Płomień zapomnienia

Zakurzone okna moje,
Na przyszły świat, na słońce jutra,
A ja na sobie zakurzone mam futra,
W rękach dzierżę poszarpane zwoje,

Z zapiskami o planach moich,
Których nie spełnię, które spalić muszę,
Za które wcześniej odsprzedałbym duszę,
Co by dożyć opisanych dni błogich.

Byłem poetą, byłem i uczniem,
Byłem ojcem, opiekunem, doradcą,
Byłem sędzią i winowajcą,
Porażki i sukcesy obchodziłem hucznie,

Ale na końcu, co by nie było,
Jestem durniem, głupcem, błaznem,
Szczęścia nadal nie znalazłem,
Choć fatalnie mi się nie żyło.

Dzisiaj moje księgi płoną,
Palę listy, palę marzenia,
I przyjemny blask płomienia,
Wypala co kryłem za żelazną osłoną,

Niebawem tylko popiół zostanie,
Nie będzie już Mnie - Ja ino ostanę,
Wspomnienia wymrą dość wychłostane,
Zapyta Mnie Ja o ostatnie danie.

Jutro - dziwny to dzień będzie,
Pusty, ale cichy i spokojny,
Smutny, bolesny a także znojny,
A mimo to radosne wygłoszę orędzie,

Że choć nie Mną to warto żyć dalej,
Ja też może być - z dozą niesmaku,
Niemniej - jak mówią "tak z braku laku",
Być może dotrę gdzie będzie wspanialej.

Czemu inni mają życie piękne

Czemu innym gładko płynie życie
Każdy dzień im słońcem z nieba spływa.
A mnie tylko ból i łzy przypadły,
Choć do szczęścia serce się wyrywa.

Czemu łzami moja droga płynie,
Smutkiem dzień, a bólem noc przemija.
Choć kochałam mocno i gorąco,
Nikt mojego imienia nie wzywa.

Pewnie kiedyś oczy miałam ładne
Co czekały na miłość gorącą,
I wciąż jeszcze dusza się wyrywa,
By się złączyć z sercem kochającym.

Lecz czy znajdę, chociaż ciągle wołam
Lecz czy spotkam w świecie, co pustynią.
Bo serc wiernych tak mało dokoła,
Czy odnajdzie więc ktoś moją miłość.

Ocean samotności

My wciąż płyniemy oceanem samotności -
samotnie upływa nam dzień za dniem
z każdą falą oddalamy się od siebie
bez nadziei - choćby na najmniejszy uczuć cień
oddalamy się od siebie z każda chwilą
z fal łoskotem płynie głośne SOS
wokół pustka zewsząd wieje tylko chłodem
nie szukamy już jak dawniej swoich rąk
oceanu otchłań tak bezmierna
pochłania nas - jego głębi ciemna toń .

autor: Helena Szymko/

Wspomnienia

Od ciebie pierwsze usłyszałam "kocham"
I pierwsze chwile szczęścia ty mi dałeś.
Tyś mi pokazał jak miłość jest piękna
I całym światem wraz  z nią ty się stałeś.

Tyś mnie jak dziecko za rękę prowadził
Żeby posłuchać wody w cichym szumie,
I gwiazdy wszystkie chciałeś dla mnie zliczyć.
Las ciebie słuchał, on słowa rozumie.

Gdy miłość cicho wśród drzew mi wyznałeś
I twoje "kocham" do dziś pewnie szepcze.
Wiec chodź, pójdziemy do naszego lasu,
Niech znów zatańczy w nim miłość na wietrze.

Wyspa

Za horyzontem istnieje -
tajemniczy obszar lądu
pragnę tam dopłynąć 
gdzie tylko palmy i woda 
w blasku tropikalnego słońca
szmaragdem jaśnieje 
zachwycający krajobraz
wysp dziewiczych uroda 

może wyciszę krzyk duszy
odnajdę utraconą nadzieję 

fale oceanu do snu ukołyszą
plaża przytuli spragnione słońca ciało 
koralowa rafa zachwyci tajemnicą
będzie radością dla oczu 
ucieczką od szarości życia
w cichej samotni - schronieniem 
ten obszar dzikiego lądu
stanie się dla mnie -
oczyszczeniem ze stresu 
i z miłości wyzwoleniem 

autor : Helena Szymko/
foto  z Google/

Znalezione obrazy dla zapytania tapety na pulpit koralowa rafa

Piosenka o życiu

Jeszcze to życie trwa, jeszcze się toczy.
Jeszcze go nie przegrałam, a kto wie,
Może wiatr przestanie wiać mi w oczy?
Jeszcze to życie jest, jeszcze je mam

I nie pozwolę, by ktoś znów je złamał.
I podniosę się z ziemi, podniosę,
Wyprostuję, wyprostuję się sama.
I nie będę po nocach wciąż płakała

Chociaż miłość, tamta miłość tak bolała,
Jak złe słowa przeminęła razem z wiatrem,
Więc nie będę się do tyłu oglądała.
Bo wciąż wierzę, że miłość jest piękne

Że jest snem najwspanialszym na ziemi
Że jest ktoś kto pokocha mnie naprawdę
Że się wreszcie w świecie odnajdziemy.

Bo jeszcze to życie trwa, jeszcze się toczy.
Jeszcze go nie przegrałam, a kto wie,
Może wiatr przestanie wiać mi w oczy.

Jak Klocki Lego


Rozpadły się filary -
dawnego uczucia
zanikła miłość
która wiodła w ołtarze
uległy rozsypce
zespolone serca
jak malownicze
uszkodzone witraże

serce ach serce 
co ci uczyniłem
żeś się tak nagle
dla mnie skurczyło
nie pragniesz nie tulisz
zabrakło ci czułości
którą przez lata tak biło

jak cofnąć czas
odzyskać miłość
która ogrzewała
duszę i ciało
teraz tylko ironia
na twojej twarzy
i stek wymówek
nie tak przecież -
z nami być miało .

autor: Helena Szymko/

Wspomnienie morza

Wspominam plażę wygładzoną wiatrem
I słońca jasny, poranny rumieniec.
I twoje oczy, kiedy mnie witałeś,
I obcych ludzi zdziwione spojrzenie.

Ślady stóp naszych na przybrzeżnym piasku,
Co wciąż je fala przekorna zmyć chciała.
I krople złotej, bursztynowej rosy,
Które na szczęście w miłości ci dałam.

Wspominam wschody i zachody słońca,
I wiatru posmak w kroplach słonej fali,
I mgłę poranną, co spała na brzegu
I te spacery, wciąż dalej i dalej.

I tamte drzewa, bo one wiedziały,
Że się spotkamy tu jutro, na pewno.
Więc proszę przyjdź znów nad morze o świcie,
Żeby być ze mną, jak w te dni być ze mną.

Pogrzeb 8/14 - "↑↓"

Przepełniony moment pustymi chwilami
W którym krzykliwym żalem wsłuchuję się w ciszę
Objęty mrokiem, wolałbym Twoimi ramionami
W których trwale we wczorajszych dniach wiszę
Dlatego dziś widzę przyszłość
Daleka jest bliskość


Góra, dół, mam nic, mam wszystko


Puste mieszkanie pełne wspomnień
W którym przebiega wojna w kamiennym spokoju
Przeplatam myśli z tych złych w radosne
Które trwale zostawiają bliznę z każdego boju
Dlatego dziś noszę nowe, psychiczne ślady
Wczoraj mówiłem, że nie dam sobie rady
Jutro pewnie to ja będę komuś dawać rady


Góra, dół, i się mijamy, i się mijamy

piaseczek a kamień | i Kawka się woła

za te wszystkie szukaniem noce ubłagane zamienia się w dołach i płacze Kaśka '

o' bezlitosnym ratunku wystarcza gdy świt dookoła w czarnym wujku;

promiennym pomarańcze, tancerz ulicznym jeżu, te wszystkie rany wylicza:

wyjedzie na kamień gdzieś i świat pomylony;

promyczek mi w Sercu tutaj wylicza|

 

Warkocze tu liści uzbieraj mi.

 

Wypryśnij czym prędzej i uciśnij, i weź to sobie do siebie, co mnie nie posłucha, a Kochałeś i byłeś i Jesteś nim | .

i biometr nieokrzesany tęczą w błękitnym w prze miłym błaganym; co sądy mamy ~

za krzywdy w słuchanym nie raz, za co zwierciadle przytrzyma i parzy się w krzyku codziennym dziecinnie prostym| zaraz...

 

i w nim wyjdzie się w noc i w sen uroczy; wyksztusisz się o promień co siły nabiera |

nikomu własnemu tak jak ja i po kryjomu, i rym w mym zdaniu otwieraj, i przypominaj |.

-aż ugnie się każda zakazana żona - zakażona | zmieniana na w pół i dół.. |

I tutaj goło o spływaj | skoroś pykł i łykł co wlekł i w kasze mykł, dobijaj co buczy i przyszedł se, i stygł - policzę się.

 

Bary za bary, te wszystkie gitary, czekające w komary za skróty, których nie ma, te które tu w czeluści dogryzają|.

Gromadki wen w statki, w podstępnych modelach meldunki i wianki w ich winach sztucznie wstawiają w bąbelki| -Wprawianych w bródkę, wyprawiają wywrotkę; i czyste szczęki;

 

Są bez własnej żeglugi u Matki | trajkoczą w stokrotki i maki, - a ryby biorą w różanych różańcach | kaczeńcach podróżach |

 

Wybiła godzina duża...

 

wypija błahostki z czekoladki, - i Chropy i chrostki, i chustki, i ciekawostki w zasadach najdroższych omijasz mnie | pejzażach | i wzgórzach |

 

z wielu dróg i wapiennych oh biorą; Cię bez przerwy;

 

My z troskliwiej wiosence, i naszej wisience, właściwej panience co sobie teraz zawistnie dogrywasz |

Wykwintnieś mógł | ściel się |. Boś bódł.

 

I wszystkie te strony, struny, gdzie świat pomylony, otulasz się w swych zapomnieniach, -

 

 

 

Gdy swemu posprząta, a oczy dogląda, podtrzyma w ożywczych płomieniach |

... aż wydmy poproszą, - o ciepło (niech noszą), i godło | zaplątasz;

 

o' takim się stajesz rycerzom błaganiem; a zdobył ten tron co mi i potrzeba;

-aż nędza wybrzydza i się dopomina, pojedziesz o piątej; dziesiąta... co mi trzeba ci | .

 

Mina gminna.

 

Ten balkon' tu szczekał, płonąca czekał, aż los zadrwił nogami poobrywał -

... i stokroć się prosi aż pedał spękał się; w złoty pył wykosił, i dość! I Już... toś mi pomógł!!!.

 

Rzekomo nikomu, łakomo o czekolad a w Romach, o wiadukt wychacza o rogich wrogach;

 

i Zakrywał w kołderkach, i naglił w pasterkach i bombonierkach, w bezchmurnych zadymach, których zna;

 

I już ci otwiera się; czym prędzej do mego ramienia, i zmieniaj się w mój kraj- co nie wyciera - aj! - Wybieraj...

 

*** przy tobie moje myśli zatracają sensu wodospadów ~~

o blado mi, gdym ciebie wiódł w srogi rytm kochanie ***

 

Dawid "Dejf" Motyka

Zatrzymam ciebie

Zatrzymam ciebie, byś nie odszedł więcej.
Myślami swymi owinę jak szalem
I w oczy patrzeć będę, ciągle patrzeć,
I prosić będę, prosić będę stale.

Żebyś już został, byś płaszcza nie wkładał
I nie wychodził, jak zwykle o trzeciej.
Bo gdy odejdziesz, ja zostanę sama
I myśl natrętna jak ptak znów przyleci.

I szeptać będzie mi ciągle do ucha,
Że już ci wcale nie jestem potrzebna,
Że tyle dziewczyn jest innych na świecie
Myśl, co aż boli - a ja, znów niepewna.

Więc proszę zostań, płaszcza już nie wkładaj,
Przytul mnie mocno, jak wtedy, nad morzem.
I bądź już ze mną, bądź zawsze już ze mną,
Pozwól nam razem iść przez życie, Boże.


Pogrzeb 2/14 - "Telefon"

Wybieram kolejne cyfry wybijając Twój numer

Więc proszę kochanie, nie odbierz mnie źle

Zatracam się, we własnej głowie się gubię

Więc proszę kochanie, nie odbierz mnie źle

 

To połączenie miało silny sygnał

bo nic nie łączy mocniej niż miłość

Z równowagi smutek mnie wygnał

tak mocny, jak jeszcze mi się nie śniło

 

To połączenie zdrady z moją naiwnością

zaprowadziły mnie do momentu, gdy

piszę ten wiersz

Znowu ubolewam nad własną słabością

wobec Ciebie, abonament niedostępny

Proszę odbierz

 

W moim życiu już dość zerwanych kontaktów

niemoc mojej osoby w mej głowie mnie sączy

Wyciszony na Twoje wiadomości z nadzieją

że ta iskra znowu nas ze sobą połączy

 

Wybieram kolejne cyfry wybijając Twój numer

Więc proszę kochanie, usłyszeć Cię chcę

Nie odrzucaj mnie, w otchłań znów sunę

nie wiem, co zaraz powiem, więc

Nie odbierz mnie źle

Pogrzeb 1/14 - "Życzę sobie śmierci"

Zapomniałem znowu co miałem napisać
Znowu po krzyku nastąpiła cisza
Znowu piszę "żegnaj" do notatnika
Zapomniałem znowu co w głowie mi świta

Zagryzam wargi w gniewie
Ranię się myślami i mijającą dobą
Patrzę w lustro i nie wiem
Czy już jestem kimś, czy wciąż jestem sobą?
W sercu nie miało wiać zimą, znowu jestem na dnie
Powiedz, na imię mi Szymon, czy może plan B?

Zapomniałem znowu, że nie jest mi do śmiechu
Znowu boli mnie piękny zapach Twoich perfum
Znowu piszę "żegnaj" do notatnika
Zapomniałem znowu jak czule mrok się ze mną wita

Zaciskam pięści w amoku
Kaszlę panicznie krztusząc się własnymi łzami
W lustrze widzę wrogów
Rozsypałaś sól na moje rany swoimi czynami
Niestety, szczęście to nie mój krój, bo się we mnie nie mieści
Proszę, zadaj mi ostateczny ból, bo życzę sobie tylko śmierci

Zawsze szukamy miłości

W słońcu czy  deszczu

S zukamy od pokoleń
T ego co zwie się Grande Amore
R omansując z księżycem
O dpływamy na nieznane wody
N oc zwodzi i mami głosami
E cho niesie huk sowy złowieszczy

M iędzy gwiazdami są czary
I dziemy po drodze z morskiej piany
Ł omocą skrzydła młodej nadziei
O ślepia słońce z rana
Ś ciska coś potem mocno za serce
C ichną nadzieje z latami
I Ona jedna coraz bardziej zapominana

Pustka

Pustka, pustka, pośród ścian samotności
Słychać tylko tykanie zegara.
Bicie serca i myśli, które ciągle pytają
Gdzie jest miłość? - W życiu przecież tak bardzo się staram.

Czy znów będę daleko wybiegała w marzeniach
I szukała gdzieś szczęścia w obłokach,
I pytała się ptaków i pytała się słońca,
Czy ją widzą gdzieś może z wysoka?

Gdzie mam szukać miłości, może mieszka daleko?
Jeśli trzeba, to góry przekroczę.
A gdy znajdę - pokocham i do serca przytulę
I nie będą płakały już noce.

I zabiorę ją z sobą, gdzie tykanie zegara
W czterech ścianach od lat tylu czeka.
Żeby przyszła tu miłość i ogrzała te ściany,
Zwykła miłość drugiego człowieka.

Chciałem...

Od kiedy pamiętam chciałem tylko jednego,
Rodzinę założyć, dom wybudować,
Z żoną obcować, dzieci wychować,
I czuć moc szczęścia niepojętego.

Ale cóż... Im starzej, im dalej,
Tym gorzej - bo wizję zatracam,
Wciąż wśród fałszerzy się głównie obracam,
Niebawem zostanie mi tylko już szalej.

Bowiem widocznie nie jest mi pisane,
Szczęście rodzinne,
Serce stabilne,
Tylko ponure noce zapłakane.

A w zasadzie ja przecież nie chciałem za wiele,
Przy zasypianiu czuć ciepło osoby,
Na choince wspólnie zawieszać ozdoby,
Czuć nocą obcy oddech na ciele.

Tak... Rzecz której głównie potrzebowałem,
To szczęścia w miłości,
Co bym nie czuł do ludzi zazdrości,
Że żyją w świecie którego nie znałem.

Niestety czas mój dobiega już końca,
Bo tracę resztki swej mentalności,
I nie ma ratunku od tej przypadłości,
Przepadnę, nim ujrzę promienie słońca.

Otchłań myśli

Patrzę i nie widzę horyzontu zdarzeń,
Otchłań mnie analizowała już tysiące razy,
Głowa pęka w szwach od przeszłych wydarzeń
Ah, jak ja mam nie czuć do siebie odrazy.

Przebijam się na wskroś, przez odmęty przeszłości,
I choć czas pływał - dalej widzę je wyraźnie,
Zdarzenia, twarze, chwile radości,
Mimo tak łatwych wspomnień - nie jest mi raźnie.

Bo... Po co mi przeszłość, skoro teraz się rozpada?
Po cóż mi pamiątki po dziejach zaginionych?
"Bo pamiętać trzeba"? "Bo wypada"?
Relikty epok dawno minionych?

Zabawne, śmieszne, a wręcz karygodne,
Do jakiegoż to stanu się doprowadziłem,
Gdzie myślę nad tym co było przechodne,
A nie nad rzeczą którą poczyniłem.

Głębia

wołam wszystkich - jestem tutaj!
czuję, widzę, spadam - słuchaj!
podrap, ugryź- nic to nie da.
zniknie, minie - durna bieda.
stoję, milknę - wszyscy biegną.
zacznę? skończ już - myśli legną.
chwytam, łapię - każda leci.
skacze, cierpie - mózg oszpeci?
pcham, odrywam - wymiociny.
pląsam, leżę - wszędzie miny.
łkam, narzekam- duszy rany
czekam, czekam - sposób marny!
wołam wszystkich - czarna chmura!!
ratuj, proś no.. - wieczna dziura?

Zaufanie

Gdy cię ktoś ciągle kłamię nie zasługuję na zaufanie. Mówią, że to dla dobra twojego, lecz nie chcą byście poznali prawdę. Chcą byście byli ciągle okłamywani, a później was zostawią i będziecie sami.

Drzewo i wiatr

Samotne drzewo pośród łąki,
Co z wiatrem tylko cicho gada
I swoje bóle i tęsknoty
Niebu i chmurom opowiada.
Rośnie tam samo, opuszczone,
Przez braci wszystkich, siostry wszystkie
I tęskni ciągle za przyjaźnią,
O której chmury mówią mgliście.
I czeka ciągle wiosną, latem.
I zimą mroźną nawet czeka.
Może mu kiedyś wiatr przyjaciel
Przywieje, przyjaźń gdzieś z daleka?
I chociaż ciągle wicher wieje,
Przenosząc nowych nasion krocie,
To żadne z drzew tam nie chce rosnąć,
By ulżyć jemu w tej tęsknocie.