Ziemski moment

Nadzieję by dało niebo
przez reinkarnację wydłużając pobyt
szukalibyśmy wyjścia świętego
w nieświętym towarzystwie orbit
oblatując nieznane mgławice
by nie wpaść w ich czarne dziury
uniknąć deszczu komet
tak by rozbić się o nowy ziemski moment

Lecz tyle z życia snu
że jakiś tylko fragment
ożywia go znów
jak słowo atrament

 

Michał Wawrzyniak, 2019

Szopa

Ogrzewam dłonie od ciepła

rozpalonego na polanie płomienia

gdzie szopa stała drewniana

teraz ogień tam płonie

gdy przekraczałem drewniany próg

świat znikał w czterech ścianach

i z ręką na sercu przysiądź bym mógł

że szopa ta dla mnie wybrana

przed deszczem choć dach dziurawy

chroniła gdy wichry niezgody

podstawiałem wiaderko blaszane

łzy kapały w nie do lepszej pogody

i czasy przyszły zawiane

przez okno widziałem tęcze

nadziei oczy zaspane

kiedy w swym ciele się męczę

Czas zmienia konstrukcji struktury

przez palce bez celu płynie

wspomnień rozkrusza mury

zawala się i ginie

I zginął bym w tej szopie

deski lecą na głowę

uciekaj myślę chłopie

i żywot bywa pieski

W oczach płomienie skwierczą

co w gruzach to nie skleją

bale z ogniska sterczą

przynajmniej się ogrzeję

 

 

Spacer pod parasolem

 

Nie mów, że tylko smutki

rozsiewa deszcz...

Bo nigdy tak nie jest

do końca...

Wszystko jest zmienne

i ty o tym wiesz...

Koniec deszczu

to początek słońca.

 

Nie mów też,

że deszcz

tylko wilgoć powoduje...

On dla nas oczyszcza

duszne powietrze.

Niebawem

uroczą świeżość

poczujesz.

A potem

nastąpią chwile

jeszcze lepsze.

 

Co prawda,

już żaden kwiat

nie zakwitnie...

Lecz chmury ustąpią,

wieczorem powrócą gwiazdy.

Niech deszcz ten trwa

i szybko nie minie...

Bo na wspólny spacer

pod parasolem

jestem chętny.

 

 

Oskar Wizard

 

 

(fot. z netu)

Niebóg, 2019

Czyżby jakiś Bóg
Miałby stworzyć świat
Miałby stworzyć nas
Po kolei
A kto stworzył Go
Kto Mu siłę dał
Czy był taki ktoś
To się nie klei


Skąd wiedzieć że jest
Tylko wierzyć się da
Mało trochę to
By spać spokojnie
Wciąż dowodów brak
Malują budują Mu świat
A On siedzi cicho
I tak bezbronnie
Bo nic na swoją obronę nie może
Rzucają Jego imieniem
Jak nożem
Jak kamieniem
A Ten dalej tak trwa
Spokojnym być jak On
Czy się da
No nie wiem

 

Ukojenie

Gdy serce płacze -
miłość zawodzi
muzyka twoim ukojeniem 
oczyści serce
ze smutnych wspomnień
zamknie za tobą
dawne mroczne wrota 
wyzwoli uśmiech
na twojej twarzy
sprawi - że mniej
boli tęsknota .

autor: Helena Szymko/

Nadchodzi

„Nadchodzi”

Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”

 

Pan Zniszczenia ,

popiół i ogień,

nadchodzi zguba ludności

Aldor z Armią Cienia

Lord Renuss sługa potępienia

Nadchodzą ,rozdajmy kości

My !!! Strażnicy Swiatłości

 

Krollord  Gdynia wrzesień 2019

 

Zapraszam do subskrypcji mojego kanału na którym znajdują się moje wiersze i muzyka

Pozdrawiam

Krollord

https://www.youtube.com/watch?v=JqKk86AG5yQ

Realność zamiast Facebooka

 

dość mam bywania obiektem doświadczeń

bo program wciąż mnie analizuje

udostępniania fotek i marzeń

potem ktoś je archiwizuje

 

nie będzie mnie ZUS tam szpiegował

ani właściciel portalu z Ameryki

właśnie żem profil skasował

na nic wasze krzyki

 

bo jeśli cokolwiek ma być warte

to jest to ciepła dłoń i spojrzenie

wrota mojego serca wciąż otwarte

w realności się spełnię

 

 

Oskar Wizard

 

Niewystarczająca

Gonię wciąż twój cierpki cień -

zawsze jestem o krok dalej.

Każdy dzień jest jak nowy wdech -

życie bez zbędnych szaleństw.

 

Mam tylko deszcz zamiast słońca -

ciągle zmieniasz mi pogodę.

Kochałam - bez granic, bez końca,

pozostaje tylko - odejść.

Nigdy więcej

Płomień świecy dawno zgasł -

mrok jest wszędzie w koło nas.

Zbite lustro leży - patrz,

nie posklejasz - nie ma szans.

 

Tyle razy przepraszałeś -

wiele razy wbity nóż.

Więcej razy ból zadałeś -

do kompletu w serce gwóźdź.

 

Krwawię mimo braku rany,

kropla goni kroplę wciąż,

zamknięte dla ciebie bramy,

gardło ściska gruby wąż.

DO ZOBACZENIA

Pod stopami co jeszcze

parę dni temu chodziły

też na weselu tańczyły

wiatr ślady życia zaciera

 

Dzisiaj nie ma tu ciebie

serce tęskni spragnione

źrenice łzami zatopione

żal ciężki niczym skała

 

Przyjaźnić się ze śmiercią? 

bo potem kiedy przyjdzie

i na powiekach usiądzie

chować przyjaciół tak trudno..

               

                 Wiecznej Pamięci

                Przyjaciółce Sylwii

 

Kazimierz Surzyn

Podmuch wiatru

Jestem dmuchawcem lekkim

unoszącym się ponad polami

rozszarpany przez podmuch

losu okrutnymi słowami

 

Dłoń unoszę ku niebu

do chmur wypranych w chemii

wybielonych pragnieniem szczęścia

lecz dusza dotyka ziemi

 

Po rosie biegłem przed siebie

do słów które mnie zbawią

choć serce pełne nadziei

to stopy strasznie me krwawią

 

I dokąd spytam wszechświata

gdy w gwiazdy oczy kieruję

iść drogą przeklętą życia

kiedy ciała nie czuję

 

Serce tak biło radośnie

będzie ze dwa lata temu

teraz to kamień co ciąży

i nie podaje tlenu

 

Uczuć przepływy tak gładkie

z serca nicią pajęczą

wplatają się w oczy w umysł

we śnie znowu mnie dręczą

 

Z dmuchawca romantycznych uniesień

wiatr rozwiał każdą część ciała

pozostała łysa pałka i wnętrze

 łodyga zgorzkniała

 

 

 

 

 

STAROŚĆ

Widzi coraz gorzej

usta gubią słowa

cierpi okropnie głowa

i jak wulkan chce wylać

rozgrzaną lawę z czoła

 

Nie lubi tego fotela

przeraża ją cisza ścian

i pozy zmienności na twarzy

raz sięga nieba

a raz jest w najgłębszej szczelinie

 

przechadza się z okna w okno

patrzy jak mknie

zegar lat

szuka przyjaznej dłoni

co zagłuszy samotność

 

serce zapomina o biciu

traci oddech na schodach

zagubiona w pajęczynie

utkanej ze zmarszczek

aż cichutko leży

spętana chorobą końca

 

Kazimierz Surzyn

O SĄSIEDZIE

Był człowiekiem

dobrym życzliwym

o twarzy pociągłej 

niebieskich oczach

posiwiałych włosach

 

uśmiechnięty miły

lubił muzykę żart

kilka dni temu

na weselu tańczył

grą na harmonii

ubogacał nam wnętrza

 

sercem malował

pejzaże żywota -

las wyświęcony

koszykami grzybów

zielone łąki wolności

klęcząc w zachwycie

miód z własnej pasieki

w kwiatów aromacie

dziewczynkę tonącą

co ją uratował

Marię sąsiadkę

której był aniołem

 

nigdy nie narzekał

choć nieraz łzy

krwią spływały

na raka cierpiąc

 

koniec drogi ziemskiej

zostawił ku pokrzepieniu

ślady miłości

 

Kazimierz Surzyn

ODRZUCONA MATKA

Starą matkę schorowaną

        wyrzucił syn z jedną walizką

do domu starców w innym mieście.

 

Najwyraźniej nie pasowała

      do nowego mieszkania

wypasionego auta

         synowej co w swoim

ciele widziała boginię.

 

Do marmurowych posadzek

          puchatych dywanów

mebli luksusowych

    egzotycznych zapachów

do tej "Europy nowoczesnej"

     w której Krzyż 

znad drzwi zdjęto.

 

W domu opieki

            nie było tak źle

ale matka miała żal

     nawet psa się tak nie traktuje

a co dopiero człowieka.

 

Przebaczyła dawno rodzinie.

      Nie chciała potęgować zła. 

 

W ciszy odeszła

      do Krainy Wiecznej.

 

(Wiersz powstał na podstawie wzruszających wspomnień

jednej z byłych mieszkanek domu opieki)

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

Ucieczka Z Mroku

Ile razy muszę jeszcze zginąć, by docenić jedno życie?

Jak mam pozwolić odejść temu, co nigdy nie przyszło?

Jak zatrzymać mam swój wrzask, skoro nawet nie krzyczę?

Ile razy jeszcze ucieknę z mroku, chociaż światło nigdy nie prysło?

 

Tak bardzo cierpię

 

Nie radziłem sobie

Grudniowe fajerwerki, Gdańsk, morze
Ballada narkotykowa w ustnym otworze
Szare serce, smutek, zawód
Samobójstwo wisi na skraju
Świat zewnętrzny wiruje w czwartym wymiarze
Czuję cudze usta, a widzę zamazane twarze
Tak bardzo chciałbym teraz nie pisać o autorze
Byłem na skraju ze świadomością
Że nikt mi nie pomoże

 

Styczniowy śnieg, Bydgoszcz, poranek
Czuję ciągłe zmęczenie i rozczarowanie
Obojętne czyny, łzy, marazm
W tamtym stanie nikt mnie nie odnalazł
Nie wiem co robiłem wczoraj
(Napisałem "Schody Do Nieba")
Odrobinę radości mi podaj
Tak mi wstyd, że tak nisko upadłem
(Konsekwencje Twojej zdrady)
Tak mi wstyd, że tak nisko upadłem...

Nicość

„Nicość”

Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”

 

Nicość tworzy , Nicość rujnuje,

Piękność w brzydote zamienia ,

brzydotę w piękność odmienia

Śmiercią buduje.

 

Uczniowie mądrość głupotą zastąpili

Hypatia , Sophia, De Molay, Pan z Brescii ,

Oni doświadczyli…anatema.

 

Głupiec Bydlęciem się staje, Bydlęta klękają

Mędrców wciągają , Masa nicość sieje

To prawią dzieje.

 

Każdy Imperium pożąda ,

W każdym władza , dyktatura , żądza

Od tego się zaczyna

Myśliwy i Zwierzyna.

 

Za życia śmiercią ozdobiona

Po śmierci sama sobie pozostawiona

W skrzyni złocistej się skrywa

W Gildii Arachona.

 

Odkryta przez Mężów z Brytanii

Otwarta przez Lorda Renussa

Uwolniona Aldora dusza

 

Dzielnych wojów Demon przyodziewa

Pochłania , życie odmienia.

Groza i Śmierć się rozprzestrzenia

W pył wszystko zamienia.

 

Krollord  Gdynia sierpień 2019

 

Zapraszam do Subskrypcji mojego kanału na youtube.com

Wiersz z muzyką na moim kanale

Pozdrawiam Serdecznie.

 

https://youtu.be/COYUI2-Z-Cg

 

PRZESTROGA

Bardzo bogaty szorstki

na ziemi miał wszystko

      czarowną laskę złotą rybkę

      co wciąż spełniały mu życzenia

 

ale w jego działaniach

nie było dobra miłości

       najbliżsi od niego odeszli

       bo kochać ani żyć nie potrafił

 

Tylko za pieniądzem gonił 

w banku na lokacie

miał bogactwa krocie

        lecz w sercu pustkę co zżerała

        tak szybko do ostatniej kropli

        pomocy nie chciał a szkoda

 

Wszystko stracił i tę rybkę też

i pochłonęła go matka - ziemia

         po co ci to było człowieku

         bez miłości - przegrany żywot

 

Kazimierz Surzyn

 

WSZYSTKO MA SWÓJ CZAS

Swój czas mają narodziny -

piękny dar od Boga rodziców

niczym wschód słońca o brzasku

 

Swój czas ma dzieciństwo -

pełne miłości wrażeń zabawy

słyszysz zewsząd jesteś kochany

 

Swój czas ma młodość -

huragan życia wszystko chciałbyś mieć

biegniesz co tchu upadasz wstajesz wzrastasz

i nie boisz się niczego galopujesz jak koń na biegunach

 

Swój czas ma nauka -

poznajesz światło mądrości świata

 

Swój czas ma praca -

jakie to szczęście być przydatnym

tworzyć nie dla siebie ale dla ogółu społeczeństwa

 

Swój czas ma miłość -

wspaniała wielka romantyczna prawdziwa

taka co przetrwa każdy zakręt na drodze życia

w pieszczotach przytuleń zawsze razem w działaniu

w słodkości połączonych serc i rąk

w bezpiecznym domu bogatym w życzliwość 

 

Swój czas ma tracenie i uzyskiwanie

popełnianie błędów i ich naprawianie

mówienie płomienne i pozostawanie w ciszy

modlitwa dziękczynna za doznane łaski - 

za żonę dzieci rodziców przyjaciół sukcesy rodzinne i w pracy

oczekiwanie na kogoś na coś aby zapomnieć o samotności

rozłąka co boli i bycie razem

wypoczynek na łonie natury -

w majestacie gór w szumie mórz błękitnych

w cywilizacjach współczesnego świata 

swój czas ma choroba przygnębienie zdrowie w pełni

i śmierć która niechże będzie jak zachód słońca

z błogą nadzieją na wieczność

bo przecież słońce wschodzi każdego ranka

po ciemnościach nocy

 

Kazimierz Surzyn 

 

OCZY

Wszelkie wdzięki kobiece

w oczach są widoczne

rozszerzone źrenice

pożądania pragną

 

                 w oczętach szafirowych

                 dostrzegam kawał nieba

                 spokój w zielonkawych

                 a temperament w brązowych

 

owe czarne zalotne

takie urocze namiętne

z dozą tajemniczości

charyzmy wierności

 

                   te co patrzą głęboko

                   mówią zawsze prawdę

                   one najbardziej płakały

                   teraz wszystko zniosą

 

takie przepełnione smutkiem

o tym bez ceremonii prawią

że kłamiący język ukradkiem

zaraz zdemaskują spojrzeniem

 

                     całując oczy zamykam

                     gdy marzę nie otwieram

                     bo te piękne momenty

                     doznaję ciągle sercem

 

Kazimierz Surzyn