Walka z wygranym

Każdego ranka zanurzam się w nicość pustej egzystencji; otaczającej mnie subtelnym brakiem możliwości i chęci.
Nie czuje wolności, a w tym co mam widzę jedynie brak jakiejkolwiek miłości.
Błękitny Księżyc w swej uczciwej zadości; może odebrać wszystkie sentymenty moich wnętrzności.
Ostrze wbite głęboko, penetrujące ciało z litości, widzi gdy na świecie wylęgują się co nowe zuchwałości.
Brak dumy, zrozumienia, niestety nie wspomnienia;
Lecz momenty zachowane na widniejącej ścianie, sugerować mogą nienawiści zmartwychwstanie.
Ślady zostaną, tu nic nie ugram, w skład wchodzi jedynie to co wskóram.
Łapię oddech łapczywie, jeden za drugim, lecz po co jeśli zamieni się w dym długim;
Wylatujący w powietrze daleko, za siebie, patrzący z oddali:
"Jeszcze mam nadzieję."

I ŻE CIĘ NIE OPUSZCZĘ...

Nie bój się niczego

usiądę przy tobie

otulę skrzydłami

ukołyszę słodko

 

nawet gdy gwiazdy

całkiem zbledną

a słońce nie świeci

w mroku deszczu

i podczas zamieci

 

choćbyś się zmieniła

nie do poznania

będę u boku

gdy dogaśnie świeczka

 

Kazimierz Surzyn

Gorycz życia

Świat wciąż na m​nie nie gotowy,
Choć ja robić ch​ciałem gody,
Nie ma miejsca t​u dla błazna,
Dzisiaj szczęści​a ten nie zazna.​


Głowa ciągle zwi​sa smutnie,
Czarne łzy na bi​ałym płótnie,
Jestem nagi, bra​k okrycia,
Mam już dość moj​ego życia.


Niby tylko kochać chciałem,
Niby starać się musiałem,
Lecz ze starań łokcie zdarte,
A ja mus mam iść w zaparte.

Głowa ciągle zwi​sa smutnie,
Czarne łzy na bi​ałym płótnie,
Jestem nagi, bra​k okrycia,
Mam już dość moj​ego życia.


Nici mam ze starań swoich,
Utraciłem bliskich moich,
Zmysły moje oszalały,
A ja nadal nie mam damy.

Głowa boli, płaczę smutnie,
Bieli nie ma już na płótnie,
Ciało martwe bez okrycia,
Ah... Mam dość mojego życia.

 

 

 

 

Powietrze

Moja droga, Tyś jest jak powietrze dla mnie...

Lecz proszę, zrozum dobrze tę składnię,

Albowiem nie o ulotność tegoż gazu chodzi,

A o drugie znacznie, które na myśl przychodzi.

 

Każda istota, powietrza wymaga,

Inaczej ze śmiercią bolesną się zmaga,

Umiera powoli, i bez tlenu zdycha,

Nim się obejrzy - już nie oddycha...

 

Tak więc, kochana, Tyś dla mnie jak powietrze,

To nie są słowa rzucane na wietrze,

To moje wołanie, o tlen dla siebie,

Gdyż umieram powoli, bez oddechu, bez Ciebie...

 

 

Żyły

Mimo, iż krew, to płyn do życia niezbędny,
Pozbyć się jej chcę, nim dojdę do obłędu,
Bowiem jej nadmiar jest mi niepotrzebny,
Wierzę, że robiąc to nie popełniam błędu.

Krwawię z ran, które chciałaś bym miał,
Choć osobiście mi tego nie powiedziałaś,
Odmówić Ja Tobie, jakże bym śmiał,
Mimo, iż o efekcie swych słów nawet nie myślałaś...

Trudno, zdarza się, "Życie" jak to mówią,
Nie ma co się martwić jednym rannym człekiem,
W końcu śmierć i diabli krwiste mięso lubią,
A jego cena zmniejsza się wraz z wiekiem...

A zresztą i tak potrzeby nie mam - niech to diabli,
Życia bez zgody, której nie chcesz mi zapewnić,
Czas co prawda do trumny mnie nie nagli,
Ale chciałbym wreszcie coś w życiu odmienić...

Jeżeli tęż zmianę stanowić ma śmierć,
Niechaj tak będzie i wiedz droga o tym,
Że jeżeli czegoś chcę - będę mieć,
Choćbym myślał o pakcie grobowym.

 

 

KORONAWIRUS

gorączka kaszel

duszność bóle mięśni

ogólne zmęczenie

zbiera pokaźne

ludzkie żniwo

atakując wściekle

 

jakże niewiele potrzeba

aby chwilą ciszy

zejść za horyzont

 

Kazimierz Surzyn

ZDARZENIE

Czekały na busa

w złotych promieniach

wstającego słońca

matka z córeczką

uśmiechnięte żartowały

jak mówili świadkowie

takie szczęśliwe 

dwa serca blisko siebie

i w sekundzie auto

wjechało w ludzi

 

kierowca pijany

coś z trudem bełkotał

a córka w objęciach matki

 

obie leżą w mogile

pośród brzóz płaczących

i słuchają ptaków

co im o różnych porach

niebieskie arie śpiewają

 

miałem piękny sen

dusze mamusi i córuni

Bogu aniołowie zanieśli

 

Kazimierz Surzyn

PO WIECZNOŚĆ

Odnajduję ciebie w bajkach

co czytałaś na dobranoc

i w przeuroczych kołysankach,

w dłoniach które drżały

kiedy dorastałem,

na łące tańczącą

z naręczem kwiatów,

pod płaczliwą wierzbą

gdy sercem układałaś wersy

zdobione świergotem ptaków

i orkiestrą dumnych drzew

w złotych promieniach

prześwitujących między liśćmi,

spacerującą brzegiem morza

w romantycznym muskaniu

fal o piękne stopy

w spojrzeniu zielono - błękitnym,

na malinowym wzgórzu 

otoczonym doskonałością gór,

szczęśliwą kiedy patrzyłaś

na purpurowy zachód słońca,

w słowach jestem dumna

że ciebie mam,

 

też jestem dumny

dziękuję 

tęsknię bardzo

kocham cię, 

mamo.

 

 

 

 

Kazimierz Surzyn

 

AUSCHWITZ - BIRKENAU

Na rampie wyładowczej

dzieci i dorośli.

 

Ci z prawej zostawali

na prace ponad siły

eksperymenty medyczne

tortury rozstrzelania

piekło głodu.

 

Z lewej szli od razu

do komór

na zagazowanie

czarne dymy

rozsiane prochy

a my 

pochylmy głowy

w zadumie.

 

Ocaleni

wychudzeni do kości

z zapadniętym spojrzeniem

upodleni.

 

Pękają skały

Ściany płaczą

Krzyczą Pomniki

Modlitwa

Znicz Pamięci.

 

Kazimierz Surzyn

Uchroń mnie przede mną

Zaciskałem zęby z gniewu, który wypełniał moją czaszkę
Gubiłem się w wydarzeń biegu, pisząc kolejną fraszkę
Zapomniałem o puencie, którą ofiarował mój życiorys
Tkwiłem tak w błędzie, zabijał mnie zagubienia tygrys

 

Uchroń mnie z dobroci serca
Przed niepewności mgłą
Za którą stoi mój morderca
Uchroń mnie przede mną

 

Byłem tymże potworem, potrafiącym w nienawiści zrobić straszne rzeczy
Gardziłem własnym dworem, robiłem wszystko, czemu moja świadomość przeczy
Zapominam o puencie, którą ofiarowały mi poszarpane włosy
Tkwię tak w błędzie, chociaż nie potrzebuję już więcej pomocy

 

Uchroń mnie z dobroci serca
Przed niepewności mgłą
Za którą stoi mój morderca
Uchroń mnie przede mną

 

W ŚPIĄCZCE

Patrzyłem w zadumie

żałosnym spojrzeniem

na jego białą twarz

jak kartka papieru

łzy skakały po rzęsach

 

bieluśkie posłanie

wbijało się w wychudzone ciało

do tego białe ściany

i szemrząca aparatura

wywoływała zaniepokojenie

 

goliłem lekki zarost

drżącą ręką szukając pomocy

już teraz tylko u Boga

 

zamknięte oczy

wtopione w bezruch

jęk w pobliskiej sali

w wierze miłości nadziei

czekałem na cud

mówiąc jakieś słowa

które łamały się niczym drzewa

podczas halnego

miały być zbawienne

 

wtedy jeszcze nie wiedziałem

że koniec tak blisko

 

Żegnaj Edziu

Przyjacielu

na zawsze w sercu

 

Kazimierz Surzyn

 

 

ŚWIĘTY SZCZEPANIE

Apostole pierwszy męczenniku diakonie

Wdów i ludzi ubogich opiekunie

Cudotwórco głoszący Ewangelię gorliwie

O boskości Chrystusa mówiący otwarcie

Tyś duchem świętym przepełniony

Na wieki wieków pochwalony

Gruntownie zreformować judaizm chciałeś

Lecz u współczesnych rozumiany nie byłeś

Bestialsko ukamienowany przez Żydów

W godzinie śmierci modlący się za prześladowców

Niebo otwarte i Jezusa widzący

Co stoi po Boga prawicy

Z kamieniami na księdze spoczywającymi

Z kamieniami w rękach trzymanymi

Z kadzielnicą w dłoni prawej

Z naczyniem na kadzidło albo Krzyżem w lewej 

Patronie stajennych woźniców

Stangretów tkaczy krawców 

Stolarzy kamieniarzy

Bednarzy murarzy

Ciebie wierni wzywają

I o wsparcie błagają

W bólu kamicy kolki głowy

I życia doczesnego odnowy

Trzeba u Ciebie śmierć łagodną wypraszać

I tak jak Ty winy innym odpuszczać

 

Kazimierz Surzyn

 

 

Ostatnia szychta--pamięci 8 górników z kopalni Rudna

 

Jeszcze jeden zjazd
klatką kilometr pod ziemię
czarną niczym noc bez gwiazd


o osiem ludzkich istnień
w tę godzinę koszmarną
upomniała się Barbarka o górników

kiedy wszystko w jednej chwili
runęło
niczym wielka wieża Babel
a potem zostały w ciszy
promyk nadziei i wiara

żywi pochowani
odeszli na szychtę wieczną

bo śmierć  jest niedorzeczną
codziennie rzuca nowe zaklęcie


tu osiem serc ludzkich zamilkło
oddali na zawsze ducha


kiedy Barbara swoich braci odbiera
nikogo nie słucha

konali skałami zasypani
...
to było jedno samoistne tąpnięcie

Obraz

"Obraz”

Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”

 

Krwawa Noc

Nowy Dzień

Strach … Zadyma

Nic Nas nie powstrzyma.

 

Krollord  Gdynia grudzień 2019

Zapraszam do subskrypcji mojego kanału

muzyka z wierszem dostępna pod linkiem

https://youtu.be/qVEKpYuAG-0

 

 

Nie Wszystko Stracone

„Nie Wszystko Stracone”

Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”

 

Ruszajcie do boju !!

Nie wszystko stracone,

Nie wszystko zniszczone

Chrońmy Węża W Koronie

Powstańcie Martwi

Powstańcie Żywi

Niech Magia Was ożywi.

 

Krollord  Gdynia listopad 2019

 

Zapraszam do Subskrypcji mojego kanału na youtube.pl

link do mojej muzyki z wierszem

https://youtu.be/xy16TgXzSfU

 

Nie chce mi się już...

Nie chce mi się już...
Nie chce mi się żyć.
Ktoś wbił w serce nóż,
Nie chcę sam tak być.

Wokół ludzie-pajace,
Wstyd mi za was ma raso,
Bo choć łyse wasze glace,
Cały ten krzyk - na co?

Ale was więcej jest w świecie,
Czymże jestem? Pchłą...
Jednakże - cóż o nim wiecie?
Tyle co pchła - pstro.

Jedyne co was raduje,
To ciągłe tańce, śpiewy,
Owszem - ja to szanuję,
Ale ta przemoc... Te gniewy...

A wśród was żadnego
Krzewu nie znajdę urodziwego,
Co dla problemu mojego
Byłby wreszcie omegą.

Elegia

pamięci mojej cioci, która pisała wiersze -odeszła w wieku 86 lat.

 

***

Nocą anioł wziął Ciebie za rękę
na pomarszczonych
twoich dłoniach ślady
bez jednego cienia


pozostał zapisany w księdze życia los
długie życie skończyło się nagle
wypaliło niczym płonący stos
w którym ostatnia szczapa drewna


w popiół się jeszcze przemieniała
po nas też kiedyś szary proch zostanie
wśród szczątków zwęglonych
kiedy po raz ostatni zwiniemy żagle


i zaśpiewamy ,,Dobry nasz Panie’’
w chórze pomiędzy chmurami
...
opalona dziewczyna nic nie wiedziała
i niczego nie była wtedy pewna
kiedy poleciła jej pani zza lady
kupić piękną z koronkami


czarną sukienkę

Żywy trup

Myślę, nad życiem którego nie ma już,
Czuję, choć serce me dawno przebił nóż,
Widzę, ale boję się tego widoku,
Słyszę, lecz chyba wolę zaufać już oku.

Żyję - to dziwne, bo czuję się martwy,
Planuję, choć rozkład mam cały rozdarty,
Walczę, mimo że pięści moje już sine,
Oddycham, choć w lustrze widzę zwykłą padlinę.

Jakiż sens życia, skoro pustym jest?
Czy ma jakiś cel, ten bolesny test?
Czy mam stać dalej, choć jestem złamany?
Czemuż nie oddać się śmierci w tany?

Tak sobie gnijąc spokojnie czekam,
Z ostatnią decyzją długo już zwlekam,
Ciało moje rozpada się w części,
A mimo to wciąż zaciśnięte mam pięści.

Świątynia

„Świątynia”

Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”

 

Doszliśmy do celu

Żywi i Martwi.

To ten Majestat

To ta Świątynia

Zapomniana Ruina.

 

To tu wszystko się zaczęło

Okryta drzewami

Wężowego Grodu zgliszczami.

 

Wtem huk się rozprzestrzenia

Za nami Armia Zniszczenia

Armia Aldora kroczy niczym cień

Czas zwady między nami

Czas zakończyć ten dzień.

 

Krollord  Gdynia listopad 2019

wiersz z muzyką dostępny na moim kanale youtube.pl

https://youtu.be/sLWnaYOf6kI

Serdecznie Zapraszam do Subskrypcji mojego kanału.

Pozdrawiam Krollord.

 

TĘSKNOTA

rozrzucona strzępami wspomnień

wdziera się do wnętrza

nagimi ścianami

 

zżera biegiem czasu albumy

bardziej żółkną kartki pamiętnika

przesiąknięte melancholią jesienną

 

zagląda w oczy  

ciemnością niepokojów rozterek

mieszając teraźniejszość z przeszłością

 

w gardle stoi piołunem

szlocha dreszczami utyskiwaniem

i grejpfrutowym  płaczem

 

chce zagłuszyć złe moce

poczuć się znacznie lepiej

przywołując obrazy życia

brzozowymi sonetami

 

między drzew konarami 

a barwnymi liśćmi

przechadza się niebem 

i z mgieł szarości

rozświetla cienie

od zapomnienia

 

wije się jak trzykrotka po ciele

dociera do brzegu

i boli tak samo jak wtedy

gdy odeszłaś mamusiu

 

pociesza mnie łagodny głos wiatru -

mama żyje w radości wiecznego światła

 

Kazimierz Surzyn