Początek i koniec

Przemijasz skrycie tak szybko
By żyć nie przeżyć
Westchnienie, kropla szczęścia
Tak nikła i ulotna
Jak płomień na wietrze
Coś prysło jak mgnienie
Nie wróci
Puste miejsce na ziemi zostawi...

Ogień

Płomień powoli wypala się
A ja gasnę razem z nim
Tak jak rośnie w świetle cień
Zabija pustka w sercu mym
Jednak brutalna siła pozostaje
Ogień wciąż płonie, niszczy otoczenie
Życie wypala, to tak szybko się dzieje
Od tego chaosu wszystko zmarnieje
Dojdzie do tego, że umrę i ja
Ale nie od razu, tylko powoli
Jak bezsenna noc mija w męczarni
Tak umierał będę w tej niedoli
Pozostanie po mnie tylko chęć zapomnienia...

Na torach

Pociąg pospiesznie zakończył żywot
Poświęcony przez swego najemcę, nie właściciela
Utkany ze zranień wplecionych naprędce
Ozdobne dziurki zrobione starannie
Prześwieca przez nie podarta dusza
Jedno życie, dwa życia, trzy życia
Wyliczę bez końca upokorzonych winą nie swoją
Zamknąć oczy, wsłuchać się w rytm kół
Dwie ostatnie minuty, jedna ostatnia minuta, trzydzieści ostatnich sekund
I nigdy więcej nikt mnie nie poniży
Niemy ból krzyczy głośniej niż zapomniany rozsądek
Z głębi duszy wyziera ta sama melodia
Przez zranienia wycieka, obmywa rany ciała
Nawet blizny nie będzie, skorupa wciąż piękna
A co w środku - nie widać, więc nie ma
Nie ma
Nic tam nie ma
Bo taka dziurawa dusza to nie dusza
Nie życie
A skoro tam jest pusto
To i skorupy
Można się
Pozbyć
Toczą się koła, toczą, toczą
Toczą
Kości
Stopione z metalem
Zanucą podobną melodię.

Na cóż te

Na cóż te syte góry.
Bogactwa nie przeżyte.
W głowie gdzieś tam głęboko ukryte.
Tak jak każdy on też żyć pragnie.
Cała ta ludzka udręka.
To bolesne cierpienie.
Czy było mu to przypisane.
A może przez durni z niewiedzy ukartowane.
Jak teraz z tym żyć.
Jak chodzić po ziemi ojczystej.
Szary chodnik na drodze , dym , płot
Wszystko i tak już zniknie.
Nie odnajdziesz już śladu buta na trawie.
Nie pomyślisz drugi raz o tym samym.
Wszystko to już stracona przeszłość.
Zostajesz sam i czas o tym zapomnieć.
Na próżno płacz , ludzkie jęczenie.
Nic i nikt nie odwróci tego czynu złego.
Wyroku Bożego tak niesprawiedliwego.
Zostawisz wszystko.
Z ludzkich serc zabierasz wszystko.

ADAM DENNISON - Dziewczynka lat siedem

Aria jak skowyt wilka
dziewczynka
lat siedem
umiera na raka
pod czwórką
pod trójką
grają w kulki zielone
przechodziły baby
przyniosły zupę
krupnik

wujek Staszek i siostra od Janka
sok pomarańczowy
ciocia Mania
zawsze jest taka ciocia
nie martw się dziecko
odrosną ci włoski
takie miałaś ładne kręcone
padła żarówka
kroplówka
splątała się w rączce
sufit jest ciągle tak samo biały

znów zabrzmiało
co za muzyka
dobrze bierze górne partie
zjedz krupniku
chociaż trochę
zjedz krupniku
zjedz
wolała jak palą jej żyły
tej spod czwórki już nie dajemy
naprawdę

ona widzi jakieś motylki
śmiechu warte
niech przestanie wreszcie krzyczeć
telewizji nie można oglądać
wiadomości
uciszcie tego bachora
że też człowiek
musi umierać
jak pospolita
świnia