Chodziłem chłodną nocą pod oknami
Promieniującymi ciepłym światłem
Jak prześladowca się błąkałem
Jak potępiony duch skuty okowami
Wnętrza pełne ruchliwego życia
Nęciły mnie złudną nadzieją
Że i mnie te światła ogrzeją
Mrzonkami bez żadnego pokrycia
Byłem zaskoczony z jaką łatwością
Wpuszczano mnie tam jak przyjaciela
Jak świadka incognito ich wesela
Choć byłem na nim osobliwością
Jednak w moim wnętrzu wciąż siedzi
Chłód ciemnej i mokrej ulicy
Jak wilkołak w kamienicy
Kolekcjoner wnętrz nadchodzi.
Promieniującymi ciepłym światłem
Jak prześladowca się błąkałem
Jak potępiony duch skuty okowami
Wnętrza pełne ruchliwego życia
Nęciły mnie złudną nadzieją
Że i mnie te światła ogrzeją
Mrzonkami bez żadnego pokrycia
Byłem zaskoczony z jaką łatwością
Wpuszczano mnie tam jak przyjaciela
Jak świadka incognito ich wesela
Choć byłem na nim osobliwością
Jednak w moim wnętrzu wciąż siedzi
Chłód ciemnej i mokrej ulicy
Jak wilkołak w kamienicy
Kolekcjoner wnętrz nadchodzi.