu -
będą mi przypominać
te chwile szczęśliwe -
na zawsze zatrzymam
cię w mojej pamięci
słodyczą twoich słów 
będę się upajała -
może kiedyś nadejdzie
jeszcze taka chwila
że znów w nas odżyją -
te piękne chwile lata .

autor: Helena Szymko/

Ułomność związku

Pogrążona w pustce -
przestałaś już dążyć
tam - gdzie byś mogła
znów odnaleźć siebie
przygasłaś jak płomień
przysypany ziemią
straciłaś już wszystko
w pewną noc jesienną -
poznałaś zbyt dobrze
jego dwa oblicza

przecież nie takiego
kiedyś pokochałaś
miłość - cóż ona znaczy
kiedy on z czułością
dziś na inną patrzy -
nie odrodzi się to
co dawno stracone
nie zapłonie żarem
gorącej  miłości -
bo gdy czar raz pryśnie
lepiej już nie walczyć
o resztki uczucia
lecz wieść godne życie -
choćby w samotności .

autor: Helena Szymko/

SPŁONĄŁBYM

 

Spłonąłbym gdybym Cię nie miał O Ukochana !
Spłonąłbym z niemocy, rozpaczy,
Serce moje rozpadłoby się jak meteor na kawałeczki,
Wszechogarniające przyszłyby Smuteczki,
Tak koloruje Twe Serce Wspaniałe,
i Wspomnienie ... i Wspomnienie - Ciebie;
To już nic nie da !
To co opisuje spłonęło, odeszło
Jak w przegranej bitwie
Amor rozłączył mnie od twego łuku i Serca
Boleśnie - poczułem smak Piekła ,
stłuczonej Goryczy,
Ja płonę jak zwiędnięty kwiat na zakurzonym parapecie,
i wołający o kilka kropel wody rześkiej.
Rozkruszyłaś mnie, choć po czasie dłuższym
sklejony jestem, i już z swą tarczą idę do przodu.
Miłości już nie skleję - zamarzło śmiertelnie uczucie
wymordowane , zwierzęco przez Hieny Losu rozszarpane !
Tylko Wena się w tym wierszu zrodziła,
I śmierci Miłości z żałobą ponownie gest smutny
ponownie uczyniła.
Usycham z Tęsknoty jak to Serce kalane,biczowane, i Kwiat
pełen zwiędłego Szczęścia na Pustyni Rzeczywistości bogaty.
Nie było nam dane być razem Miła, swe Szczęście spisuję na straty ! ;(
Choć Rzeczywistość okrutną się stała, moja Duszyczka o Tobie
nigdy nie zapomniała !

A kiedy odejdę...

 

A kiedy odejdę...

Nie mów, że będziesz szlochać.

Ja przecież nie zniknę,

wyłączę tylko internet.

Łączy nas ocean poezji,

kilka garści nadziei

i mnóstwo czasu spędzonego

wspólnie przed laptopem.

 

Nie mów, że była to miłość.

Miłość to przytulenie, spacer,

nawet gdy deszcz pada...

Przyjaźń to wsparcie ramieniem,

gdy życie w kość daje.

 

Zobacz! Nie ma mnie na fejsie...

 

A jednak istnieję!

 

 

Oskar Wizard

 

 

Chciałbym zachłannie...

 

 

Chciałbym

wyzwolić się Pani

spod Twojego uroku.

Namalować wyobraźnią sny

o wolności.

Już zawsze samotnie

kłaść się

o zmroku.

Pragnę zapomnieć

jakie jest imię

Miłości.

 

Chciałbym zachłannie

uciec z rozkosznej niewoli.

Mieć wolne od marzeń,

gdy naszą oazę zostawię.

Zapomnieć

na zawsze

jak zazdrość boli.

Niestety,

Miła Pani,

ja...

 

nie potrafię!

 

 

Oskar Wizard

 

 

Aluzje...

 

Aluzje, milczenie,

przeciągłe spojrzenia...

Zachwyt nad różą,

choć schabowy

smaczniejszy...

Piękne słowa

wzbudzają natchnienie...

Choć prosty przekaz

jest ciut jaśniejszy.

 

Pytania bez związku,

choć gdzieś tam zmierzają...

Niekiedy obawa gasi twój głos...

Czasem mężczyźni

subtelności nie ogarniają...

Wołają: Tłumaczu

prędko tu chodź!

 

A ona dziwi się

bezustannie...

Przecież tak jasne

dawała sygnały...

Życie społeczne,

to nie jest kochanie.

Ważne, by odmienności

bez słów się przytulały.

 

Oskar Wizard