DO ZOBACZENIA

Pod stopami co jeszcze

parę dni temu chodziły

też na weselu tańczyły

wiatr ślady życia zaciera

 

Dzisiaj nie ma tu ciebie

serce tęskni spragnione

źrenice łzami zatopione

żal ciężki niczym skała

 

Przyjaźnić się ze śmiercią? 

bo potem kiedy przyjdzie

i na powiekach usiądzie

chować przyjaciół tak trudno..

               

                 Wiecznej Pamięci

                Przyjaciółce Sylwii

 

Kazimierz Surzyn

KAŻDY DŹWIGA KRZYŻ

gdy pijany kierowca

zabił rodzicom jedyne

      dziecko        

 

kiedy od kieliszka

nie odchodzi

      mąż

 

gdy matkę oddał

do domu starców

      syn

 

kiedy lekarz

wyciął zdrową

      nerkę

 

gdy dopalacze dilera

uśmierciły sąsiada 

      dzieci 

 

kiedy stosujący cyberprzemoc 

spowodował samobójstwo

      kolegi

 

gdy w grze komputerowej

wirtualny  "przyjaciel"

kazał okaleczyć ciało

      nastolatkowi

 

kiedy babci podstępnie

zajął dom 

      wnuk

 

gdy dyrektor firmy

używa mobbingu wobec

      pracowników

 

kiedy zdrada przekreśliła

      związek

 

gdy właśnie dokonała

aborcji młoda zdrowa

      dziewczyna

 

kiedy za 20 złotych młodzieniec

zranił na poczcie

      panią

 

gdy na wnuczka

okradziono dotkliwie

      dziadka

 

kiedy koleżanka otworzyła

w mailu linka i zapłaciła

za usługę co była bezpłatna

dopiero potem zrozumiała

że to nowy sposób

      oszustów

 

Każdy dźwiga swój krzyż

        Krzyżem jest ten co krzywdzi

 

Kazimierz Surzyn

WRZEŚNIOWI BOHATERZY

Idą w bój krwawy

wrześniem mglistym

w zadumie jesiennej

z paciorkami różańca

jarzębiny czerwonej

 

Polska wzywa więc idą

pod Biało - Czerwoną

zostawiając rodziny

wstęgi pól i zagrody

biją odważnie wroga

choć na licach trwoga

 

Makami wyrastają

ku Ojczyzny chwale

szeregi żołnierskie 

i pamięć wzbudzają

w sercach obecne stale

 

I my dzisiaj idźmy

pod strzechy z pokojem

rowy polskie zasypmy 

co dzielą rodaków  

księżyca światłem

 

Kazimierz Surzyn

 

MÓJ ANIELE

prośby spełniasz pokornie

tulisz w swych skrzydłach

w chorobie byłeś przy mnie

trwasz ze mną w modłach

 

suszysz łzy zakrwawione

krzywdą ludzką zranione

kołyszesz skrzydeł trzepotem

tak z sercem chronisz potem

 

aniele proszę ze mną bądź

prowadź przez kręte drogi

dziarskości życia dodaj mi

zdejm ze mnie ciężar srogi

 

a kiedy przyjdzie śmierć

moje oczy ciepło zamknij

spojrzeniem anielskim

duszę mocą swą obejmij

i złóż w raju niebieskim

 

Kazimierz Surzyn

STAROŚĆ

Widzi coraz gorzej

usta gubią słowa

cierpi okropnie głowa

i jak wulkan chce wylać

rozgrzaną lawę z czoła

 

Nie lubi tego fotela

przeraża ją cisza ścian

i pozy zmienności na twarzy

raz sięga nieba

a raz jest w najgłębszej szczelinie

 

przechadza się z okna w okno

patrzy jak mknie

zegar lat

szuka przyjaznej dłoni

co zagłuszy samotność

 

serce zapomina o biciu

traci oddech na schodach

zagubiona w pajęczynie

utkanej ze zmarszczek

aż cichutko leży

spętana chorobą końca

 

Kazimierz Surzyn

DILERZY

Oceniać działania człowieka

to jest przyjemność żadna

ale aby nie udawał greka

moja mowa będzie dobitna!

 

Łapanki namawiania dilerskie

zasługują na mocne potępienie!

najpierw dzieciaków wciągają

a później na raty zabijają!

 

Kazimierz Surzyn

O SĄSIEDZIE

Był człowiekiem

dobrym życzliwym

o twarzy pociągłej 

niebieskich oczach

posiwiałych włosach

 

uśmiechnięty miły

lubił muzykę żart

kilka dni temu

na weselu tańczył

grą na harmonii

ubogacał nam wnętrza

 

sercem malował

pejzaże żywota -

las wyświęcony

koszykami grzybów

zielone łąki wolności

klęcząc w zachwycie

miód z własnej pasieki

w kwiatów aromacie

dziewczynkę tonącą

co ją uratował

Marię sąsiadkę

której był aniołem

 

nigdy nie narzekał

choć nieraz łzy

krwią spływały

na raka cierpiąc

 

koniec drogi ziemskiej

zostawił ku pokrzepieniu

ślady miłości

 

Kazimierz Surzyn

ODRZUCONA MATKA

Starą matkę schorowaną

        wyrzucił syn z jedną walizką

do domu starców w innym mieście.

 

Najwyraźniej nie pasowała

      do nowego mieszkania

wypasionego auta

         synowej co w swoim

ciele widziała boginię.

 

Do marmurowych posadzek

          puchatych dywanów

mebli luksusowych

    egzotycznych zapachów

do tej "Europy nowoczesnej"

     w której Krzyż 

znad drzwi zdjęto.

 

W domu opieki

            nie było tak źle

ale matka miała żal

     nawet psa się tak nie traktuje

a co dopiero człowieka.

 

Przebaczyła dawno rodzinie.

      Nie chciała potęgować zła. 

 

W ciszy odeszła

      do Krainy Wiecznej.

 

(Wiersz powstał na podstawie wzruszających wspomnień

jednej z byłych mieszkanek domu opieki)

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

Nie radziłem sobie

Grudniowe fajerwerki, Gdańsk, morze
Ballada narkotykowa w ustnym otworze
Szare serce, smutek, zawód
Samobójstwo wisi na skraju
Świat zewnętrzny wiruje w czwartym wymiarze
Czuję cudze usta, a widzę zamazane twarze
Tak bardzo chciałbym teraz nie pisać o autorze
Byłem na skraju ze świadomością
Że nikt mi nie pomoże

 

Styczniowy śnieg, Bydgoszcz, poranek
Czuję ciągłe zmęczenie i rozczarowanie
Obojętne czyny, łzy, marazm
W tamtym stanie nikt mnie nie odnalazł
Nie wiem co robiłem wczoraj
(Napisałem "Schody Do Nieba")
Odrobinę radości mi podaj
Tak mi wstyd, że tak nisko upadłem
(Konsekwencje Twojej zdrady)
Tak mi wstyd, że tak nisko upadłem...

Nicość

„Nicość”

Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”

 

Nicość tworzy , Nicość rujnuje,

Piękność w brzydote zamienia ,

brzydotę w piękność odmienia

Śmiercią buduje.

 

Uczniowie mądrość głupotą zastąpili

Hypatia , Sophia, De Molay, Pan z Brescii ,

Oni doświadczyli…anatema.

 

Głupiec Bydlęciem się staje, Bydlęta klękają

Mędrców wciągają , Masa nicość sieje

To prawią dzieje.

 

Każdy Imperium pożąda ,

W każdym władza , dyktatura , żądza

Od tego się zaczyna

Myśliwy i Zwierzyna.

 

Za życia śmiercią ozdobiona

Po śmierci sama sobie pozostawiona

W skrzyni złocistej się skrywa

W Gildii Arachona.

 

Odkryta przez Mężów z Brytanii

Otwarta przez Lorda Renussa

Uwolniona Aldora dusza

 

Dzielnych wojów Demon przyodziewa

Pochłania , życie odmienia.

Groza i Śmierć się rozprzestrzenia

W pył wszystko zamienia.

 

Krollord  Gdynia sierpień 2019

 

Zapraszam do Subskrypcji mojego kanału na youtube.com

Wiersz z muzyką na moim kanale

Pozdrawiam Serdecznie.

 

https://youtu.be/COYUI2-Z-Cg

 

PRZESTROGA

Bardzo bogaty szorstki

na ziemi miał wszystko

      czarowną laskę złotą rybkę

      co wciąż spełniały mu życzenia

 

ale w jego działaniach

nie było dobra miłości

       najbliżsi od niego odeszli

       bo kochać ani żyć nie potrafił

 

Tylko za pieniądzem gonił 

w banku na lokacie

miał bogactwa krocie

        lecz w sercu pustkę co zżerała

        tak szybko do ostatniej kropli

        pomocy nie chciał a szkoda

 

Wszystko stracił i tę rybkę też

i pochłonęła go matka - ziemia

         po co ci to było człowieku

         bez miłości - przegrany żywot

 

Kazimierz Surzyn

 

WSZYSTKO MA SWÓJ CZAS

Swój czas mają narodziny -

piękny dar od Boga rodziców

niczym wschód słońca o brzasku

 

Swój czas ma dzieciństwo -

pełne miłości wrażeń zabawy

słyszysz zewsząd jesteś kochany

 

Swój czas ma młodość -

huragan życia wszystko chciałbyś mieć

biegniesz co tchu upadasz wstajesz wzrastasz

i nie boisz się niczego galopujesz jak koń na biegunach

 

Swój czas ma nauka -

poznajesz światło mądrości świata

 

Swój czas ma praca -

jakie to szczęście być przydatnym

tworzyć nie dla siebie ale dla ogółu społeczeństwa

 

Swój czas ma miłość -

wspaniała wielka romantyczna prawdziwa

taka co przetrwa każdy zakręt na drodze życia

w pieszczotach przytuleń zawsze razem w działaniu

w słodkości połączonych serc i rąk

w bezpiecznym domu bogatym w życzliwość 

 

Swój czas ma tracenie i uzyskiwanie

popełnianie błędów i ich naprawianie

mówienie płomienne i pozostawanie w ciszy

modlitwa dziękczynna za doznane łaski - 

za żonę dzieci rodziców przyjaciół sukcesy rodzinne i w pracy

oczekiwanie na kogoś na coś aby zapomnieć o samotności

rozłąka co boli i bycie razem

wypoczynek na łonie natury -

w majestacie gór w szumie mórz błękitnych

w cywilizacjach współczesnego świata 

swój czas ma choroba przygnębienie zdrowie w pełni

i śmierć która niechże będzie jak zachód słońca

z błogą nadzieją na wieczność

bo przecież słońce wschodzi każdego ranka

po ciemnościach nocy

 

Kazimierz Surzyn 

 

POWSTAŃCY

Żywotność Powstańców

w wolność nie zwątpiła

chociaż marne szanse

ona wkrótce nastąpiła

 

Na gruzach stanęła

we krwi zbroczona

z hardych serc Warszawy

na nowo odrodzona

 

Pomniki Warszawskie

dziś do Apelu stańcie

w rytm pieśni powstańczej

Wy - co trzeba zrobiliście!

 

Kazimierz Surzyn

Czarna dziura

Mydło którym myjesz twarz

nie rozjaśni czarnej skóry

chodź byś drapał skrobał

nic nie da , zwyczajny wybryk natury

dla jednych dla innych innowierca

wypić wybielacz bo ludzie gadają

takich w koło mało nie znajdzie jednego

i pewnie rację mają ale co z tego

takim Bóg stworzył , drogę taką wytyczył

kroczyć po niej więc trzeba , gdzie zaprowadzi ?

każdy chciałby do nieba

na błękitnej chmurce mięciutkiej

pachnącej świeżością wypranej

w kwiatowym płynie wypłukanej

ułożyć zmęczone członki po harówce

co życiem nazwane , nasze doświadczanie

biel i czerń dwa kolory tak różne

przeciwstawne , niespójne i próżne

lecz czym jest gwiazda bez czarnego nieba

jak statek płynący bez steru do czego

litera niewidoczna bez białej kartki papieru

możesz mówić że kochasz , modlić się

śpiewać pieśni pochwalne lecz bez tolerancji

dla drugiego człowieka twoje życie jest marne

kiedy tłumaczysz przed sobą tak wychowali

taka jest moja kultura bez zrozumienia

dla innych twe życie to wielka kosmiczna

bez początku i końca czarna nicości dziura

 

 

 

 

 

 

Rajskie wiśnie

Kapiące wiśnie czerwone

rozlewają się na koszulę białą

barwiąc ją tak żeby

plama na zawsze została

 

Byś nie uprał myśli że

jawa to jest nie żaden sem

nawet kiedy się przyśni

zapomnienia piorący tlen

 

Łapię dwa oddechy o świcie

soczyście wciągam do płuc

na dzień dobry na nowe życie

by siłować się z nim móc

 

Kropla drąży zlew

a ja patrzę na czas

jak na kapiący kran

w niedoróbek codziennym teatrze

musisz wszystko naprawić sam

 

I te wiśnie przysuwam czerwone

do ust swoich bo usta to twoje

słodko kwaśna ta wspólna przygoda

gdy za rękę idziemy we dwoje

przemijaniem jest wiek i uroda

w duszy nasze lata szalone

 

Czerwień kapie a usta namiętne

one zwarły się w gorącym splocie

pieczętując krwią chwile tak piękne

gdzieś w słonecznym promieni złocie

 

Jem śniadanie i czuję jak w niebie

może pięknie być w to mi graj

zaraz , ze słoika wiśni od Ciebie

nie spróbuję tam

więc tu jest mój raj

 

 

 

 

 

BI

Uśmiechu polar chowa niekontrolowany bipolar
Bo mimo iż szkiełko mędrca chwale
To wciąż jednak za sercem ganie
Godzina młoda  zamienia czyny w słowa


Pęka mi głowa, chyba mam uraz
Złamane serce, bolesny tatuaż
Jestem głupcem przekonany o swojej mądrości
Jestem mędrcem w swojej głupocie świadomości


Zdecydowanie niezdecydowany
Chcę spokoju i cudzego dotyku
Piekło tworzę przez własne rany
A niebo mam na miłości odwyku


Nogi mnie niosą niekontrolowanie
A przecież jestem swego losu panem
Po jasny cel idę, nieważne obcych zdanie
Mimo to błądzę, nie to było w mym planie


Uparcie niepewny - planuję bolesne błędy
Bogaty a wciąż biedny - Zero owiec, ogrom wełny
Anty - A taki jak inni
Martwy - A żywy jak kwiat lilii


Jestem BI, prowadzi mnie vis-a vis
Oryginalny jak kopia
Zapłakany chaos w pokoju
Biała flaga - idę do boju


[Boję się tylko mnie i siebie !]

 

Miłość nieśmiertelna umarła
Zamroził ogień swe dzieci
Posprząta to wszystko Karma
Nogi na ziemi, umysł w przestrzeni leci


Mawiam iż cierpliwość popłaca
Po czym w pośpiechu zawracam
Zatruty oddech  ręce zaznacza
Wyleczyć chce powietrza katar


Biegnę, stoję, biegnę, stoję
Nic pomiędzy, bolesne te boje
Chcę ciszy, spokoju, piękna natury
Spaceruję między maszynami raz wtóry


Proszę, nie strzelaj
Nie trafisz w moją głowę
Ja sam też tego nie zrobię
Plony czynów zbieraj


Dobro żyje we mnie
Sprawia że wokół panuje na ustach uśmiech
Zło też żyje we mnie
Telepatycznie czujesz niepokój zanim uśniesz


Jestem BI, prowadzi mnie vis-a vis
Oryginalny jak kopia
Zapłakany chaos w pokoju
Biała flaga - idę do boju
Boję się tylko mnie i siebie !

 

 

//Razem z niektórymi opublikowanymi tutaj wierszami jest to kolejny utwór z cyklu " Anty "

 

Piszę wiersz by wyrzucić to z siebie - Gniew

Chcę krzyczeć, zagłuszyć wszystkich, a jednak Cię słyszeć!

Milczenie oznacza zgodę, rozpoczętą nową przygodę

Spala się moja ikona, zamykam oczy, upadam i konam!

Na pomoc Cię wołam:

- Halo, czy jeszcze mnie słyszysz?

W ciszy szumi mi głowa, a wiatr się w niepokoju kołyszy

Mam się za doktora - chodź, wyleczę te Twoje zatrute serce

I pomoc nie wołaj, bo niepotrzebnie Ci dziurę wykręcę!

 

GODZINY

NISZCZĄ

ICH

ETERNALNĄ

WSPANIAŁOŚĆ

 

ZABIJĘ

JEŚLI NIE CIEBIE, TO SIEBIE

KRZYCZĘ W POTRZEBIE BO KREW SIĘ POLEJE

ZNISZCZĘ NADZIEJE, UŚMIECHNĘ SIĘ W GNIEWIE

A ZMYSŁY ZADZIEJE

DAM CI PUSTKĘ JAKO WIECZNĄ PRZEPUSTKĘ

ZAKRWAWIĘ TWĄ BLUZKĘ I RZUCĘ W TĘ BUŹKĘ

SWÓJ JAD, ZNOW BLUŹNIE

NA BOGA, NA DIABŁA POZA SKALĄ

ALKOMAT, SIŁA NAGŁA ROZPIERA

JESTEM W ROLI WERTERA, A UCZUCIE UMIERA

 

proszę bądź... BO CIEBIE TU NIE MA

proszę chodź... WCIĄŻ CIEBIE WYBIERAM

 

GWIAZDY

NIECH

ITERACYJNIE

EKSPLODUJĄ

...Wasze

 

Znów płaczę jak dziecko

Znów oddycham ciężko

Myśli się w głowie nie mieszczą

Diabły na spacer mnie wezmą

ZNÓW--ZNÓW

KROCZĘ TĄ ŚCIEŻKĄ

JESTEM GRANATEM - TY JESTEŚ ZAWLECZKĄ

MYŚLI ZA TĘSKNOTĄ BIEGNĄ

ANIOŁY OZNACZYŁY MNIE KRESKĄ

 

ja cierpię

                ja tutaj cierpię

                                               GNIEW

Opowieści o Wołyniu

 

pamiętam z lat dzieciństwa

kiedy w okiennej framudze

zmierzch zagarniał gasnące dni

i wszystko stawało się szare

ojciec opowiadał nam historie

które przeżył w latach młodości

 

mówil przepięknie o Wołyniu

bo tam się urodził i wychował

słowem malował krajobrazy

w których pachniały drzewa owocowe

wiatr czesał kłosy łanom zbóż

krowy pasły się na soczystych łąkach

a po mroźnych i śnieżnych zimach

ptaki wędrowne do gniazd powracały

 

czasem jednak głos ojca drżał

i załamywał się mimo woli

kiedy wspominał czasy wojenne

pejzaże zmieniały się w pożogę

gdzie szalały bestie i demony

a strach i niepewność jutra

stawały się powszednim chlebem

 

mój ojciec opuścił Wołyń

wyjechał z Polski do Polski

po przesunięciu granic

i chociaż już przeszedł

ostatnią granicę wieczności

to jego wspomnienia

w mej pamięci trwają

 

 

 

Autor: Don Adalberto

KOLORY

czerwony - piękny kolor kolorów

oznaka władzy i atrybut królów

krew za Ojczyznę naszą przelana

miłości wielkiej moja ukochana

 

niebieski - cudna barwa nieba

otwarta przestrzeń wód morza

ikona uduchowienia świeżości

dynamiki mody i kreatywności

 

zielony - kolor pór wiosny i lata

Ziemia w zielone przebogata

nadzieją  wnętrza odziewa

wolność szczęście zasiewa

 

żółty - barwa wiedzy mądrości

napływ wszelkiej pomysłowości

słońce oświetlające bez miary

znak uśmiechu wakacji wiary

 

brązowy - kolor natury ziemskiej

ściółki drzew skib ziemi zaoranej

równowagi błogie przywrócenie

sił bezpieczeństwa wzmocnienie

 

biały - jasna barwa apostołów

czystości niewinności aniołów

pełnej odnowy życia duchowego

symbol pokoju międzynarodowego

 

granatowy - kolor powagi porządku

we władzach zachowania rozsądku

kojarzony z podniosłymi uroczystościami

dawniej zaś z uczniowskimi mundurkami

 

czarny - barwa cierpień żałoby śmierci

marka elegancji luksusu subtelności

wyraża żałość smutek przygnębienie

małą czarną na szybsze przebudzenie

 

różowy - śliczny kolor ducha pogody

kobiecego wdzięku powabności urody

bukiet różowych róż na płomienną miłość

w przytulaniu przy świecach serdeczność

 

pomarańczowy - barwa ciepłych nastrojów

motyli licznych kwiatów i soczystych owoców

talizman ikry optymizmu spontaniczności

ugruntowanie poczucia naszej wartości

 

Kazimierz Surzyn

 

Hipnotyczna chwila

 

w efemerycznej podróży

odwiedzam kraj daleki

kołysany egejską falą

a moja wyobraźnia

jak Pegaz skrzydlaty

wzlatuje nad oliwne gaje

i z kamiennych ruin

wskrzesza dawne piękno

Hellady

 

płynę przez świątynie

mitycznych bogów

słucham Egerii

natchnianego szeptu

wchodzę w arkana

sztuki tworzenia

i w jaskini Platona

odsuwam bezskutecznie

kielich cykuty od ust

Sokratesa

 

 

 

Autor: Don Adalberto

Fotografia: Don Adalberto